Skocz do zawartości

krism4a1

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 821
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    14

Zawartość dodana przez krism4a1

  1. CRANK BROTHERS ZESTAW NAPRAWCZY EGG BEATER , bo umarły wczoraj... znowu...
  2. krism4a1

    [ szosa ] Kącik szosowy

    E... jakaś prowokacja po prostu.
  3. krism4a1

    [ szosa ] Kącik szosowy

    Dokładnie tak, przy zakładaniu dętki nie "wyciągaj" wentyla na maksa z obręczy, tylko zostaw go głębiej, będziesz miał miejsce żeby wsadzić rant opony. dopiero po podpompowaniu trochę, poukładaj ręką oponę i dobij ciśnienie do żądanego.
  4. Czytaliście już to: Soul - Kozak Standardine? Ciekawe czy miało by szanse przyjąć się? Pusta oś będąca rurą, łożyska dalej od siebie w osi goleni amortyzatora i większe?
  5. Jedyne dobre oświetlenie tego roweru występuje w jego naturalnym środowisku - na asfalcie.
  6. Moje XL mają ten wymiar przez nich zaznaczony na około 10,5 cm (szerokość) tak jak pisze w instrukcji.
  7. Pierwsze wrażenia z rowerowych rękawic od "mainfrendów". Potrzebowałem nowy rękawic jesienno - wiosennych, więc naturalnym odruchem było zacząć szukać na chińskich stronach, mainfrendy mają czasami niezłe pomysły. Znalazłem takie coś: https://www.aliexpress.com/item/INBIKE-Reflective-Cycling-Gloves-Full-Finger-Bike-Gloves-Touch-Screen-Fingertip-Anti-slip-Gel-Palm-Men/32727195204.html?spm=2114.13010608.0.0.4NVzoP Szukałem rękawic na warunki jesienno-wiosenne, może wczesną zimę, coś co sprawdziło by się w temperaturze od -50C do +100C. Coś co było by w miarę wodoodporne i nie przeszywało by wiatrem. Na warunki typowo zimowe przy niższych temperaturach mam rękawice Scotta, więc mogłem sobie zawęzić komfortowo temperaturę użytkowania. Na razie mogę tylko wstępnie opisać to co przyszło z Chin, test długo dystansowy wrzucę po okresie wiosennym, zobaczymy jak będzie z trwałością. cena: 13 $ czas dostawy: niecałe trzy tygodnie rozmiar: XL Co przyszło: Zestaw zawiera parę rękawic, ulotkę ze szczegółami ich zalet oraz ciekawą saszetkę/pokrowiec. Jak leżą na dłoniach? Nieźle, choć mam wrażenie, że gdyby były w rozmiarze 2XL też bym nie narzekał. Ale jest ok. Od strony chwytu na kierownicy materiał jest bardzo miękki, ma jakąś niewielką wkładkę ala żel (nie wiem czy to faktycznie żel) w chwycie za metalowe rogi nie ślizgały i zapewniały lepszy chwyt niż moje poprzednie rękawice. Palec wskazujący i kciuk mają "funkcję" obsługi ekranu pojemnościowego smartfonu, sprawdziłem działa bez zarzutu. Materiał pomiędzy palcami jest najcieńszy, może dzięki temu nic nie podwija się i nie przeszkadza przy zaciśniętej dłoni na gripach, zobaczymy jak to będzie kiedy zmokną. To co wyróżnia te rękawice to materiał na górnej stronie. Rękawice od wierzchu są w 100% odblaskowe. Wygląda to tak jak te pasy na kamizelkach odblaskowych. Nie jest to jakaś naklejona grafika, całe rękawice świecą w reflektorach samochodów. Niewątpliwa zaleta w warunkach typowej jesieni w Polsce. Wadą takiego rozwiązania jest struktura tego materiału, jest bardzo gumopodony i nie ma absolutnie możliwości otrzeć np. twarz wierzchem dłoni. Zobaczymy jak sprawdzą się w trudnych warunkach chlapy jesienno zimowej, po pierwszych kilkunastu km jestem pozytywnie zaskoczony i także nastawiony na dalszą eksploatację.
  8. bo: powiedz lustereczko kto jest najlepszejszym kolarzem we wsi?
  9. Wystarczy, ale: a ) nie zmatowisz, dokładnie spawów, zakamarków itp. b ) Ja robiłem do zera ze względu na to że podejrzewałem pęknięcie aluminium, zdarcie do czystego alu wyjaśniło sprawę.
  10. Miałem w pierwszej wersji machnąć mu jeszcze białe pasy (podobnie do mojej szosówki Accent Draft) Uwierzysz, że o mało by go tak skopał ?
  11. Dobra obiecany wcześniej raport z malowania: http://www.forumrowerowe.org/blog/247/entry-1042-malowanie-aluminiowej-ramy-rowerowej-w-warunkach-domowych/
