Skocz do zawartości

anarchy

Mod Team
  • Liczba zawartości

    6 879
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    40

Zawartość dodana przez anarchy

  1. Miałem podobnie jeżdżąc swoją godiżillą - póki rower był na 700-40-42mm to leciało się nim przyjemnie, fanie zakręty, skocznie podjazdy, dobre przyspieszanie. Potem wepchałem na błotnisty warun maxxisy 29x2,0 (w realu 50mm), w dodatku nienajcięższe i nagle rower stracił całą swoją lekkość. Było wygodnie, korzenie jak by poznikały ale to już nie było to. Może w sam raz na wyrypy z torbami) Dziś na okoliczne lasy szukałbym kompromisu gdzieś w okolicy 42-45mm na szerokiej lekkiej obręczy pozwalającej zejść z ciśnieniem.
  2. Podobnie spd i podobnie jak Karol od lat męczę się z przejściem na platformy (zwłaszcza, że Prezesowa od lat tylko platformy). SPD czasem na wąskich singlach gdzieś gdzie można sturlać się w dół bardziej mnie wk.. niż dawały spokój, że noga nie spadnie. Od lat podstawowe shimano z jednego prostego powodu - są na tyle sztywne by nie męczyć stopy i na tyle miękkie i gumowe pod spodem by spokojnie w nich chodzić. Sprzedawcy tego jakoś nigdy nie rozumieją próbując wciskać wyższe modele (panie, to jest sprzęt do ścigania!) Do przejścia na platformę i insze buty przekonała mnie (już drugi raz) jeszcze jedna rzecz - w terenie kamienistym przy podchodzeniu itp rozwalają się podeszwy w miejscu bloków - wycięty otwór w gumie to ułatwia. Klapki to raczej okołoobozowa potrzeba odpoczęcia stopy od butów po całym dniu. Czyli od zejścia z roweru wieczorem po wejście rano w klapkach.A że są ultralekkie, pakowane na wierzchu i można w nich poudawać plażowicza.. Niestety te ultralekkie piankowe na kamienistym podłożu też wiele nie wytrzymują. Co do koszulek - w jednej jazda, w drugiej spanie (jak jedziemy w gorące tereny bierzemy jeszcze po potówce na szelkach). Po 3 dniach (około bo to uzależniamy od pogody) ta jeżdżona idzie do prania (wieczorem lub z samego rana) a ta z nocy służy do jazdy. Bardzo prosty układ. Przed końcem wyrypy gdy mamy wracać jakimś samolotem pierzemy dokładnie jedną koszulkę i w niej wracamy, mikro tester z perfumerii zabija resztkę smrodu i voila, człowiek wygląda jak by wracał z wczasów all inclussive!
  3. Nie napisałeś ile tych koszulek i gaci... czuję tu zagęszczenie problemu. Jeśli masz osobno ciuchy do spania dwa podkoszulki to jest optimum (jeden schnie, w drugim jeździsz) Gacie nieprzemakalne tylko na naprawdę pewne deszczowe wyjazdy, pomyśl o szybkoschnących 3/4, ważny jest grzbiet. Golarkę odłóż. Daj pożyć skórze spokojnie te kilka dni (to nie dla wagi, to dla psychiki ) Ręcznik ONE! Z matami mamy ten sam problem -spanie na flaku (bo na ogół w nocy jak już wiesz że strzeliła to się nie chce łatać). Proponowałbym zdecydowanie zamienić miejscami biwak i odzież. Z racji maty szczególnie - będzie dużo łatwiej ustawić ją równolegle do kierownicy. Nie wiem jaki namiot ale może stelaż pod ramę? (naprawdę fajne miejsce na podpięcie czegoś) Ta linka do rowerów duża? I potrzebna? (wiem, zaskakujące pytanie). Jeśli jeździsz w sandałach (a jak z łażeniem po górach?) to nie dziwię się butom ale swoje to na pewno waży. Jak jest mokro wszystko Ci przemoknie, czy sandały czy buty (bardzo dawno temu objechaliśmy w 32 dni Eu w samych sandałach, jak było zimno ubieraliśmy skarpety "na Janusza", jak lało... to lało )
  4. Był niedawno... (zgadzam się) A teraz by pasowało to o czym kiedyś gadaliśmy - szybkie złączki do pancerzolinek żeby zmieniać jeszcze kokpit
