Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 806
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. No więc tuż przed 20 udało sie wrócić do domu i lekko po 20 wyjechać. A raczej wyciągnąć lenia na rower, bo misie były bliskie wygrania. Kadencja śr 88 To to czego dzisiaj sie starałem pilnować i poza kilkoma momentami gdzie nie mogłem powyżej 85 z zadowalajacą prędkością jechac nie było z tym problemu. W sumie jedyne z czego jestem dzisiaj w miarę zadowolony. Czas pedałowania 1:39:49 Czas ruchu 1:46:29 Aż siedem minut się leniłem. Cholera, a nie wiem kiedy. Czas brutto 1:50 średnia 27.9 Mediana wprawdzie 28.8 ale liczyłem, że będzie lepiej. wznios 238m Dystans 49.54 Do 3h na 100 to jeszcze w pierony daleko Pozostaje sie przekonywać, że to dlatego, że byłem po słabiutkim obiedzie. Nie wziąłem sobie nic do żarcia i jechałem mocno głodny. Nie chciało mi sie jechać absolutnie i zostałem podstępem wyrzucony z domu. I co fakt od kilku dni moje kolano ma czelność boleć więc starałem sie żeby nie bolało za bardzo... Ale niestety prawa jest taka, że to wymówki a jestem leszczem i raczej wiele lepiej to już nie będzie... No chyba ze znajdę gdzie rośnie ten szpinak, na którym kunie jeżdżą.
  2. 77km średnia 23,1 max 59,5... czas jazdy 3:20 brutto 4:18 (dobre dzikie malinki były ) 560m przewyższenia. Czas trwania tej mało intensywnej aktywności zapewnił pewną niewielką korzyść dla wydolności aerobowej... Tyle Garmin ma do powiedzenia.... Nosz kurde a jeszcze niedawno się darł, że ponad siły. Zastanawiam sie czy to z pozwoliłem mu samemu wyznaczać tętno max to nie był błąd.
  3. I co się nie zgadza? Przecież fajna leśna i zadbana... Nawet wodę nalali, żeby zabawa była lepsza.
  4. @Brombosz a może potrzebuje króliczka. To czasem bardzo ułatwia. A Ty jesteś jego kruliczkiem którego goni. Musisz mu podkręcać tempo powoli. Sie wyrobi i Cie objedzie za rok czy dwa. Ja mam takie miejsce gdzie się mierzę z niemożliwym (dla mnie, bo nie dla xxx lepszych ). I jak jest pusto to kaszana nie mogę się przeskoczyć. Ale jak pojadę za samochodem...To zaczyna to mieć sens. Problem w tym, że jazda z prędkościami ~50 dłużej po względnie płaskim to dla mnie wciąż kosmos a mój organizm zdecydowanie daje mi znać że mnie pokręciło. Dopiero auto jadące przede mną i ja je goniący dało mi możliwość zbliżenia sie do tego. Niestety gość za szybko zerwał a ja odpuściłem bo stwierdizłem ze dzisiaj miało być spokojnie. Jak by jeszcze chwilę dłużej pojechał te 50+ to może by cos z tego było. I jako zmienną istotną dodam ze najlepszy czas miałem i tym samym PR jak mnie kierowca, pod którego się podczepiłem wił. Nawet sie zrobiło realne wskoczenie do top10.... W końcu co to jest urwać jeszcze 10% czasu Jak bym nie odpuścił.... Tak że wiesz... Króliczek jest ważny.
  5. Ja mam dzisiaj od rana załamkę.... na 7 połatanych dętek 5 odkleiły sie łatki... Tak to jest jak się nie czyta co się kupuje a ufa że to klej do łatek. Jakiś butaprenopodobny badziew zamiast coś co ładnie szybko i skutecznie łączy gumę... Oczywiście w KRK nima i nie będzie.... Coś się boje, że dzisiejsza jazda będzie pod znakiem wymieniania dętek, bo łatki odpadają, chyba ze znajdę komplet dobrych w domu. @wkg z bezdętką będę sie bawił... Kiedyś jak będę miał więcej czasu, bo na razie słabo Liczyłem ze pójdzie łatwo miło i.... Coś czuję, że to nie na moje nerwy jest. Jak sie wkurzę o wleję mleko w dętki.