  12. MALOWANIE ALUMINIOWEJ RAMY ROWEROWEJ w warunkach domowych. Nadszedł taki dzień kiedy patrząc na mojego trekkinga poczułem niesmak, stan roweru po pięciu latach codziennego katowania w słońcu, deszczu i śniegu odcisnął na lakierze ramy swoje piętno. Rama była w fatalnym stanie, poprzecierany lakier, bród wciśnięty w każdą możliwą rysę. Co szczególnie mnie zaniepokoiło zauważyłem w okolicy spojenia tylnego trójkąta z suportem pęknięcia lakieru. Wyglądało na to że może to być pęknięcie ramy. Ponieważ nadszedł czas urlopu wakacyjnego, a z racji wyjazdu (niestety bez rowerów – tak wiem świętokractwo) postanowiłem chociaż pozbyć się starego lakieru i stwierdzić czy rama jest cała, czy jednak uszkodzona. W razie pozytywnego wyniku oględzin padła decyzja o malowaniu ramy we własnym zakresie. Mój rower to marka znana z forum LAZARO Integral V (rocznik 2011), w wielu komentarzach przewijał się problem słabej jakości lakieru na tych rowerach. Może nie jest jakaś bardzo słaba, ale widziałem już lepiej wyglądające lakiery. Na usprawiedliwienie mojego roweru muszę przyznać, że jest używany całorocznie, maź śniegowo, błotno solna nie wpływa poprawnie na jego stan. Decyzja padła, trzeba było brać się do roboty. 1. Rozbiórka. Przy takiej okazji nie mogłem sobie odmówić rozpirzenia wszystkiego w drobny mak. Ponieważ postanowiłem że pomaluje też amortyzator więc trafiła się okazja powalczyć z nim też. Z ramy zniknęły wszystkie odkręcane części i podzespoły włącznie z hakiem przerzutki, zostały tylko wciskane miski sterów. 2. Czyszczenie ramy ze starego lakieru. Jako, że postanowiłem wszystko zrobić we własnym zakresie, o piaskowaniu ramy nie było mowy. Choć mogłem to zrobić w mojej pracy za przysłowiowe piwo. Do usunięcia warstw lakieru służył mi płyn (chemia) kupiony w Castoramie, na ramę 21’ plus amortyzator poszło 1 ½ puszki tego specyfiku. Pracuje się tym nienajgorzej, nanosi się warstwę na lakier pędzlem, uwaga nie należy tego rozsmarowywać, tylko nanosić grubą warstwę. Po upływie ok. 15 min. można przystąpić do mechanicznego usuwania „rozpuszczonej” warstwy lakieru. Ciekawe spostrzeżenie, różne kolory ramy, różnie reagowały z chemią. Najłatwiej rozpuszczał się kolor czerwony, następnie czarny, najgorzej reagował kolor biały potrzeba było kilku powtórzeń z nanoszeniem chemii. Czym usuwałem? Próbowałem wszystkiego co miałem pod ręką. Z prostych odcinków rur dobrze schodziło szczotką drucianą, nie radziła ona sobie natomiast we wszelkiego rodzaju zakamarkach po paru minutach zgubiła połowę drutów (a była to produkcja odziedziczona po dziadku, szczotka miała pewnie z pięćdziesiąt lat – niezniszczalna, do tej pory) Na spawach i tego typu łączeniach najlepiej sprawdził się taki kuchenny druciak do mycia garnków, takie coś w kształcie gąbki – zwinięte wióry. Rozleciało to się w końcu też ale koszt żaden. Na koniec wypolerowałem całą ramę drobnym papierem na gąbce (Castorama) przy czym wcale nie jakimś drobniuteńkim, ok. 100. Gwinty suportu zabezpieczyłem wkręcając kilka zwoi stre miski. 3. Malowanie podkładem antykorozyjnym. Zaprzyjaźniony sklep lakierniczy – warto chwilę pogadać o tym co będziemy tworzyć, Pan sprzedający wszelkiego rodzaju lakiery wygadał się że przynoszą do niego na „fuchę” takie ramy do pomalowania, więc miałem pewność że rozumiemy się co moich oczekiwań. Podkład antykorozyjny w spray’u wystarczył w ilości 500 ml na ramę i amortyzator. Malowałem „techniką” mgiełka – pięć minut przerwy – mgiełka – pięć minut przerwy - … - do wyczerpania farby (dwa, trzy „psiknięcia” – wstrząśnięcie spray’em…) 4. Malowanie właściwe Zdecydowałem się na farbę chemoutwardzalną, która stygnie po wymieszaniu jej składników bazowego z utwardzaczem, więc jeśli taki zakup robi się w postaci spray’u to jest to już wymieszane i trzeba malować praktycznie niezwłocznie. Znowu zaprzyjaźniony sklep lakierniczy i zaczynamy właściwą zabawę. Ponieważ warstwa farby podkładowej nie wyszła zupełnie gładka więc polecono mi jej delikatne przeszlifowanie i znów nie jakby się to wydawało papierem 300 – 400 i wyżej tylko zupełnie chamskim 150 – 200 co uczyniłem o dziwo niczego nie psując. Malowałem identyczną techniką co wcześniej i muszę przyznać że to nie takie trudne. Najwięcej „kłopotów” nie miałem wcale z łączami, zakamarkami itp. tylko z prostymi długimi odcinkami rur, pokrycie jednolitą warstwą owalnej powierzchni wcale nie jest takie łatwe. Przyszedł czas na wyjazd w góry (wspomniany wcześniej) rama miała okazję dojrzeć sobie w spokoju. 