Skocz do zawartości

TomoTonyHalik

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    195
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez TomoTonyHalik

  1. Nie ma co się bać trochę lżejszych dętek. O ile nie bierzesz naprawdę lekkich, to nie powinno być awaryjnie. Sporo zresztą zależy od opony. Ja sam mam ultralighty od maxxisa - 130 gram, przejeżdżone już sporo kilometrów i żadnego kapcia. Przez jakiś czas jeździłem na ultralight z przodu i zwykłej ciężkiej dętce z tyłu i to na tyle złapałem kapcia.
  2. Jako, ze wymieniłem kokpit, poprzedni idzie na sprzedaż: http://www.forumrowerowe.org/topic/136321-mostek-kierownica-element-helium-110mm-148-g-la-cela-560mm-150-g/
  3. Niestety, raz, że jest dwukrotnie droższa od wersji z 34 ząbkami, to jeszcze zamiast 11-tki ma na początku 12... Nie, już wolał bym odżałować i kupić na przód 29 ząbków zamiast 32 które mam teraz.
  4. Tak pytam. Z tego co do tej pory widziałem to większość HT na 26-tkach ma raczej mostki w okolicy 100 mm, kiery zaś 600 mm. Jak już widywałem jakiś wyjątek, to raczej w fullu lub 29-erze. Choć inna sprawa, że tak po prostu montują zwykle w rowerach katalogowych. Niewielu mam znajomych którzy eksperymentowali jakoś bardziej z różnymi setami kokpitu...
  5. Tylko że kierownica takiej długości to chyba tylko gięta? Prostych tak długich nie widziałem... No i taki set jak Twój to chyba nie pod moją ramę - ta ma dość wydłużoną geometrię (jest dłuższa niż większość 19-tek jakie widziałem)
  6. Chyba lepiej na części. Może i dłużej zejdzie sprzedaż poszczególnych elementów, ale cena powinna być lepsza niż za całość - jednak niewielu stać na takie wypasione dwa kółka. No i można by wtedy zostawić koła do nowego projektu - skoro twierdzisz, że zostajesz przy 26-tkach, chyba że planujesz zakup czegoś jeszcze lepszego... (karbon?) A pudło RS w tyle to przypadek, czy też masz już nowy amortyzator?
  7. Pojeździłem ostatnio trochę na swojej kolarzówce i fullu znajomego. I wyszło mi, że mój Accent podczas jazdy bardziej przypominał mi kolarkę, aniżeli rower typowo górski. (długi mostek, wąska kierownica, wyciągnięta pozycja na rowerze) Postanowiłem więc powoli coś z tym zrobić, bo nastawiam siebie i rower raczej na all-mountain, aniżeli jazdy szutrowo-asfaltowe. Na razie więc założyłem nieco krótszy mostek (90 mm) i szerszą kierownicę (580 mm). Kiera przy najbliższej okazji idzie do wymiany na jeszcze szerszą (chętnie bym powitał 620 mm, ale zadowolę się 600-tką), bo wydaje mi się ona nieco za wąska. Przy okazji zwiększyłem skok w amortyzatorze na coś koło 120 mm, (robiąc mu przy okazji przegląd i podstawowy serwis) I teraz pytanie: do jakich długości jest sens skracać mostek i wydłużać kierę, aby miało to sens i nie przesadzić? Pozostać na mostku 90mm i kierze 600mm, czy pójść o kilkadziesiąt milimetrów dalej w obu przypadkach? Druga sprawa: czy jest sens pakować w tą konstrukcję ramę full suspension? Jeśli tak, jaką wybrać żeby dobrze współgrała z przednim amortyzatorem?