  5. Ten Bombi fajny i nie taki opadający na modłę mtb jak Beyond już tu pokazywany. Fajny, fajny...!
  6. Właśnie Ciebie tu brakowało Wojtku w tym momencie Zrobiłbyś tylko do tego jeszcze listę i będzie ku potmnym
  7. Dolny trójkąt ma 10cm szerokości u podstawy. Garkuchnia opiera się na klasycznym garnku (jeden w drugi) i pokrywie(patelni): 14średnicy, 8cm wysokości (czyli jak by przeciwieństwo tych nowych systemów pionowych). Firma Termite ,całość ze stali, cena znośna, waga nieprzyzwoita - całe 430g (!), szukamy lżejszego zamiennika. W dolnym trójkącie były jeszcze: oliwka, narzędzia i pompka do amortyzatorów.
  8. Tak, gaz poszedł osobno Odnośnie wspomnianego przygotowania do ogniska, są jeszcze takie magiczne rzeczy jak rozpałka. A z nią nie trzeba mieć 5 odznak harcerskich by sobie sprawnie poradzić z obiadem
  9. No właśnie.. to jest rozmowa o pakowaniu w torebki a nie plecak 60l ani w sakwy Z tej perspektywy dla wielu nagle robi się to dość skomplikowane i szukają innych rozwiązań. ...nie mówiąc o tym ,że idąc nie musiałeś brać ani narzędzi, ani łatek ani dętek zapasowych. A w takim przypadku każda, dosłownie każda rzecz zaczyna mieć znaczenie. ps: spakowałeś się w plecak 60l? A te rzeczy na zewnątrz? Razem ile?
  10. Ruff mi tego akurat nie musisz tego pisać Podaję przykłady, alternatywy (bynajmniej nie dla siebie) Używając określenia "szkoda zachodu na jakieś półśrodki" często mozemy nie zauważyć jakiegoś rozwiązania.. Przypadki gdy może się takie rozwiązanie sprawdzić? - jedziesz sam na lekko i długo, południe Eu (ale nie mokra Czarnogóra) - taki zestaw już trochę zajmuje miejsca. Bierzesz JEDEN garnuszek, a w środku masz np cały zestaw kawy lub pomidora żeby się nie pogniótł, to już są oszczędności w bagażu - lecisz samolotem na drugi koniec Eu albo świata i tam nie ma dobrego sklepu z kartuszami jakich używasz - dla niektórych rozpalenie tak małego ogniska to żaden problem (szczególnie jak się jest na to przygotowanym) Ruff, jeśli umiesz spakować się w 45l na samotne wypady wielodniowe to wrzuć listę, pokaż gdzie co pakujesz - jak pewnie czytasz - są tacy którzy na tym tylko skorzystają.
  11. to był tylko przykład jak przyoszczędzić na wadze a ognisko ognisku nie równe Do zagotowania wody czasem wystarczy taki piecyk na gałęzie, a po złożeniu nie zajmuje więcej niż mapa..
  12. To prawda, ognisko nie jest najlepszym pomysłem (bo pogoda, bo czas rozpalania, często gęsto bo las, bo Park Narodowy itd) ale nie zajmuje miejsca i nie ma problemów z gazem (co jest częste gdy korzystamy po drodze z samolotu). Zawsze można skorzystać z alu obudowy dla mikro ogniska. To podobny pomysł jak branie 3/4 alumaty szukając oszczędności na wadze i pojemnośći. Da się ale dla większości to ekstremum (Pablo do tej grupy się nie zalicza zdecydowanie) Wszystkie graty z kuchenki (plus np mini gabka do mycia i zapałki w szczelnym etui po filmie) w garnku to chyba standard?
