Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 806
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. Nie ma śmiacia. Ceny rowerów używanych ostatnio są kosmiczne. Trzy lata temu za taki rower dawało się 50 zł i sprzedawca po rączkach całował teraz są tacy co krzyczą 600 i agresywnie reagują jak słyszą śmiech... Ostatnio szukam roweru dla żony i tak naprawdę to nie ma sensu kupować używki bo w jej cenie kupię Lazzaro albo inny rower tej klasy na lepszym nieraz osprzęcie. Tak samo dla córki szukałem i odpuściłem używkę. Za takie rowery jak autora widziałem oferty i po 1000zł i sprzedawcy byli śmiertelnie poważni i przekonani że to dobra cena bo rower prawie nie używany przecież.... I ma tylko kilka lat stania za sobą. Ta sama choroba dotknęła w pewnym momencie auta. Każdy szrot był na wagę złota. Dopiero ostatnio się to oczyszcza z rowerami też czeka nas kilka lat takiej absurdalnej sytuacji.
  2. Ja woziłem na przednim bagażniku crosso nieraz kilkadziesiąt kg. Razem pod 30. ~15 na stronę Daje to radę spokojnie wprawdzie prowadzi się jak wóz drabiniasty ale da się przyzwyczaić. Jak tył będzie dociążony to sterowność się poprawi. Ja czasem jeżdżę tylko z przodem obciążonym to wtedy jest lekko wesoło Najfajniej jest z jedną sakwą z przodu ale też da się zupełnie sprawnie jechać.
  3. Przypominam że rozmawiamy o tylnych sakwach na przód Nie wiem @@robertrobert1, czy brałeś to pod uwagę polecając dane bagażniki ? W przypadku sakw crosso to nie działa ze względu na rozstaw haków kwestia jak w Ortlieb jest z zakresem regulacji.
  4. Też mi się wydaje ze może być z tym problem choć crosso też ma plastikowe haki obejmujące rurkę. Przednie bagażniki crosso mają wycięcia w płaskowniku.
  5. Nie mam doświadczenia z Ortlieb ale duże crosso na przedni bagażnik nie psują. Musisz to fizycznie zmierzyć chyba. Jak szukałem odpowiedzi czy duże sakwy wejdą na przedni bagażnik to była droga przez mękę bo tej inf. nie znalazłem nigdzie. Ja w końcu kupiłem na alledrogo chałupniczą alternatywne dla crosso na przód. Mam na każdej stronie sakwę 27l i zdaje to bardzo dobrze egzamin egzamin Jakbyś potrzebował wymiary bagażnika to daj znać. Choć ze względu na sposób mocowania Ortlieb raczej radziłbym przymierzyć.
  6. Przede wszystkim warto rozpatrzeć damkę dla starszej osoby. Po prostu łatwiej się jeździ szczególnie po mieście a w tym wieku pojawiają sie problemy z podnoszeniem wysoko nóg a każdy upadek jest niepotrzebnym ryzykiem wiec to ważny aspekt. Trochę poznałem 70 letnich panów którzy porzucili rower na jakiś czas bo wsiadanie było problemem po czym przełamali się i wrócili ale właśnie do damek.. Co do ceny i używanego. Używany rower to zawsze koszt bo prawie zawsze jest zużyty Często napęd nadaje się do wymiany a jak nie to manetki są zastałe i nie zawsze się je uruchomi. Albo naprawdę dobry używany albo tani nowy. Najtańszy lazaro odbiega od budżetu o 140zł miejska damka z przerzutką w piaście to 940 podejrzewam ze to różnica między serwisem używki za 700 przez pierwszy rok więc może nie warto.
