Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 806
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. Ten rower i tak już chyba nie pojeździ... Włascicielka obecna nie jest przekonana do krecenia boi się albo się jej nie chce... a sam rower nie przedstawia wartości. Wiec juz odpuściłem i nie walczę na wiosnę eksmituje lokatora.
  2. W życiu nie widziałem wylanej 18650 a sporo tego mam. Bierzesz te dobre i ładujesz i powinny działać. Kwesta pojemności to druga sprawa ale zazwyczaj w takiej baterii przynajmniej połowa ogniw jest dobra więc jest szansa ze te dwa dobre będą działać.
  3. Bo ten to siedzi na rowerze od zmierzchu do świtu...
  4. No widzisz i już masz zapas darmowych ogniw Tak można naładować. I nawet to sensownie ładuje.
  5. Plan minimum czyli 36km zrealizowany. Do końca tygodnia zostało do zrobienia 160. Ale pozostalye 1500km do końca roku czarno widzę. Niestety coraz cieplej juz nie będzie. Znowu jazda przy 3st. A zwierzyna robi się bezczelna. Sarny niezbyt chętnie z drogi schodzą.
  6. Jeśli to ta sama co ja mam a tak wygląda to się zmieszczą. Niestety ten sam produkt potrafią mieć w 10 wersjach. Co do aku to się zastanów czy nie masz w domu starej baterii do laptopa. Moja chyba ma bo się wyłącza jak akurat ma około 20% pojemności według ładowarki. A tak poza tym bardzo zacna awaryjna czołówka za grosze
  7. Jak to będzie prawdziwa to wątpię w jej złe zamiary. Ot ona chce się najeść przed zimą i tyle. zresztą w bardziej cywilizowanych rejonach też widuje ślady dzików wiec nie koniecznie wał jest najniebezpieczniejszy. W mieście zwierz może sie wystraszyć i rzeczywiście uznać ze za najlepszą drogę ucieczki będzie przebiec przeze mnie. W lesie i na łące raczj poleci bokiem. Owszem ostatnio jak dziki prebiegły nam w wolskim przed kołami mieliśmy rozkminkę czy już jechać czy jeszcze dać chwile spóźnialskim. Najniebezpieczniejszy z tego stada to był jeleń. Taki prawdziwy jeleń, a nie jego mniejsza podróbka. Problem w tym że spotkaliśmy go na ulicy w mieście. Jedynym problemem ze zwierzem na rowerze jest taki ze jak jedziesz sam to jesteś cichy. I to zwiększa szanse bliskiego spotkania przez przypadek. Tak jak wczoraj na wale byłem może ze 2m od sarny jak się skapnęła, że jadę. Ale jedynie popatrzyła na mnie jak na debila co jej przez jadalnie przejeżdża rowerem i zbiegła z wału. Bić nie chciała. A co do dziczy gatunku homo sapiącego to w lesie innych łąkach raczej w nocy występuje podtyp zakręcony surwiwalowo czasem jakiś psiarz no i w wolskim zdarzają sie zakochane pary ale to tak do 20:30 Albo w autach zapakowanych na wjazdach do lasu i nie zauważa Cię przez poziom zaparowania szyb. Gorzej jak stoją na silniku, bo możesz zobaczyć coś nie koniecznie jest takie smaczne jak sie niektórym wydaje. A i rowerzyści bywają, ale teraz to gatunek zapadający w sen zimowy. Ci niezapadający w swych klatkach siedzą na kołowrotku dla chomików a wolno występujący w terenie raz ze trudniejsi do spotkania niż sarna dwa ze też jakoś nie wykazują dużej agresji. To towarzystwo bić cię raczej nie ma w interesie. Najwyżej o zawał doprowadzi jak zza placów powie cześć, a nie zauważyłeś jakimś cudem, że sie zbliżają. A co do agresywnych naszego gatunku Cóż jak spotkam w mieście takich co chcą iść w zwadę to i tak na pomoc nie liczę. "Ludzie" nagle ślepną, głuchną i znikają. Więc zasada ta sama. Jak nie można najnormalniej odjechać i mieć w nosie to trzeba wybrać jednego i spróbować ubić, zanim reszta zrobi to z Tobą. Jak bym się bał tego towarzystwa to bym z domu po zmroku nie wyszedł. Jak wracam to często mijam pod domen kilka takich stad. Chodzą z butlami i innymi fiskarsami i nawet się nie specjalnie już czają z tym. Co zrobisz jak nic nie zrobisz. O, tyle że ci z osiedla to mi dzień dobry mówią... Druga sprawa, że w większości też mają Cię w nosie tak jak i stada leśne. A dziczyzna w lesie dobrze wpływa na mój nastrój i ładuje baterie. Te spotkania zaliczam do przyjemnych nawet jak jest jakieś tam ryzyko ze jakiś dzik nie zauważy mnie i przebiegnie po mnie.
