Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 806
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. @Sansei6 widzę że chartujedz stal w ogniu zimy... A ja piątek zawrotne 24km ale niemoc straszna mgła taka że zdziwione sarny 4m przed nosem pokazywały się jako cienie Więc z założonych 36 wyszlo 24 a założenie było takie że skoro tylko 24 to jakieś interwały zrobię..... No ale jak, skoro te cholerne czterokopytne stoją w poprzek wału a widać je w ostatniej chwili? Pomijam że mgla taka że moza się utopić. Wczoraj 47. Spokojnie w towarzystwie. Po wyjeździe i zobaczeniu ruchu szybka decyzja żeby uciec w gravel. Troche błądzenia i odkrywania nowych ścieżek. Dzisiaj około 42. Zdecydowanie "odrkywcze". Niestety odkryliśmy błota a nie gravele Górale zaczynają tracić sens bo jak się po błotach po kostki i innych żlebach kamienisto błotnych szlaja na cienkiej oponie i z barankiem to potem się na góralach robi nudno. I coraz poważniejsze pytanie się rodzi... uda się w ostatnim tygodniu 500km czy leń tłumaczony warunkami zwycięży? Niestety ale sił nie przybywa.
  2. Błoto wszędzie @kosmonauta80 taka mgła to nie mgła ale i tak jej nie lubie
  3. KrisK

    [Opaska] Co na głowę?

    Niestety ale moje sa kupione gdzieś kiedyś na stoku. Cienkie pod kask. Ale noszę się z zamiarem kupna nowej i rozważam którąś z gore-texem.
  4. A ja juz standardowo.... wczoraj 45km ale jechało się słabo choć nieszczęsna Orla znowu na mały plus. Dzisiaj lekka zmiana i odpuszczenie Orlej. 44km wyszło. I znowu słabo. Zaczyna się zmęczenie, niedospanie i codzienna jazda odbijać. No i "misie" za bardzo do głosu dochodzą.
  5. KrisK

    [Opaska] Co na głowę?

    @grzybu Kominiarka może być cienka. Dobra schnie szybko na nią ubieram czapkę cieńszą lib grubszą. No i kwestia co dla Ciebie to te niskie temp. Tak czy inaczej, objawy wskazują na zatoki wiec nie lekceważ. Jak się rozhulają będziesz leczył miesiącami
  6. KrisK

    [Opaska] Co na głowę?

    Kominiarkę. Owszem różne buffy są niezłe, ale kominiarka dopasowana daje nieporównanie większy komfort termiczny Nie przewiewa nie podwiewa nie zsuwa się. No i rozważ jazdę z zasłoniętymi ustami i nosem. Jak już sie zahartujesz będzie to mniej albo niepotrzebne, ale zwłaszcza na początku przygody z zimową jazdą zimne powietrze potrafi załatwiać zatoki i gardło błyskawicznie. A przy mgle i ziębie nawet jak jesteś zahartowany to przy jakimś mocniejszym podjeździe jak sobie pooddychasz tym mokrym zimnym syfem to możesz się załatwić. Mnie się wczoraj udało Podjazd Bandamę zdjąłem no i dzisiaj mam przytkane zatoki PS Jak masz problem z zatokami to opaska nie rozwiąże sprawy, bo je przeziębisz wychładzając głowę.
  7. Dzisiaj 43km . Płaskie i na spokojnie. Mgły niestety potęgowały nieprzyjemny ziąb. Ale dzisiaj w towarzystwie i bardziej spacerowe.
  8. Czyli wypisz wymaluj klasyczny gravel. Stąd sie wywodzi i to jest jego kwintesencja. Cała reszta "udziwnień" to już mutacje dla "wygodnych"
  9. Po pierwsze segmenty nie są płatne. To znaczy częściowo niektóre statystyki. Po drogie nie chodzi o to żeby być w jakiejś tabelce na pierwszym miejscu. Może niektórym i o to chodzi ale nie to jest podstawą. Ale masz porównanie z innymi i co najważniejsze ze sobą samym. Szczególnie jak jade taką trasę którą jade często i jest na niej troche sensownych segmentów to można się sprawdzić porównać z poprzednimi jazdami. Ale też zobaczysz np jak zmieniał Ci się puls na danym segmęcie. Tak jak np wczorajsza jazda. Wiem ze jest tam 63 segmenty 17 przejechałem robiąc życiówkę. 32 to czasy w zakresie 1-3 życiowe. Więc wiem mniej więcej jak jechałem mam porównanie z tym co jechałem miesiąc temu. A co do tabelek to tam takie konie jeżdżą ze szkoda życia poza tym w większości komy łapią jadąc w grupie. Acz jak czasem się wbijasz na jakimś sensownym segmencie na którym okoliczne konie bywają w top 10 to zawsze jest to jakaś forma nagrody i też motywacji. Dodatkowo możesz robić sobie swoje prywatne segmenty... tez to jest narzędzie treningowe.
