Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 806
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. @kosmonauta80 tylne to już pikuś. Między innymi po to jak był śniegu ładowaliśmy się w bezdroża po ośki w śniegu, żeby wyćwiczyć sobie i nie mieć z tym problemu. Niestety to przednie koło jest problemem bonigdy nie wiesz w ci jedziesz. Jak jest twardo potrafi podbić albo gwałtownie zatrzymać czy też właśnie zbić je w bok, a jaka jest miękko niestety przednie koło ma tendencję do ucieczki i jechania gdzie chce. Nie zawsze da się natychmiast wybrać dobry tor jazdy co na wąskich ddrkach może być nieprzyjemne. W każdym razie zachowawczo na tej swojej łysej opnie się poruszam. Nie chce sobie krzywdy zrobić przed planowanymi górami...
  2. A ja dzisiaj dołożyłem 41km. Nudne wały ale wieczorem w zimie to nie przeszkadza, szczególnie jak się jedzie spokojnym w miarę równym tempem i gada. Wyjątkowo udana jazda bo pierwszy raz od dawna wyjechałem czując się jak kupa A wróciłem świeży. Nie jestem śpiący nie mam zamoly i nie przeraża mnie wizja pracy ktora na rano muszę zrobić. A miałem nie jechać No ale Sokrates SMS z pytaniem czy jedziemy No to się zwleklem. Dobrze mieć kogoś kto zmotywuje do ruszenia zadka. No i u nas wyschło w miarę i wały stopniały więc nie było lodowych i ciapatych zasadzek. Piachu pełno ale większość suchy. @zekker planuje na przyszłą jesień tylo czasem ładuje się w takie błoto że boje się że będzie walką z nim między kołem a błotnikiem. Ale w poprzednim rowerze miałem i zaczynam się rozglądać do tego.
  3. W czwartek miała być 50 ale zostałem skoszony przez Wikę i troszkę skróciliśmy bo się poobijała... Cóż grube opony strasznie rozleniwiają a na cinkich jednak nie ma miejsca na zbyt duże rozluźnienie. A wczoraj wyprawa w poszukiwaniu endury... oczywiście chciałem zimową ale to już sezon w sklepach na letnie ciuchy w każdym razie podjąłem decyzję o powiększeniu kolekcji mt500 i jak uda się ją kupić to zobaczymy co jest warta. Później prostowanie haka po przedwczorajszym zamachu na mnie. Moj naped chyba umiera... A dokładniej nie mogę dojść do ładu z przerzutką. Na małej tarczy i małej koronce łańcuch ociera się o wózek. Chyba trzeba będzie zainwestować w łancuch ale czarno widzę żeby naped go przyjął. No i na koniec dnia 50km popołudniu. Masakra co się dzieje na drogach. A dokładniej na francowatych ddrkach. Po kilkunastu km asfaltem mamy kilka km ddr wzdłuż drogi. Do tego miejsca byłyśmy schlapani ale bez dramatu. Po przejchaniu tym cudem wyglądaliśmy jak by nam mocno jedzenie zaszkodziło. Pomijam że co kawałek jakieś grudy lodowe i inny syf. Powrót przez miasto też szalenie udany bo przeżyłem. Jazda ddr jest śmiertelnie niebezpieczna. Dwa razy wczoraj mi wyjechali z bocznej tuż pod koła. Dwa razy ledwo udało mi się skręcić żeby nie władować się w auto. Minimalnie szybciej bym jechał i bym był pod kołami przejazdy rowerowe to naniebezpieczniejsze miejsca. Ulica jest stokroć bezpieczniejszym miejscem. @Bonnum a może nie ubierasz się źle tylko masz nierealne oczekiwania względem ubioru? Co znaczy że się przegrzałeś? Ja wczoraj miałem merino na to bluzę cienką i na tym mt500 porozpinana pod pachami. Temp 7-4 st. Było ok i nawet nie dojechałem przepocony choć i.intensywnosc mocno taka se. W sklepie mirzylem dzisiaj MT500 FREEZING POINT bardzo ciekawie to wygląda. Ma to prawo działać. Soft na rękawach i na plecach plus wywietrzniki.... No nic się okaże jeśli uda mi się ją kupić. Oczhwoscie rozmiarowka jakto u endury zupełnie z czapy nie pasująca do żadnej innej kurtki.