  8. No ja nie wiem. Na błoniach możesz spotkać podpitych typków a dalej na wały im sie nie będzie chciało iść... Zasada jest dość prosta. Nie ma ludzi jest bezpiecznie. Dzisiaj poza jedną sarną nie spotkałem nikogo. W jazdach w nocy najbardziej się obawia przejazdu koło rynku. Teraz jest spoko, bo knajpy pozamykane wiec jest kultura, ale normalnie to sporo jest mocno zalanych i oni czasem odwalają dziwne rzeczy. Wolę sarny spotykać niż ludzi.
  9. Do niezłapania zapalenia płuc. Kamizelka nie jest głupia. Kiedyś były bardzo popularne potem znikły a teraz widze, że wracają do łask. Z kurtką masz ten problem, że sie pocisz mocno na rękach i potem na nich błyskawicznie Cię wychładza. Kamizelka ten problem rozwiązuje. Poza tym cały organizm inaczej reaguje. Ręce działają jak chłodnica dla tułowia. Np bardzo komfortowo w lecie mi sie jeździ w kamizelce przeciwwiatrowej. Z przypiętymi rękawami się już zapacam a w kamizelce nie ale nie przewiewa mnie i mam komfort cieplny. Dla przykładu w niedzielę jak jechałem zrobiliśmy sobie popas w kfc. Wystygliśmy. Ruszyliśmy i po chwili tułów uzyskał komfort po kilku obrotach korbą, ale ponieważ to zjazd ręce zaczęły przemarzać. Po chwili zaczęło mi być zimno. Tu zadziałał czynnik mokrych rękawów i wychłodzenia od rąk. W weekend to może być już mocno hardcorowo. W nas wszystko wskazuje na okolice zera. Jak do tego dojdzie wilgotne powietrze to o cieple można zapomnieć.
  10. 49,2 km z prędkością 26,3 A wydawało się ze jadę sensownie... Ale w sumie jak na 3h przespane w nocy i 30min przed samą jazdą to może być.... początek jazdy to walka żeby nie zasnąć. Po paru km już jakoś poszło. Tylko te kilka km wałami to senny koszmar. Gdyby nie sarny w koronie wału pasące się niemal na ddrce to bym chyba sobie drzemkę uciął. @kosmonauta80 po 20 możesz na wałach poszaleć. Nie ma lemingów poza mną Tylko uważaj żebyś jakiejś dziczyzny nie upolował na zimę... albo ona ciebie bo i dziki się szwędają.
  11. Kupiułem ostatnio koszulkę Brubeck 78% wełny i jakiś elastyczny plastik. Przejechałem w niej już jakieś 300km podzielone na kilka jazd i dla testu nie prałem. Teraz lekko wonieje pod pachami, ale bardziej dezodorantem niż czym innym. Kurtka, którą na niej miałem raz niewyprana na drugi dzień zabijała zapachem. Co do kroju to jest to ciepła i obcisła, IMO ale mają krój zdecydowanie lepszy niż te z deca.