  13. Sobota/niedziela to był przykład... Chodzi mi o to że chyba fajniej mieć rower który daje możliwości małym kosztem zrobić z niego inny niż dwa osobno "w razie co" Przykład: nie jeżdżę singlem na co dzień (nie licząc miasta) ale chciałbym mieć możliwość spokojnego przerobienia roweru na Singlovy a nie jak ostatnio... Nie jeżdżę szosą na co dzień ale jadąc na południe Polski w swoje rodzinne strony chciałbym być na serpentynach w okolicy Rożnowa i poczuć się "prawie" jak Szymonbike.. bez wydawania kasy na kolejny rower.. Fulle się nie liczą, są tak specyficzne, że niczym ich nie zastąpi (no może jednak 27+ z amorem)
  14. ja nie pytałem co kto lubi tylko czy to jest ta wspomniana przez Ciebie szosówka czy jednak nie? Tu mnie przekonałeś! Nawet jeżeli skorzystasz z tego roweru raz na miesiąc, albo jeszcze rzadziej? To naprawdę ma sens? Lepiej wpakować w drugi średniej jakości rower niż wydać tą kasę na np wyjazd? W sumie to się zastanawiam po co te powtarzające się co jakiś czas pytania w tym wątku "a ile tam wejdzie max? a czemu tak mało" skoro to nie ma znaczenia, kupować raz szosę, drugi raz osobno monstera i po kłopocie! A jeszcze jakieś historie z możliwością singla Jak jest za mało źle, jak dają ciut więcej źle
  15. No i wszystko jasne! A co do: Czy rower na oponie 700x23/25 z geo: sterówka 72*, podsiodłowa 73,5*, ogon na 42cm i suport 74mm poniżej osi kół to nie rower na szosę? Bo na pewno leniwego trekkinga ani mułowatego awola to nie przypoomina Ale dla mnie luzzz Ja czekam na set którym będę mógł zajechać ostrożnie na stallovy, pojawić na singlovym a przy okazji wyskoczyć spokojnie pobocznymi szosami nad morze, czy z bagażami na drugi koniec eu.... ps: dwa rowery to dwa razy wydatki, a oprócz tego masz rower do centrum i jakiś na cięższy teren i nagle robi się sporo. A jak Ci Lordzie młodzież podrośnie to wrócimy do tematu ilości rowerów w piwnicy
  16. Przeczytałem ale i tak nie rozumiem Czyli, że tak czy, że nie... No właśnie Lordzie o to chodzi - czy każdy mus być drugim Kwiatkiem żeby mieć profesjonalną szosę, urodzonym w Belgii by jeździć rasowym przełajem z urodą naszej Mai by dosiadać wypasionego ściganta XC? Skoro na ogół i tak nie ma na to wszystko tyle czasu ile by chciał? Zmieniając koła/opony (a jeszcze żąglując widłem) zmieniasz wysokość suportu. Po za tym dla mnie niski suport to dobry suport!