  4. Dla tego odpuszczam sobie jakieś treningi i nawet nie patrzę w stronę chomika, bo wiem, że bym stawiał sobie cele które by mogły zabijać radość dla podnoszenia poprzeczki. Mam łatwiej, bo jeżdżę bardziej pod dziewczyny niż siebie. One wyznaczają kierunek i ich chęć czas i siła wyznacza co damy radę zrobić. Np więcej jest graveli niż asfaltu. Jak widzisz ostatnio sie opierniczam. Bardziej jadę, żeby nie zasiedzieć się i żeby się aklimatyzować w zimnie i nie mieć za chwile problemu z wyjściem, a nie żeby cyferki sie zgadzały. Był wprawdzie pomysł, żeby się szarpnąć na 1200km w tym mc bo nawet z tego mógłby jakiś benefit być Ale sobie daruję ... Chyba Wczoraj w sumie bym nie ruszył sie zdomu gdyby nie to że Karolina stwierdziła, że pojedzie zobaczyć jak jej pasuje użeranie się w śniegu w terenie. Barwiła się dobrze, ale chyba Turbacz odpuszcza... Dzisiaj za oknem piękna odwilż... Tak że chyba nie pcham sie na rower (chyba bo czasem nagle mi odbija i zmieniam zdanie) Rozglądam się za butami zimowymi dla Karoliny i rozważam tanie RAIKO. Dodatkowo szukam miejsca z info o stanie szlaków na Turbacz coby nie wpakować się w kopna papkę. XXIw a taka informacja nie jst oczywista... Miliony pierdół ludzie wrzucają w sieć a tu cisza. Trailforks też swą użytecznością jest takie sobie w tej dziedzinie. No i może wreszcie zerknę na napęd w fullu bo chodzi jak ruski czołg... Gdzieś przeoczyłem i zardzewiał łańcuch i chyba nie udało się go odratować... A może to co innego? W każdym razie muszę to ogarnąć, bo świrowanie na najlżejszych przełożeniach strasznie nogi męczy. Co do nart to dzięki za kierunki... będę testował. Sezon do bani jest. Miały być skitury ale nie bardzo chce brać dziewczyny (zresztą siebie też) gdzieś w góry jak nie pojedziemy kilka razy na jakieś boisko, żeby mięśnie przypomniałyby sobie jak to sie robi. Ale zobaczymy w sumie zima w Polsce to od połowy lutego do połowy marca więc jest szansa... Druga opcja to po raz kolejny olanie zachowawczego podejścia i dostać po łbie od rodzinki... Na razie plan jest na rowerowy Turbacz ewentualnie coś innego, ale nie bardzo mam rozeznanie gdzie można się wybrać żeby było miło przyjemnie i nie koniecznie, żeby wyciskało łzy. Ogólnie ten rok ma być mocniej w górach Trzeba się od nowa nauczyć jeździć i wreszcie wyzbyć się starczego strachu (niektórzy to zdaje sie nazywają rozwagą czy jakoś tak ). Co do tłumików to zdecydowanie to nie marketing. Moja śrubka swoje wie i jest jak wykrywacz ściem marketingowych. W RS-ach Różnica była taka że 30min na stoku na moich starych nartach i myślałem, że zejdę (ze stoku i tak ogólnie ). Jednak stwierdziłem, że sobie wezmę Blizzardy na godzinkę... i 4h później szkoda było ze stoku schodzić.
