Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 806
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. A ja mam pytanie czy do auta kupujecie zawsze klocki sygnowane logo producenta auta? No bez żartów. Pomijam że inni robią nieraz lepsze i dla tego się je wymienia. Ja bardzo pozytywne mam doświadczenia z chińskimi klockami. Są o niebo lepsze od oryginalnych i sporo tańsze. Po co więc mam kupować "orginalne"? W góry kupuje lepsze na szosę tańsze a nie gorsze. Do auta też nie biorę sygnowanych logo producenta szczególnie ze robi je dla nich Valeo których klocków nie lubię. Co do tego z czego są klocki to już inna bajka. Sprzedawcy sami nie wiedzą 🤣
  2. Szukaj ich butów spider2 można kupić poniżej 400. Mają kilka modeli z podeszwami michelin i vibram. IMO są świetne a nawet w górach jesteś w stanie w nich normalnie chodzić nawet jak jest mokro. W góry chodzę w salimonach i NW nie odstają bardzo jeśli chodzi o przyczepność. Twardość też nieporównywalna z turystycznymi schimano A ich system IMO biję na głowę BOA.
  3. Nie jestem taki pewien. Szczególnie ze przy niefortunnym bez niego może by mnie szczęśliwie można zakopać a w nim zostanę warzywem? Swoją drogą ciekawe spostrzerzenie z Koziej Górki. Byliśmy wśród nielicznych którzy chyba źle te kaski ubrali. Większość chroniła nimi kierownicę albo plecaki czy też nerkę a my głowy 🤣 W każdym razie dzisiaj średnio udany wypad do Bielska. @skom25A co do spd to ludzie lubią straszyć takimi filmikami. A druga sprawa że Gro nie ma techniki i bez wystawienia nogi boją się pojechać dla nich to
  4. hmmm kupiłem sobie kask... (nie wiem po jasnego grzyba ) W Biker House chyba zaczynają się w związku z tym obawiać, że piekło zamarza. Teraz muszę sobie wygodną nerkę kupić, żeby mieć go gdzie wozić 🤪 I oddałem gravela do serwisu, bo się mu należy. Wprawdzie w tym roku nie jeździł i ogólnie masakryczny przestój mam w jeździe, ale napęd po 16k km zdecydowanie ma dość więc żeby się przyjemniej wracało do rutyny to porządny serwis z wymianą całości i oczywiście łożysk, bo po trzech zimach ciężko chodzą. W niedawno udało się też zrobić serwis Hawk Hilla, który już wył o zaopiekowanie. Tez łożyska, suport, amory i smarowanie całości. No i wymiana hamulców na Magury mt5. Trzeba przyznać ze przyjemnie hamują mimo ze tarcze stare zostawiłem do dojechania. Ale hamowanie jest na zupełnie innym poziomie. Wprawdzie nie bardzo była okazja, żeby je przetestować w prawdziwych górach, ale i tak czuć kolosalną różnicę. Już czuję, że niektóre zjazdy przestaną istnieć dzięki tej zmianie. Wymiana topornej kotwicy na hamulec ma sens. Jak widać poziom dramatu był spory po trzech zimach bez serwisu i jeździe w każdych warunkach. Ale wszystko się udało ponaprawiać i jeździ jak nowy A i ze zmian to skróciłem kierownice. Rower stał się zwrotniejszy. Minimalnie bardziej nerwowy, ale przynajmniej między drzewami się da wykręcać.
  5. Niestety ten rok nie rozpieszcza zimą. Dodając po covidową formę to zupełnie kiepski start rowerowy. Jedynie w góry dla relaksu się udało z dwa razy wybrać.
  6. To jak by nie pomogło możesz spróbować tego, o czym pisałem. Szkodzić nie szkodzi a wielu pomaga. Ale niestety jak masz skrzywioną przegrodę może sie okazać ze dopiero operacja i to przez dobrego fachowca naprawi tak naprawdę problem. Wszystko inne to najczęściej półśrodki w najlepszym razie na kilka mc. W każdym razie współczuję, bo przerabiałem to i chyba jedna z bardziej de motywujących dolegliwości.
  7. @skom25 To operuj. Chyba nie ma na co czekać skoro powoduje takie bóle. Jeśli mogę spytać jak ma działac ta kuracja na skrzywiona przegrodę? To jakieś zabiegi?