  17. Znalazłem listę rzeczy wziętych na transpireneicę (wysyłałem kiedyś mailem do kogoś i dzięki temu jest cyfrowo ślad) (po kliknięciu w samą grafikę można to potem spokojnie powiększyć do czytelnych rozmiarów) Na trasę po Pl latem na pewno wziąłbym mniej ciepłych rzeczy i narzędzi. Pompki rowerowe dwie, bo poznaliśmy już co znaczy jak jedyna pompka strzeli w trasie gdzie dziennie łapie się kilka dziur :/ Diabeł tkwi w szczegółach... namiot może ważyć 2,6kg ale też 1,2, mata od 350 do powiedzmy 900g (a można też spać na alumacie szukając miękkiego podłożą), śpiwór od niecałych pół kilo do 1,2. W sumie chyba na tym można najwięcej przyoszczędzić wagi i ltrażu (i najwięcej wydać ). Kurtka najlepiej ultracienka mebrana bez podszewki, gacie 3/4 bo są i krótkimi i prawie długimi
  18. no tego sobie nie wyobrażam... tylko dwa komplety kół W sumie ciekawie napisane - że lepiej mieć dwa komplety kół a nie zmieniać opony, że przyjemniej wybierać miedzy rowerami a nei docierać klocki i martwić jedną na plus kasetą...ale jednak nie chciałbym mieć dwóch rowerów o podobnych kołach. Czy tylko ja się pogubiłem? ps: sobota i niedziela byłą w przenośni, ale chciałbym mieć możliwość pojeżdżenia bezstratnie i przyjemnie na asfalcie nie musząc myśleć, że jak przypadkiem będę miał taką zachciankę to musi kurzyć się drugi rower. Może wydawać się dziwne ale przy dzisiejszym chorym tempie zmian i zasypywania nas nowymi standardami jest jakimś wyjściem. Sam poczułem to budując osobno rower w góry i teren okoliczny. Szpecyk na 26" z 1 1/8"sterówką "skazany", z jednej strony w zbyt dobrym stanie by tanio sprzedawać, z drugiej po jeździe na większym kole już nie tak atrakcyjny...
  19. Ja patrzę akurat na ten rower inaczej... - niedziela,esspresso, białe skarpety od Szymonbika, przystrzygam wąsa, wciskam lycre i zasuwam asfaltami przez Bukową na 700x28/30, ciesząc wygodnym uszosowionym rowerem dla amataroa - sobota, chęć ubrudzenia: zakładam Nano 700c albo nawet jakies rockety 27,5, podnoszę dziub, wrzucam luźne gadki i posuwam legendarnym czerwonym do Polic,a wracając kupuję browar w wiejskim sklepiku. Zamiast dwóch rowerów na sorze czy tourneyu z tanimi kołami, cięzkimi oponami mam jeden który znam jak własną kieszeń. Dłubię i myję jeden rower, w piwnicy mam więcej miejsca itd A w piwnicy leży sobie 27+ na górską wyrypę. Są tacy dla których ideałem jest N+1 a są i tacy dla których wzór przedstawia się tak: N-1!
  20. No i dobry przykład PO CO? Jeśli naprawdę bierzesz wielowpust do kaset (co ma sens jak masz jeszcze tarcze shimano) to bacik Ci już nie potrzebny Dasz radę BEZ! Czasem (często) mam wrażenie, że są osoby które robią na odwrót Bikecpaking jest wynikiem minimalizmu a nie trendem wymagającym dostosowania się do niego wbrew własnym potzrebom. Nie raz tu było pisane - jeśli ktoś ma kłopot się tak spakować żeby z roweru nie zrobić choinki niech zostanie przy sakwach, szczególnie gdy nie jeździ w ciężkim terenie, nie ma fula (choć na to też są rozwiązania) albo nie startuje w TCR.
  21. Prezes nie może i dał (nie pierwszy raz) słowo, że dotrzyma tajemnicy. Ty pewnie też nie chciał byś żebym pisał co mi wstydliwie opowiadałeś przy piwku na sofie o pończochach i takie tam...
  22. Waldku, ilość i litraż - to jest podstawa. A potem już podział według funkcji i pory dnia. Kurcze, jest tak mało sensownych możliwości pakowania ,że można to ująć na 2 grafikach? Trzech max? Przecież nie wsadzisz na samo dno, w nos podsiodłówki narzędzi (choć od strony ciężaru to dobre miejsce) a potem nie przykryjesz śpiworem bo wiesz co będzie podczas burzy jak strzeli koło. Nie wepchasz śpiwora do trójkąta w ramę (hehehe) ani nie dasz worka z konserwami i pomidorami luzem do uprzęży z przodu.