  5. KrisK

    [2021] Marin

    @keltu ten mniejszy rzut już dotykały dziewczyny. Nawet jeździły na RZ1 ale polujemy na 2. Ale moja dobra rada że jak chcesz kupić to rezerwuj to co chcesz kupić, bo może być krucho. Na pytanie kiedy będzie nasza sztuka słyszymy ze nie wiedzą i nie chcą obiecywać, bo to loteria kiedy i co przyjdzie. To co teraz dostają miało o ile wiem być w listopadzie w sklepach.
  6. KrisK

    [2021] Marin

    Stąd, że kupujemy jednego marina i wiemy, że na ten moment ich nie ma i że sporo jest zarezerwowanych. We Wrocławiu mieli kilka sztuk, ale już nie mają, bo były zarezerwowane i poszły do ludzi. Tak że ogólnie może być tak ze sie pojawią na sklepie i wyjdą do klientów, którzy rezerwowali. Na ten moment jedyne co jest pewne, że coś będzie kiedyś będzie i nie wiadomo co i kiedy. W zeszłym roku też np miały być jakieś późne dostawy i ich nie było. Dwa lata wstecz kupiłem ostatnią sztukę HH2 w maju.
  7. Dzisiaj tak skromniutko wieczorne 23km z córką pojechaliśmy. Niestety świństwo białe zaczyna topnieć i zaczyna się zabawa z grząskim syfem i lodem. Zabawa nadal niezła. Na weekend był ambitny górski plan w postaci Turbacza ale niestety odwilż... Zastanawiam sie czy pchanie się tam jak będzie topnieć ma sens, bo utknięcie w brei po pachy średnio mi się podoba. Jeszcze powyżej 1000m powinno być ok ale od rdzawki może być błotniście. Ciężko z tym u nas. Kiedyś było kilka takich, w których był sensowny wybór, ale od kilku lat to trochę szkoda czasu. W jednej kupowałem ciuchy skandynawskie i Endury i to nieraz z metkami. Wprawdzie głównie rozmiary dziecięce, ale za grosze. Ale się skończyło. Teraz szczególnie męskie cuchy to bida z nędzą. Jeszcze dla kobiet to jest tego sporo, ale wydaje mi sie, że mężczyźni jednak po prostu mniej wyrzucają ubrań. Jak kupimy to zużywamy i w kosz. Kobiety zmieniają, bo się kolor znudził. Zresztą co tu dzo mówić. Moja żona co jakiś czas robi miejsce w szafie i sporo dobrych ciuchów leci an zbiórki. Ja wyrzucam jak ilość dziur zaczyna niebezpiecznie przewyższać ilość materiału. Każde ubranie ma ze cztery życia. Do chodzenia, do chodzenia po domu, do spania do robót brudnych, do robót bardzo brudnych... szmata do podłogi/roweru.... Czyni, ale kurcze nie schnie.... Przy większym mrozie i jak wystygniemy mocno to niestety daje sie we znaki. Ale ciekawostka. Wsiadłem po jeździe do auta w koszulce merino i narzuciłem na to mt500 zapiętą szczelnie, po 45min w aucie byłem suchy. Wracam do domu i zostanę w tej koszulce przepoconej to franca nadal jest mokra... to już kolejny raz obserwuje, że endura wpływa na lepsze dosuszanie ubrań pod nią. hmmm No to by znaczyło, że magnum nijakie nie są z mojego powodu a takie są... Miałem wrażenie, że są strasznie wolne, ale myślałem ze to przez kontrast do blizzardów, które były zdecydowanie szybkie i kapitalnie oddawały co się w nie wcisnęło. Titanów nie udało mi sie w końcu przejeździć, ale opierałem sie na opinii osoby "zaufanej" i przymierzałem się do wypożyczenia na Pilsko i sprawdzenia ich. magnumki w śniegu po pas dawały w sumie radę, pomimo że były jak pisałem nijakie. Dla mnie bardzo ważne jest, żeby narta dobrze tłumiła drgania. Niestety po 4h jazdy na nierównym stoku jak narta jeszcze sobie poklepuje to moje śrubki umierają. Nie wspominając o goleniach wiecznie w siniakach... Ale to już problem z doborem butów. No nic jak się jakieś opcje nart pojawią to wypróbuję te co podałeś.. Coś kupić muszę bo moje narty kupione po połamaniu zrobiły sie upiornie miękkie i po wizycie na Chełmie podziękowałem im na zawsze. Tych nart nie kojarzę... I widze, że raczej nie są jakieś mocno popularne więc pewnie szans na wypożyczenie wielu nie bedzie A jak się zachowują na lodzie? Ale na lodzie lodzie a nie na twardym stoku. Na Pilsku to kocham jak wywieje. Jeździ sie po puchu a na stoku pod schroniskiem łyżwy trzeba mieć.
