Dziś zza autobusu, ale to dosłownie chyba wycierała mu przedniqa szybę bokiem, wyszła po demnie gówniara, oczywiście zapatrzona w komórkę, dobrze, ze coś czułem i jechałem mozę góra 10 km/h ale zderzenia i wywrotki nie udało się uniknąć. Jej naszczęscie nic, ale u mnie dopiero w pracy sie okazało, zę kolano i łydka nico zdarte dobrze, zę miałem rękawiczki i kask, bo ja poleciałem najbardziej na asfalt, a w domu, dziś planowałem zmianę łańcucha i przy niej zauważyłem,że nie tylko przytarłem pedał lądujac na asfalcie ale i skrzywił sie hak przerzutki i nie wiem co tam jeszcze z wózkiem... jutro mozę uda sie zrobić serwis.
Jak juzsie upewniłem, z ez nią ik, to zdążyłem jeszcze pokiwać głową i powiedzieć, że tak tużprzyu autobusie i nie patrząc, a 50 m dalej jest przejsćie.... jak by trafiła na auto to nie był by jej tak wesoło... pewnie znalazła by sie 100 m dalej - w szpitalu