  12. KrisK

    [2021] Marin

    Bo wiesz... Nie zawsze w handlu sie zarabia na dużym wolumenie sprzedaży. Wprost przeciwnie im więcej sprzedajesz zazwyczaj mniej zarabiasz. Samo przesuwanie towaru jest mało dochodowe. Zarabiają na tym, że towaru nie ma. Jak by mieli go na pułkach klienci by nie zabijali się ok sztukę a szukali okazji. Wie.e branż ma problem topniejących marż a rowerowa sobie z tym ewidentnie poradziła. Kwestia jak dobrze to rozegrali i czy nikt się nie wyłamie. Pamiętaj, że sprzedanie 10 rowerów z marżą 10% jest zdecydowanie lepszym pomysłem niż 100 z 1%. Jest tańsze i bardziej dochodowe. Ale utrzymanie takiej marży jest holendernie trudne na rynku, na którym towar jest dostępny, bo kwestią czasu jest kiedy któryś sprzedawca spanikuje, że nie sprzeda i obniży cenę. A to prowadzi nas nawet to marż ujemnych i erozji rynku. Są branże, w których potentaci latami operowali na stracie. Nie byli w stanie wyjść na dodatnią marżę. A ich produkty masz wszędzie... No nie wiem... Wszystko, co zamawialiśmy i szło statkami przez Rotterdam dochodziło. Z tym kto rozładować troszkę śmieciłem. Nikt tego przecież ręcznie nie rozładowuje. Suwnice są zdalne. Większość transportu portowego zautomatyzowana. Ilość osób do tego potrzebnych też nie powala. Jak jakiś czas temu się interesowałem to opóźnienia wejścia do portu w Rotterdamie były nieistotne. Masz jakieś info o tym, bo ich strona raczej milczy o jakimś większym problemie. @ostry2407 to co opisujesz niestety bardziej przypomina cedzenie towaru niż opóźnienia w transporcie. Te drugie sie zdarzają, ale w najgorszym razie masz kilka dni do dwóch tygodni obsuwy, a potem kontener towaru się pojawia. Wiem na 100% że potrafi towar leżeć w magazynie i czekać na wzrost cen. Kilka razy w życiu już dostawałem z magazynów towar, którego nie ma. Zresztą w tym momencie dist zazwyczaj ma niewiele do gadania. Jak gadasz z dist to tak naprawdę tracisz czas. Kontraktujesz u producenta a dist jest tylko magazynem pośrednim, żebyś nie musiał być importerem. Rola dist sprowadza się do przyjęcia paczki naklejenia nowej naklejki adresowej i nadania jej. To jest bardzo złożony i lekko patologiczny system. Mali gracze mogą tu coś ugrać jak mają w komórce telefon do odpowiedniej osoby u producenta. Inaczej nie ma i nie będzie. No dobra jak masz u dist ogarniętego handlowca i cię lubi może Ci coś czasem przez klientów kontraktujących wydrzeć. Ale to się średnio kalkuluje. A co do popytu to na ten moment popyt na używki jest.... żaden. I to, nie że ja sobie cos sprzedaje i nie idzie. Po prostu jest zastój. I jakoś bumu nie przewiduje, bo na razie to ludzie tracą pensje w najlepszym a pracę w tym gorszym razie. Z KRK sporo ludzi sie wyprowadza i ucieka do rodzin. Tak ze wcale bym się nie zdziwił jak by w przyszłym sezonie sklepy się przeliczyły a ludzie nie odbierali rowerów. I wcale bym się nie zdziwił jak by ta świadomość kierowała sztywnym podejściem do tematu zaliczek na rowery. Covidowy bum na rowery dotyczy w większości rzeczy, które można zostawić w mieście przypięte do stojaka bez zawału serca. A ja mam informację, że co roku planują jedno, a potem różnie bywa więc, żeby nie wierzyć za bardzo. Jest jeszcze lądowa.
  13. Ja dzisiaj spacerowe 73,7km łapania vir D. 6h to zajęło, z czego 4 jazdy na średnią nawet nie patrzę. . Więcej postojów niż jazdy. Przebicie sie przez dolinki podkrakowskie zaczyna być koszmarem. Jak szybko nie otworzą galerii handlowych i pijalni piwa w mieście to nie będzie gdzie jeździć w ciągu dnia i pozostaną noce i poranki. W wakacje w weekend poza Ojcowem potrafiło wszędzie być pusto a nawet tam w handlowe niedziele znośnie A dzisiaj jak w ulu... Do tego końcówka była gravelo/leśna. No i nie było płasko, bo przeszło 900m przewyższenia wyszło. W sumie miło. Tępo trochę za niskie i powrót w pierońskim chłodzie, ale poza tym fajnie. Plan tygodniowy zrealizowany. Zostało teraz 34km/ dzień do końca roku A wczoraj pękło 50000m przewyższenia w tym roku. Ciekawe czy do 60 dobiję.