  10. Dzisiaj kolejne 45km srednia 24.3 niby słabo ale jestem zadowolony. Po pierwsze wczoraj miałem dość jazdy a dzisiaj jechało się nadpodziw dobrze. Po drogie dzisiaj wiatr nie pomagał a i podjazdow troche było. Na 63 segmenty na trasie 17PR i to większość na sensownych podjazdach wiec nie jest źle. W sumie zdaje się że ta trasą stanie się kolejną często odwiedzaną
  11. @kosmonauta80 zostało 17 dni... niecałe 600km... czyli ~35 dziennie. Napisałbym, że na luziku, ale to jednak zima i jednak pracę mam... W tym momencie pytanie bym postawił inaczej. Czy będzie festiva500 ? Bo jak tak to i 10k powinno pęknąć. Wszystko zależy od pogody samozaparcia i tego czy nagle nie stwierdzę, że mam w nosie i jadę na narty, bo na Pilsku śnieg spadł. Dodatkowo któraś z dziewczyn może chcieć ze mną pojeździć jeszcze i może to rozwalić dystans, bo jednak mniej jeżdżą ostatnio i 50km w takich temp stanowi taki próg, że jeszcze je bawi, a nie jest przykre. Więc jak bym miał nie zrobić ale spedzić z nimi czas to 10k może się pójść paść. W każdym razie wiem, że jest to już spokojnie w zasięgu. Trzymając sie tego co robię teraz, czyli po 230-260km tygodniowo bez jakiejś specjalnej napinki mam te 10k.
  12. Ja dzisiaj zrobiłem gravelowi prysznic... wymontowałem klocki... Chyba się zużyły... Wcześniej przed tymi traumatycznymi czynnościami przejechałem 60km w tym co zostało z kochanego śniegu... Niestety na jednym z zjazdów hamulce znikły. Jeszcze kilka km błota wcześniej całkiem sensownie hamowały. Tak że ostatnie 35km to była mocno zachowawcza jazda. Każdy zjazd zaczynałem z prędkością 0 i jechałem na hamulcach, żeby sie za bardzo nie rozpędzić. A tak ogólnie to najpaskudniejszy dzień grudnia. Mgła, mokro, zimno 0st... Błoto wszędzie.
  13. Dzisiaj 49.7 km kręcenia się po Puszczy Niepołomickiej. Głownie gravele ale i trochę dziwnych zapomnianych dróg. Dzisiaj w towarzystwie "powracającej po przerwie" wiec w sumie taki spacerek. 3h jazdy wszytko razem 4h. Ale pogoda bardzo dołująca. No i jazda po puszczy w mgle i po ciemku jest ciekawa. To zwierzątko jakeś słychać to jakieś krzyże przy drodze.... Tak nastrojowo
  14. @kosmonauta80 tak była bo wróciłem i to w jednym kawałku. Pozatym my wszyscy mniej lub bardziej ale jesteśmy sportowo pokręceni więc sporo zrozumienia w temacie jest. Nawet jak rower wstawiam do wanny. A poważnie to wczoraj rower był praktycznie czysty. Śnieg pokrywający błoto to zapewnił. Więc pełny luzik wczoraj był. Nawet błoto się z opon na ziemię nie polało. Tylko trzeba było chwile na naped i amor poświęcić żeby się wody pozbyć i żeby ruda nie szalała. Za bardzo się skupiasz na drobiazgach. Szczęśliwy rower to brudny rower. Szczęśliwy rowerzysta to brudny rowerzysta.... po to kupiłem żeby jeździły. Jak się zużyją to naprawie albo kupie nowe.