  8. @skom25 jsk masz taki problem to spróbuj LDN czy LDA czyli naltrekson/adepend w małych dawkach. Znajoma dostała i zdaje się zakończyła przeszło dwuletnią (trzy?) walkę z zatokami. Na ten moment po około dwóch mc stosowania zdarza się dwu trzydniowy katarek. Tak że jak walczysz spróbuj. Najlepiej jak by lekarz wypisał już receptę na gotowy lek i Ci apteka to do kapsułek rozsypała. Taniej wychodzi jak rozpuszczasz tabletki w wodzie ale zabawa z tym i wstrentne jest. Tylko lekarz musi być ogarnięty i wiedzieć cos na temat tego leku. Nie każdy wie o tym a część uważa za placebo. Jednak już w onkologii teściowi lekarz powiedział że działa i żeby probowaj jak chce bo nie każdemu ale pomaga ale wielu tak. My podawaliśmy matce chorej na Alzheimera i efekt był wyraźny. No i kilka wyleczonych innych trudnych schorzeń. Ostatnie to w/w zapalenia zatok. W dużym uproszczeniu lek poprawia odporności organizmu. Mocno wspomaga w leczeniu autoimmunologicznych świństw i związanych ze spadkami odporności.
  9. Bo koniec ciepełka... zaczyna się sezon zimowy. Dzisiaj pod Baranią Górą. Na dole błoto a im wyżej tym więcej białego
  10. @_Piotrek Co to ma być? Chwalisz się żalisz czy chcesz żebyśmy dla ciebie pomoc wezwali? Za niektóre zachowania powinno się zabierać pojazd na którym delikwent jedzie. Może by cię to czegoś nauczyło.
  11. Czy ktoś kojarzy jakieś dobre wodoodporne, oddychające i ciepłe spodnie na rower. Ewentualnie zestaw. I czy ENDURA MT500 Spray są odporne na wodę.
  12. Bo pod Baranią po raz n 🤣 tym razem do schroniska na przysłopie chociaż go ominęliśmy... Chyba całe podejście przez pryzmat jego postrzegam. Ale pełny szacun bo tego bym się chyba nie odważył jechać... może 20 lat temu bo teraz musze walczyć że swoją wyobraźnią. Najgorsze to właśnie się przełamać. Jak już się zjedzie to jakoś przestaje straszyć ale jak się patrzy z góry nie zawsze jest to dla mnie takie oczywiste i odpuszczam. Strach połamańca przed upadkiem niestety ogranicza. Dzięki za info o trasach przy następnej okazji może spróbujemy chociaż ostatnio unikamy wyrypki. Raczej dla frajdy niż dla ujechania jeździmy a Barania pod tym wzgldęm wyjątkowo nam spasowała i po kolei zaliczamy kolejne linie na mapie przy każdej wizycie coś zmieniając lekko.
  13. A ja na spokojnie kolejne 42km tym razem z dnia. Trzy ostatnie dni zawsze kolo 20:30 wyjazd ale ważne że udaje się jeździć. A i dzisiaj spakowałem się na jutrzejszy wyjazd pod Baranią 🤪 chyba pierwszy raz nie będę się pakował rano 🤣
  14. Naprawdę zjeżdżasz z baraniej tą wąska łupanką? Podchodziłem to i wydawała się absolutnie nie jezdna🤯 wąsko stromo i pełno ludzi. Może w dół jednak łatwiej.... jest jakiś sposób żeby to mniej hardcorową wersją zjechać? I czy z przysłopu da się jakoś "łatwo" dostać do czarnego szlaku? Bo wreszcie położyli asfalt I nie trzeba się taplac w błocie....