  14. KrisK

    [2021] Marin

    Co do jakości to powiem Wam tak. Mam w tym momencie 3 szt. "w rodzinie" Ja rowerów nie oszczędzam i nie rozpieszczam. Gravel jeździł w tym roku dużo. Długie okresy niemal codziennie. Bez jakiegoś pieszczenia się, bo deszcz czy nawet zlewa nie były powodem, żeby nie jechać. Wyznajemy zasadę, że rower brudny to rower szczęśliwy. Gravele zastępują na coraz większej licznie tras nasze górskie rowerki. W tym roku Gestal ma pewnie z 8k w każdych warunkach zrobione. Nie dzieje sie z nim nic. A przepraszam. Rwą sie linik od przerzutki. Ale to podobno urok tej konkretnej tiagry. W fulu wymieniłem bębenek. (to znaczy koło, ale dla tego ze było w gratisie do bębenka) bo mnie irytowało ze jak go potraktuje myjką albo pojadę po wodzie to łapie wodę i trzeba go rozbierać. Więc są naprawdę dość zacnie złożone. @Mihau_ zanim chlapniesz sie zastanów czy jesteś pewien co wiem a czego nie wiem. Po pierwsze ten problem istniał przed pandemią. jak nie kupiłeś z preorderu to mogłeś w kwietniu i maju wybierać w ochłapach. A w czerwcu albo był kolejny rzut, albo nie Częściej był w wakacje, albo po. Ale to też nie było za dużo. A teraz coś o łańcuchach, o których niec nie wiem. Wszystkie zamówienie importowe, które nie zostały zrealizowane przez lock down w chinach i reszcie, zostały zrealizowane z około 15-2mc opóźnieniem. Mówię o częściach i półproduktach, których wcale nie importujemy z chin i nic nie wiemy o łańcuchy dostaw u producentów. Więc kolego, zanim coś napiszesz zastanów sie, jaką masz wiedzę. Wiele rzeczy jest od ręki dostępne w chinach i to z magazynów i w normalnych cenach a te same (dokładnie te same tylko rebrandowane u nas) są niedostępne a jak są to w cenach wielokrotnie wyższych. Jak jestem po rozmowie z naszym dist który mówi że nie może dostarczyć, bo nie am bp łańcuchy, bo COVID... to mnei normalnie czepie, bo godzinę wcześniej dostałem potwierdzenie, że jak chce to mogę zamawiać kontener i za dwa tyg towar będzie. Problem ze trzeba przejść całą procedurę rejestracji. Ale żeby było śmieszniej ja wiem ze dist towar MA. I nie zakontraktowany a na półce. Problem jest taki że zostanie legalnym importerem nie jest takie łatwe. Tak samo jak zaczęcie imponowania dodatkowych grup produktów. Więc Ci, co siedzą na rynku skutecznie dyktują ceny. Tam, gdzie łańcuchy były zerwane to były, ale to było dawno i chiny już o tym zapomniały. Więcej sie u nas o tym gada niż to miało realny wpływ. Dodatkowo o ile wiem to mówimy o produkcji na przyszły rok A o ile wiem to wszędzie leci produkcja pełną parą. | Firmy produkcyjne, z którymi pracuję maja wprowadzone na tyle szczelne rygory, że nawet kilku pracowników na kwarantannie nie wyłącza produkcji. Tak sie składa ze siedziałem przy tym jak to opracowywali. Każdy kowidianin zgłasza sie do mnie wiec wiem dokładnie ile mają przypadków w firmie Więc coś tam wiem Tak na marginesie to przez cały okres pierwszego udupienia szły do Polski transporty półproduktów z... WŁOCH!!!! Regularnie co trzy dni przyjeżdżały tiry... Mogli byśmy też podgadać o np.. alkoholu Nie ma na rynku. W hurtowaniach nie ma jako półprodukt... Nigdzie nie ma... A gość nagle ma do sprzedania ilości liczone w cysternach. Najlepsze, że to był ten, którego nie ma oficjalnie. Tak samo pewne półprodukty, o których trąbiono, że niema pewna firma wprowadziła na rynek hurtowy. Wiem, bo brałem w tym udział. Dość mocno się tym można narazić w branży... Jeśli od kilku lat firmy rowerowe nie potrafią zapewnić dostępności swoich produktów. Zaznaczmy, że WSZYSTKIE firmy (no może poza lazzaro i tym podonym) To znaczy ze mamy do czynienia z "niewidzialną ręką rynku". Tak było w mojej macierzystej branży. Dyski... Monitory... I wiele innych rzeczy. Potem były kary i na jakiś czas był spokój. Rynek rowerowy juz miał takie okresy kiedy zdychały marki. od jakiegoś czasu wyraźnie jest on kreowany. A rynek niedoboru się poprostu opłaca. Dla producenta sytuacja, w której podaż jest niższa niż popyt jest idealna. A próg wejścia jest spory i nikt