  6. Jak krzykniecie uwaga rozwala Ci tempo to ja winszuje. Przyjmij do wiadomości, że masz problem urojony albo nie wiesz kiedy krzyknąć. Jak zrobisz to z głową to nawet rodzina z małym dzieckiem w 90% Ci na czas zrobi miejsce choć tu zwalniamy dla zasady i nie rozwal to tempa a jest po prostu wpisane w jazdę na świerzym powietrzu. Ale jak masz dwie trzy cztery.... osoby na kolarkach i krzykniesz nie tuż zza pleców jak już dałeś po heblach to nie ma bata, żebyś musiał, choć korby odpuścić, bo sie ślicznie zjadą i przytulą do siebie w mniej niż 2s. I wybacz, ale jak jedziemy kilka km "za Niepołomicami" wałem i z przeciwka mamy 4 zestawy kolarzy a z tyłu wyprzedają nas dwa konie to po kiego mamy się ściskać? Szczególnie jak jedziemy sobie dla kręcenia i żeby spędzić razem czas. A jak ktoś leci na kolarce i jakimś cudem go nie wypatrzymy a to ciche ustrojstwo wiec nie słychać to korona mu z głowy nie spadnie jak krzyknie. I jakoś ewidentnie nie spada, bo zazwyczaj zachowują się przyjaźnie a nie jak byśmy im położyli etap w wyścigu "tur po złotegacie." Zdarzają się tacy. Ani be ani me ani kukuryku i wielki foch że go nie puściliśmy.... Naprawdę szkoda sobie zawracać głowę takimi amebami Nie dokładnie On nie jedzie swoim tempem. Poza tym kluczowe jest ostatnie zdanie, które wyciąłeś. Niech sie szarpie my sobie poradzimy wyprzedzimy utrzymamy swoje. Wiemy co jedziemy wiemy jaki mamy dystans w nogach i do zrobienia i jedziemy to co możemy ale jak ktoś ewidentnie próbuje wyprzedzić a nie ma czym po czym szczerbi jezyk jak my jedziemy swoje i to nie od chwili a nieraz jest to 50 czy 100km to już jest słabiutkie. Jak się nie odezwie i nie będzie utrudniał to niech mu ziemia lekką będzie.
  7. Moje gravelowe koło się nie chce uszczelnić. Liczyłem ze wstrzelę oponę tak na rympał ale kupa. Nawet zawyporzyczyłem mały kompresor Stanley z castoramy dzisiaj, ale to jest badziewie i nie da rady. Małe to i słabizna. do przedmuchania komputera by nie starczyło go. Zresztą już wiedze, że przy wentylu nieszczelność jakaś.. Ale pokleiłem kilak dętek więc pewnie rano założę je i dalej będę się jeszcze z nimi bujał i wiał.
  8. hmm nie zauważyłem tego.. Inna sprawa ze oszczędnie się staram używać , bo jak się spłynie potem to nawet zjedzenie batonika zaczyna być problemem. Zresztą przy rowerze skuteczność jest naprawdę niska, bo spływa po pierwszym sensownym podjeździe i prędzej my sraczki dostaniemy niż komary albo kleszcze zrezygnują z uczty. W najbliższym czasie wypróbuję ocet jabkłowy. Zobaczymy czy zadziała. Od jutra wracam do picia i jeszcze spróbuję się tym pryskać przed jazdą Mi niby też, ale straszną zamułe łapię. Ciężej się pracuje gorzej rano zastartować i nic mi się nie chce. Jak robie codziennie te przynajmniej 30-40km to o wiele wydajniejszy jestem. Problem w tym, że teraz nagle po zamrożeniu wszyscy inwestują i się rozwijają jak głupi i nie mogę sie o ludzkiej porze zebrać na rower. A po 18 ostatnio jest syfska pogoda niezachęcająca do jazdy dalej. Co ciekawe jak mniej jeździłem to jazda mnie zamulała. Teraz na odwrót.. jak się człek nie odwróci tyłek z