  8. Niestety, ale dopóki nie wrzucisz jakiegoś naprawdę dużego blatu (44 i więcej) to o naprawdę dużych prędkości na długich prostych albo długich delikatnych zjazdach w miarę bezproblemowo nie osiągniesz. Ja w kolarce mam napęd 42/52 i 11-21 (najpewniej 21, ewentualnie 23) do tej pory w zasadzie nie zabrakło mi przełożeń by się rozpędzić, ponadto mimo wymagającej kombinacji 42-21(23) większość podjazdów pokonuję bezproblemowo - przy naprawdę ciężkich i długich czasem muszę jechać na stojąco żeby utrzymać porządną prędkość. Dla mnie to nie problem, bo jeżdżę rekreacyjnie a nie ścigam się w górskich rajdach, choć mając wybór wziąłbym kasetę 11-25 do aktualnego 42T z przodu (kupiłem kasetę okazyjnie, dlatego nie miałem wyboru) W rowerze górskim także mam 2x9 i także dość twardo 44/32 i kaseta 11-32. Zamienił bym to na 42/29 z kasetą 11-34, bo w górach w naprawdę trudnym terenie z plecakiem na tym co mam teraz było ciężkawo (plecak za ciężki i nie szło pokonywać podjazdów w pozycji stojącej) Ty zaś masz szosówkę, która ma delikatniejsze przełożenia od roweru, którym ja jeździł bym w all-mountain. Brak przedniej przerzutki, do tego ten rockring w obawie przed spadającym łańcuchem. A moim zdaniem powinieneś zacząć od odpowiedniego wyregulowania przerzutek, dokręceniu sprężyny w razie gdyby ciągneła za słabo i skróceniu łańcucha - wydaje się przydługawy do aktualnej konfiguracji. W MTB zdarzyło mi się, że spadł mi łańcuch przy zbyt nerwowej jeździe i zmiany biegów w trudnym terenie. W szosówce - odkąd ustawiłem prawidłowo przerzutkę i jej graniczne zakresy, łańcuch nie spada już niemal wcale. A już jak mi raz spadł, to robię cyk przednią przerzutką i dziad wraca na zębatki przy zakręceniu korbą, więc w trakcie jazdy rekreacyjnej to żaden problem. Dlatego zastanów się dokładnie nad ogólną koncepcją roweru i jego przeznaczeniem - już pomijam nawet aspekt kierownicy szosowej i zmiany jakie by ona wprowadziła, ale bardziej proponuję zwrócić uwagę na przełożenia - jakie zakresy są dla Ciebie niezbędne, jakie byś jeszcze chciał mieć, a jakie w ogóle nie używasz.
  9. Wspomniałem już o kilku zmianach w rowerze, ale nie podałem jak to przekłada się na wagę bajka - pora więc na aktualizację w tej kwestii: Koła wymienione na: Przód: piasta shimano HB-M495 centerlock (zamiast shimano HB-M525) Obręcz Mavic XM 317 (zamiast alexrims dx-24) Szprychy - żebym ja to wiedział Tył : piasta shimano HB-M765 centerlock (zamiast shimano HB-M525) Obręcz Mavic XM 317 (zamiast WTB Trail) Szprychy - DT, modelu nie znam Tarcze zaś zmienione na shimano 180 mm SM-RT79 Dętki Maxxis Ultralight Do tego zdjęta mała zębatka z korby. Waga roweru przed zmianami: 12880 Waga roweru po modyfikacjach: 12320 Udało się więc zejść o ponad pół kilo, przy czym ciągle przede mną wymiana opon - gdyby udało się zakupić Race Kingi w wersji Protection (interesuje mnie chyba tylko ta, ewentualnie w razie słabego budżetu zwykła zwijana) to zapewne uda się zejść poniżej 12 kilogramów. (aktualne opony ważą 692 i 694 gramy) A tu fotki roweru w aktualnej konfiguracji: Ze zmian na najbliższy czas szykuje się zapewne wymiana siodełka na fizika aliante S. Co prawda Kellys jest lżejsze, ale po ostatnim wypadzie w karkonosze mój zadek nie reaguje na to siodło już tak pozytywnie jak wcześniej. Może mi przejdzie za jakiś czas, ale jeśli nie, to wykręcam fizika ze swojej kolarki
  10. No tak, ale do barana raczej nie montuje się na wyjątkowo krótkich mostków z tego co pamiętam. Zawsze wydawało mi się, że krótkie mostki są do szerokich kierownic, jak w rowerach typowo górskich, zaś węższe kiery do dłuższych mostków - do szybszej jazdy po raczej prostych odcinkach. Także tutaj chyba nie za bardzo idzie przejść z krótkiego na jeszcze krótszy...
