Poza powodami "głębokimi", jakie można znaleźć w poważnych tekstach, mnie do stali przywiodły powody "płytkie" jak wygląd (cienkie, elegancko pospawane rurki vs. grube rury alu pospawane jakby gilami z nosa [z wyjątkiem Nicolai'a i Liteville'a] i profil psychologiczny właścicieli (pobądź tutaj lub na innym stalowym forum, a pojmiesz). Alu to pospolity materiał, z którego robi się rowerową masówkę. Można na tym jeździć i mieć moc radochy, ale osobiście kijem nie trącę. Jest jeszcze karbą, który ma od pyty zalet technicznych i estetycznych, jednakowoż to ciągle plastik, bezduszna masa, która po latach zamieni się w kłopotliwy do utylizacji szmelc. Zostaje jego wysokość tytan, godny materiał, acz sporo droższy, co eliminuje gołodupców w typie piszącego. Dlatego stal - ponadczasowy surowiec dla oldskulowych cyklistów.