Sęk w tym,że ten rower miał też się sprawdzić w górach.Niestety się sprawdził,to co dotychczas sprawiało trudność na sztywnym 26 przelatuje jak czołg.
Więc zaczęło się szukanie prawdziwych ścieżek.....tutaj już nie jest tak wesoło.
O ile podjeżdza prawie wszystko,przejeżdża prawie po wszystkim,to tam,gdzie jest stromo w dół i niezbyt gładko........daje dupy,a ja najczęściej razem z nim,albo obok niego.
Kombinuję,jak wyleczyć tą jedną drobną przypadłość.
Wyrażnie czuć,że za szybko leci na ryj,temat kokpitu wyczerpałem,zostaje tylko złagodzić kąt,najłatwiej zwiększając skok.