nie fiknie. W końcu może nie dostać jakiegoś podzespołu i utonie. Pandemia jest złym snem przeszłości. Teraz powoduje drobne czkawki. Na pewno nie jest odpowiedzialna za wolumen produkcji na 21 rok. Może mieć wpływ na terminowość dostaw. Mogła mieć wpływ w roku 20. Ale kurcze dostawy z marca nie zostały zakłócone, tylko że sie wszystko ja co roku wyprzedało. Co roku zazwyczaj już w maju słyszymy, że jest po sezonie a w tym roku słyszeliście to w kwietniu! I tyle zrobiła nam realnie pandemia. Jestem po sprzedaży kilku produktów których "nie ma i nie będzie" Akurat u tego producenta mam znajomego na na tyle wysokim stanowisku, że mógł mi kilka sztuk wysłać. "Nie da się nie ma i nie bedzie bo nie ma u producenta" doszło przez dist krajowego w 1,5 tygodnia. No ale produkt chodliwy a ludzie sobie na nową wersje oszczą zęby wiec nie ma i nie będzie Wiecie jak jest... Covid przerwane łańcuchy dostaw.... Opiszę wam ciekawą sytuację. Na rynku, na którym schodzi wszystko jak ciepłe bułeczki chce zamówić rower. Ok ale musze wpłacić zaliczkę. No dobra. Wprawdzie skoro wszystko schodzi jak ciepłe byłeczki to nie powinno byc problemu ale to rozumiem. ALe dalej. Nie wiadomo czy ma być S, czy M. Więc, czy ściągną obie, żeby móc wybrać? NIE No ale skoro wszystko schodzi na pniu to czemu? Dalej. Czy można zadatkować tą M ale jak by sie przypadkiem okazało ze jednak jest za duża to, czy można, by zrezygnować bez konsekwencji? NIE No ale czemu skoro cały towar schodzi na pniu?
  15. KrisK

    [2021] Marin

    Sorry ale dałeś sie okłamać Ja swoje kupowałem w czasach "przedcovidowych" I w maju wydarłem odtatniego HH2 a mojego gestalta sprzątnąłem gościowi z rezerwacji. Brutalnie to było tak, że gostek sobie zarezerwował, ale dwa i się kiwał, który wybrać a ja stałem w sklepie z gotówką i kupowałem rowerów za przeszło 20k. I niby miały się jeszcze później pojawić ale nie pojawiły się w tamtym sezonie. Coś zerwało łańcuchy dostaw? W tym też niby mają mieć dostawę jakichś rowerów na wiosnę i potem koło czerwca... Sprzedawca jasno dał do zrozumienia, że ta druga często nie dochodzi do skutku. I ja to wiem z autopsji, bo chcąc coś kupić nie było szans. W zeszłym roku covid się pojawił w lutym. Rowery się kontraktuje w październiku, a i wcześniej. Preordery są styczeń luty... Tak samo to co spływa do sklepów powinno sie pojawiać. więc w zeszłym sezonie covid nie powinien wpłynąć znacząco na dostępność a niestety, ale nie było co kupować już w marcu przed histerią. Wiem, bo szukałem szosy dla córki. od końca 19r. Z końcówką 19r nie bardzo była opcja, żeby zamawiać coś na 20r i już wtedy było wiadomo ze będzie ciężko z kupnem czegoś ze sklepu. Więc nie opowiadaj, że to covid i łańcuchy dostaw. Pomijam, że to, co u nas jest niedostępne i ma zerwane łańcuchy dostaw zamawiam z chin u źródełka i dochodzi po niecałych dwóch tygodniach. I to przez pandemie i nawet teraz ratuje nam wiele działań. Było lekkie zachwianie z dostawami z pewnych rejonów i tyle. A u nas wciąż się wszystko tłumaczy covidem. Rowery drożeją zastraszająco. I niestety, ale nie jest to naturalny wzrost. Ewidentnie jest tworzony rynek deficytu. I "sklepy" wprost mówią, że nie mają co sprzedawać.
  16. Bo przejeżdżałem obok setki razy, ale wczoraj musiałem się zatrzymać i zrobić zdjęcie... Przynajmniej można się skupić na jeździe nikt nie staje co chwile podziwiać widoków i robić fotek
  17. KrisK

    [2021] Marin

    O to że zamawiasz 100 rowerow na sklep a dostajesz 50 i to jak dobrze pójdzie. Poprostu producenci dostarczają mniej na rynek niż rynek chce wchłonąć. Wczoraj rozmawiałem o dostępności modeli na przyszły rok. Obraz jest taki że jak nie zamówisz to szanse na zakup są marne. Rowery się pojawiają na wiosnę i znikają bo są już sprzedane. Nawet ciężko posadzić tyłek na nie. I w sumie zastanawiam się czy to nie ma już znamion zmowy producenckiej. Ta patplogia trwa kilka lat. I dotyczy to niemal wszystkiego co z rowerami ma związek. Np ciuchy zimowe. W większości sklepów mają już resztki i to od miesiąca.
