Zachęcony takimi opiniami postanowiłem spróbować Tune One Shot. Z uwagi na karbonowe obręcze ważne dla mnie było że Tune nie zawiera amoniaku, a po doświadczeniu z usuwaniem z opon starego zaschniętego lateksu ucieszyłem się że mleko Tune jest bezlateksowe. Kupiłem wiosną litrową butlę, zalałem opony i po dwóch miesiącach stwierdzam że jest to najgorsze mleko jakiego kiedykolwiek używałem (celowo nie używam słowa "uszczelniacz"). Rzeczywiście, jest bezzapachowe, ma konsystencję dzięki której łatwo przelewa się w oponie, jest bez amoniaku, podobno nie reaguje na CO2, ma tylko jedną wadę, nie uszczelnia, wcale.
Dwa tygodnie temu przebiłem przednią oponę, nic nadzwyczajnego, punktowe przekłucie tak małe że nawet nie widać było dziurki. Pamiętam że nawet się trochę zdziwiłem że przejechałem kilkanaście metrów i nadal mleczko tryskało. Zatrzymałem się, obróciłem koło przebiciem w dół, potrząsałem dłuższą chwilę, w końcu się uszczelniło. Odczekałem jeszcze chwilę, ruszyłem i..... po 200-300m mleko znowu sika, powtórzyłem operację z potrząsaniem kołem, wsiadam na rower i po 100-200m to samo. Próbowałem chyba z 5-6 razy aż się poddałem i wróciłem do domu z buta. Przekłucie opony musiałem podkleić łatką Michelin'a do tubeless.
Dzisiaj powtórka, tym razem tylna opona. Znowu punktowe przekłucie, ale tym razem mleko Tune nawet nie próbowało udawać że coś uszczelnia, niezależnie od potrząsania kołem, ustawiania przebiciem w dół, sikało tak długo aż całkiem zeszło powietrze z opony. A trwało to naprawdę długo bo przebicie było mikroskopijne.
Pozostaje mi chyba wrócić do upierdliwego w czyszczeniu, ale doskonale uszczelniającego Continental RevoSealant, chyba że ktoś z kolegów może z czystym sumieniem polecić inny uszczelniacz bez amoniaku.