Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 806
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. Ja dzisiaj pobiłem wszelkie rekordy. Prawie 8 km w 40 min.... dobra plan był tej że dzisiaj nie jedziemy żeby trochę to zmroziło i żeby po błocie nie jeździć ale zerknąłem na mojego HH żeby sprawdzić czy jeszcze działa a tam jakieś błoto stare... No to trzeba go umyć... No to się ubieram i pod pretekstem mycia lecę na myjkę. Wymyłem co było do wymycia. W powrotnej drodze jadę kolo takich fajnych pól.... No grzech nie zjechać.... A że już mróz złapał i było twardziej to się przecież nie ubłoci Rower mnie dwa razy wysadził z siodła ale gleby nie zaliczyłem. Cóż śniegu tyle że nie widać po czym się jedzie a trasa wiodła zozjechanymi błotnymi drogami i ścieżynkami przez pola, wieć zabawa była przednia i ćwiczenie techniki też całkiem zacne pomimo że wiele tego nie było. O taki klimacik... Ale ja te setki to ostatnio tak mocno towarzysko i krajoznawczo robie. I w sumie malo ich. Gdyby nie festiva to by były grudniu aż dwie. W styczniu nie wiem czy coś jeszcze będzie A intensywność jest bardzo średnia Ogólnie ostatnio tak się troszkę opierdzielamy. Karolina zaczęła piec ciasta do tego mamy termosik z herbatką i tak od popasu do popasu jeździmy Ja kupiłem sobie z gore texu NW gtx. W sumie cudownego nie ma z temp ale nawet takie 6h w okolicach zera pomimo że zmarzną mi nogi to daje rade jeździć. Kupiłem skarpetki z merino z deca ale na razie nie mogę powiedzieć czy coś więcej dają niż dwie pary letnich bambusowych. Po 50km nieintensywnego kręcenia się miałem nogi zmarznięte przy -4 ale nie odmrożone (ponad 3h z postojami na zdjecia). W sumie ten zakup to był troche błąd bo miały być cieple zimowe ale dają radę i w sumie będą i na jesien i na wczesna deszczową wiosnę. Na OLX ktos je ma po 330zl. Na jakieś ultra dystanse się nie nadadzą ale tak do 7h spoko Przynajmniej dla mnie jest ok.
  2. @Accent_Szaj Ty chyba naprawdę przed każdym zdjęciem myjesz i pastujesz ten rower... Chyba że go wozisz autem na miejsce zrobienia zdjęcia.
  3. Ale że za długo czy za krótko? A tak na marginesie to, co pisałeś o chłodzeniu i kadencji wydaje sie działać. Wprawdzie te 10 minut uczciwie to lekka utopia, bo zapominam, ale ostatnie ~3-4 jak odstawie młodą próbuję i wydaje się to działać. W każdym razie dzisiaj mięśnie inaczej się zachowały po ruszeniu.
  4. A ja dzisiaj dołożyłem kolejne 50km Tak na spokojnie nocna jazda gravelami. Trochę oczywiście drogami, ale sporo gravela plus Lasek Wolski U nas śnieg zaczął sypać pod koniec jazdy więc po nim za wiele nie jechaliśmy.