  23. Moim zdaniem dwa podstawowe błędy przy pakowaniu to: - wrażenie, że można wziąć wszystko i musi się dać połączyć przyjemną jazdę w górach, obżarstwo i pachnącą odzież z odkrywaniem widoków na 2500mnpm - strach przed ograniczeniami. Jak czytam (ostatnio na forum) że ktoś ma szampon, mydło i osobno proszek do prania to smutno kiwam głową. My jedną kostką mydła myjemy twarze, głowy, tyłki i pierzemy ciuchy. Majtek dwie pary zastępcze, jedna koszulka, rękawki zamiast drugiej bluzy, jedne gacie które po 2tyg są tak sztywne, że autentycznie "potrafią stać w kącie". Zdarza się nie dojadać, nie wozimy czajniczka do parzenia kawy (tu prztyczek do pewnej blogereczki), nie mamy 4 dętek na dwa rowery ani zapasowego kompletnego napędu O dziwo - na naszym forum ostatnio dziewczyna w którymś z wątków turystycznych napisała coś cholernie trafnego - bierz tylko to co niezbędne a nie to wydaje się potrzebne.
  24. Serwus Zbyszku. Jeśli jeździsz sam - zawsze będzie ciężej niż w dwójkę (a przy trójce jest idealny układ) gdzie część rzeczy wspólnych rozdziela się po ludziach. Reklamy reklamami ale naprawdę można spokojnie pojeździć po górach na wielodniowych wyrypach z średniej wielkości bagażem. Ale istotne jest założenie - jedziesz w teren i nie chcesz "szaleć" (ale teren to coś więcej niż szuterki i nie omijasz singli) możesz obładować spokojnie rower i ograniczyć plecak do minimum w ogóle do zera. Albo - jedziesz w góry ale nie chcesz rezygnować z ostrzejszej jazdy - część rzeczy przerzuć do 20l plecaka. Na przykładzie naszej (2-osobowa) ostatniej wyrypy w SierraNevada (zakupy co 3-4dni) A gdyby było słabo czytelne - tutaj na jasnym tle. Gdybyśmy jechali w cieplejszym okresie na pewno gratów było by mniej choćby o ciepłe kurtki, ciepłe kondomy na buty i grubsze rękawiczki..i tenisówek bym nie brał zamiennych (to była głupota totalna). A gdyby kasy na sprzęt było więcej na pewno sporo odchudzilibyśmy przód. Butlę gazu tez mieliśmy wyjątkowo dużą bo nie mogliśmy na miejscu znaleźć mniejszej. Na np Transpireneice (16 dni, co 3 dzień możliwość drobnych zakupów, sierpień) jechaliśmy na fulach bez trójkątów w ramę - jedzenie wylądowało w 35l jednym plecaku (Antka miała 8l dakine z mapami i kasą) Wiem z rozmów z ludźmi, że jak się mówi "jadę w góry rowerem z bagażami" to na ogół widzą płaski szuterek albo lepiej -serpentyny asfaltowe (zmora takich wyjazdów) na przełęcz - to też się zdarza bo często gęsto trafia się w trakcie na jakieś dojazdówki, zjazdy do miasteczek. Jednak kwintesencją są tego typu odcinki. U nas na łeb wychodzi około 35-40l bagażu ( 13-14l tył, z 8l w ramie, do 15-18l z przodu). Ale bez minimalistycznego drogiego sprzętu! Zatem jeśli jeździsz sam z 50l to albo wozisz za dużo np ubrań. Albo Twoje podstawowe rzeczy biwakowe są zbyt dużych rozmiarów. Waldek/Turysta ma ten sam problem - jeździ sam. Żeby samemu ograniczyć sprzęt do minimum musisz mieć puchowy lekki śpiwór, tarp z dmuchanym materacem koło 380-450g albo hamak (latem), najlepiej brak kuchenki tylko naturalny ogień i dużo dobrze zaplanowanego żarcia. Do tego przepierka bielizny co 2 dzień i jedna koszulka na zmianę do spania itd itd
×
×
  • Dodaj nową pozycję...