  15. @wojtt80 bardzo dużo zależy od osoby. Od wakacji mniej jeździsz ale jeśli kręcisz cokolwiek to pamięć mięśni jest potężna. Jeśli jeździłeś dalej czy mocniej czy jedno i drugie to poprostu jeździsz. Twoja forma może spadać i nie pojedziesz swoich maxów ale spokojnie zrobisz te 60km. Organizm jest nauczony pobierać energię w czasie długiego wysiłku. Ty znasz swój organizm i wiesz jak pojechać żeby się nie zajechać. Ale to są efekty godzin na rowerze. Jak ktoś tego nie przepracuje dojdzie do ściany i się od niej na 70 czy 100 a może i 50km będzie odbijał. Teroerycznie mogę pojechać 100 z prędkościami pod 30/h wiem że płaską bez wiatru bym dał radę. Ale wiem że to by mnie zabiło. To znaczy padł bym na pysk I musiał się regenerować kilka dni żeby zeszła zamuła. A jak bym miał zły dzień to może bym i bombę złapał. Ale już 27 jest o wiele realniejsze i nie zabójcza a na następny dzień zrobię bez problemu kolejną a granice 26 to spokojny spacerek... to już mogę tłuc powtarzalnie dzień w dzień. Kolejna sprawa to jedzenie. 100 zrobię na dwóch bidonach soczku. Ale będę męczył końcówkę. Jak wciągam żela co 20-40min to się jedzie I ta jazda daje frajdę nie wracam zjechany. Kolejny przykład to dwie ostatnie 40. Wczoraj i przedwczoraj. Wyjazd kolo 21. Trasa z dwoma podjazdamin z tych raczej łatwych ale ostatnio malutko jestem na rowerze i się podjazdowo lenie. (Pomijam wypady w góry bo to inna specyfika i z dociążeniem inne predkosci i rower) Przedwczoraj zabralem jeden Żel jak bym poczuł głód. Temperatura kolo 3st ubranie dwie warstwy było chlodno więc na 20km go tak profilaktycznie zjadłem. Jechało się źle ale po żelu siły wróciły i z przyjemnością skończy jazdę. Ogólnie jazda słabiutka. Ale dojechalem zadowolony bo końcówka szła. Jednak po powrocie byłem zamulony. Wczoraj ta sama 40 zabrałem jeszcze galaretkę razem to 183kcal. Zimno jak diabli bo już 1st na wałach we mgle to zaczyna być trudniejsze niż mróz w górach. Ten ziąb strasznie źle wpływa u mnie na prędkość i motywację. Ale profilaktycznie kolo 15km poszła galaretka kolo 25 żel. I zupełnie inaczej się jechało. Zupełnie w innym stanie wracałem. Dodatkowo wczoraj musiałem odpuszczać bo poprostu ziąb był na tyle dotkliwy że powyżej 30 zaczynało mną telepać. Po powrocie nie czułem palcow w nogach I już przybrały kolor fioletu... Więc jechało się trudniej a czas /predkosc ten sam i co najważniejsze nie wróciłem zamulony. Głupia różnica 100kcal. Wczoraj to już autentycznie czułem jak to jedzenie wchodzi bo poprostu robiło się powoli cieplej i zupełnie inaczej noga pracowała. Więc tak przejechać przejedziesz. Jak masz wprawe nauczony organizm to spokojnie 50-60km bez jedzenia mocno zrobisz. Kon co wali 100 w przerwie śniadaniowej to i 150 zacnym tempem poleci bez jedzenia. Ja już tu wielokrotnie pisałem o demonizowaniu dystansów. Ale jak jesz to zupełnie inaczej ten wysiłek się na organizmie odbija. Dla tego ktoś kto mało jeździ nie nauczył organizmu korzystać z zapasów musi jeść. Są też ludzie którzy nie mają z czego pobierać zapasów. Ja to przerabiam z jedną z dziewczyn. Jak tłukła po 1200 i więcej mc to jedzenie co max 15 km musiało być albo ją odcinało. Teraz mniej jeździ trochę nabrała masy (mowa o 2-3kg a nie jakimś ulaniu) I na 50 km jak zje batonika to jest spoko jak nie też dojedzie. Więc to niestety proste nie jest i zależy od wielu czynników. Czym innym jest przejechanie 100 czy 150km bo to autor robi. A czym innym jest przejechanie tego dystansu bez spadków energii z przyjemnością i na drugi dzień powtórzenie tego też z przyjemnością. W dobrym momencie młodej jej do 1600km brakowało 700 to w tydzień dokrecilismy w tym większość w trzy ostatnie dni... I dawało to frajdę i nie zabiło nas. I nie były to całodzienne wycieczki a wypady zeby nabić km. Ostatnie jazdy to wieczorne 115 całodzienne 170 i spacerowe 120... Ale przykro mi bardzo tego się nie da wyjeździć w weekendy. Poprostu za mało tego będzie. 5 dni przerwy na rowerze czuć. Trening dwa razy w tygodniu i 5 dni przerwy to coś mocno nieoptymalnego. Takie nudne regularne kręcenie tych dystansów po 40-50km powoduje ze potem można spokojnie dołożyć 2x więcej bez szoku dla organizmu. Ale jak się jeździ w weekendy i chce się robić w nie długie dystanse to zawsze będzie to okupione sporym szokiem dla organizmu. Jeden to przełamie inny cisnie rowerem w diabły a jeszcze ktoś inny sobie zaszkodzi. Co do obiadu to sprawa jest prosta taki obiad to nawet pod 1000kcal a nasz organizm naraz nie potrafi tego zagospodarować. Więc jemy a on musi to strawić i nadmiar odłożyć na później. Na to potrzebuje energii którą jadąc, mocno wydatkujemy. I niestety ale nasz mózg w nosie ma że chcemy jechać skoro on ma zapasy do odłożenia. I mamy więcej szkody niż pożytku. Dla tego żele i inne węgle w piciu są optymalne bo wchodzą bez obciążania organizmu odkładaniem nadmiaru.