  5. @Sansei6 No mi Turbacz kojarzy się inaczej ale to dlatego, że za młodu tam fajnych ludzi poznałem. Sentyment ogromny mam do niego. Ogólnie rodzinnie lubiana górka. Moja siostra tydzień w tydzień tam bywała przez długi czas Rowerem tam jeszcze mnie nie było... Ogólnie od lat w górach rowerem nie byłem. Takie pomniejsze to tak ale poważniej to dawno temu. W zeszłym roku miał być powrót, ale... Jakoś tak szosa za mocno weszła. Córka jakoś starciła zapał do roweru górskiego i ogólnie terenu jak dostała szosę. Jej przyjaciółka miała kompletnie niedobrany rower i sie na nim męczyła...Więc ciągły na szosę a full sie kurzył. Ale moja córka stwierdziła ze elektrykiem może jeździć a druga sierotka czeka na rower więc w tym roku pewnie sie już więcej uda. Tylko teraz muszę pokombinować jakieś trasy na początek, żeby nie przerosły towarzystwa. A choć mam Sporo gór schodzone to odniesienie tego do jazdy jest dość trudne. Jednym słowem boisz się samego siebie za kółkiem. Bez złośliwości to piszę, ale pochyl się nad tym. Na prawidłowe wyprzedzenie wszystkich rowerzystów w sezonie szosowym w najlepszą pogodę stracisz w najgorszym razie z pięć minut... Czy to dobry powód wzrostu ciśnienia? Ale to w nocy, bo wtedy w sumie i tak niewiele widać to wszystko jedno gdzie sie jedzie... Choć zdecydowanie jakiś ojców czy Tenczynek to byłaby lepsza opcja. Poza tym wiesz.. za mało km to słabo będzie przyrastać w tabelkach na stravie No i muszę poćwiczyć, bo jak będę drugi to nie będzie próżnej satysfakcji.
  6. Nie no koledzy się tu na randki umawiali a ja zgarnąłem jedną taką blondynkę i pojechaliśmy sobie takie spacerowe 31km Mrozek bym powiedział słuszny, bo Garmin zgłosił -7. Przy Dąbiu Wisła zamarznięta już. Fragment tych dzikszych wałów nam lekko dał sie we znaki, bo jednak tam zawsze przenikliwie zimno jest wiec odbiliśmy w miasto lekko skracając pierwotny plan... Szczególnie że mi zamarzł hamulec. Nie wiem co jest z cholerą. Chyba mam wodę w pancerzu i ona zamarza, bo po wyjściu z domu po 5min nie dało się go wcisnąć. Wróciłem do domu wyjechałem windą i działa bydle... Ale w sumie jazda spoko. Pomimo pewnego kryzysu na wałach (ręce lekko zaczęły kostnieć) i decyzji ze skracamy dystan młoda jak ją odstawiałem do domu stwierdziła, że trochę mało dzisiaj tej jazdy było. A i dzisiaj mi soft zamrazł... Jednak trzeba inną kurtkę na zimę... No ktoś mi ciągle podsyła jakieś zajawki na zimowy Turbacz i inne górki... A jazda po śniegu to zdaje się jej must have tego roku. Tylko butów nie ma na takie zabawy. Ale na pewno jazdy nie odpuści. A mi sie szykują wydatki, bo mojej córce też będę musiał kupić i buty zimowe i kto wie, czy nie jakiegoś fula. Wprawdzie zarzeka sie ze góry nie jej bajka i że jak to na elektryku z nami pojedzie, ale w sklepie się zaczęła do fuli przymierzać i coś przebąkuje, że jednak w te góry to chyba będzie jeździć i fajnie jak by miała taki rower... Tak wiele razy, co bym nie robił doba ma 24h Wiesz w nocy godzina mojej pracy jest trzy razy droższa. A rower to drogie hobby. Nie mówiąc już o kształceniu trójki dzieci. Te wszystkie pomysły jak mieć więcej czasu to ja znam i zawsze w którymś momencie dochodzę do wniosku, że one są świetne dla ludzi, którzy robią stosunkowo niedużo. Windowsa używasz. Powinieneś przejść na Debiana i to szybko... A najlepiej sobie skompilować PLD. Bill wszystko o Tobie wie... Inwigiluje i wie jak jeździsz... W każdym razie nie rozumiesz. Te tabelki nijak się mają do tego co da Ci strava w połączeniu z nakładkami. A jak do tego dodasz licznik, który Cię wprowadza na wybrane segmenty, na których chcesz docisnąć. Wracam z jazdy wyłączam licznik jak się rozbiorę to mam wszystko policzone i mogę sobie zerknąć jak przebiegła jazda... A to, że ktoś o mnie wie, że jeżdżę rowerem tak a tak... A to wyścig będzie? Jedyny problem jest taki, że Ty nie lubisz chyba jeździć ulicami a ja wały toleruję wieczorami jak tam spotykam dziki i sarny No i ja na tym szybkim rowerze lubię się zgubić na jakichś bezdrożach.