tyłu. Widziałem. I dla potomności bo ostatnio często mnie ktoś pyta o polskie filmy Chyba każdy "polski" film do ~95r widziałem. Zresztą francuskich czeskich chińskich czy japońskich, ale i rosyjskich naprawdę sporo też obejrzałem. Jak któregoś z polskich nie widziałem to znaczy że zapomniałem że go widziałem przypomnę sobie po kilku do kilkunastu minutach oglądania Ale zasadniczo unikam polskiego kina jak ognia. Jest smutne ciężkie i problemowe. Cenię, ale naprawdę po większości polskich filmów człowiek ma nastrój wisielczy. Jak już coś oglądam (nie mam telewizji a filmy żadko oglądam ostatnio) to staram się coś skrajnie łupiego i odmóżdżającego. Jak będę chciał wychodować depresję to wrócę do polskiego kina. Nawet nasze komedie są depresyjne. I dla jasności ja bardzo cenię naszą starą kinematografię nawet jak to jest polański. Ale mnie męczy i dołuje a widziałem już wiec odpuszczam.... Podobno odessanie nawet zwykłą strzykawką jadu rozwiązuje ten problem. Są też specjalne odsysacze, ale duże to jest. Ja akurat po gzach nie mam w ostatnich latach większych problemów, ale po wczorajszej jeździe mam całe palce tak pogryzione, że ledwo je zginam. Wystarczył jeden trudniejszy kawałek w lesie niepozwalający na tłuczenie ich a wymuszającymi zwolnienie i mam kilkanaście ugryzień.
  9. Nie z dziewczynami a z facetami. Jak masz aktywne uprawiające sport dziewczyzny to ich koledzy poprostu wymiękają. 95% kolegów mojej córki jak słyszy miesiac w lesie to już ma miekkoe nogi. Jak słyszy ze mają sobie sami z badyli łużka zrobić to spada z krzeseł. Jak młoda założyła stravę to oficjalnie jej "jeżdżący" i inni sportowi koledzy znikli w niebycie. Odpadają w przedbiegach. Dziewczyny aktywne mają problem, bo rówieśnicy się ich boją i nie jest niczym dziwnym jak się oglądną za starszym ale facetem któy nie wygląda jak ulany misiu. Zresztą i bez tego był to pewien naturalny stan rzeczy, tylko że najnormalniej dorosłeś Ciesz się chwilą najlepsze 10-20 lat przed tobą jak się nie zapuścisz. Jedyne co to uważaj, żeby sodówka do głowy nie uderzyła . Znaczy się gzy Ale spoko u nas działają z zorganizowanych grupach przestępczych z komarami. Zapomniałeś dodać, że to bydle ciężko utłuc, bo walnąć trzeba tak, że można sobie krzywdę zrobić. Fakt, że ostatnie lata występowały pojedynczo i w tym wróciły, ale jeszcze nie stadami. Ale i tak nie wiem, czy byś zamienił. To, co wczoraj nas obsiadło to już nie było normalne Jak się ztrzymujesz i masz momentalnie na ręce z 20 komarów i to już sie robi malo wesołe. Coś mocno sie zaburzyło i nie ma chyba wystarczająco dużo zwierzątek zjadających te bydlaki... Bo wbrew pozorom jak sie jeździ na rowerze to człowiek wymęczony taki jakiś jest Szczególnie na początku procesu chudnięcia to nie najlepiej wygląda.
  10. Wydaje Ci się. Wyglądasz na zmęczonego i nawet dla niektórych chorego. Ja mam podobnie. Czuję się ok i schudłem i ogólnie jest naprawdę nieźle a znajoma czy nie jestem chory A siostra jak mnie trzy tygodnie nie widziała to się za głowę złapała i stwierdziła ze biednie wygladam. Podrywała cię dziewczyna baranie.... A Ty narzekasz.