  11. Tylko że wtedy pozycja na rowerze zmieni się drastycznie. Skoro teraz już teraz masz bardzo krótki mostek, to do baranka zapewne trzeba będzie założyć dłuższy. Do tego sama kierownica wyjeżdżająca do przodu... W najlepszym wypadku będziesz musiał się przyzwyczaić do czegoś zupełnie innego. W moim odczuciu to będzie zmiana na lepsze, choć może Ty po prostu wolisz "wyścigowego holendra" ;p
  12. Rower w ten weekend przeszedł chrzest bojowy - zabrałem go na rajd po karkonoszach. Na podjazdach i prostych szedł jak burza, na zjazdach tylko doganiali mnie znajomi na fullach, choć zapewne to wina mojego mizernego doświadczenia jeśli idzie o jazdę w naprawdę trudnym terenie. (pierwszy raz z rowerem w górach) Tak skoro mowa o słabych umiejętnościach kierowcy, rower zaliczył już kilka wywrotek, z czego jedną z ładnym półtorametrowym lotem z górskiej półki - na szczęście miałem więcej szczęścia niż umiejętności i spadłem i stoczyłem się po skarpie pełnej liści Rower na szczęście jest cały i zdrowy, nawet wylajtowane dętki maxxisa mi nie strzeliły gdy gnałem po skałkach i kamieniach. Za to już szkło na dworcu kolejowym załatwiło mi dętkę w drodze powrotnej do domu. Teraz jednak czeka mnie wymiana napędu (potrafił mi przeskakiwać na podjazdach) i serwis amortyzatora (lagi zaszły strasznym syfem, skończyło się smarowanie w goleniach) Sprawdziłem przy okazji system, nad którym się zastanawiałem już wcześniej: napęd 2x9. Zdjąłem najmniejszą zębatkę w korbie, zostawiłem blat i średnią zębatkę (44/32 zęby) w kasecie zaś miałem standardowy układ 11-32. Co prawda znajomy ostrzegał mnie, że trzeba mieć żelazną łydę żeby na czymś takim jeździć w górach, ale ja w sumie dałem radę - podjeżdżałem pod każdy podjazd, poza tymi, które i tak nie było sensu pokonywać na kołach (stopnie skalne, zwały kamieni, plątaniny korzeni albo hardkorowe pochyłości, na których nawet znajomi z dużo lżejszymi przełożeniami dawali za wygraną i podprowadzali rowery. Jedynie gdy w drodze do/z schroniska, gdy to jechałem z ciężkim plecakiem (śpiwór, ubrania, jedzenie i woda na 3 dni) było mi naprawdę ciężko, nie mogłem podjeżdżać na stojąco i musiałem się ostro spinać żeby podjechać - nie było to jednak niemożliwe. (swoje niestety także utrudniał plecak - bez pasa biodrowego, na cienkich szelkach, bez wyściełanych pleców - w zasadzie to prosty wojskowy zapinany na komin i klapę worek z cordury, z szelkami i szczątkowym stelażem - dawał popalić plecom pod sam koniec) W sumie ponieważ nie lubię mieć 3 biegów z przodu (przyzwyczaiłem się do układu 2x9 w kolarzówce), a i tak napęd będę musiał zmienić w najbliższym czasie, planuję zostać przy dwóch tarczach z przodu, co najwyżej dokupię kasetę 11-34 zamiast 11-32. (chętnie wstawił bym 11-36, ale te są tylko pod 10-cio rzędowe napędy). Czas pokaże, czy to była dobra decyzja, jednak tak naprawdę zweryfikuję to dopiero na kolejnej wizycie w górach A, skoro zdjąłem małą tarczę, to muszę przełożyć jedną czy dwie podkładki z prawej miski suportu na lewą? (mam układ jedna z lewej, dwie z prawej - przy 2x9 powinno być dwie z lewej i jedna z prawej, czy 3 z lewej i żadnej z prawej? Teraz jeszcze muszę rower umyć, bo co prawda większość błota odpadła, dzięki czemu widać, że rama jest białego kolory, ale ciągle jest strasznie usyfiony po tym weekendzie
  13. Koła już gotowe. Jak wspomniałem pierwotnie były to koła pod Vbrake, musiałem przepleść piasty na shimanowskie z centerlockiem, oraz z względów estetycznych pomalować brzeg obręczy. Wyglądało to więc tak: Teraz zaś już po malowaniu (przetarcie wodoodpornym papierem ściernym i kilka warstw zwykłej farby w sprayu w matowej czerni) prezentuje się to tak: Z efektu jestem zadowolony, przez chwilę tylko żałowałem, że nie chciało mi się pomalować także szprych przed zaplataniem (w jednym były fabrycznie czarne, w drugim zwykłe, niemalowane). A tutaj dokładniejsze zdjęcia jak to teraz