Śniegu i mrozu co nieco za oknem. Dwa wypady zaliczone. Te same hamulce z przodu i z tyłu, przedni kupiony ponad pół roku wcześniej niż tylny, przedni łapie jak żyleta - bez problemu, wszędzie zblokuje koło jeśli chcę. Tył natomiast, hmmm. Od początku jakby gumowaty o czym pisałem we wcześniejszych postach - taka jego natura ponoć i przyzwyczaiłem się, zresztą to nie jest główny hebel w rowerze.
Problem pojawia się teraz gdy na dworze jest zimno, otóż tył łapie zdecydowanie słabiej niż wcześniej, o wiele trudniej go zblokować a do momentu zablokowania koła robi kwiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii i to mnie irytuje. Macie jakiś koncept what da fak?