  11. Czy u Was też się wylęgły komary w ilościach przesłaniających słońce/księżyc? Macie jakiś sposób na cholery żeby nie żarły? Wszelkie ultratony i foresty spływają z człowieka nieprzyzwoicie a wit. B mają bydlaki w nosie. Ostatnio zjedzenie batonika wiąże się z bieganiem wkoło roweru, żeby bydlaki w ilości kilkudziesięciu nie siadały na człowieku. Odcedzenie kartofli to cos z pogranicza sportów ekstremalnych i BDSM. Za ciasne gatki ubrał i mu się na nabiał rzuciło... To samo jest np np jak jeździmy wałami wieczorem. Pusto nie ma ludzi więc czasem sobie jedziemy w dwie osoby a czasem i trzy obok siebie i gadamy. Nagle za pleców bluzgi lecą. Baranina, zamiast jadąc krzyknąć te 15 m wcześniej uwaga, dojedzie do nas i się pulta. Ale i jak jedziemy tak, że zajmujemy połowę takiego pasa to potrafią mieć problem. To nic, że się mijamy nawet z parami z przeciwka, ale oni nie wyprzedzą tylko będą robić ferment. Masz kilka wyjść, ale... Ogolenie się na łyso przy pewnej masie powoduje, że długo nie chcą dyskutować. To jawna dyskryminacja łysych, ale w tym aspekcie to jest wygodne (ja mam podobno nieprzekonującą facjatę do tego, ale nie wiem, czy to ma znaczenie) W każdym razie jest coś takiego, że jak widzą łysego to kończą swe wywody chorego na nocniku. Drugą opcja? Jeździj z kobietami. Albo lepiej młodymi dziewczynami łagodzi to obyczaje. Po pierwsze jak gonią i zajmuje im to chwile to jest im głupio że babby... Po drugie wielu jednak tak po prostu ma wbudowane. Po trzecie jak się taki pulta i się dziewczyny wią to ma chłopak probbelm, bo nie może ich zerwać. Zaczyna się obracać nerwowo i ogólnie jest kupa śmiechu.... Bo brutalnie tacy co są naprawdę mocni to w 99% dają o sobie znać krótką uwagą albo "lewą" krótkie cześć/dzięki i ich nie ma.... A czasem wystarcza jak któraś wymownie spyta "naprawdę? " I kolejna opcja to ucieczka z miasta. Powyżej 30 km od dużych skupisk ilość baranów spada w tempie błyskawicznym. Powyżej 40 praktycznie pełna kultura. A ten mistrz pewnie się panicznie boi zbliżyć do osi jezdni. Tam jak wiesz kolarzy porywają kosmici. A i jak już sie zmęczy i bezie sobie odpoczywał a krzykniesz mu uwaga za pleców to masz 90% pewnoći że zrobi zyzak obróci się przez lewe przez prawe ramie i się zacznie pultać, że to Ty powinieneś uważać. Weź też pod uwagę, że ten mistrz może was dogonił sporym wysiłkiem i musiał złapać oddech. Nawet jak jest silny i silniejszy to jak ma tryb psa ogrodnika to często jak dogoni to się nagle kończy paliwo. A przecież się nie podczepi na chwile, żeby odpocząć, bo wypadałoby zagadać... Kilka razy to już obserwowałem Samotny jeździec jedzie za nami i dość mocno nas dogania. Wyprzedza robi kawałek dystanu i... Zonk, bo żeby go nie wyprzedzić trzeba odpuścić. My jesteśmy leszcze on wyraźnie mocniejszy. Ale coś idzie nie tak. Taka głupia sytuacja, bo jak się jedzie swoje i takiego chce wyprzezić zaczyna sie najczęściej szarpanie. Często potem usłyszysz ze, po co wyprzedzacie jak nie dajecie rady jechać dość szybko. Są też tacy co podjadą zagadają pojadą chilę żegnają się i tyle ich widzieli. Ale najczęściej to akurat tacy co robią naprawdę zacne dystanse i łapią oddech z leszczami. (przekleństwo stravy )
  12. 30 km po pagórkach... Trochę po ciemku. Strasznie dużo zajęcy sie z nami goniło po drodze. Jakieś 500m przewyższenia do kolekcji.... kolejne kilkadziesiąt ugryzień. A bym zapomniał... w góralu córki wymienione opony na trochę agresywniejsze i niełyse... I próba domowym komprsorkiem wstrzelenia opony nieudana, ale misie zejść do kompresora wiec na razie sobie leży flaczek.
  13. No to... Wkurza mnie jak rozwalę dętkę. Wkurza mnie jeszcze bardziej jak zaliczę kombo. Jeszcze bardziej jak to jest w otulinie puszczy z pogonią stada wygłodniałych komarów za nami. Ale to nic jeździmy w trójkę zawsze staram się mieć dwie dętki ze sobą. Ale cholera jasna najbardziej wkurzające jest jak się okazuje że się zapomniało pompki... Niby domy w koło i to gospodarstwa, ale wszędzie już ciemno w oknach... po 21 to oni już śpią wszyscy to nie będę za pompką chodził po nocy.... Nie rozumiem. kilka tyś km bez kapcia przejechane a teraz dwie jazdy i trzy dętki. Abo pech albo przytyłem Chyba się trzeba przeprosić z bezdętkami... Tylko najpierw wymienię tylną przynajmniej oponę, bo jak obejrzałem to więcej wyrw niż w serze szwajcarskim. W każdym razie wkurzające świństwo. Plan miesięczny się posypał... A pogoda na najbliższe dni nie napawa optymizmem. Jazda w zlewie zaczyna być mało motywująca. @Mihau_ My ostatnio głównie objeżdżamy kombinat różnymi wariantami. Północ to raczej już na dłuższe wycieczki jak np Ogrodzieniec Oczywiście też bezdroża, ale to już na fullu. Niepołomice eksploatujemy jak się zaczyna pojawiać zmęczenie i bolące nogi. Płasko jest to można jechać. Dzisiaj też był plan na wieczorne spokojne 90 do puszczy i z powrotem a wyszło czterdzieści kilka i było trzeba wezwać wsparcie. Muszę jakoś zmodyfikować tę pętelkę, żeby ominąć szutry, bo wieczorem one są zbyt ryzykowne. Moment nieuwagi i pozamiatane ;( A i jeszcze wkurza mnie, że te kilkadziesiąt ugryzień komarów nie che przestać swędzieć.
  14. Nie.. no skąd To niestety masowy kierunek wycieczek zmotoryzowanych cyklistów z KRK. W ładne dni robi się tam jak na bulwarach. To, co opisujesz i pokazujesz na zdjęciu to wygląda jak w/w na mocnych sterydach. podasz dokładniejszą lokalizację? Może keidyś... Wprawdzie trochę daleko z KRK na szybki wypad po południu, ale jeszcze jakiś czas temu i Żubrostrada była daleko A wracając do wkużania się. STRAVA... No przecież jajo idzie znieść. Ciągle się przycina bydle chodzi jak muł bagienny. Ale to powiedzmy, że pikuś. Za to to co robi z segmentami to już jest farsa. Wczoraj jedziemy segment. trzy osoby. Razem wjechaliśmy na niego. Młoda przycisnęła przed końcem i skończyła go kilka sekund przed nami i co? I ma gorszy o sekundę czas Albo jadę trasę i zalicza mi z tyłka jakiś segment. nie przejechałem go po w 2/3 skręciłem, ale zaliczyła. Jadę z młodymi czekam za segmentem na nie a na końcu okazuje sie że mam gorszy czas. Albo się okazuje ze segment przejechany od połowy jest zaliczany. U mnie to pikuś mogę to garminem ogarnąć i będę widział co pojechałem. Ale młode mają lekki problem. już nie mówię że sie umawiają które segmenty sa której, A potem nieświadome sobie podkradają. Pewnie bym nie zauważył, ale jadąc spokojnie wiem kto gdzie był i coraz częściej nas uderzają takie zjawiska nadprzyrodzone. Pomijam, że np. włączam stravę widze pucharek i ni ma go nigdzie.... @R10 Naprawdę? Naprawdę inne poglądy zasługują na to żeby próbować kogoś szufladkować i obrażać? Z filmem to w sumie nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Znasz mnie? Wiesz, jakie wyznaje wartości? Co przeżyłem i jaki jestem? Dlaczego w Polsce tak łatwo przychodzi nam plucie w twarz innym? Naprawdę uważasz, że ciężka praca jest równoznaczna z byciem karierowiczem i dorobkiewiczem? Jesteś jak koledzy mojego syna.. To, że nie chodzi z nimi pić odbierają jak by zycia nie miał. A on jeździ na rowerze robi trening siłowy spotyka się z znajomymi i dziewczynami... I w góry czasem pójdzie. Tak sporo się uczy, ale ma życie. Tylko imprezy, na których głównym celem się jest nachlać zaczął omijać bo go nudzą. A czas spędzony na leczenie kaca wykorzystuje produktywniej. Tylko koledzy na niego fukają ze się nie socjalizuje. Od auta to znajomy. Skończył studia trochę imprezował a nwet sporo Akurat to nie przeszkodziło mu w robieniu "kapuchy" ale kosztem olbrzymim. A znajomi znikają wraz z sukcesem. Znamienne. Co do towarzystwa inteligenckiego to się może nie obawiaj za bardzo. Wiesz pech chce że z rodziny szlacheckiej jestem. Taka, co gorsza, całkiem sensowna inteligencja Polska. Jeśli myślisz, że mnie ruszą takie wywody to się mylisz. A co do czytania... Co ma za znaczenie czy i co lubię? Tak wymieniłeś fajne nazwiska... Ja jednak zdecydowanie nadal wole choćby naszego Kempińskiego. Wiesz czemu? Powinieneś wiedzieć. Do czego zmierzasz wychodząc z czymś takim? Jeśli myślisz, że domeną inteligencji jest wjechanie komuś, że niby głupszy to się mylisz. To domena pseudointeligencji (a może bardziej neointeligencji?), która musi udowadniać swą wyższość i pozycję. Tylko czeka na błąd albo potknięcie adwersarza, żeby mieć możliwość pokazania innym ich miejsca w kurniku. A imprezy studenckie wybacz, ale służą chlaniu, a nie socjalizowaniu. Owszem pewna generalizacja, ale w większości tak jest było i będzie. Owszem część ludzi chodzi na różne wydarzenia kulturalne, ale to procent. Większość ma wieczną niekończącą się imprezkę piąteczki piątunie i inne ważne powody, żeby się napić. Naprawdę nie trzeba się socjalizować na imprezach jak się otaczasz ludźmi któży mają troszkę większe aspiracje i jakieś konkretne zainteresowania i pasje. Po prostu nie załapałeś o czym piszę. Przykro mi bardzo, ale wyszła z Ciebie nie inteligencja a słoma. Wiesz skąd? Wiesz boś podobno oczytany. Obejrzyj może film raz jeszcze? Strasznie przykre jest to, że dyskusje przybierają taki obrót i mają taki poziom. Przykre jest też, że powołujesz się przy tym na "towarzystwo inteligenckie" Więc zaspokoję Twą ciekawość bywałem ale ostatniojakoś wolę na rower skoczyć. A kontakty mam i utrzymuję, ale nie koniecznie do tego mi salony potrzebne.
  15. Ale ja go znalazłem Miał 2-3 cm długości. Nawet się ślicznie wyjął z opony. Nie wiem ki czort i jakim prawem mógłby się wbić i przejść przez oponę, bo to takie giętkie i miękkie bydle. Tak czy inaczej, oponę muszę kupić, bo ta zachowuje się jak szmata a pocięta jest niemożebnie. Jak nie wymienię to szybko skończę z rozwaloną całkiem.
  16. No to dzisiaj regeneracyjne po regeneracyjnym weekendzie. W sobotę mnie podkusiło, żeby iść na Kasprowy. Jak zwykle widziałem chmury... W ogóle to trzeba być porąbanym, żeby 900 m po schodach zaiwaniać jak zrobili windę.. W niedzielę sie wrąbaliśmy w przejażdżkę z moją siostrą... Zaczęła ostroooooo 27-28 nie schodziło z licznika... Młodego an góralu niemal ugotowała... Problem w tym że potem zdechła i sie wlekliśmy niemożliwie. Ale nam 100km pękło. Jak ktoś wie jak komuś drażliwemu wytłumaczyć, że zdechł i nie przejechał tylko wymęczył to chętnie przyjmę radę. Potem w ramach relaksu poszliśmy nad wodę... no i zaczęło się pływanie i inne głupie pomysły.... Nasze łydki nam podziękowały i wczoraj zejście po chodach stanowiło swego rodzaju wyzwanie. Wczoraj daliśmy sobie dzień na naukę wstawania. A dzisiaj regenerowaliśmy nadal łydki robiąc 54km po asfaltach i szutrach. Nie wiem co z tymi łydkami nie tak, ale nie chcą przestać boleć. Wszystko by było fajnie gdyby nie to, że złapałem węża. Zmieniając dętkę zostałem pożarty przez komary a z opony wyjąłem jakiś zardzewiały drut który praktycznie przedziurawił oponę. Czy opony zwijane mają druciki, które mogą sobie z nich do środka wyłazić?