  18. KrisK

    [2021] Marin

    Ile osób się zdecyduje na zakup to jedno. A ile marin dostarczy rowerów na rynek to drugie. O ile wiem słabo może z tym być nie tylko z marinem, ale oni zawsze dość skąpo nasz rynek zasilali.
  19. Dzisiaj całkiem udany dzień. 99.5km w dwóch ratach. Najpierw przedpołudniem 65 w dużej części gravelami. Niespiesznie relaksacyjnie. A wieczorem udało mi się córkę wyciągnąć na rower. 34km. Przez las Wolski jak jechaliśmy to spotkaliśmy dziki a na wałach podczas powrotu sarny wbiegły nam przed nosem na wał więc wyjazd bardzo udany. Jako dodatkowy bonus pięknie się kładła mgła. No i młoda całkiem nieźle zniosła całkiem konkretny podjazd wiec jest nadzieja ze wraca "do formy".
  20. To nie jest zasada. "Oddychanie to odprowadzanie pary " a do tego nie trzeba żeby wiatr przewoewał. Odpowiedni splot zapewnia ochronę przed wiatrem i odprowadzanie wilgoci.
  21. Imo z tego co się poturlałem w nim o wiele mniejsze uczucie zimna. Wiadomo że na wietrze będzie kicha, ale na to już wind stoper poradzi. Długi szybki zjazd w mokrej kurtce z zarzuconą endurą, która miała rozpięte wszystkie wentylacje i było ok. Czułem chłód, ale nie był on nieprzyjemny czy przenikliwy. Jak sie pozapinałem było bardzo komfortowo, pomimo że moja kurtka to śmiech na sali. Z bluz, o które pytasz mierzyłem 260 i to jest cienizna. Wiec zapewne lepiej odprowadzi pot. Również szybciej powinna schnąć. Zakładam odważnie ze jak byś miał obie te bluzy to spokojnie mógłbyś ich używać jedna na drugą. Z każdą prawdziwą tu nie ma wielkich róznic bo to jest naprawdę prosta rzecz. Kwestia czy w ogóle potrzebujesz wiatrówki mając taką bluzę. pamiętaj ze wiatrówki naprawdę rzadko są mocno opinające więc o odprowadzaniu potu z ciepłej bluzy zapomnij. Masz spore szanse stworzyć przestrzeń miedzy ubraniami i uzyskać kondensację na wewnętrznej stronie wiatrówki. Zestawy "oddychające" mają swoje zasady. Po pierwsze każda warstwa ma przylegać do poprzedniej. Musi żeby transportować pot i żeby nie tworzyły się przestrzenie. jak nie stykają się zaburzasz transport wody i tworzysz komorę. Wtedy zewnętrzna warstwa się schładza i masz kondensację i jesteś mokry bardziej niż powinieneś. Druga sprawa to taki dobór ubrań, żeby utrzymać odpowiednią ciepłotę kolejnych warstw. W warunkach zimowych źle dobrany zestaw może sie skończyć lodem wewnątrz membrany. W dodatniej temp uzyskasz kiepski transport wody podłe schnięcie i na koniec uczucie przemarzania. hmmm... Wiesz odkąd mam endurę to nie mam problemu z takim czymś. Rozpinam wloty i mogę iść. Czasem zarzucam jak idę spocę się i czuję, że mnie chłodzi za mocno. Z drugiej strony też juz się kurtką chroniłem przed słońcem. A w tym sezonie endura była moją jedyną kurtka na wyjścia w góry. Więc musiała łykać wszystko. Więc jak bym odczuł potrzebę to bym ja ubrał i zachodziłbyś w głowę czemu podchodzę w membranie. Czasem chwila zawahania się i juz płyniesz. Wtedy lepiej już tej kurtki nie ściągać. Kolejna sprawa to np mój kręgosłup. Już się zdarzyło mi, że się czołgałem do wc wyjąc z bólu . Porównując z złamaną kością udową to złamanie przy takim ataku rwy to pikuś. To wyrabia taki odruch, że jak czujesz chłód na plecach ubierasz kurtkę... Może i irracjonalny ale wspomnienie skręcającego bólu przy każdym oddechu czy minimalnym ruchu ma swoja moc. Czasem jak byłem mocno zmęczony to i na rowerze zarzucałem kurtkę, pomimo że było ciepło. Czemu? Bo ze zmęczenia było mi zimno. A to absolutnie rozwalało. Szczególnie niefajne uczucie jak o 23 jedziesz przez las i masz do domu jeszcze z 40km To jest taka kuriozalna sytuacja. Jedziesz pocisz się, ale czujesz powiew i marzniesz. Jak w ciągu 10 dni robisz ponad 1000km z czego ponad 400 w ostatnie 4 dni i to w normalne dni pracy wiec wsiadasz na rower o 18-20 i kręcisz te 4h śpisz po 3-6h Nawet w lecie wtedy ubranie kurtki Cię nie zdziwi. W góry też mi sie zdarzało iść mocno zmęczonym. niewyspanie kilka godzin w aucie i już wystarczy, żebyś potrzebował dodatkowej warstwy. Ja się staram minimalizować ilość sprzętu/ubrań. Dobierać go też tak, żeby móc się na wyprawę rowerową spakować do toreb troczonych i mieć komfort. A to dodatkowo wpływa na to że szukam małych lekkich i uniwersalnych. I w sumie dla tego łypię okiem na ten nieszczęsny primaloft. W tym roku w lecie zdarzało mi sie jeździć w temp 5st. Biwak w górach w takiej temp. byłby o wel przyjemniejszy z ciepłą kurteczką. A "polarka" jak i wszystkie te bluzy ciężko w torby upchać, bo wielkie jest.
