Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 806
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. Tego bagażnika niestety nie miałem. Nie dam sobie nawet palca za to uciąć. Zasadniczo do crosso masz tulejki (adaptrery ) pod tarcze. Ten drugi wchodził tylko wymieniało się te blachy na dole. 26 miały inne 28/29 inne. Napisz do sprzedawcy jak wie co sprzedaje to będzie wiedział którą wersję ma ale z tego co widzę to standardowo są te pod 28 wiec powinno styknąć. https://allegro.pl/oferta/adapter-do-hamulcow-tarczowych-crosso-30mm-srebrny-9420981106 https://allegro.pl/oferta/adapter-do-hamulcow-tarczowych-crosso-15mm-srebrny-7389562356 Jest jeszcze opcja ze szukasz go w sklepach rowerowych. dzwonisz i pytasz sprzedawcy czy będzie tak miły i poświeci 5 min na sprawdzenie, czy do roweru takiego jak Twój spasi. Potem zamawiasz u niego nawet jak ma 10zł drożej. Ja to stosowałem wielokrotnie. Na kilka sklepów zazwyczaj któryś ma kogoś, kto pomoże.
  2. hmmmm... Ostatnio jak mówiłem, że dziś będzie pięknie i nie ma opcji, żeby złapał nas deszcz.... Kurde nawet wiatrówek nie wzięliśmy, bo jechaliśmy rano a prognozy WSZYSTKIE zakładały piękna słoneczną bezchmurną patelnię.... Wracałem w najgorszym deszczu od dawnaaaa. Przeszło to 40km w zlewie takiej, że momentami ciężko było odróżnić czy to jeszcze droga czy już potok. Jak nie będziesz jeździł w deszczu to albo musisz mieć szczęście takie, że powinieneś jeszcze dzisiaj totka nadać albo zostało Ci kilka dni sezonu w tym roku Ale nie o to nawet chodzi. Takie 30l sakwy crosso jest po prostu wygodne. IMO. Wrzucasz co potrzebujesz bez zastanawiania się i masz do tego wygodny dostęp. Teraz używam podsiodłówek i jest to o wiele mniej wygodne. Choćby tak prozaiczne sprawy jak kupno 2l picia na trasie. W sakwę wrzucisz. W takie cudo będziesz musiał kombinować. IMO jak bagażnik to sakwa rolowana. Jak "mała torba" to bez bagażnika podsiodłówka. To co kombinujesz to łączenie wszystkich wad obu rozwiązań. Podpinanie i odpinanie jest łatwe przy sakwie na hakach. żadnych pasków i innych pierduł. włożenie zakupów to też odpięcie jednej spinki i zrolowanie.
  3. Jak masz coś takiego kupować to kup torbę podsiodłową i się z bagażnikiem nie baw. A jak bagażnik chcesz to @MikeSkywalker napisał Ci samą prawdę. Worki crosso dają wygodę i spokój. Na trudniejsze zjazdy jedynie je mocniej mocowałem żeby nie spadły poza tym to bajka. Sakwa ma być wodoodporna..... i wodoodporna i jeszcze wodoodporna. A poza tym jeszcze wodoodporna. Reszta to drobiazgi. Mój crosso musiałem rozszeżać. One fabrycznie są takie wąskie i jak zakładasz to jest wrażenie że trzeba rozszeżyć ale siadają i potem jest ok. Tylko nic nie odginaj ma siąść na wcisk. BTW są do crosso adaptery do tarcz i podwiększe koło.
  4. Ja miałem plastikowy błotnik przymocowany do bagażnika. Miało to swoją zaletę taką że jak wjechałem w błoto to nie zalepiało go tak błyskawicznie bo była przestrzeń. Crosso jest swego rodzaju standardem wyprawowym. Sprawdzony na 10 stronę. Ja go sam katowałem przeokrutnie. Zakupy z biedry potrafiłam na nim przywieść gdzie dwie sakwy były na full doładowane tak że się nie dało ich rolować. Ale jak Ci się coś podoba to kup. Najwyrzej kupisz potem inny. I tak kluczowe są sakwy jakie na to chcesz zakładać bo w sumie to pod nie dobierasz bagażnik. To sakwa jest kluczowym elementem układanki bo zapewnia suchy i ciepły ciuch jak sie pogoda skiepści. Bagażnik jak nie jedziesz na odludzie na wiele dni zawsze mozesz wymienić.