  15. Wczoraj niestety praca rozwalila system. O 20:30 się zorientowałem ze nie jest 18... a ze jeszcze musiałem coś do klienta podwiść to juz o 23 bylem w domu. Ale dzisiaj pobiłem swoje chyba wszystkie rekordy 42km w 2:42h ze średnią 15...... jazda fullem po mieście to dramat. Dawno się tak nie zmęczyłem. Ale zaliczone około 15km w lesie po śniegu. Wniosek z dzisiejszej jazdy mam niestety dołujący. Wyszedlem z wprawy w jeździe po lesie i jade jak sierota. Normalnie czuje się niepewnie. Musze to jakoś ogarnąć bo zeczy które zjeżdżałem i nawet ich jie zauważałem dzisiaj rozkminialem Zwale to na ciemności i snieg A no i test butów na zimę dzisiaj się odbył wprawdzie była mi w nogi chlodno to i tak jest super. Po pierwsze nie przemarzły a jedynie leciutko zmarzły. Po drugie nie przemakają Po trzecie musze przestawić bloki bo lewa noga mi scierpla i ona zmarzła Więc ogólnie bardzo udany zakup choć musze dograć getry bo byty sa wysokie i trochę się nogawki wrzynały w kostkę . Butki to NORTHWAVE Gran Canion 2S GTX.
  16. Boje się że to będzie reanimacja trupa. Wynik znamy. Nawet jak będzie wyglądało ze jest ok za chwile znowu padnie Większe szanse powodzenia ma list do aniołka.
  17. NIE. Po prostu uwierzyłeś, że o coś nadzwyczajnego pojechać w "takich warunkach" na rower. A w tym samym czasie babcia na wsi zrobi kilka km na składaku do sklepu... Tylko że ona tak od lat i nikt jej nie powiedział że jest hardcorem.
  18. Kominiarka i zatoki masz chronione. Jak jesteś niezahartowany to bandama na pysk i problemu nie ma. Kolana to jest jakiś tam realny problem, ale ubieram dwie pary getrów z deca i problemu w zasadzie nie ma. Tu można jakieś opaski czy inne wymyślne rzeczy szukać. Ale tak naprawdę getry z wind stoperem albo getry jakieś spodnie trekingowe z wind stoperem powinny zniwelować problem. Prawda jest taka ze z tą jazdą w zimie to największy jest problem do momentu kiedy się nie wyjedzie na rower. Siedzisz w domu patrzysz za okno i od samego patrzenia robi się zimno. Na myśl, że masz wyjść na pole zaczynasz mieć dreszcze. Kombinujesz jak nie zmarznąć... A brutalna prawda jest taka ze większym problemem i to nawet przy -20 jest przegrzewanie. Najtrudniej wyjść stanąć, włączyć licznik i przejechać pierwszy km. Potem to już leci. Druga sprawa to przerwanie jazdy na jesieni, bo jest gorsza pogoda. Potem strasznie ciężko się wraca. Tak samo w zimie jak przerwiesz to potem jest trudniej wrócić. Zresztą ogólnie jak odpuszczasz jazdę, bo jest zła pogoda to w zimie będziesz szukał wymówek i będzie to łatwiejsze niż wyjście na rower. Na wiosnę postawiłem sobie cele i je realizowałem. Jak była zlewa i 7st a ja miałem w planie 90km to nie było, że nie da sie, że może jutro, tylko wsiadałem i męczyłem temat. W lecie już nie było przebacz i dziewczyny potrafiły w deszczu ze mną jeździć. Po prostu nie było złej pogody. Teraz też mam cel realizuje cel. Pogoda nie może być wiecznie wymówką. W Polsce dobra pogoda to może z 60dni w roku A zdrowotnie o wiele lepiej jest teraz niż np w wiosnę. W maju potrafisz mieć piękną słoneczną pogodę i ciepło, żeby za chwile mieć deszcz i 5st. Wtedy dopiero kolana potrafią dostać do pieca. Do tego burze i nagłe zmiany pogody. Jednym słowem histeryzujesz waść. Po prostu napisz, że Ci sie nie chce, bo w domu jest cieplutko.
