Dzisiaj spotkałem psa mojej ex... jakoś czułem, że go wyrzuci z domu, gdy urodzi jej się dziecko :/ spotkałem go 5km od jej domu, biegł za mną dość długo, ze 4km bez żadnej wody, ani nic. Musiałem coś z nim zrobić, bo wjeżdżałem na krajową piątkę i bałem się, że go coś potrąci. Poprosiłem gościa z TIR'a stojącego na postoju, żeby go na 10min w toi toiu zamknął, a ja zdążyłem odjechać.
Dzwoniłem wcześniej (byłem na wysokości Strzegomia) na policję, ale oczywiście dodzwonić się tam, to jakaś tragedia.... straż ciągle przełączała na policję i głucho.