  22. Zrobił sie tu niezły... bałagan. Przede wszystkim trzeba sobie jasno powiedzieć ze nie ma już sztywnego podziału. Pisanie wiatrówka softshel czy przeciwdeszczówka to takie trochę plecenie. Zasadniczo softshel i hardschel to nie żadna "technologia" czy nawet opis konkretnego ciucha a bardziej opis sposobu ubrania. Softshele w tym momencie są tak rozmyte, że nie wiadomo co to za stwór. Są te "klasyczne" bez membran, ale i są z membranami czy to częściowymi czy całościowymi. Ocieplone nieocieplone.... Główny problem z tymi cuchami polega na... Reklamie i oczekiwaniach. Oddychające ciuchy? To też nic nie znaczy. Za to sugeruje, że dzięki nim w magiczny sposób nie zmokniemy od potu... Wyschniemy w magiczny sposób szybciej..? No właśnie szybciej niż ? Pouczająca rozmowa ze sprzedawcą w sklepie. Wyraźnie był zdziwiony, że mtr500 się mogę spocić. No się mogę i to jak jest stosunkowo zimno. Ba mogę i spłynąć jak odpowiednio docisnę. Szczególnie jest to dotkliwe jak sie jest w podkoszulku, a nie w długim rękawie. I teraz jak takiemu komuś uwierzyć we właściwości MT500 Freezing Point ? Twierdzi ze jest ekstra komfortowa. Co więcej, drugi stwierdził ze jako jedyna warstwa poniżej 5st to mało, bo jak jeździ to go wychładza. Za to @beskidbike twierdzi ze sie w niej zagotuję. Co gorsza, wszyscy mogą mieć rację. To jak "oddycha" kurtka miałem okazje w tym roku zaobserwować już. Ślicznie parowaliśmy z powierzchni pleców. Zabawne też było, że jak się było schylonym i kurtka opinała sie na plecach parowało mocno... Jak tylko się trochę od pleców odsuwała parowanie malało. Szkoda w sumie ze fotki nie zrobiłem ale uznałem ze pewnie nie wyjdzie. Ale i tak nie zmienia to faktu, że po podjeździe na Chełm byliśmy mokrutcy. Pomimo, że ubranie oddychało jak ta lala Co gorsza, było nam równocześnie zimno. I to już na podjeździe. Jak na dole jeszcze temperatura była fajna tak od połowy podjazdu zaczęło być cholernie zimno. 300m różnicy wysokości robi swoje. Do tego pora i "zachodzące słońce" Jak na dole było wszystko ok to na górze już kostniały palce w butach. I ogólnie zrobiło się mało romantycznie. Potem 6km zjazdu już po ciemku. I w sumie w perspektywie kolejnych 60km w tem 2-3st człowiek ma w nosie czy będzie bardziej czy mniej mokry a jedyne co to nie chce mieć cały czas uczucia wychłodzenia. IMO to właśnie to rozwala najbardziej. Podejrzewam ze większość szuka właśnie takiego komfortu. I teraz dużo też zależy czy jedziemy sami czy z kimś. Czy z kimś, kto jedzie jak my czy może z kimś słabszym. Czy ten ktoś albo my nie zaliczymy załamania. Niestety równanie ma wiele współrzędnych. Czym innym jest dla mnie samotne 80 po południu w grudniu... A czym innym jak biorę którąś z dziewczyn. Na 50-100km mogę spokojnie nie stanąć ani razu, a nawet nie zdjąć nogi z pedału. Mogę być zmęczony zrypany może mnie odcinać, ale termikę utrzymam nawet w kiepskim ciuchu i mokry. Ale jak się pojawiają osoby trzecie albo np wypychy czy zejścia no to zaczyna sie zabawa. Niestety "ubieranie się" do mnie nie przemawia. Jadąc w poprzek jury mam 10min mocnego podjazdu 5min szybkiego zjazdu... i tak przez 40km. Dla tego szukam ubrań uniwersalnych. Cała dyskusja