  5. No dzisiaj w ramach nie wiem co zrobię nie wiem co pojadę... pojechałem sobie do ujścia Dunajca. Zbieranie się szło wyśmienicie już o 11:30 udało się wyjechać. Szybki rzut oka na termometr w kuchni i widać ze pogoda ideal... 48 st Pora też świetna... Kurde, a już miałem pojechać na jurę i szlajać się od zimnego strumyka do jeszcze zimniejszego źródełka... 780m przewyższenia. ( Praktycznie wszystko na pierwszych 70km bo potem to już powrót WTR) 167km Czas jazdy 6:41 Czas brutto 7:46 Średnia wyszła 25... Średnia temp według Garmina 33st... max 40 min 26. Jak na to że w sumie cała jazda od początku była z założeniem, żeby nie zajechać kolan i nie cisnąć... Nie jest źle. Nuda na WTR mnie zupełnie rozwaliła. Po kilkudziesięciu km na niej mając wizję jazdy jeszcze kilkadziesiąt nią miałem ochotę tylko iść spać. Za to przepłynąłem się dwoma promami. Fajnie, że jeszcze są. Jedzenie? 2 tosty jeden mus owocowy. Byłoby ok, ale tosty jadłem o kilka km za późno. Nie chciało mi się zatrzymywać wiec jadłem jak czułem, że się gorzej jedzie. Wypite około 5l I 2l wylane na łeb. A wczoraj jadąc załatwić firmową sprawę, zamiast jak każdy normalny pojechać 30km i zrobić pewnie z 200m przewyższenia pojechałem troszkę na około... wyszło 67km i 500m przewożenia. Cóż na jutro coś będzie trzeba wymyślić.
  6. Zobacz sobie bagażnik crosso. Niemal niezniszczalny do tego ładujesz dwie sakwy, które są wodoodporne i też niemal niezniszczalne.
  7. Bo nie ma to jak wygrzewać się w środku sezonu nad morzem.
  8. Mi tez ale tracę do niego cierpliwość. Niestety w okolicach żarnowca poległ na całej linii Kilka razy wprowadzał, w których drogi nie było. I nie nie było, bo od zeszłego roku zarosły, a nie było co najmniej od kilku lat. W sobotę na Jurze mnie wpuścił w kanał. Znowu droga w lesie, która znika. A nie wybierałem "górskiego roweru" a gravel... Pomijam, że kilka km po absolutnej piaskownicy tez nie byłonajfajniejsze dla opcji gravel. Piaskownicy takiej, że fat by chyba nie przeszedł... Jak wybierzesz szosę o i tak potrafi władować w szutry. Jest fajny, ale.... O wiele lepiej radzi sobie broute a jak by sie dało podpiąć mapę UMP to byłby niemal ideał. Niestety poległem na tym. W każdym razie komot, choć używam i świetnie działa eksport do Garmina potrafi napsuć krwi. Jak jest ładnie dzień i wszytko gra i nie jedziemy z kimś słabym, którego wtopy rozwalają to ok. Ale jak się dzień kończy zaczyna prać żabami i trzeba zbijać do cywilizacji to bym mu nie zaufał nie znając terenu. Tak samo jak sie jedzie z kimś, kto nie toleruje błądzenia albo jest pod kreską to słabo może być. Zdecydowanie tego mi brakuje w broute a było... Rozwala temat ustalania tras. Bo po miedzy między polami czy chodnikiem między ogródkami nie da się przejechać albo nie ma na mapie.... I zonk... Można powiedzieć, że mały problem, ale realnie niestety to spore ograniczenie. Choć i tak gorzej jak mapa twierdzi ze jest droga a jej nie ma... Mapy.cz już z pełną pewnością mogę zaliczyć do map niedokładnych. Brakuje dróg na pewno, ale i są takie, których już nie ma. W szukaniu przejezdności kuriozalnie pomaga strava. i to absolutnie nie heatmap, bo jeśli kilka osób się uprze, że Jadnak przejdą tą nieistniejącą drogą to i my się w nią wpakujemy. O wiele lepiej szukać po segmentach i szlakach, które przejechali okoliczni. Ciekawe co piszesz... Trafiłem na takie przejście. Poprowadził mnie na nie komot chyba. Oznaczone? Średnio. Wejście na nasyp zejście z nasypu raczej dzikie. Tabliczki ostrzegawcze, że pociąg itd itp.... Ale nie było w żaden sposób zabezpieczone. Ewidentnie przez tambylców uczęszczane i ewidentnie kole o nim wie... ale wygląda na dzikie.
