Witajcie, czy dla kogoś kto nie zamierza się ścigać, w ustawkach też raczej nie biorę udziału, większość to kręcę solo, to czy jedynym słusznym wyborem jest szosa endurance ?
Czy może jednak warto też zwrócić uwagę na inne rodzaje rowerów szosowych ? Nie ukrywam że gdybym kupował tylko oczami to rower areo byłby moim #1.
Zazwyczaj w weekendy trasy robię tak po 100+ km, w tygodniu gdy mam miej czasu to wyskakuje na rower tak z 2 -3 razy i wtedy to są wypady na jakieś 50 - 60 km, tak że bez szału, nie mam ciśnienia na bicie komów itp. A że stoję przed kupnem nowego roweru na przyszły sezon to mam ogromy dylemat na jakie patrzeć. Czy np. "wyścigowe" lub areo da się ustawić tak żeby było wygodnie a nie koniecznie mega sportowo ? Wiem że to trochę przeczy ich idei ale nie chodzi mi o robienie mega bułkowowozu ale tak np. nie docinanie do końca i nie robienie "slammed stem" tylko zostawienie tych kilku podkładek.
Jeżeli miał bym wskazać jakieś konkretne model to z segmentu areo byłby to Polygon Helios a8 ponieważ dostałem na niego naprawdę fajną zniżkę, aczkolwiek trochę się obawiam bo marki nie znam kompletnie.
Jako ta "wyścigowa" to albo Canyon ultimate, albo Orbea Orca,
Czy może jednak nie warto kombinować i z uwagi na powyższe zastosowania i wymagania wobec roweru iść w segment endurance ? I wpakować w niego szeroki kapeć ?