  7. KrisK

    sakwy

    sakwy crosso big dry 2x30 i analogiczne z allegro 2x27
  8. Z albumu: sakwy

    Obie obok siebie
  9. Z albumu: sakwy

    27l i crosso 30 obok siebie
  10. Z albumu: sakwy

    sakwa 27l na tyle
  11. Z albumu: sakwy

    Sakwa 27l na przednim bagażniku
  12. @@Izka, Tak jak najbardziej jest to dość restrykcyjna dieta choć zadziwiająco dobrze ją znoszą ludzie (znam kilka osób i efekty sa naprawdę przekonujące ) ale nie w tym celu ją tu przytoczyłem a właśnie dla tego ze może jak ktoś ma problem z skórą po schudnięciu może szukać bo są różne niekonwencjonalne i nieznane a często tanie skuteczne i zdrowe rozwiązania do których ciężko dotrzeć. Nie wiem czy dobry czy nie... Znam osoby z różnymi problemami które zastosowały i raz że schudły dwa że wiele problemów zdrowotnych znikło. Fakt że stosowały pod okiem jak by nie było lekarza. Nie zachęcam nie reklamuje bo nie mam w tym interesu. Widzę efekty. Wiem o wynikach osób stosujących więc nie mogę zaprzeczać faktom. Sam jak pierwszy raz usłyszałem uważałem że hormony i dieta to jakiś kosmos jednak wiem jak medycyna spoza głównego nurtu potrafi pomagać tam gdzie niby nie było nadziei więc nie nastawiam sie już dawno negatywnie zanim tematu dogłębnie nie poznam. W tym wypadku wiele osób doprowadziło organizm do porządku i nie tylko o wagę chodzi. Dieta HCG nie jest równoznaczna z ładowaniem w organizm HCG w dużych ilościach więc nie róbmy tu batalii za czy przeciw i nie demonizujcie. Zastanawiam się ile osób tu wypowiadających się krytycznie i z taką pewnością wykształcenie medyczne. Akurat osoba którą tu podałem nie jest "znikąd" i jest dość uznana za swoje osiągnięcia poza tym naszym polskim grajdołem super ekspertów i lekarzy którzy boją się panicznie czytać o "nowych" pomysłach kolegów z zachodu. I akurat ta dieta raczej nie da zarobić koncernom farmaceutycznym a wprost przeciwnie Swoją droga jak się czyta o tej diecie w sieci to po prostu śmiech bierze. Najfajniejsze są te zastrzyki Poza tym to dieta HCG ma o tyle mało wspólnego z "ładowaniem w siebie hormonów" bo stosuje się małe dawki HCG . Zresztą jak napisem dałem tu info bo przy tej metodzie nie zostaje sie z zwisami. Czyli jeśli się da schudnąć bez tego efektu to znaczy że jest szansa na uelastycznienie skóry i po nim. Kwestia jaką metodą. Jak ktoś szuka to na pewno rozpatrzy wszystkie za i przeciw. Problemy z skórą po chudnięciu potrafią ludzi pod skalpel zagonić i nie są to tylko problemy estetyki a pogorszenia znaczącego jakości życia. W takim aspekcie rozpatrując temat zauważcie że nagle przybiera to innego wymiaru. Tylko osób które taką dyscyplinę utrzymają jest może kilka procent Ja na przykład średnio lubię "zdrowo jeść". Lubie "dobre tłuste" jedzenie i ogólnie ma mi smakować. Zmiana diety była by dla mnie wyrzeczeniem którego nie chcę i pewnie długo bym nie utrzymał jej. Zresztą bilansowanie diety nie jest prosta sprawą i większość nie ma wiedzy i głowy do tego. Nałożeni trochę mniej nie boli, wchodzi w krew i jest proste a człowiek zaczyna się szybko lepiej czuć i nie ma pokusy czyhającej np z smażalni . Jest taka dieta że je się do syta a nawet więcej i dwa dni w tygodni bodajże pości, efekty są bardzo dobre. Każdy musi