  9. Wszystko zależy, w którą stronę i jakie tam są drogi... mnie znowu zaczyna kusić, bo im dalej tym łatwiej o fajne trasy, które nie zaczynają i nie kończą sią przebijaniem przez codzienny ruch sfrustrowanych z i do miasta. Między 16 a 18 się robo po prostu nieprzyjemnie a nawigacje ich prowadzą wszystkimi drogami.
  10. A po co Ci dom jak nie kupisz kolejnego roweru... Trzeba kupić rower żeby mieć większą motywację do kupna domu z pokojem dla rowerów
  11. A to często się robi. Co ciekawe większość kierowców świetnie czyta jak się potem gwałtownie zjeżdża do prawej. Trzeba być konsekwentnym i uważać, żeby nie wpuścić kogoś na minę. Nie ma szans na to i to byłaby przesada. Ale jak poszukasz znajdziesz plany na jej uspokojenie. Jest tylko pewien problem. Musi najpierw powstać komplet tras "łagiewnicka pychowicka zwierzyniecka". Inaczej byś rozciął. Całkowicie miasto i go sparaliżował.Poza KI masz transport i usługi, które muszą mieć możliwość dotarcia. Wiec plany są ale to jak powstaną TZ TP i TŁ Miałem na myśli "świetnych" Żeby była jasność nie mam nic do unikania asfaltów bo sam jak planuję trasę to raczej szukam tych spokojnych. Ale np na dojeździe do Niepołomickiej często sie spotyka "rowerzystów" w autach wyprzedzających "zawalidrogi" na Drodze Królewskiej na mm. Chodziło mi o takich "świetnych". Dla lepszego zobrazowania. Jedziemy z młodą DK. Zasadniczo pusto i mało ruch. Jedziemy koło siebie, bo nudno jak flaki z olejem. Co jakiś czas wyprzedza nas jakiś lokalny dezel czy inny wieśwagen w stanie agoni. Czasem z tyłu słychać krótkie piśnięcie klaksonu... Wszystko z pełną kulturą... I nagle piękne volvo z pięknymi rowerami na dachu... Klakson zwalnia drze mordę.... On też jest rowerzystą czy nie wiemy, że nie wolno obok siebie... Dla jasności długa płaska prosta i nic z przeciwka nie było.... A my jechaliśmy obok siebie tak ze zajmowaliśmy połowę pasa... Tacy rowerzyści są najgorsi za kółkiem. Bo są przekonani, że rower to zabawka i że oni też są rowerzystami i przecież można nie jechać szosą. Ot krakówek wraca "z roweru"... A tak na marginesie to wczoraj nas wpuścił gość na krajówkę. sznury aut a on się zatrzymuje i nas wpuszcza przed siebie. Przecież wiedział ze się będzie holował za nami Widać można normalnie. Wypluj te słowa... Te śmieszki na wsiach to dramat. A poważnie im nas więcej tym kierowcy będą bardziej przyzwyczajeni. Najniebezpieczniej jest po okresach kiedy rowerzystów z dróg wymiata. Nie infr ale świadomość kierowców jest istotna.Owszem dobra infr też, ale przede wszystkim świadomość. Infra jest słaba np takie wały na WTR to rowerowy dramat. Jak jest weekend to wyprzedzanie i sprawna jazda stają się katorgą. Wtedy po prostu trzeba wybrać szosę jak siema jakiś większy dystans w planie. To jest nowa infr a już zaczyna niewyrabiać w wielu miejscach. Tak że, zanim nie dotrze do władców co to rower i że nie wystarczy 2m podłego asfaltu to lepiej, żeby nie budowali.