niestety bez opisu co jeździmy i jak się pocimy jest jedynie przekonywaniem się do swoich preferencji, które wynikają z naszej termiki i stref komfortu. Jak @beskidbike nisał ze chodzić po górach w zimie może w koszulce to już wiem mniej więcej jak interpretować jego wpisy. Ja teoretycznie też bym mógł, ale jakikolwiek powiew pewnie załatwiłby mi kaszel dla tego nawet nie próbuję bez jakiejś ochrony przed wiatrem się bawić. A w takowej już spłynę więc szukam czegoś, w czym może trochę się przegrzeję, ale nie będę wychładzał. Dodatkowo, ponieważ jeżdżę mało "jednorodne" trasy to tym bardziej szukam opcji jak najbardziej wszystkożernych. To nie ułatwia jak się jedzie 60km asfaltem pagórkowatym potem się człowiek na kilkanaście wpakuje w jakieś gravele górzyste i inne laski, żeby na koniec znowu jechać szybko asfaltem. Jak by nie to cholerne pocenie pewnie bym inaczej podszedł do tematu. Ja też dla siebie ale... Wiesz jak jest... Na strawie nieopatrznie jako cel dałem 10k. Na początku roku mnie choroba podejrzanie podobna do naszej koronki ścięła. w październiki się rozwaliłem i też trochę musiałem odpuścić No i zaczęło się gonienie króliczka. Poza tym sprawdziłem do tej pory mieliśmy 124 dni z opadami, Czyli niemal połowa. Jak bym chciał czekać na pogodę to większości fajnych jazd bym nie zaliczył w tym roku. Zresztą przy trasach powyżej 100 które nie są szybkimi szosowymi skokami po okolicy ciężko się w pogodę wstrzelić. W tygodniu rzadko jest czas a w weekend cały dzień pogodny to coś niespotykanego. Jak opanuje stój i szczęśliwie spasuje on dziewczynom to te 6-8h (120-170km ) i w grudniu w trybie turystycznym można robić.
  23. Kupowałem z taką opcją kilka rzeczy. Przychodziły przez firmę pośredniczącą. Sprowadzało się to do tego że naklejali na paczce z chin naklejkę w polskim hubie i nadawali to przez PP. Z ciekawości zrywałem te etykiety i na dwóch nie było mojego adresu a tylko jakiś nr jako "ship to " na jednej był, ale nie byłem adresatem. W każdym razie nie szło to z polski a przez polską firmę przepakowującą. Co innego jak masz np 3 dniowy termin dostawy. Wtedy masz towar wysyłany z polskiego magazynu. W kwestii vatu i cła nie wiem, nie płaciłem. Zakładam że taki sposób wysyłki ma na celu omijanie problemy ceł.
  24. Widziałem... W endurach jak najbardziej. Zresztą komuś to sprzedają i jakoś śmiem wątpić, że tylko niepoważnym. Zresztą nowa endura ma plecy bez ociepliny. W salewie też widziałem ale to w górach. W górach zresztą też spotykałem ludzi w tym idących. Ale w sporcie i turystyce dość masowo stosowana i co gorsza chwalona. Dla tego mocno mnie zdziwiła Twoja opinia. Nie wiem ja Ty ale ja potrafię przepocić podkoszulek przy ~10 st jak jadę tylko w nim... Wiec przepocony ciuch jest dla mnie normą. Dodatkowo jeżdżę w deszczu. Wyjechać w zlewie i jeździć przez 4h to nie coś, co by mi sie nie zdarzało. Jak jest dystans do zrobienia to nie ma zmiłuj się. W zeszłym roku w grudniu też nieraz w okolicach 0 i w deszczu jeździłem. Wczoraj miałem postoje po około 10min. i luz. W sztucznych wystarczało 5min żeby się robiło zimno. Zdecydowanie jest różnica na plus.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...