znaleźć swoją drogę. Szczególnie że powodów otyłości też jest wiele a co ciekawe jak by słuchać wszystkich ekspertów w tej dziedzinie to okazało by sie że żadna dieta nie jest zdrowa. To jak z odwieczną bitwą miedzy masłem a margaryną. Ważne jest nie samo schudnięcie bo to jest do zrobienia szybko a utrzymanie efektu. A prawda jest taka że organizm doskonale wie czego potrzebuje czy schabowego czy jakiejś zieleniny tylko nie umiemy go słuchać nauczeni że np na śniadanie kromeczka na obiad mięsko ziemniaczki i suróweczka itd itp. Uczeni jesteśmy od dzecka jeść "normalnie" i przestajemy słuchać organizm. Pięknym jest obserwować jak małe dziecko aktywne sportowo potrafi samo sobie sterować dietą jeśli mu się na to pozwoli i jak ją naturalnie bilansuje
  13. Ciekawie się czyta takie mądrości... Ale tak naprawdę to wszyscy stosują diety szarpią się z jest metoda którą wielu zastosowało i działa dość skutecznie a nie wiąże się z uciążliwą dla wilu zmianą diety. Nie żreć tyle. A dokładniej jeść tak żeby czuć zaraz po posiłku lekki niedosyt. Na początek proponuję zmniejszyć każdą porcję o 10% niby nic a jednak i dążyć do nie najadania się. Większość ludzi podświadomie je do syta. To błąd bo nas organizm chce oszukać i coś na ciężkie czasy schować. Jak zjemy tyle żeby czuć lekki niedosyt za 20 min będzie ok. Nie chodzi o głodzenie ale o "jednego ziemniaka mniej" czy te mniejsze kromki a nie większe. Ja jestem zaprzeczeniem diet. Właśnie kończy mi się smażyć talerz ziemniaczków Tak tak kolacja musi byc ciepła i zazwyczaj jem ją przed snem i to o porze takiej jak teraz. w ciągu tego roku 8 kg mniej z 84 do 76. I wiele osób pisze że jeżdżą i nie chudną. W 2014 jeździłem bardzo intensywnie i zawsze dość siłowo. nie ruszyłem wtedy nawet o kg w dół. W tym jeżdżę sporo mniej i trochę odpuszczam i poleciałem. To jest dość naturalne że waga nie spada w okresie wysiłku a dopiero jak się odpuszcza. Pewnie ktoś mądry tu to będzie umiał wytłumaczyć ja się nie znam słucham mądrzejszych A co do syropku o którym pisze pareosób to jestem uzależniony od świństwa ;( Nałogowo pije herbatę z tym syfem i to nie mało bo i z 6-7 szklanek dziennie wiec spokojnie z 1/2 szklanki tego cudu wypijam Więc nawet to nie jest przeszkodą do schudnięcia. @@Jaca911, Pisałeś o problemie ze skórą. Zainteresuj się dietą hcg. dr. Zawiślak się dość mocno tym zajmuje i jest to pewne źródło informacji. Z zasady jest to zadziwiająco dobrze działając dieta która nie powoduje właśnie zwisów skóry nawet u starszych osób. Możesz podążyć temat czy w twoim wypadku nie dało by się coś zrobić już po schudnięciu. Ewentualnie zapukaj właśnie do tego człowieka bo potrafi pomagać tam gdzie inni polegli.
  14. Jak się chłopakom któryś wałek zablokuje i przy sporej prędkości ruszą z miejsca to będą musieli zęby z ściany wyciągać obcęgami ale poza tym pomysł jest genialny
  15. Bierz pod uwagę że my wciąż jesteśmy 100 lat za murzynami i wiele rzeczy dociera do nas z dużym opóźnieniem... Jak choćby infr. rowerowa. W Krakowie widać już zmianę. Wyraźnie rower jest wszędzie. A dane Może w tym roku ktoś to policzy nie w listopadzie przy zadymce Ja bym strzelał ze 10-15% przy pomyślnej pogodzie może być podróży realizowanych rowerem.