  12. Strach przed kierowcami takimi jak ja sam Zauważ, że najwięcej lęków mają świetni kierowcy co są i rowerzystami, ale wożą rowery na dachu i tak dostają się na szlaki. Nie docierają do nich argument, że najniebezpieczniej jest na ddrkach, bo boją się siebie i swoich reakcji na rowery. Często kompletnej nieumiejętności poradzenia sobie z rowerzystą na drodze. Kiedyś dogoniłem babkę, która mnie wyprzedziła i miała do mnie może z 5 cm. pytam sie co jej w tym durnym łbie siedzi... A ona, że nie czuje tego auta i ze przeprasza, ale myślała (o naiwne stworzenie) że jest większy odstęp. Przecież większość nie wie po jasną cholerę to prawe lusterko tam jest. Zapasowe czy co... No i paradygmat prędkości. Wydaje im śie że chwilowe wysokie prędkości dadzą im zwycięstwo w wyścigu o złote gacie. Nie interesują się średnim czasem dotarcia. nie interesują prędkościami transportowymi... nie jarzą, że stanie na światłach zwiększa im prędkość średnią, ale z jazdy, a nie z trasy... I ten wstrętny rowerzysta, który ich juz 6 raz wyprzedza nie daje im kompletnie do myślenia, że coś jest nie tak z ich logiką. Jakiś czas temu mnie taki agresor wyprzedził Och jaki był szczęśliwy. Po chwili usłyszałem dziwny huk... Kawałek dalej widze gościa zbierającego tłumiki Na drodze sa progi i 30.... Ja jechałem około 38.... No ale zawalidroga jedzie :D. No to naspieszył. Podejrzewam, że to przeze mnie, bo jak by jechał bez zawalidrogi przed maską to by jechał grzecznie 30 Strasznie mnie śmieszą też sytuacje jak są poduszki na drodze i kierowcy jadący za nami walą podwoziem o nie. No przecież patrzą na rowerzystę i ich on spowalnia. A to że taki rowerzysta jedzie szybciej niż oni mogą po pduszcze przejechać ? Nieraz szybciej niż limit... Ale to przecież tylko sugerowane prędkość minimalna. Prawda? Po prostu Kosmonauta musi zmienić podejście do jazdy autem i pewnie zmieni też do jazdy rowerem. Poza tym musi zacząć jeździć wszędzie, a nie szukać miejsc bez aut i ameb... Będzie wtedy i lepszym rowerzystą i kierowcą zapewne. I populacja ameb pewnie zmaleje. Też tak myślałem, ale kilka razy mi je brzydko przycięli. Wiesz, wyprzedza zbyt radośnie Ciebie i mając coś z przeciwka panicznie zjeżdża do prawej. Jak jesteś blizej prawej nie musi "uciekać" Nawet jak wyprzedzi z nie koniecznie odpowiednim odstępem wydaje się to lepsze. Czasem mam wrażenie, że najbezpieczniejsza z kilku jest osoba z tyłu bliżej środka. Nie no dopuszczenie do tego to średni pomysł. Jak mam autobus za mną na bus pasie to ląduje na zwykłym, ale tak, żeby mnie nie zgniatali.
  13. Znaczy ze macie przymułów w zarządzie dróg. Zresztą jak nie ma alternatywy to nie wolno im stawiać zakazów. Musi być możliwość przejechania albo wyznaczony objazd. W krk już jak rozkopują ddr to sie pojawiają objazdy dla rowrów. Oj to zależy. JAk masz dwupasmowe ronda czasem lepiej jechać bliżej lewej krawędzi pasa. I tym samym bliżej środka. Chodzi o uniemożliwienie wyprzedzania na rondzie. Optyczne "zabranie miejsca" Są kierowcy, którzy jak widzą lukę to sie wryją czy to ma sens czy nie. A to już zależy. nieraz jadę skrajnią. Jak znam asfalt i widzę drogę to często w ten sposób puszczam ludzi. Ja jadę przy lini oni mogą spokojni wyprzedzić. Czasem wprost widząc, że nie chcą daję im znak. minimalnie najeżdżając na linię mogą mnie wyprzedzić i jak robią to z niewielką prędkością. nie ma z tym problemu. Tak samo często na skrzyżowaniach się chowam i wielu kierowców umie to wykorzystać. Oczywiście to częściej jak jadę sam jadę ostrzej i nieraz daję sie wyprzedzić na żyletki. Kierowcy w większości są jednak zbyt tępi, żeby się połapać. Np na dojazdach do wzniesień czy przy zakrętach jeden na trzech wyłapuje jak mu daje znak żeby wyprzedzał. Jak jadę z dziewczynami jestem ostrożny choć już sie nieraz zdarzało że skmentowałem jakiegoś barana