  16. Bo tak pięknie i niepozornie... Jak niosłem rower to też tak sądziłem choć nie wiem czy wszytko tam by się zjechało bo kamieniołom straszny niżej był. Ale... kawałek dalej jak postanowiliśmy spadać do Rytra stwierdziłem że jednak dobry kierunek pętelki wybrałem. W tym kierunku było tylko 500-600m kamieniołomu.
  17. Jak Ty to dziwnie liczysz? Troche ponad dwa miesiące sezonu 2021 zostało a potem otwarcie sezonu 22 🤣. Lubisz dystanse zrób festive 😎 30-50km nawet przy kilkunastu stopnach mrozu to nie jest wcale takinwielki problem. Najgorzej jest w przedziale -1 -3 st. Mokro ślisko wilgotnie... dobrze choć coś jeździć żeby nogi nie zapomniały jak kręcić. No i na wiosnę jest inna radość z jazdy. @Tyfon79 3k rocznie to ktoś kręcący sie po mieście natrzaska. Niestety jazda weekendową się nie sprawdza. Poprostu żeby jeździć trzeba jeździć. Widzę jak teraz zmniejszyłem ilość jazd jak koszmarnie siadłem a jeszcze dwa mc temu robiłem najszybszą swoją 100. W tym roku już pod 7k jest zrobione. Jak robiłem po ponad 1k miesięcznie to kolejna setka nie stanowiła problemu. Teraz wracam do domu i muszę odpocząć w zeszłym roku wracałem po setce zrobionej po całym dniu pracy i siadałem odrazu do pracy bo miałem świeży umysł. Ten rok jest bardziej dla zabawy i kręcenia się niż treningu i fajnie ale to czuć. Jak seryjnie tłukliśmy 100 zupełnie inaczej się to kręciło. Trzeba się przyzwyczaić do długotrwałego wysiłku żeby ni było kryzysów. Żeby organizm nauczył się korzystania z zapasów.