  8. @marvelo na ten moment poza takim dość specyficznie rozjechanym śniegiem na przyczepność nie narzekam. Jeszcze nie ma za dużo szczerego lodu i lodowych brył, bo to będzie mocniejsze wyzwanie. Na ten moment gruba agresywna opona z niskim ciśnieniem zachowuje sie bardzo bardzo dobrze. Już kilka razy na podjazdach słyszeliśmy, że memy specjalne opony albo pytania o opony. Zdarzało mi sie ślizgać na butach a opona szła. Niestety z kolcami mam za małe doświadczenie, żeby porównać na ten moment, a i zima dość wygodna do jazdy jest na razie. Rozważam zakup kolców z alli i jakichś tańszych opon i sprawdzić. Bo 400zł za oponę to mnie jakoś odstrasza a zabawa ze wkrętami również nie jest czymś, co by do mnie przemawiało. Zresztą czy wyjdzie wiele taniej niż te kolce ? Trochę tego żelastwa trzeba kupić. A z ciekawostek lodowych to na szosowej oponie miałem taki przypadek, że jadąc nie zauważyłem gołoledzi. Jak bym po suchym jechał a jak sie zatrzymałem i postwiłem nogę na ziemi mało nie wywaliłem sie, bo normalnie mi noga odjechała. Ale też opona miękka a ciśnienie takie, że już na zakrętach pływa sie na nich.
  9. Supershape e-Titan na zryte stoki i inne Pilska no i na twardy stok Blizzard Quattro RS To takie minimum. Myślałem nad Supershape E-Magnum ale ona w puchu jest poprawna i na twardym niby też ale nigdzie nie daje pełnej radości. Taka nijaka. W blizaddach się zakochałem bo na twardym zlodzonym stoku szła jak po szynie i co ważne nie biła po nogach i moje śrubki się nie luzowały. No a do tego gdzieś tam zerkam na skiturowy sprzęt. A tu już ceny się robią większe. Wprawdzie mam w piwnicy polsporty (ołówki ) z markerami po ojcu ale nie wiem czy się odważę na nich spróbować jeszcze Wiesz jak jest. Jeden rower to mało a w nartach przepaść między różnymi deskami jest chyba jeszcze większą. W zeszłym sezonie na same wypożyczenia wydałem ponad 2k. Tak trochę się cieszę z tego zamknięcia stoków bo spokojnie z 7k na same wyjazdy weekendowe w kieszeni zostanie. Sport jest strasznie drogi. A ja jeszcze dzieciaki tym zarażam. Kupić smartfona raz na dwa lata pakiet telewizji i człowiek w 20 lat by na dwa mieszkania oszczędził Tylko nie mają dłuższego tyłu i to jedno mnie powstrzymuje... pomijając ceny
  10. @wkg nauczyłem sie od ojca. Zawsze w góry czy na rower brał podstawowy zestaw "awaryjny". Tak mi zostało, że trzeba mieć coś dającego minimalną samowystarczalność. Kilka razy się przydawało i ratowało wycieczki. Ja też się naczytałem nasłuchałem i bałem, że będę tam nocował . Rzeczywistość znów pokazała ze nie pokrywa się z przekazem medialnym. Tak pustego zorganizowanego i sprawnego SORu nie wydziałem nigdy. No nie wiem.. Zestaw nart, który powinienem kupić to spokojnie pod 6k Jednymi jak i w rowerach ciężko obskoczyć wszystko bez daleko idącego kompromisu. W sumie to na Pilsko to należało, by brać co najmniej dwie pary nart A co do ciuchów to coraz częściej szukając na rower spoglądam na te skiturowe. Mam wrażenie, że są one o wiele dojrzalsze od rowerowych. Pytanie, czy ta utrata przyczepności nie jest kwintesencją zabawy na śniegu. W sumie to opona 2,4 i ciśnienie w niej zejściowe powodują, że przyczepność sie traci dopiero w kopnym cięższym śniegu albo na zmrożonych koleinach, których nie wiać spod śniegu. Czy tu kolce jeszcze coś zmienią?
  11. Do tego dochodzi wyspanie się, zmęczenie i co bardzo ważne JEDZENIE. Tu jakikolwiek błąd potrafi prowadzić do tego, że zacznie nas trzepać a niestety w lecie taki błąd da się naprawić to w zimie może być to bardzo ciężkie. Szczególnie jak sie jedzie z kimś, kto jest ciągle głodny i musi jeść co 10km . Ale nadal głównymi czynnikami będzie wiatr, wilgotność i... nastawienie. Mnie zawsze tym smarowa matka za młodu. Potem na mróz się szło na wiele godzin i ostatnią rzeczą, która odmarzała to była właśnie twarz. Inna sprawa, że kiedyś jakieś to wszystko lepsiejsze było. Oczywiście jak było. Kurde nawet zimy były lepsze. Wszystko zależy co jest pod kołem. Są miejsca, gdzie możne cisnąć, choć to względne. 30 na śnieżnym twardym zjeździe powyżej 10% jest fajne tylko dohamowanie wymaga więcej myślenia i ewentualnie utrzymania sie w pionie jak oba koła zablokują. Oczywiści zjazd z trasy przy takiej prędkości raczej nie jest dobrym pomysłem. Ale ogólnie to dawno nie bolały mnie po kilkudziesięciu km nogi tak jak po ostatnich trzech dniach. Dawno też nie bawiłem sie tak z balansem i nie ustałem tylu sytuacji "na pewną glebę". W sumie to dzięki tym w sumie kilku jazdom bardzo poprawiło się moje czucie tego roweru, którego nie mogłem jakoś wyczuć. Tak że cisnąć może nie można za bardzo, ale zmęczyć się można. No i kwestia co znaczy cisnąć. Zupełnie inaczej jedzie się kilkanaście % po śniegu a inaczej po twardej nawierzchni. Niby te same górki a zupełnie inne. Czy ja wiem... Jak wylądowałem na SOR to błyskawicznie mnie pocerowali. W każdym razie cerowanie trwało o wiele dłużej niż czekanie fotki i cała reszta zabawy. Ogólnie szybciutko to szło i nie było zastojów. Tak że nie wiem, czy jak się rozwalać to nie lepiej teraz, bo na SOR jednak jakby mniejszy ruch niż w czasach przedcovidowych. I przyjechałem sam, a nie karetką. A inna sprawa, że zawsze mam ze sobą mini apteczkę dodatkowo koc NRC, kilka podstawowych tabletek niezbędnych w jeździe z kobietami i choćby wspomagacz w postaci glukardiamidu na wszelkie W. Może wystaw go na balkon
  12. Mówimy o tej klasycznej niebieskiej? Zawsze właśnie była tłusta i działała. Może sie coś zmieniło, ale biała odmrażała pysk a niebieska chroniła. Ale fakt, że dawno nie używałem i może zmienili recepturę. Dla jasności pisze o tej w metalowych puszkach. Co do wywrotek to powiem Ci, że w takich okolicznościach jak ostatnie kilka dni to praktycznie można leżeć co 100m... Wczoraj zaliczyłem glebę i czasem bardziej bolesne jest położyć się na łóżku. Co do mycia to na razie nie ma sensu... Rower niemal idealnie czysty wraca. Ba, napęd to mi sie w rowerze od nowości tak nie świecił. Wczoraj trochę ulicami było jazdy to wilgotną szmatą starłem z kilku miejsc sól.
