Skocz do zawartości

Jaca911

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 772
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez Jaca911

  1. Jak sobie radzili 100lat temu? Wszystko musieli wypracować ciężka fizyczna mordęgą. Podobnie 200 lat temu i 1000 lat temu i tysiące lat temu. Teraz leżysz na kanapie i jedyny wysiłek jaki musisz wykonać to kciukiem zmienić kanał na pilocie a i zapomniałem do lodówki pójść Zobacz że lata temu grubi byli tylko bogacze, lud pracujący do otyłych nie należał. A wracając do tematu jest sukces. Jak pisałem wcześniej z 97kg przez trochę ponad rok (od maja 2011 do lipca 2012) spadłem do 77kg i trochę mi się to wydawało za dużo. Pisałem o tym z miesiąc temu. Postanowiłem jeść więcej białka i trochę więcej węglowodanów (makarony, ryż, kasze itp.) a uciec od tłuszczy poza tymi zawartymi w mięsie lub w maśle i mleku (mleko pijam 3.2%). Jest efekt waga od 2 tygodni oscyluje w okolicy 79kg (ale nie sadło) i moim zdaniem dla mnie przy 181cm jest to waga idealna. Co więcej po przybraniu tych 2-3kg pojawiła się niesamowita siła w nogach i wytrzymałość/kondycja ogólna. Wygląda że jest to mój odpowiedni stosunek siły do masy zarówno w życiu jak i na rowerze. Mniej kg niż 79 przy moich 41 latach już trochę niezdrowo wyglądało
  2. Hi, hi. Nigdy nie myślałem, że napiszę taki post. Stało się, mam odwrotny problem niż ten z tytułu ale chyba się tutaj nadaje. W zeszłym roku w okolicach maja zaczynałem od 97kg dla trochę ponad 181cm. Plan był zejść poniżej 90kg i się cieszyć z wagi "optymalnej". Do końca zeszłego roku zszedłem do 86kg - super. Przez zimę przybyło około 1 do 2kg = ~87kg i 88kg w okolicy Bożego Narodzenia - super. Od początku maja do połowy czerwca zeszło do 81-82kg i chciałem to zatrzymać. Niestety nie udało się i obecna masa to około 78kg i wygląda, że dalej leci. Żrę coraz więcej, jestem na okrągło głodny, wydaje się, że jem dwa razy więcej niż rok temu. Rano węglowodany i trochę białka, obiad normalny pełny dwudaniowy z mięsem lub rybą i spora ilością zieleniny, kolacja to węglowodany plus białko (wędlina, ryby z konserwy, biały lub żółty ser). W międzyczasie kawa z jakimś słodkim ciastem lub owoce. Pytanie jest jak zatrzymać dalszą utratę wagi. Treningu nie mam, ot po prostu jeżdżę 23km do pracy i tyle samo z pracy. Z tym, że z pracy mam cały czas lekko pod górę a ostatnie 4km to 200m podjazdu z czego 150m na odcinku 2300m. Trasę do pracy robię rekreacyjnie - średnia z górki wychodzi około 26-28km/h. Pod górkę do domu jadę trochę bardziej ambitnie i średnia wychodzi około 21km/h. Pracuję na zmiany 12h czyli mam średnio 4 takie wyjazdy na tydzień. W dni wolne albo prace przydomowe albo przejażdżka rowerem w terenie raczej ciężkim. Sporadycznie pompki, hantle jakieś brzuszki. Nie ma problemów z brakiem siły, notorycznym zmęczeniem itp. Raczej odwrotnie kondycja i siła jest nawet w nadmiarze - bez problemu mogę pracować praktycznie cały dzień koło domu przy ostatnich upałach 35C. Generalnie chodzi mi o rozbudowę górnej obręczy, Czyli ręce, ramiona, klata. Oczywiście nie zapominając o brzuchu i plecach. Co zmienić? Dietę? Dorzucić regularne ćwiczenia?