  7. Ach jak kocham ten motywacyjny bełkot... Ja wiem co. Robić mniej. Więcej czasu mieć nie będziesz możesz co najwyżej lepiej go wykorzystać albo z czegoś zrezygnować. Czasem chwilkę a czasem i kilka godzin. Wziąłeś pod uwagę, że robię to "przy okazji"? To są te momenty kiedy nic bardziej konstruktywnego kolejnego nie wcisnę a mam 5min... Czasem taki post piszę na raty w tych wolnych 5min. Taki hobby. Dla tego 99% motywatorów i speców od czasu wprost albo pośrednio radzi rezygnować z tego co nas obciąża... Chorzy rodzice? Chora żona chore dziecko? Czas dla dzieci? W większości tych poradników gdzieś jest wprost albo za zasłoną napisane, żeby się od tego odcinać. Pomijam też że wiele z nich nie przystaje do rzeczywistości autorów. Po prostu piszą pięknie a rzeczywistość swoje. Czasem przeginam, ale staram się nie rezygnować. Najprościej byłoby z roweru. Ale czas ucieka a w trumnie będę miał dużo czasu na wyspanie się. WTF? Co to ma do rzeczy? STRAVA Masz statystykę na segmentach i na tych samych trasach Od razu próżna... Rywalizacja zawsze napędzała ludzkość i będzie napędzała. A rywalizacja z samym sobą nie daje próżnej satysfakcji? Czasem rywalizując z kimś jest o wiele łatwiej o progres. To trochę jak z jazdą w peletonie. Sam się skichasz, a nie pojedziesz tak jak z kimś. Wiesz, że ja jestem cienki ? Popełniam wszystkie możliwe błędy i pewnie dla tego wiele wyżej nie przeskoczę. Być może i tak. Dla mnie to już jak jazda na rowerku stacjonarnym. Takie zadaniowe. A prawda jest taka ze Cię trochę prowokuję, bo mieszkasz w miejscu, gdzie naprawdę dużo można zobaczyć i warto z nudnych wałów wyskoczyć. Inna bajka taki gravel jak sobie wczoraj zrobiliśmy. Człowiek wraca z czystym umysłem. Wiesz, że po BTS twoją nokię można śledzić? Tak jesteśmy inwigilowani. I będziemy. Ale metodą na ukrycie się nie jest rezygnacja z technologi ułatwiającej życie. Najśmieszniejsze jest to ze jak będziesz się starał ukryć to o wiele łatwiej będzie Cię namierzyć. Jak będziesz widoczny w tej pajęczynie to masz szanse część swoich działań ukryć. ale to inny temat Dla twojej wiadomości to 4min zajęło napisanie tego posta.
  8. Ale to nie było do Ciebie Tylko do @kosmonauta80 Ja też mam swoje "stałe trasy" ale teraz to służą głównie do sprawdzania co z siebie wycisnę no i czasem jako sposób na szybkie km. Jednak łatwiej się jedzie coś, na czym się zna każdą dziurę i kamień nie mówiąc już o podjazdach. Jeśli chodzi o wały to jest nuda koszmarna. W obu kierunkach, choć w stronę Niepołomic trochę ulic jest. Ale ile razy można? Jak jeszcze w stronę Tyńca dziewczyny pojadą tak do Niepołomic odmawiają. A jak wchodzi temat WTR to chcą mnie zabić. Np ujście Dunajca. Niby fajna trasa, ale jazda 70km wałem i to nieźle wyasfaltowanym to jest hardcor. Wszystko nic, ale ta koszmarna nuda.... Jak sam jechałem kiedyś to poważnie musiałem się pilnować, żeby z wału nie zjechać. Pomijam, że było ze 40st a tam grama cienia nie ma Większość innych "stałych" też modyfikujemy. Jakiś podjazd jakaś dolinka jakiś gravel... Możliwości są choć czasem prowadzą w teren nieprzyjazny naszym rowerom A te cholerne wyjazdy z KRK są na tyle męczące i nudne, że coraz poważniej rozpatruję zaprzęganie kolei. Szkoda tylko ze tak kulawy środek transportu szczególnie dla rowerzystów. No nad tym musze popracować... niestety mam na końcu podjazd... Spróbuję robić go langsam, szczególnie że zrobili śmieszkę i niedługo nie będzie mi wolno ulicą cisnąć. Niestety podobny błąd popełniam na wyjeździe. Kilkaset m i jest dwupasmówka.... Jakoś tak lubię sobie na niej docisnąć i to dość mocno, a to zdecydowanie za wcześnie. Trzeba spać w opasce czy można ją założyć rano? Chodzi mi o to czy zakładanie nie zaburzy to odczytu.