  16. Chyba się nie do końca zrozumieliśmy Absolutnie rower to nie jedyny słuszny... Nigdy tak nie twierdziłem i raczej nie będę. Acz często jest optymalny. Podałem kilka przykładów gdzie rower bije na głowę auto I to na sporych dystansach. Oczywiście jak masz kiszkowaty dojazd w dużym ruchu rowerem i dobry bez korkowy dojazd autem to wybór jest oczywisty. W KRK tak różowo nie ma i na wielu trasach jazda autem to strata liczona w godzinach. Jest jeszcze kwestia kosztów ja jeżdżąc z córką codziennie mogę zaoszczędzić na paliwie 200zł. na mc Ja rzeczywiście jeżdżę prawie wszędzie... Rowerem jadę jak autem i nie mam oporów. Ale tak mnie nauczył ojciec ciągnąc mnie szosami z tirami i po miesicie od dziecka więc jakoś przywykłem. Czasem tylko zapominam się że nie jadę autem i ląduje na skrajnym lewym Co do herezji to miałem na myśli wielkich miejskich rowerzystów co to by cały świat na rowery przesadzili Jednak jak im mówię ze moje potrzeby to tak 32km + to zaczynają się jąkać i twierdzić ze nie jestem reprezentatywny bo badania mówią że na świecie rowerowy dystans to mniej niż 10 Ja to autem powinienem ale nie po "ich mieście" bo nie pasuję do ich wizji. Mam czasem wrażenie ze oni rower to tylko dla lansu mają.... Więc ja rozumiem twoje podejście jak i twoją kalkulację jednak odpowiedź na twoje pytanie brzmi nadal że tak rower może mieć znaczący udział w mieście. Nawet powinien bo wiele osób jeździ na krótkich dystansach i nie ma sensu żeby brali auto. Mi często ratuje dzień bo inaczej by mi go brakło Co do sakwy to jest świetny patent Ja nieraz wożę napompowane prawie puste crosso Kapitalnie odsuwa kierowców. Ładniej to tylko się zachowują jak się jedzie z dzieckiem.
  17. Jestem w stanie Cię zrozumieć z tym zmęczeniem. W zeszłym roku zacząłem wozić córkę rowerem do szkoły ~8km Ponieważ pracę mam w budynku koło domu (przeniosłem firmę żeby nie jeździć po czym córka wymyśliła szkołę sportową ) bardzo często wracam... W dzień rowerowy dzienne minimum wychodziło 32km ale były dni czasem seriami że robiłem 70 bo jeszcze dojazdy do klientów. 50 pękała przynajmniej dwa razy w tygodniu Z Prądnika przez Krowodrzę do Wieliczki potem Prądnik i po córkę... Zawsze plecak + dziecko albo sakwy A to wszystko przeplatane pracą gdzie trzeba udawać ze się myśli. Czasem wracając nie mogłem zrozumieć co się tak ciężko kręci Nawet nie zauważyłem jak przestałem mieć siłę na cokolwiek. I wyjazdy rekreacyjne zaczęły cierpieć bo nie miałem motywacji. Zima z konieczności w aucie i już mnie skręca że jeszcze nie mogę zmienić auta na rower Auto też meczy i wypala, inaczej ale jednak. Tylko że ja mam inny bilans czasowy. Rano dojazd to 4min straty (czasem zysk nawet 10min jak wyjdę o 3 min za późno )w jedną i 5-10 w drugą stronę wiec na obu kierunkach często wychodzi na 0 Popołudniu to 10-20 min zysku w jedną i nawet do godziny zysku w drugą. Zazwyczaj zyskuje około 40min czasu. A często coś przy okazji w centrum machnę czy skoczę do klientaz rana nie utykając w korkach. Dodatkowo nie szukam miejsc do zaparkowania... No i żelazna dokładność jeśli chodzi o czas dojazdu. W aucie tego nie ma bo korki lubią się zmieniać. Dzisiaj jadę 20 jutro 35min a w piątek godzinę . W piątkowe popołudnie rower to jedyna opcja na wielu kierunkach żeby coś na CITO załatwić. Zresztą jak np około 14 muzę jechać do Wieliczki