wygląda: Zdjęcia Jak widać przyszły także tarcze XT, niestety tylnego koła na razie nie mogę zamontować przez tarcze właśnie, bo nie mam drugiej zakrętki do centerlocka (niestety, myślałem że podejdą te od kaset, ale są za małe i w ogóle nie trzymają tarczy) - przejadę się więc do lokalnego serwisu i zapytam, czy by im się jakaś nie znalazła Jeśli idzie zaś o koszty wymiany: obręcze za darmo z roweru dziewczyny (jej dałem moje koła, bo zmieniałem jej hample na tarcze), piasty kosztowały mnie około 80 zł. Szprychy były z obręczami, koła przeplotłem sam, oddałem tylko koła do podciągnięcia szprych i centrowania (przy okazji wymienili mi kilka zajechanych nypli) i za tą operację zapłaciłem 35 zł. Wychodzi na to, że mam więc całkiem fajne i lżejsze koła (1923 gramy komplet) za nieco ponad 100 zł. Za tarcze zaś dałem około 50 zł - używki, trochę wyjechane, ale proste, nie mają luzów na nitach, na razie powinny wystarczyć. Jak już rozwiążę problem z nakrętką do centerlocka, to rower cały zważę - jestem ciekaw ile teraz schudnie
  14. Ostatnio w wolnym czasie przeplotłem obręczę mavica w nowe piasty pod tarczówki (zdziwiłem się, bo wysokość kołnierza w piastach deore pod V-brake, jest identyczna jak w deore/XT pod centerlock - nie musiałem nawet kupować szprych), wczoraj zaś odebrałem koła z serwisu, gdzie mi je ładnie wycentrowali. Teraz tylko muszę podmalować bok obręczy (obręcze pod V-ki, ja zaś chcę żeby były całe czarne, jak wersja disc). Ogólnie wychodzi na to, że niedużym kosztem (troszkę nieco ponad 100 zł - koszt obu piast i centrowania) mam lżejsze koła: przednie waży 863 gramy, tylne 1060 gram. Całkiem spoko, bo waga bardzo zbliżona do mavic crossride, które to domyślnie chciałem w przyszłości zamontować w rowerze (nie ze względu na wagę, ale wygląd - przyznaję się ;p ) Kupiłem też dętki maxxis ultralight, niestety w tym miesiącu nie starczy już kaski na nowe opony. Ale za to kupiłem też tarcze XT-ki, na aluminiowym pająku. Koła wykończę dzisiaj, tarcze przyjdą w następnym tygodniu. Oczywiście jak tylko wszystko to złożę w całość, jadę z tym na wagę
  15. Chciałem kupić sobie lekkie dętki, stwierdziłem że wezmę maxxis ultralight, ale jedna rzecz mnie zastanawia: dedykowane są one do opon 1,95/2,125 cala. Zamierzam w przyszłości zakupić Race Kingi o średnicy 2,2 cala (2,0 przez wielu uważane są za gorsze), więc czy dętki nie będą współgrać z oponą 2,2? (niby nieduża różnica między 2,125 a 2,2, ale cz ktoś już próbował zakładać taką dętkę do trochę szerszej opony? Dętka nie strzeli?)
  16. Aksiumy owszem, są bardzo ładne (rzadko rozmieszczone płaskie szprychy <3 ), dosyć mocne i ładnie się kręcą. Nie są jednak najlżejsze. Sam kupiłem aksiumy nówki sztuki za niecałe 600 zł, później jednak plułem sobie w brodę. Nie dlatego, że są to złe koła, ale zauważyłem pewną prawidłowość - średnio raz na dwa-trzy miesiące natykałem się na necie na sprzedawane Ksyriumy (nawet Elitki) w cenie około 600-800 zł za używki w naprawdę ładnym stanie. Dla mnie więc największą wadą Aksiumów było to, że nowe kosztują tyle , co okazyjnie wyrwane Ksyriumy - które są równie piękne (w sumie nawet piękniejsze, zwłaszcza w wersjach z wyższej półki), a przy tym zdecydowanie lżejsze. A głośna praca bębenka przydaje się w mieście - często nie trzeba trąbić/dzwonić/krzyczeć, bo słychać rowerzystę już z pewnej odległości. Co do eksploatacji i zużycia części napędu - chyba warto jest zainwestować w lepszą grupę. Szosówka nie zajeżdża tak części jak MTB, a jeśli dodatkowo idziesz w jak najlżejszą wagę, to sam masz już odpowiedź - lżejsza piasta, lżejsza kaseta. Drożej, fakt, ale raz na bardzo długi czas (o ile się nie ścigasz), więc na początku trochę kieszeń zaboli, ale później masz na długi czas spokój. I o ile nie będzie jakiegoś wypadku, a rower będzie regularnie serwisowany, to będziesz w stanie odłożyć te 250 zł na nowy zestaw raz na kilka (naście) miesięcy.
  17. Nie wyczułem jakiegoś dyskomfortu, ale dlatego, ze nie zabierałem rower na żadną dłuższą przejażdżkę, albo w trudny teren. Nie było w każdym razie jakiejś rażącej niewygody, która zmusiła by mnie do zastanowienia się, co jest nie tak. Jeśli coś konkretnego masz na myśli, jakąś sugestię w kwestii ustawienia - chętnie sprawdzę. W wolnej chwili oczywiście, bo aktualnie u mnie z tym bardzo kiepsko. A, oczywiście w kwestii budowy: pamiętaj, że ja po prostu kupowałem co akurat się nawinęło, wydawało się pasować i było tanie. Tylko dlatego udało mi się złożyć rower tak tanio. Stwierdziłem, że z czasem zauważę co byłbym skłonny zmienić, co mi nie pasuje - wtedy dokonał bym bardziej świadomego wyboru, uzbierawszy już w tym celu jakieś konkretniejsze finanse. Na tą chwilę chciałem złożyć rower, który będzie jeździł. Przez to zapewne rower może być nieco dziwny, brak tu dopieszczenia, które wynikało by ze świadomego wyboru części "na wymiar". Inna sprawa, że to pierwsza próba zmierzenia się z porządnym MTB, brak mi jeszcze obycia w kwestii geometrii i ustawień całości.
  18. Sztyce miałem tak wysuniętą z siodełkiem, bo wcześniej w rowerze był zamontowany epicon ze skokiem 140 mm - suport uciekał mi do przodu, musiałem to skorygować przesuwając siodło do przodu. Teraz w sumie bardziej skupiałem się na złożeniu całości do kupy żeby banglała, ustawieniem wysunięcia siodła się nie bawiłem jeszcze. Właśnie rozważałem wymianę sztycy na inną - lżejszą przy okazji (bez offsetu powinna być lżejsza), ale na razie wszystko ograniczają minimalne fundusze. Mostek wydaje się okej. Może i wymienił bym na krótszy, ale niewiele - z 1 cm. Na razie jednak nie kombinuję, bo gdybym wymieniał mostek, to pewnie i cały kokpit (zapewne poszedł bym w kierę średnicy 31,8) - a to wydatek. Zestaw który aktualnie mam jest lekki, wygodny (w tym dość wąska kierownica - szosówka przyzwyczaiła mnie do wąskiej kiery i długiego mostka). Był też śmiesznie tani. Na razie wolę doinwestować w koła, niż bawić się w zmianę kokpitu. Choć biorę to wszystko pod uwagę. Najpierw koła na te co już prawie mam (mavic xm 317 + shimano na centerlock). Do tego później lepsze opony i system bezdętkowy (albo chociaż wylajtowane dętki). Później będę albo zbierał kasę, albo polował na okazję i zainwestuję w lepsze koła. Jeśli to nie wypali, to zmienię kierę, mostek i sztycę.
  19. W końcu zebrałem się i zważyłem opony: ważą odpowiednio 692 i 694 gram. Mają świetny bieżnik jeśli idzie o przyczepność (nie jeździłem na nich dużo, bo raptem parę kilometrów, ale w warunkach śniegowych, błotnistych, lodowych i ogólnie mokrych, spisywały się nad wyraz dobrze - pierwsze naprawdę stabilne opony na jakich jeździłem (choć używałem głównie kendy i tanie micheliny). Mają też nietypowy wygląd, co dla mnie niekoniecznie jest zaletą. