Dziś wyszło ze 20 km, z czego 10 km rano w przenikliwych drobnych opadach, mżawce, aż nieźle przemokłem (tęsknię już za śniegiem, który można po prostu zgarnąć z kurtki).
Co by tam rowerzysta nie na wywijał, bo moze i taki bez winy nie jest, tego nie wiemy, to kierowca chciał użyć samochodu jak narzedzia nawet do zabójstwa....kto wie, to nie zabawka, a taki konkretny atak, to jak z nożem nawet.
Dziś nie wiele (nie licząc nocnej jazdy) około 8 km na działking. Ale podsumowując wakacje - najmłodszy zrobił około 600 km przez wkacje, starszy młody niespełna 700 km, a ja ponad 800 km. Głównie to było po różnych terenowych ścieżkach plus miejskie dojazdy itp.