co nas wyprzedił niezbyt przyjemnie a młode nie wiedziały o co chodzi. Dawanie znaków w zakrętach i ogólnie ułatwianie kierowcom mają już niemal wbudowane. ALe o czym Ty piszesz? Zdajesz sobie sprawę z tego ze ja często używam roweru wymiennie z autem? Mam rower w firmie do użytku firmowego. Jak muszę w szczycie gdzieś pojechać, a nie mam sprzętu to jadę zeby nie tracic czasu. Często to kwestia oszczędności kupy kasy dla klienta, bo czas bez usługi jest liczony nieraz w setkach i tysiącach zł. Wygrywam tym z konkurencja ze w prawie każde mijsce miasta niemal o każdej porze jestem w stanie dotrzeć w założonym krótkim czasie. ATW? Wiesz jeździłem nią setki razy rowerem. Rowerem jest szybciej. Zawsze szybciej. No może w nocy jak będziesz naginał przepisy to polecisz szybciej autem. A kierowców to już gdzie jak gdzie ale na dwupasmówkach średnio możesz blokować. Pomijam ze już dość długo jest między bus pasem a pasami przestrzeń wydzielona i rowerzyści co do zasady nią zasuwają wyprzedzając radośnie auta. Tam teraz jest bajka a wcześniej było na tyle szeroko, że można się było płynnie wyprzedzać. Z tym że umówmy sie, że w szczycie to rowerzystów czasem auta baranów blokowały nie rowerzyści auta. Poza szczytem zmiana pasa jak masz rower to nie problem. Na dojeździe do skrzyżowania pod kleparzem od wiadukty często jak jeździłem robili mi kierowcy środkiem przejazd. Było widać jak sie ślicznie usuwają. Tylko sporadycznie jakiś baran tak zjechał, żeby zablokować. A to piszę o stanie sprzed kliku lat kiedy bywałem tam codziennie rowerem. Na 29 jak jadę to najczęściej jestem na lewym skraju bus pasa. jak coś leci bus pasem wjeżdżam na pas środkowy. Zdarzyło mi sa może z dwa razy, żeby mnie kierowcy nie wpuścili na środkowy pas. Poza tym zawsze robią miejsce jak widzą ze taxi/policja/autobus się do mnie zbliżają. Tu naprawdę jest pole do współpracy i współistnienia. Najgorsze są takie rowerowe melepety co się boją własnego cienia. najczęściej jadą tak ze nie wieadomo co zrobią keidy zrobią. A na dokładkę najczęściej "bezpiecznie zygzakiem środkiem pasa" Ale to na szczęście zaczyna być margines odkąd przestał być modny kolega od pokazywania środkowego słupka kierowcom. Naprawdę?? No i ? A myślisz ze ja nie mam? Czasem od tego czy ja dotrę na czas zależy czy on będzie miał pracę. I nie piszę w przenośni a zupełnie konkretnie. Nie dojadę nie będzie miał załadunku.... Straci czas na jazdę siedzą i czekając na kolejne zlecenie... Lekarz mojej córki codziennie na rowerku z Michałowic jeździ do pracy... I po KRK między gabinetem a szpitalem. Wiesz byłem świadlkiem jak dostał telefon ze szpitala bo potrzebowali godo operacji... Wskakuje na rowerek i pedala do szpitala... Jesteś pewien, że ten wstrętny rowerzysta na ulicy przed tobą nie ma ważniejszej misji niż Ty? Dlaczego niektórzy kierowcy robią z siebie pępek świata? Następnym razem jak cię denerwuje rowerzysta zastanów sie czy przypadkiem nie jedzie operować twojego bliskiego, którego właśnie na sor przywiozła karetka. Możesz się zdziwić ilu lekarzy zasuwa rowerami... U nas jest tylko na Mogilskim i nie kojarzę nigdzie więcej. Ale pod nim jest pełny przejazd ddrkami.
  14. Podjazd z Pieskowej Skały niebieskim szlakiem Ten asfalt to taka trochę ściema, bo na początku i końcu jest porządny szuterek i nawet trochę wapiennych kamieni
  15. Nie no ale w skręcie to może jednak nie poziomo trzymać a na dole noga po zewnętrznej.... W terenie z kamerdolcami się prawa bardziej komplikuje, ale wtedy to chyba trudno mówić o jeździe na luzie. Było sobie przyczepkę rowerową skołować albo rower cargo
  16. 56km takie tam włóczenie się... ale dzisiaj jakoś tak słabo się jechało. Załóż sobie czujnik kadencji i pilnuj, żeby było tam zawsze 90 na wyświetlaczu. A w sumie co za różnica czy w pionie czy w poziomie jak na luzie?
