To ja dorzucę pytanie od siebie. Może Wy mi naświetlicie to w inny sposób niż ja to pojmuję.
Potrzebuję roweru typowo do treningów (asfalt + trenażer) z pomiarem mocy w lewym ramieniu korby. Wymyśliłem sobie, że gravel spełni moje oczekiwania w 100%. Oczywiście mowa o gravelu z typowo szosową grupą np shimano tiagra lub 105 + opony zmieniam na semislick typowo na asfalt.
Jeżdżę w okolicach Warszawy (wiadomo asfalt dominuje) ale trafiają się również odcinki bez asfaltu.
Mam rower MTB ale żal mi go katować do codziennych treningów na asfalcie. Chciałbym, aby służył mi on do wyjazdów typowo w teren i i do wyścigów w szeroko rozumianych maratonach MTB.
Asfalt jaki jest każdy widzi. Dziurawy, połatany może nie na całej długości ale w sporej części. Nie planuję póki co wielogodzinnych eskapad poza miasto czy podróży po szutrowych drogach.
Rozważam również rower szosowy ale przy jakości asfaltów obawiam się, że z frajdy z treningów zrobi się katowanie z ciągłym szukaniem asfaltów nadających się do jazdy rowerem szosowym. Od czasu do czasu wyjeżdzam również na Dolny Śląsk. Asfalt w tamtejszych okolicach jest jeszcze gorszy niż tutaj - stąd moje obawy o koła.
Co sądzicie - gravel czy szosa?