Ale przecież nikt nikomu nie każe kupować rowerów za kilkanaście tysięcy. W zasadzie pomiędzy 20-25 to już mamy wszystko czego potrzeba a dalej to już są fanaberie bogatych mastersów ewentualnie produkt "premium".
Akurat "cywilne" motocykle to zły przykład, to są pojazdy takie jak auta, do przemieszczania się z punktu A do B. Wysokie modele rowerów trzeba by porównywać do motocykli typowo wyczynowych gdzie interwały serwisowe amortyzacji czy silnika są częstsze a i cena sprzętu dużo wyższa.
Zwykły konsument może kupić rower gotowy do ścigana na poziomie olimpijskim, pucharu świata czy Tour de France, może problemem jest to że te rowery są zbyt tanie i dostępne?