i chcę zdążyć po córkę na 17 to jedyna opcja właśnie rowerem... Z tym że ja lecę Wielicką Kamieńskiego Konopnickiej i sobie chwalę mimo że często się ląduje na środku 4 pasów. Drugi aspekt to to że rowerem się radykalnie skracają dystanse. powiedzmy że po mieście zrobiłem 3k to samochodem bym natłukł ~5-6k To daje jakieś 2000 oszczędności + opłaty za SPP No i sam fakt że udaje mi się zdążyć załatwić więcej. Więc jak widzisz może to mieć sens. Rower może wygrać z autem i może zastąpić je. Ja mam ograniczenie w postaci dziecko przez 25min dość jednak szybkiej jazdy na foteliku zamarza poniżej tych 7-10st niezależnie od ubrania. Nie jestem fanatykiem roweru ale uważam że potencjał jest olbrzymi. I rower się przebije bo sporo osób ma krótkie dystanse i nie potrzebuje auta więc rower jest niejako naturalny. Zresztą w Krakowie już się przebił Cały rok są rowerzyści. Tej zimy było nas więcej niż kilka lat temu w lecie. Musisz tu wziąć pod uwagę że wielu rowerzystów miejskich nie zrobi więcej niż 10km dziennie. Stąd też często opowiadają herezje które dla osób z większymi potrzebami transportowymi są nie do przyjęcia. Ja zdecydowanie nie zrezygnuje z roweru w celach transportowych a jedyne co to muszę ogarnąć jak to zrobić żeby się nie zajeździć bo na dłuższą metę ciężko pogodzić taki tryb z pracą Wszystko ma swoje zady i walety...
  18. Czy ja wiem czy oszust? Niefortunnie to nazwałem zdjęcie chociaż prawie wszędzie gdzie spotykałem sie z inf o tych sakwach były tak przedstawiane. Są trochę inne od crosso za co im chwała bo dzięki temu mam duże sakwy na przód co przy crosso było niemożliwe. No i można mieć fanaberie co do rozstawu haków a kojarzę gdzieś info że komuś coś na zamówienie robił. Mają "ulepszenie" w postaci rzepa na górnej krawędzi worka Są innego rozmiaru i w trochę innej technologii crosso też kiedyś podpatrzyło pomysł sprzedaje je niejaki krzysztof366 na alledrogo.
  19. Dla mnie robienie sakw tylnych nie ma sensu. Na allegro kupisz całkiem przyzwoite sakwy zbliżone do crosso za 120zł. Wprawdzie tylko 54l ale i tak całkiem są fajne (tak na macanie ). Wiec czas + materiał + szlak mnie trafii..... Dla mnie lepiej dać komuś zarobić. Mają kilka różnic między innymi rzep który jak się doładuje sakwę tak że nie da sie zrolować może to być cenne. Jak się sprawdza będę wiedział jak klątwa jazdy autem ze mnie spadnie. Te z allegro mają mniejszy rozstaw haków (17cm) co dla mnie było zaletą bo ja je kupiłem z przeznaczeniem na przedni bagażnik. (małe crosso były za małe duże nie siadają na nim) Crosso dodatkowo mają "wymienną i regulowaną" gumę od dolnego haka. Te z allegro "wstawioną na sztywno" jednym słowem trzeba by użyć narzędzia żeby wymienić. Nie wiem jak z trwałością bo kupiłem i leżą Pewnie za miesiąc dwa jak pojeżdżą może zaliczą jakiś lot po asfalcie to będę mógł więcej napisać. Jeśli jednak masz chcesz zrobić sam i mieć frajdę. System nośny to chaki stalowe przynitowane do płyty plastikowej. (nie wiem dokładnie co to w kjażdym razie wygina się ale wraca do pierwotnego stanu. ) Sklejka sie połamie jak doładujesz sakwę. Crosso ma "zaślepki" na nitach Sakwy z allegro mają cały system schowany za dodatkową cienką tkaniną Zdjęcia na szybko ale powinny dać Ci pogląd. Czerwona crosso czarna to ta z allegro.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...