  17. @cienkunAle on jechał z przeciwka a zatrąbił jak był na naszej wysokości. Dzisiaj kilka km dalej gość dostawczakiem nam dawał znać że jedzie, ale trąbnął, a nie wyżył się na klaksonie i był za nami dobry kawałek. To rozumiem i nie mam z tym problemu.
  18. Dzisiaj wkurzyło mnie coś nowego... jedziemy sobie jak na lemingi przystało w trzy sztuki koło siebie pustą drogą. Z przeciwka auto jedno... z tyło daleko cos majaczy. I nagle klakson. Baran z przeciwka chciał się chyba pochwalić, że mu zamontowali, bo innego powodu do jego naciskania nie widzę. A i druga rzecz to jak jakiś palant się pulta, że nie pozwoliłem siebie i dziewczyn wyprzedzić w miejscu, w którym absolutnie nie miał szans nic widzieć i nie mógł wyprzedzać. Ja wiem ze korona time i te sprawy, ale nie słyszałem, żeby ten wirus uszkadzał mózgi. A ewidentnie niektórym kierowcom się rzucił na te ich orzeszki.
  19. Rower nie służy do patrzenia na niego tylko do jazdy. Ma cieszyć mordę jak Cię wgodnie dowozi do celu w sanie jaki założyłeś. Ja bym do mojego gravela dawno założył błotniki gdyby nie "misie". Za to elektryk pewnie zyska pełny osprzęt i zacznę nim po mieście latać więcej.
  20. @wojo27 im lżej tym lepiej na oponce 30-35. Fitness bez amorka..? Nie powiem, że "gravel", bo mnie koledzy zjedzą. Do tego bagażnik crosso i sakwy. Plecak to masochizm. W lecie zawsze spłyniesz a wygoda to to nie jest. W zimie też nie jest optymalne. Sakwy masz szczelne suche i wygodne. A na zakupy jedziesz i zapominasz o problemach z pakowaniem i że Ci się jakieś pudełko w plecy wbija. jedyne co to chyba kup sakwy z plastikowym mocowaniem, a nie ze "standardowym" jak w crosso. W mieście jak często ściągasz lubi to być upierdliwość.
  21. A wiecie co mnie wkurza? Pogoda... Pogoda i pogoda... I do tego prognozy, które są rozjechane jak diabli i się sprawdzają losowo. Wczoraj najpierw miało być okienko miedzy 17-23 potem 17 a 20.... A w końcu się okazało, że było miedzy ~20 a 22... I jeszcze jak chodzi o deszcz można moknąć, choć przy większych dystansach też fajnie by było mieć cień szans na planowanie. Ale jak są burze z nawałnicami to naprawdę słabe jest. No i strasznie takie przesuwające sie prognozy dzień rozwalają.
  22. No dzisiaj 50km Takie jakieś nijakie. Nikomu sie nie chciało bo burzowo i sennie. Jednak jak popołudniowe nawałnice trochę odpuściły pojechaliśmy. 5 min po wejściu do domu sie puściło z nieba wiec w sumie fartownie wykorzystane okno pogodowe. Pierwsza połowa słaba druga nadpodziw mocna. Ale najsłabsza "nie lubi" burzy Niesamowite jak kilka błyskawic za plecami potrafi wpłynąć na zmniejszenie sie bolesności i zmęczenia. Z wymęczonych 27 prędkość skacze do 34....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...