  19. @kosmonauta80 ręce dostały w kość przez pierwsze 10min. Rzeczywiście po wyjściu i dojeździe do Deca czułem lekki kryzys, bo zaczęły przemarzać lekko. Ale już po wjechaniu na wał dogrzałem się na tyle że i ręce przestały marznąć. Pod koniec jazdy jedynie mały palec w lewej ręce lekko marzł, ale to bardziej jakiś problem z ukrwieniem, bo ogólnie ostatnio lubią mi ręce cierpnąć a w zimie to nie pomaga. A rękawiczki maiłem na sobie takie profesjonalne od chińczyka za 15zł Nie narzekam, bo sa lekko przeciwwiatrowe, ale nie jest to konstrukcja kosmiczna. Polarowe za kilkanaście zł z deca są chyba cieplejsze. Zasadniczo wczoraj było mi za ciepło Testowo ubrałem na koszulkę ciepłą bluzę, którą dostałem od żony. soft miałem porozpinany praktycznie całkiem pod pachami a o jakimkolwiek dyskomforcie nie było mowy. Gdyby nie te cholerne nogi mogłem wczoraj jeszcze dołożyć spokojnie do 100 bez dyskomfortu. Zimno jest trochę przereklamowane. Zdecydowanie nie jest to jakiś większy problem na rowerze. A i wcale nie trzeba być ubranym jak bałwan. Stosunkowo lekkie i wcale nie koniecznie wydziwiane ubranie nawet na 3-4h jazdy może być wystarczające dla równej jazdy bez postojów i ociągania się. 2h to w zasadzie żaden większy wyczyn. Nogi stanowiły problem, bo marzną, ale to jedyne większe wyzwanie. Zobaczymy czy nowe buty rozwiążą problem. Tak ze wczoraj było bardzo przyjemnie Jak jechałem chwile wcześniej autem wydawało mi sie że będzie nieprzyjemne i zimno, ale po 300m na rowerze było już spoko. Po 2km rozpinałem kurtkę pod pachami. Przedwczoraj było z 2 stopnie więcej a odczucie zimna o wiele większe. Jak wole -2 niż 0-1.
  20. Wczoraj 40km Nawet sucho, tylko w mieście miejscami było sporo marznącego syfu na drogach. Przy okazji odwiedziłem zaprzyjaźnione sarny. Dzisiaj 44km . To w ramach uciekania przed w mordę wiatrem. Ale chyba cos poszło nie tak, bo sporo było tej jazdy pod wiatr. 2h jazdy, ale tym razem już jakieś górki były no i jednak trzeba na zjazdach mocno uważać, żeby nie przeszarżować, bo jednak jest na drodze warstwa syfu marznącego. Dzisiaj temperatura nóg miała po powrocie zawrotne 11,9st i to juz było bolesne. Zamówiłem cieplejsze buty mają być jutro...
  21. Ej, ale po co takie szczypce wozić ze sobą? jak się łańcuch zerwie wystarczy skuwacz i spinka. Spinkę się zapnie zawsze. Rozpięcie może być problematyczne, ale kawałek sznurka zazwyczaj pomaga.
  22. skuwacz Dla tego zawsze mam ze sobą sporą pod siodłową torbę. Jakaś apteczka zawsze wejdzie czy np dodatkowa lampa jak teraz jeżdżę w nocy. Niby można by ogniwa zmieniać, ale przy ujemnych temperaturach o wiele przyjemniej lampki podmienić Brak możliwości samodzielnego powrotu jest czymś, co mnie strasznie irytuje więc staram sie zapewnić sobie minimalną samowystarczalność. Łańcucha nie wożę, spinki tak. Nie zakładam, że się rozleci na kawałki a wymiana ogniwa na spinkę to kilka minut. Ale i tak na awarie można liczyc że napsuje krwi. Ostatnia to przebicie opony. Sypie śnieg zimno my juz mamy prawie 30km w nogach z przemoczonymi butami I dzieje się to na wyjeździe z budowy obwodnicy. Wszędzie błoto po pachy i zero miejsca, żeby sie rozłożyć w zasięgu wzroku. i akurat wtedy nie miałem dętki... To znaczy miałem do 28 a nie 27,5. Wiec pozostała opcja łatek... Teraz się zastanawiam czy rozbierać to koło i wyjąć z niego to błoto, które włożyłem do niego przy okazji łatania dętki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...