  13. Ano trzeba i najlepiej nasmarować grubo kremem NIVEA tym klasycznym niebieskim.
  14. Przy -8 mi tylna amortyzacja ledwo chodziła a myk myk młodej całkowicie odmówił współpracy. Pomijam, że hamulce też działają różnie przy mrozach. A co do samych temperatur to na rozsądnym dystansie jak się ma sensowny ciuch i utrzymuje tempo nie jest problemem. Czasem mniej sie zmarznie niż przy teoretycznie lepszej temp. ale np większej wilgotności. Za to w nocy przy -20 po intensywnej jeździe trafienie na zamknięty przejazd kolejowy.... Wprawdzie kilka ładnych lat temu to było, ale nie zaponę tego ciekawego uczucia zamarzającego potu na plecach.
  15. Dzisiaj 17km... cóż miało być 30 po śniegach i zapach ale młoda złapała kryzys. Nie mogła się za cholerę dogrzać i złapać komfortu cieplnego. Więc odbiliśmy z trasy i zrobiliśmy sobie w nagrodę podjazd na którym garmin radośnie pokazał 17%. Potem kilka km przez las zabierzowski i byliśmy w aucie. Tak jak patrze to całe przewyższenia załatwione dwoma podjazdami Niby tylkon 2stopnoe mniej niż wczoraj ale zimniej dużo. Ja w sumie też ciągle wypadałem z komfortu. No cóż bywa i tak. Młoda strasznie rozgoryczona że nie poszło dzisiaj zgodnie z planem. Ale już po wypiciu cherbatki w aucie i zjedzeniu zapytala czy jutro gdzieś pojedziemy Tak że nie ma że boli
  16. Bo nie ma odwrotu i trzeba przez zaspy jechać @abra wszystko zależy co masz pod tym puchem. Jak zrytą drogę może być różnie ale jak w miarę równe pole albo grawel czy też przetarty i zawiany i szlak to idziesz jak buża po takim świeżym śniegu. Czasem łatwiej niż po np wydeptanej 20cm ścieżce jest pojechać puchem. Ponieważ wybieram trasy na których dużo ludzi nie ma to sporo się przedzieraliśmy przez ostatnie trzy dni i dość dobrze wspominamy ten puch.
  17. E tam nie chcą.. Chcą tylko trzeba sie troszkę bardziej namęczyć i rower czasem zachowuje się jak szczeniak na spacerze. Czyli ciągnie go wszędzie tylko nie tam, gdzie my Chcemy. Ale dobrze przecieraj szlaki zawsze nam będzie łatwiej.