  17. Nie che nic sugerować, ale przez ronda walicie środkiem. Nie możecie tam dawać się wyprzedzić, bo was zabiją. To jest skrzyżowanie i macie prawo go przejechać środkiem i korzystajcie z tego BEZWZGLĘDNIE. Jak jest szeroko to bliżej lewej krawędzi niż prawej. Po prostu na rondzie nie ma miejsca na wyprzedzanie niczego. Nie dawajcie mm odstępstwa. Przed wjazdem jesteście na środku pasa i sobie ordynarnie tniecie po optymalnej trajektorii. Kierowcy czekają. Są trzy powody. Pierwszy ze tam nie ma miejsca i mogą was zepchnąć jak będą wyprzedzać. Drugi, że wyjeżdżając z niego was przytną a wcale nie pojadą szybciej niż rower. Trzeci że jeśli was jednak wyprzedzą to zasłonią was innym. Co do tirów to ostatnio naprawdę jestem zaskoczony, bo co do zasady na szosach zachowują się dobrze. Jeden w KRK odwalił mi krzywą akcję gdzie naczepą mijał mnie może z 30cm od ręki. Niestety zdjęcie mi wyszło rozmazane wiec nei dostanie wezwania od niebieskich bo byłem zdeterminowany. A i to jedyni kierowcy, którym jak sie zjedzie na przystanek to potrafią sprytnie i sprawnie wyprzedzić. Ostatnio kilka razy tak miałem holowałem tira i widząc przystanek tylko rzucałem okiem na kierowcę i słyszałem ze skubaniec redukuje. W trzech wypadkach zrobili to sprawnie i jeszcze odjechali zestawem tak, że z przystanku miałem gdzie w tempo wjechać tak żeby cała kolumna za mnie się nie wpakowała. Zachowali się tak jak bby jeździli szosami i ogarniali temat... Gorzej jak zahaczysz o reling i cie zwinie. Jak będziesz miał farta to nie wciągnie ci roweru pod auto i nie przejedzie Ci po nogach a tylko szmajtnie na pobocze. Jednak w takiej sytuacji lepiej trzymać łapki na kierownicy, bo nawet jak kierowca trąci to da sie ustać a chociażby mieć cień kontroli nad tym w co nas wyrzuci. A jak już koniecznie chcecie sie rozmówić z kierowcą to najlepiej dogonić i zapukać. To dopiero studzi... Ta świadomość, że gość na rowerze może ich dogonić i wytargać z auta... A brutalnie to najlepiej mieć kamerkę i wysłać filmik ze swoimi danymi na policję. Zapewniam Was, że jak byśmy to systematycznie robili to by szybciutko się kierowcy uczyli. Owszem będziecie wzywani na komendę jako świadkowej, ale chyba gra jest warta świeczki. Ta świadomość ze każdy samochód może być foto pułapka bardzo studzi. A jak by tak było z rowerami i by się rozniosło to szybciutko by mistrzowie prawka potracili a reszta kozaków by odpusciła. Zostaliby tylko popełniający błędy a tych łatwiej wyczaić niż brawurowych czy hamskich.
  18. Nie no ale tak to nie może być Nic nie stuka nie cyka w rowerze?
  19. No a ja dzisiaj leniwie... W sumie miałem nie jechać, bo misie i zgoniony jestem po weekendzie. Ale miałem taką zamułę, że siedziałem przed kompem i nic nie mogłem zrobić. Więc wsiadłem z przekonaniem, że będzie beznadzieja i że będzie boleć i że będę zmordowany. Nic bardziej mylnego. Początek trochę leniwy, ale potem sie jechało bardzo zacnie. 36km średnia 26,1 Ale z drugiej i trzeciej 10 było po prawie 29 biorąc pod uwagę że to jednak nieszczęsny deptak wałami i zwolnień, a nawet stopów jest tam sporo to nieźle. Fajnie, bo z zapasem pod nogą momentami po płaskim po 40 na liczniku... Wróciłem świeży i co ciekawe obolałe nogi odpuściły. Cały dzień kolano mi dawało sobie znać i nagle spokój. Nie mówiąc już o mięśniach, które cały dzień takie ociężałe były i odpuściły. Ogólnie bardzo regenerujący wyjazd i fizycznie i psychicznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...