  3. iza121 - bardzo dużo napisałaś ogólnie o zbieraniu się do ćwiczeń fizycznych. W sumie sama prawda, to jest najważniejsze. A wszystko sprowadza się do odpowiedniej motywacji i charakteru osobnika. Jeden woli w grupie, drugi samotnie (np. ja nie wyobrażam sobie trenować z druga osobą). Jeden lubi systematycznie, drugi zawsze znajdzie wymówkę by nie trenować. To trochę jak z rzucaniem palenia. Jeden rzuca z dnia na dzień a drugi rzuca przez cale życie i nie da rady. Ja od maja zeszłego roku zszedłem 18kg z 97kg do 79kg przy 181cm. Trening: codziennie (raz na 4, 5 dni dzien przerwy ale praca w ogródku) od 2h do 3h na rowerze, tempo bez zarzynania ale zawsze kręcę tak żeby obciążenie było odczuwalne (cały czas czuję że muszę cisnąć) nie mielenie korbami bez oporu. Dieta: brak diety, jem to co wcześniej ale mięsa tylko albo pieczone/grillowane albo duszone w sosie własnym - bez dodatkowych sosów, zasmażek itp. Wydaje mi sie że znikły słodycze, lodów sobie nie odmawiam, ciasto do kawy jak najbardziej, ale nie pojadam czekoladek, snickersów itp.
  4. jednej rzeczy nie rozumiem. Żeby się coś odłożyło to musi byc strawione (nie można odłożyć kiełbasy czy innego salcesonu). Jeśli się nie strawi to sie wydali w postaci...
  5. Pytanie do odchudzonych około 15kg Jak już w tym temacie pisałem w zeszłym roku ważyłem około 97kg, do końca roku spadło do 86kg, po zimie wróciło do 87kg. Teraz po 2 miesiącach mam około 82kg. I wszystko gra. Badania zrobione - krew w normie, serce - ciśnienie 121/80 i tętno 69. Czyli wróciłem do formy sprzed 20 lat Ale jedno się zmieniło. Częściej odczuwam chłód na rowerze, w zeszłym roku gdy miałem ponad 90kg nigdy nie marzłem teraz zdarza się że jest mi chłodno. Czyżby sadło tak grzało? Czy jest tego jeszcze inny powód? Np. to ze tętno się obniżyło? Ale to powinno pomóc bo mniejszy przepływ krwi = mniejsze wychłodzenie organizmu.
  6. Zapomniałeś o najważniejszym - syndrom szczytu - jak już się na niego wdrapiesz, to po drugiej stronie góry sama poezja
  7. Przechylenie szali na stronę zapotrzebowania było w kontekście odchudzania na rowerze, czyli ruszenia 4 liter z kanapy, bardzo często to wystarcza. Jeśli nie, to problem jest głębszy i trzeba się nad nim mocniej pochylić. Ale czy w przypadku bilansu na zero organizm odłoży? A przy ujemnym zdąży? Nie jestem dietetykiem, ani wyczynowce sportowym. Swoje opinie oparłem na obserwacjach i na diecie i uwagach jaki zadała mi lekarka gdy trójglicerydy powędrowały mi na zbyt wysoki poziom. Ta dieta oparta właśnie była na makaronach. Ale może jest w tym coś co piszesz bo jak wspomniałem wyżej - ostatnio nie ograniczam się co do ilości jedzenia, a od czasu kiedy zacząłem kręcić na rowerze to wiecznie odczuwam głód
  8. Żeby to było takie proste mniej i lepiej jesz plus trochę ruchu i chudniesz W wielu przypadkach zapasienie (w tym moje) bierze się z trybu życia i lenistwa i tradycyjnego "zacznę się ograniczać i ruszać od jutra, od poniedziałku, po świętach, od nowego roku". Dla takich osób wystarczy przechylić bilans zapotrzebowanie-podaż na stronę tego pierwszego i kilogramy "same ubywają". Ale dla sporej grupy to nie jest takie proste bo nadwaga wynika ze stanu zdrowia, problemów z gospodarką hormonami itp. Tutaj ani dieta cud ani masa ruchu nie pomoże. I tak i nie. Ja dalej jem 3 posiłki dziennie rano śniadanie - węglowodany i kofeina , obiad przeglądowy tradycyjny polski tyle że nic duszonego w głębokim tłustym sosie, kolacja dużo białka i średnio węglowodoanów. jedyna zmiana ale to od lat to ograniczenie tłuszczy bo trójglicerydy były wysokie. I spokojnie masa, spada a odczucie głodu towarzyszy mi na okrągło A widziałeś kiedyś grubego Chińczyka? A oni na ryżu żyją A makaron? Wszystkie diety śródziemnomorskie oparte są na makaronie, posiłki przed dużym wysiłkiem często opierane są na makaronie, to jak to jest? A może nie należy jeść ryżu i makaronu w postaci tradycyjnej polskiej rozgotowanej pulpy tylko jak to się pięknie zwie: al dente?
