Dzisiaj mycie roweru, smarowanie łańcucha i przejechane 40 km. Pierwszy raz od dłuższego zaliczyłem poważniejszą glebę. Jechałem sobie przez z prędkością maksymalnie 15 km/h przez teren gdzie w zeszłym roku była robiona przecinka drzew. No i podczas tej jazdy gałąź dostała się pomiędzy błotnik i koło. Tylne koło w jednej chwili wyprzedziło przednie, oczywiście przemieszczając się górą. Dobrze, że jeden but wypiął się z pedału. Na koniec przednie koło dosyć mocno uderzyło w kask.