5. Montaż i podsumowanie. Po skompletowaniu wszystkich wymienialnych części typu linki, pancerze, klocki hamulcowe, można było zabrać się za to co najbardziej lubimy czyli poskładanie wszystkiego do kupy. Miałem rzadką okazję rozebrania wszystkiego w drobny mak. Hamulce, przerzutki, mechanizm korbowy były rozkręcone do ostatniej śrubki. Nie rozbierałem tylko manetek, mam z tym niemiłe wspomnienia gdy (nie pamiętam dokładnie ,ale coś rzędu Acery) rozbierana manetka, a w zasadzie jej bebechy wystrzeliły pod sufit spadając w zupełnie nie rozpoznawalnym, nieodtwarzanym porządku. Z moim aktualnym SLX-em nie chciałem tego powtarzać, klika kropli oleju do środka w zupełności wystarczy. Większy koszt miałem z kołami. Oddałem je do centrowania i okazało się ze o ile przednie bez kłopotu udało się wyprowadzić to tylne ma już tak zapieczone nyple że konieczna okazało się przeplecenie koła na nowo i popłynąłem na następną stówkę. Ogólnie koszt: - chemia do usunięcia lakieru x2 – 60 zł - farba podkładowa 500 ml spray - 30 zł - farba chemoutwardzalna 400 ml – 50 zł - narzędzia, papier ścierny itp. – 20 zł Podsumowując, o ile efekt przerósł moje oczekiwania (tym bardziej, że robiłem to pierwszy raz), bardzo odpowiada mi czarny pół-mat, to koszt takiej zabawy biorąc moją ramę jest zupełnie nieopłacalny finansowo. Moja rama u producenta jest do dostania nowa poniżej 200 zł. Nie mniej doświadczenia nabyte przy tej okazji są wg mnie warte kilku godzin spędzonych nad rowerem. No i biorąc pod uwagę że przy okazji robimy kompleksowy serwis nie ma co narzekać.
  13. Zapytaj się w jaki sposób to osiągnęli :]
  14. Dla wyboru ramy nigdy nie mierz się nogi na boso. No, chyba, że będziesz tak jeździł. ja przy 188cm mam 21' i jest ona w sam raz, pamiętaj że te rowery są bardzo długie, więc pod kroczem i tak zostaje dużo miejsca. Ja bym brał w ciemno 21'. Te rowery nigdy nie schodziły z ceny poza sezonem.
  15. Po co z 29er robić trekking? Jak chcesz Accenta to ku Norcap czy jakoś tak się ta rama nazywa
  16. Siodło jest nowe i tak, to od oryginalnego, tylko mojego syna, on od nowości wymienił swoje i to leżało parę lat w piwnicy. Mi jakoś one pasują idealnie. Specyfikacja faktycznie jest mocno naciągnięta. Jakoś lubię w rowerach grzebać. Z fabrycznej specyfikacji pozostało: 1. rama (choć przemalowana) 2. amortyzator (jeszcze zipie) 3. hamulce (bez klamek) pełna dzisiejsza specyfikacja jest w moim garażu. Rower przechodził metamorfozy praktycznie co roku Teraz kiedy złożyłem w końcu sobie szosówkę, Lazaro pozostanie tylko rowerem wyprawowo - zimowym.
  17. Oryginalna rama Lazaro Integral u producenta kosztuje 150 zł - pisałem z nimi, moje malowanie było podyktowane chyba chęcią eksperymentowania i trochę tym, że fabryczne malowania w ogóle mi nie pasują.
  18. Jako autor tego wątku czuję się czasami informować o życiu mojego Lazaro. Rower został przemalowany, a dokładnie rama + amortyzator. Szczegóły niebawem wrzucę na bloga, ale w skrócie: rama została oczyszczona do zera, podkład antykorozyjny i farba chemoutwardzalna. Efekt? jak dla mnie czynnik wow! ale mam do niego sentymentalny stosunek. Koszt? Przy tej ramie wg mnie nieopłacalny.
  19. We wszystkim da się jeździć, zależy jak.
  20. Akurat w tym dziale to chyba się nie znajdzie taki który ci to doradzi
  21. Jeśli chcesz coś uniwersalnego to Ja od tego roku ujeżdżam : Continental Speed RIDE 622-42
×
×
  • Dodaj nową pozycję...