  18. Dzisiaj 32km w śniegu (może 2 z tego to był asfalt)średnia wyszła zawrotna bo 10/h Ale miejscami był dość spory dramat bo nie przetate drogi. Co ciekawe najgorsze miejsce to podjazd drogą która trochę aut przejechało i niby ubilo. Jednak śnie spod kół uciekał ślizgało masakryczne a miejscami tam i po 8%. Wjechanie w ślad po aucie kończyło się walką o przetrwanie. Drugie miejsce zabijające to nieprzetarty szlak (czerwony rowerowy od inek od Brzoskwini do Kleszczowa) . Niby było widać że ktoś przejechał kilka godzin wcześniej ale myśmy już mieli nawiany śnieg po kolana a nierówna nawierzchnia pod nim powodowała że jazda była tylko stratą energii. Naszczęście to był krótki kawałek. Pozatym zajefajnie. Nauka i szkolenie techniki pierwszą klasa. Walka o utrzymanie linii jazdy o utrzymanie równowagi... fragmenty na których ludzie chodzą to oczywiście jazda bajka. Te dziksze to jw. Widoki piękne. Oczywiście delektowaliśmy się nimi wtedy jak śnieg nie próbował pozbawić nas wzroku wbijając śnierzynki w oczy. Ja zaliczyłem jedną półglebę . Na zjeździe nagle mi przód wpadł w śnieg tak że całe koło się schowało... Wika trochę więcej ale to jej drugi raz w życiu na śniegu. Poza tym czasem zamiast walczyć poprostu wolała wybrać zaspę . Ewidentnie przeszkadza jej za duży rower z którym przestała się lubić. Więc jak ktoś szuka Dusta 3.0 w M to znam namiar na jednego zadbanego, który szuka nowego domu. A z dni poprzednich? Wczoraj pauza bo odbierałem rower córki z serwisu i było już za późno na szarpanie po śniegu. Przed wczoraj za to wpadło pierwsze śnieżne 20km Wiki. Ale było całkiem dzikie przynajmniej w 1/2. Więc było wesoło. Jutro trzeba skorzystać jeszcze z pogody bo od wtorku widzę w prognozach odwilż i będzie gnój wszędzie. Dzisiaj dojechałem z niezmarznietymi nogami. 3,5h przedzierania się przez śnieg... skarpeta merino z deca i cienka bambusowa buty nie przemokly nie przemarzłem a było -5 Nie są złe a nawet bardzo dobre. Na szosie kolo zera chyba zawsze musi być w nogi zimno . W każdym razie w terenie dzisiaj nie zawiodły a tego się obawiałem. Ale że co? Ściągam ciuchy do pralki na jakiś krótki program, wieszam i na drugi dzień są gotowe. W sumie to rzucam je na ziemię a resztę robi młodsza córka zanim ja zdążę się ogarnąć Najgorzej jest jak jest błoto. Ostatnio po podjechaniu na myjkę, Wikę normalnie potraktowałem strumieniem... Nie wpuścili by jej do domu bo miała całe plecy i nogi w błocie. Jeśli o to chodzi to taka zima jest idealna bo rower mam z każdą jazdą coraz czyszczy Spoko. Ja dzisiaj pierwszy raz od dawna przespałem 5,5h norma dzienna to 3-5 Problem w tym że już nawet jak mogę spać to się budzę po max 5h. A niestety brak snu to masakruje. Zegarek który mi mówił ile śpię oddałem córce żeby mnie nie stresował że za mało śpię Szkoda że takie są drogie.... Swoją drogą to czy na takich rozjeżdżonych brejowatych drogach coś kolce wnoszą do tematu czy też się pływa? Pod spodem nie było lodu. Poprostu śnieg niezwiązany z podłożem
  19. @Accent_Szaj sorry ale się szlajasz po jakichś utwardzonych ścieżkach i uważasz żeby nie ubrudzić. Jedź w pola po gnojówce i glinie daj rowerowi trochę frajdy. Taki czysty rower jest nieszczęśliwy. Jak Ci 10zł na myjce wystarcza żeby sie pozbyć błota to znaczy że nie byłeś na rowerze
  20. Tak Tam jest do 40cm wody dzisiaj mniej nawet... normalnie przejechaliśmy Tylko przy roztopach albo po bardzo silnym deszczu się zdaza że jest sporo głębiej ale wtedy to błogosławieństwo bo zmywa się choc na kilkaset metrów trochę gnoju z roweru
  21. https://endurastore.pl/kurtka_pro_sl_primaloft®_ii_2020,22,1281.html sorry, że dopiero teraz, ale przeoczyłem.. Nasz polski viking robi cos podobnego, ale zakołatam ze ocieplina będzie tam sporo gorsza
  22. KrisK

    [2021] Marin

    Z tego co wiem to są na granicy u dystrybutora, a nawet w sklepach. Jakaś dostawa po prostu teraz kapie. Z tego co wiem to większość jest już sprzedana. Następny rzut ma być na wiosnę i też sporo z tego zarezerwowane...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...