  9. Właśnie, że organizm ludzki jest do tego genialnie przygotowany Człowiek żył w środowisku w którym były okresy dobrobytu i głodu. Gdy był głód to czerpał z zapasów i spowalniał metabolizm, gdy był dobrobyt odkładał w postaci sadła. Normalne u wielu zwierząt, to dlaczego niby dziwne u ludzi? Problemem jest to, że obecnie człowiek ma tylko okres dobrobytu i przestał walczyć o zdobycie pokarmu - nie biega po lesie z dzidą lub nie ryje ziemi by coś posadzić tylko sięga do lodówki, nie robiąc więcej niż 10 kroków z kanapy. A drakońska dieta kończy się tym że po jej skończeniu metabolizm stanął i każde zwiększenie porcji żywności skutkuje tym że organizm najpierw odkłada to na gorszy czas a dopiero potem stopniowo przyspiesza metabolizm. A jeśli chodzi o odchudzanie na rowerze to właśnie osiągnąłem wagę sprzed ponad 20 lat
  10. W zeszłym roku miałem tak, że jak nogi zaczęły boleć w okolicach maja to przestały początkiem listopada jak powiesiłem rower na haku w garażu na zimę W tym roku nie bolały, i nie bolały i nie chciały, aż do ostatniego piątku kiedy zrobiliśmy około 50km w błocie z suma podjazdów ponad 1400m. Dzisiaj milutko pobolewają tak, że wiem ze mam nogi i jak dzieciaki wskakują na kolana to muszę jej łapać coby nie skoczyły tak od razu. Co do odchudzania dzisiejsze poranne ważenie potwierdziło utratę kolejnych 2kg po długim weekendzie. Mam 84kg ale chce zobaczyć 7 na pierwszym miejscu.
  11. Ja się mądrzyć nie będę, ale napisze o sobie. W zeszłym roku w lutym wyprowadziłem się z Krakowa na nasza piękną Jurę krakowsko-Częstochowską. W marcu kupiłem rower (waga dochodziła do 100kg, dokładnie przekroczyłem 97). Na początku wyjazd na dłużej niż 15km to była katastrofa - przypominam że to Jura czyli gdzie się nie pojedzie to albo z góry albo pod górę nie ma po płaskim. Po pewnym czasie, nawet nie wiem po jakim 20, 30, 40, 50, 70km po szosie we wspomnianych warunkach to nie był problem. Średnie prędkości to były sporo ponad 20km/h. Zacząłem jeździć do pracy na rowerze 23km w jedną stronę. I co? I nic, kilometry napite na koła nie przełożyły się na utratę wagi. Kiedyś założyłem skrót przez las, potem kamienny zjazd, następnie ciężki techniczny podjazd i stopniowo przeniosłem się w teren. Trasy zmalały do 20, maks 35km, prędkości średnie spadły grubo poniżej 15km/h często nawet poniżej 10. I mniej więcej po miesiącu coś "dygło". Nogi przestały mieścić się w niektóre spodnie, brzuch się spłaszczył, ręce schudły i na wadze znowu nie pamiętam od ilu lat pojawiła się 8 na pierwszym miejscu. Na moje chamskie oko wygląda, że jednak jazda w terenie pod zmiennym obciążeniem z dużym zmęczeniem ma większy wpływ na redukcje wagi niż niezliczone kilometry przejechane tempem spacerowym. Ale mogę się mylić oczywiście PS. od kwietnia do października zeszłego roku waga spadła z 97 na 86kg przy 181cm. Przez zimę czyli od listopada do połowy marca waga wzrosła z 86 do 87, może 88. A do połowy marca do dziś z 88 do 85kg. PS 2 zacząłem robić pompki i chodzić na basen bo ręce strasznie chudną - tu się zgadzam z kolegą o analitycznym umyśle, że organizm sam przystosowuje się do warunków w jakich musi egzystować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...