Pijam w górach, często, w naszych,obcych.
Płynącą tak, stojącą - nie.
Nie sram bez powodu.
Staram się być przygotowany, do bidonu wrzucam 3-5 opakowań jednorazowych "soku cytrynowego", który podbieram z nawyku w knajpie,schronisku.
Jak trafię "za free" - robię zapas,nie psuje się, czyli odkaża też.
Taki rytuał, działa.
Nie testowane w tropikach, bo nie byłem.
.