  9. Z jak wysoką? Ja ogólnie staram się jeździć pod 90, choć jak jadę z którąś z dziewczyn zazwyczaj się średnio udaje. Z Karoliną jeszcze, bo ona jest mocniejsza a na pewno równiejsza. Z jej przyjaciółką różnie bywa, bo rzadko ma tak ze cały dystans przejedzie równo. Niestety po zakończeniu jazdy jak odstawie do domu młodą to mam do siebie taki fajny podjazd, który lubię sobie docisnąć... Więc słabo z tym jest, ale spróbuję. O tyle to jest do d że najczęściej powrót mamy po podjeździe. 4km nachylenie niby żadne, bo 0,5-1% i na końcu trochę stromiej pod 3% ostatni km. Ale nie sprzyja to temu co piszesz. Wiem zaliczyłem to jakiś czas temu jak miałem silny komunikacyjnie sezon. Dzień w dzień po mieście między 30-70km. Nawet nie zauważyłem kiedy się zaorałem zupełnie a nic na to nie wskazywało. Szczególnie że to było dużo krótkich jazd. Dla tego całkiem poważnie podszedłem do Twoich słów. Wprawdzie to było ostatnie co brałem teraz pod uwagę, ale nie mówię nie. A jeździłeś czekając aż przejdzie czy zrobiłeś przerwę? Bo ja naprawdę czasem chce odpuścić, ale jak nie pizga niczym z nieba to mi szkoda nie pojechać. Nawet czasem jak pizga to wystarczy ze mnie kroś wi i się zbieram i jadę. Uzależniłem się i jak nie pojadę to mam normalnie głoda... Jedyne co martwi to to ze po jeździe w zasadzie mógłbym tylko iść spać. Ścina mnie i mam przymułę. W tym sezonie w planach jest kierunek góry więc na pewno zmieni się specyfika jazdy. Choć jak wszedłem do domu to mi córka zakomunikowała, że w tym roku zrobimy parę 300 Dobrze w sumie wiedzieć. Jedna zakochana w jeździe po górach druga w szosie wiec pewnie sie skończy tak, że w soboty będę się szlajał po górach a w niedziele te 300 mykał Na razie muszę się jakoś ogarnąć i zacząć poważniej podchodzić do treningu i zmusić je do tego... Jeździ sie fajnie, ale ambicje u nich są a nogi za słabe, żeby to w rozsądnych czasach robić. A i może się pobawimy w zbieranie kwadratów Zawsze to sposób na urozmaicenie jazd. A na dzisiaj muszę hamulce ogarnąć, bo po myjce postanowiły się zatrzeć.... Przód przestał hamować jak by tarcza zatłuszczona (może nie doschła) a tylni klamka się zablokowała Jak się wciśnie to zacisk sie zaciska i tyle.. I to w dwóch rowerach taka zabawa... Tak ze bedzie trzeba rozebrać zaciski i powdychać benzynki albo innego środka do silników... No i pancerze przepłukać Niestety nie bardzo mogę tu cos poradzić. Praca dzieci rodzina i rower... W nocy często musowo muszę robić, bo na rano robota musi być zrobiona. Ile razy trzeba Ci powtarzać ze nie chodzi o żadne pozycje? Zresztą ja jestem na tyle cienki, że nawet wejście do top 10 segmentów jest w większość przypadków mało realne. A Strava to narzędzie i zabawa. Jak czasem sie coś gdzieś wygra albo jakiś rabat przydatny dostanie to fajnie. Nie to nie. Owszem jak mi córka wskoczyła na wysokie miejsce w challenge to mi się miło zrobiło. Ją to też w jakiś sposób dowartościowało. Ale to nie jest najważniejsze. Owszem patrzę na lepszych... Gość trzeci rok z rzędu robi ponad 36k w roku. to 100km dziennie... I w jakiś sposób to motywuje, żeby robić więcej, a nie mniej. Ty jeździsz sobie w koło wałem... W sumie to podziwiam i zastanawiam się kiedy będziesz miał dość. Oczywiście, żeby jeździć, trzeba jeździć i ten cholerny wał jest gdzieś wpisany w taką jazdę dla kilometrów. Ale podziwiam Cię i zawsze jak dziewczyny już mają dość "szybkiej 40" to podaję Cię za przykład niezłomnego. I zawsze zachodzą w głowę jak to jest możliwe, że nie masz dość... Nawet podejrzewamy, że jesteś nie kosmonautą a kosmitą. Dzisiaj 75km i może z 15km z tego po ulicach z jakimś uciążliwym natężeniem ruchu. Takie mniej fajne to może z 4km. Reszta to albo puste drogi albo szutry i leśne ścieżki. Między innymi dzięki tym tabelkom i innym heatmapom i kwadratom się wyrywamy ze szponów wałów. Sporo naszych tras powstaje dzięki stravie. Choćby nad morzem jeździliśmy czymś czego nie było na mapach a tylko korzystałem z zapisów i rady lokalnych osób. Zwiedzamy szukamy nowych tras jedziemy dalej, wyżej... Ale też i w trudniejszym terenie. Duża część dzisiejszej trasy to coś, co jeszcze rok temu jeździliśmy na grubych oponach. Dzisiaj robimy to z frajdą na cienkich. W zasadzie krok po kroku zabijamy sens posiadania cięższego roweru. Jeździ ze mną koleżanka córki. W marcu jej się wydawało, że jak robi 20km po mieście to jeździ. Teraz pozbywa się HT bo nie widzi sensu w jego posiadaniu i kompletnie przebudował sie jej obraz jazdy. Szczęśliwie pomimo kontuzji i choroby zrobiła w tym roku 5,5tyś. Też jej w tym troszkę strava pomogła. W sierpniu zrobiła 1600km bo jest na niej taki challeng i chciała spróbować go zrobić. Żeby to zrobić musiała w ostatni tydzień zrobić 700km. Tabelki w stravie? NIE! Po prostu poprzeczka. Przełamała siebie i swoje zmęczenie. Ostatnie jazdy z łzami w oczach (i to żadna przenośnia), ale dała radę i został jej jeden dzień zapasu... Wiesz co zrobiła w ten dzień rano? Zapytała, czy gdzieś jedziemy. Już Ci pisałem, że moja córka dzięki zimowej8 poczuła ze ma siłę i moc, żeby jeździć. Miała doła i straciła wiarę. Z przytupem zakończyła sezon i odzyskała frajdę z jazdy. Ona lubi rywalizację wiec dało jej to dodatkowego kopa jak zobaczyła, że nie jest słabiakiem, za jakiego się uważała. Gdyby nie zimowa8 nie wsiadłaby już 2020 na rower chyba, że żeby gdzieś dojechać. Była załamana i wypalona. Wiec jak widzisz te "tabelki" potrafią sporo dobrego zdziałać jak do nich mądrze podchodzi. Ja na rowerze jestem od przeszło 30 lat od spokojnie 30 jest to całkiem sporo km niemal rok rocznie. Nie potrzebuję stravy, ale się nią cieszę. Czasem daje mi motywację. Czasem dzięki niej zwlekam dupę z kanapy. Czasem są to dziewczyny, bo np Wika chce zrobić 1600km i sama tego nie szarpnie. Więc ja przebijam 1800. Czasem się wkręcimy w taką zimową8 i jest masa zabawy. Po kilkudziesięciu latach jazdy trzeba sobie jakieś cele obierać, żeby nie cisnąć rowerem w pierony. Za każdą górką musi być coś ciekawego, żeby warto było się męczyć. I sorry, ale jak czytam jak to nie potrzebujesz tabelek konkurencji i że to głupie i niepotrzebne... Jak piszesz o miejscach w nich... Zastanawiam się, czy przypadkiem się nie oszukujesz i nie siedzisz w swojej strefie komfortu tak bardzo, że boisz się po prostu tego gdzie w tych tabelkach byś był i jak by Ci z tym było? Może powinieneś wyjść z tej strefy? Ja dzisiaj dzięki stravie (heatmapa) odkryłem kilka zarąbistych ścieżek, cholerną piaskownicę i dolinkę która, choć krótka to urokliwa. Ta sama trasa stała sie inną trasą i dzięki stravie nie utknęliśmy w środku lasu na ślepej ścieżce co nieraz mi mapy zafundowały. Dla mnie to wartość sama w sobie. Ale żeby to działało wiele osób musi z tych głupich tabelek korzystać.
  10. Dzisiaj w ramach odpoczynku chillout gravelowy po asfalcie może połowa trasy a sporo tych asfaltów to w lesie. Miejscaminbloto miejscami lód sporo rozmemłanych liści a i piaskownica się trafiła... idealne warunki na łysą 30c Z tym przetrenowaniem możecie mieć rację. Jak wyjechaliśmy strasznie ciężko było i mięśnie bolały jak zakwaszone. Ogólnke to bola jak by mnie ktoś skopał. Wiec może proszą o przerwę ale i tak dzisiaj grzech by było nie pojechać. Pogoda piękna trasa widokowa. Teren ciekawy i jadąc gravelem można było poćwiczyć technikę i trochę się poślizgać... nawet trafiły się jakieś mini single. No i odkryłem nową dolinkę pod KRK. Chyba nigdy w życiu w niej nie byłem choć wydaje się to niemożliwe. W każdym razie dzisiaj jechało mi się dobrze. Dawno nie dała mi jazda tyle frajdy. Tylko pod koniec mieliśmy mały kryzysik termiczny bo zatrzymaliśmy się w kfc na kanapkę i po ruszeniu juz wałami nie dość że było nam zimno to ręce zaczęły tak przemarzać ze aż bolały. Z 5km zajęło dogrzanie się do komentu kiedy odzyskaliśmy komfort... Niestety zdjęcie rękawiczek jest zawsze błędem.
  11. Nie no troszkę z tymi setkami przesadziłeś W zeszłym mc tylko 5 razy była setka i rzeczywiście pod koniec 3 z rzędu. W tym to była pierwsza. Ale tak poza tym to tak 40-60km wychodzi. Choć rzeczywiście w grudniu miałem 7 dni bez roweru w tym mc już dwa... Ja bardziej się skłaniałem w kierunku jakiejś infekcji albo innego choróbska niż przetrenowania, ale czort wie.
  12. Przetrenowanie przy takich jazdach? Przecież ostatnio to bardziej spacerki niż jazda. Dzisiaj wyszła średnia 21 106km w 5h 6min... a zajęło to 6:30... Owszem trochę to walka z ustawieniem siodełka u młodej, i trochę na picie herbatki z termosiku ale i tak coś nie gra. W sumie strava podaje 15km/h wiatr... Zwaliłbym na niego, ale jak wiał trochę w plecy z boku to też tak se,
  13. Dzisiaj styczniowa 100... ale ciężko się jechało. Końcówka pod wiatr i pod górę. Czas jakiś masakryczny średnia jeszcze gorsza. Nawet to ze drugą połowę trasy jechałem sam nie pomogło za wiele, bo na 80 km jakieś masakryczne bóle mięśni mnie złapały. Ogólnie ostatnio strasznie słabo się jeździ. Ani mocy, ani prędkości. Ciężko złapać rytm. Mam nadzieję ze to kwestia zimy, a nie mnie.
  14. Tak jak wyżej pisałem... Zakupy w święta się robi słabo A czas gonił. Poza tym my dość zaprawieni jesteśmy jeśli chodzi o odmrażanie. Jak by miała sobie coś odmrozić to by nie jeździła. A ona też nie jest nieogarniętą nastolatką, tylko wieloletnią harcerką z kawałkiem gór schodzonych i wieloma zimami na rowerze ale i w lesie. Wprawdzie do tej pory w zimę tylko krótsze dystanse, ale jednak ma już wiedzę na tyle sporą, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Ta 30 to był typowy przykład lenistwa nastolatki... no i wdepnęła w kałużę. @chrismel spodnie fajne ale boję sie ze skończą w blacie... Jedne tak załatwiłem niedawno. Będę myślał na tym.
  15. Nie no lepiej... Ale się zarzekała, że jej nie porąbało i że ma w nosie festivę i że... jestem nienormalny... Wiec nawet nie myślałem o kupowaniu czegokolwiek dla niej, szczególnie że przestała jeździć po jakimś załamaniu zdrowia/formy, które ją rozłożyło w sierpniu. W wigilię stwierdziła, że jedzie ze mną... No i się wkręciła, ale na zakupy nie było czasu. A na przyszły sezon pewnie dostanie jakieś buty zimowe bo zabawa z ochraniaczami mnie nie przekonuje.
  16. Dla mnie wtedy kiedy jak się zatrzymam to siedząc w nim schnę A poważnie to mam mt500 i potrafię się w niej zapocić koszmarnie, ale zdecydowanie ona oddycha. Potwierdziło mi sie to jak jadąc stałą trasę wrzuciłem ją na softa Dojechałem suchszy niż dzień wcześniej... . Nie raz widziałem jak parujemy z tej kurtki całą powierzchnią. To, co napisałeś o redukcji tępa jest w moi przypadku mało realne, bo ja się za bardzo pocę. Zakleiłem młodej buty na próbę silver tape i nie przewiewały, ale zmarzła o wiele bardziej niż jak miała worki. Najlepiej sprawdza się folia. Na te buty co kupiłem nie narzekam. Mogły by być cieplejsze ale w sumie jeśli po 6h nie ma dramatu to jest ok. A przynajmniej na jesień i wiosnę w góry będę miał coś nieprzemakalnego. W sumie to nie wiem jak ja to robiłem ze jeździłem w moich starych letnich butach kilka zim i to bez ochraniaczy... W tym roku nie byłem w stanie wytrzymać zimna. Co do skarpetek to myślałem nad nieprzemakalnymi. Największą wtopą było jak nieprzemakalne buty przemokły przez skarpetki. Jak się kręcimy w koło komina to takie wtopy są śmieszne. Ale jak nam odbije, żeby jechać gdzieś dalej to już będzie wpadało w kategorię niebezpiecznej wtopy. @chrismel Dzięki, spróbuję. Jeszcze jak byś miał pomysł na spodnie nieprzemakalne.
  17. Co rozumiesz przez oddychalność? Bo wybacz jadąc kilka godzin w deszczu będziesz mokry od potu, chyba że będziesz się delikatnie mówiąc oszczędzał. Jak jedziesz w zlewie albo mocnym deszczu membrana średnio zadziała bo fizykę ciężko oszukać.
  18. Z tą membraną to jest tak ze dobrze zastosowana potrafi cuda. A dobrze to znaczy nie koniecznie wszędzie. I tak, membraną nazywa się teraz wszytsko Od "membran wind stoper" po ceraty No i tu niestety jest kłopot. A dodatkowo jak jadę z dziewczynami to nie jadę swoim tempem i często po prostu się nie dogrzeję. Muszę mieć za ciepłe ubranie niestety. Już nawet myślałem nad polsą myślą techniczną... https://www.centrumrowerowe.pl/kurtka-viking-bart-primaloft-pd20517/?v_Id=133662 ale boję sie jakości. No i Twoja opinia o samej ocieplenie też nie jest budująca. Kupiłem NORTHWAVE Gran Canion 2S GTX MTB ENDURO SPD MICHELIN GORE-TEX Problem odmarzających nóg znikł. Czy jest w nich ciepło? Względnie. Palce nieraz są mocno zmarznięte, ale mogę normalnie po przyjechaniu wejść pod ciepły prysznic i nie bolą nogi. Już kilka razy byłem w nich po ~5-7h na rowerze w temp. -4-0 i nie było problemu. Do pełnego komfortu trochę brakuje. Z tym że ja mam w domu tylko letnie cienkie skarpetki i używam dwóch par po prostu. Zbieram sie żeby kupić jakieś ciepłe, ale nie po drodze mi do sklepu Licze, że wtedy będzie już wystarczająco ciepło. Za to buty sa absolutnie nieprzemakalne. A to jest super sprawa w zimie. Na szybko jak chcesz poprawić termikę w bucie użyj foli strecz albo zwykłych siatek jednorazowych. Na krótkich trasach powinno dać to spore podniesienie komfortu. Młoda całą festvę tak zrobiła w letnich butach i dwóch warstwach skarpetek. Wcześniej zrobiła głupie 30km bez folii i nogi miała bez czucia po powrocie. Tak że głupia siatka foliowa w bucie dużo zmienia. A przy krótszych trasach wilgoć nie bezie problemem. Za to ogrzewacze chemiczne się nie sprawdziły. nie grzeją... Zaczynają w domu po kilku km przestają po wujęciu z butów w domu robią sie gorące. Kupiłem w deca termos o,4 i na każdej jeździe normalnie zamiast bidonu jest. Drugi to 0,7 ale ten jest z nami tylko na dłuższą jazdę. Pierwszy wchodzi do każdego uchwytu drugi tylko do jednego mojego, który łyka niemal wszystko. Ale ciepła herbata zmienia zasady gry i podnosi morale. niestety zachęca też do postojów...
  19. Ale sprawdzą się w deszczu? W środę znowu nas złapał deszcz i 20 km do domu jechaliśmy sobie przy 0 i padającym deszczu... mokre gacie niestety nie były niczym przyjemnym. Potrzebuję czegoś albo luźnego albo obcisłego ale bez szelek i zdecydowanie na deszcz odpornego tak samo jak na żygi z drogi. Jak by nie kosztowało tryliardona monet to już by była bajka. To już dawno nie jest prawda. Jest masa dobrych softów z membranami. Zresztą gore-tex też ma membrany "soft" które chronią przed wiatrem i oddychają a nie są wodoodporne. Oczywiście te sensowne są nieprzyzwoicie drogie. Jdden taki kupiłem przypadkiem na ciuchu. Ot polarek fajny. Po kilku dniach wiedziałem że nie polarek i że zajefajny. Sprawdiłem że ma membranę. Stwierdzilem ze kupie sobie taki nowy więc sprawdzam cenę... 2tyś. No nie kupię sobie Ale ten z ciucha służy mi już chyba 7 rok i nie chce się zepsuć. A co do warstw i kurtki to ja po raz kolejny zaczynam się przyglądać endurze z primaloftem z przodu. Jak bym miał pewność że tył będzie wiatroodporny to kto wie czy bym się nie skusił. Tylko te próby są za drogie....
  20. @marvelo Obie kości w nadgarstku. w nim też ma pełną ruchomość. Jedyną przeszkodą na początku był ból przy pełnych wygięciach. Oczywiście, że złamanie w stawie utrudnia, ale jednak nie ma co się czarować, że poziom sprawności i rozciągnięcia przed urazem wpływa na rehabilitację po nim.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...