  18. Po pierwsze bcaa nic Ci da da jak już chcesz to są mixy z innymi cudami robi to hydrify rs o smaku gumy balonowej i to chyba jedyny z tych proszków który czułem w działaniu. Tylko że wiele rad a nikt Ci nie napisał że zabierasz się od tyłu do tego. Nakpierw forma potem dystans. Za mało jeździsz to raz. Dwa że jak ciśniesz na początku to czego się spodziewasz? Jedziesz pod limit padasz i się wleczesz potem. Chcesz jeździć dystanse zrób formę wysokie Tętno które Ci wadzi to nic innego jak brak formy. Wyznacz sobie 50km pętelki wkoło komina bez setek świateł i stopów i zacznij ja tłuc do obrzydzenia. Na początek tak żeby się nie zajechać ale żeby nie robić postojów. Zadnego jedzenia. Weź dwa żele. Na początku zjadaj pierwszy na 15km drugi na 25. Jak już przestaniesz czuć po dojechaniu że jesteś zmęczony to zacznij robić to szybciej. Po kilku tyg powinienes robić taka 50 z marszu po pracy bez jedzenia a nawet i picia nie będzie trzeba zabierać i dasz radę. Ale jedź to 50km bez przerw. 50 wielokrotnie przejechalem bez zdjęcia nogi z pedału. 100 nie udało się tylko z powodu świateł. Tylko rób to z 4-5 razy w tygodniu. Za miesiąc 100 zrobisz w podobnym trybie i nawet nie zauważysz kiedy. Co do jedzenia to nie wyobrażam sobie tyłu postojów i tak długich postój ma zająć tyle żeby zjeść i się rozciągnąć. Na tych 50 na początku to stajesz rozciągasz nogi otwierasz Żel wysysasz jedziesz. Max 3-5min. Nie stygniesz nie wybijasz się z rytmu. Po takim długim postoju to w najlepszym okresie miałem potem zamułę i to nie ważne czy był to 30 czy 120km poprostu nie chciało się potem jechać. Zacznij jeździć regularnie krótsze dystanse. 50 to musi być szybki wieczornyc wypad. A w weekend pojedziesz wtedy z przyjemnością 150 i nie będziesz musiał robić co chwile porzerw na regeneracje. Szczególnie ze one potrafią być zabójcze. A na kryzys weź żel z kofeiną albo wprost kofeinę w tabletce. 100km najprzyjemniej mi idzie na 5 żelach z deca. Byle je jeść z wyprzedzeniem. No i nie ma bata musisz jeździć wiecej. A kadencją.... pracuj nad nią na tych 50. To jest olbrzymią różnica. 100 km równym tempem z w miarę równą kadencją średnią pod 85 jest rekreacją dla mięśni w porównaniu z 100 wolniej z niższa kadencją i postojami. I wbrew pozorom nie jest tak trudno przeskoczyć tylko trzeba przestać sobie wmawiać że metoda małych kroczków jest lepsza. Jedz poprostu na kadencje nie patrząc na nic innego 5-10jazd i 80 średnie powinno być osiągalne na średnio plaskiej trasie bez zatrzymań.
  19. Endura przede wszystkim jest rozpinana pod pachami aż do pleców i przednie kieszenie to też wentylacja. Ale na stromym podjeździe nawet w chłodny dzień można sie w niej skutecznie przepocić tak, że sie płynie. A i tak nie trafiłem na lepszą. Jedyne co to mogłaby być mniejsza po spakowaniu. Jeśli chodzi o wytrzymałość to szlif po asfalcie nie zrobił na niej większego wrażenia , pomimo że na barku mam bliznę po tym upadku. Dodatek do niej to jej primaloftowa wersja i razem są naprawdę zacnym połączeniem, które dało radę całą poprzednią zimę.
  20. Wczoraj miałem sobie skoczyć do Niepołomic ale po 4km zaczęło lać... Wiatr zimny i wywierający rower spod tyłka i jeszcze deszcz... Za dużo przyjemności. Jeszcz by mi się za bardzo spodobało... A dzisiaj planowe góry w ramach łapania jesieni. Miało być miło i przyjemnie na Przechybe 🤣 no więc z Rytra sobie pojechaliśmy na Radziejową... Prawda że dobry pomysł? Piękna droga tylko Garmin coś dziwnie pokazywał procenty. W sumie to jak jest 16proc i człowiek się cieszy że jest wypłaszczenie to lekko surrealistyczne 🤪 ta 2z przodu na podjeździe też jakoś tak średnio chetnie znikała. Tak w sumie koło 10km. Zaczynającego się przyjemnymi 7proc żeby potem rosnąć do 20 i odpuścić do takich 11-13. A jak już się wydawało że będzie szczyt to się zaczęła beskidzki kamieniołom i jeszcze stromiej. Ale Radziejowa zdobyta i porządny trening z obciążeniem zaliczony. "Zjazd" w stronę Przechyby to już formalność tylko że do jej jej dotarliśmy bo.... Zaczęło się robić zimno i ściemniać się więc stwierdziliśmy że ten 1km nie jest warty zjazdu w zimnie i po ciemku. Zbiliśmy w dół niebieskim co już było formalnością. Cóż fajnie pięknie ale jednak na Śląsku te górki jakieś takie przyjaźniejsze. A tu profil jak by ktoś chciał a powyższe zdjęcie to z tego szpikulca. Bardzo wygodne do podejścia 😉 Niestety padnięty czujnik prędkości zakłamał dystans a przewyższenie to już standardowo Garmin podaje co najmniej dziwne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...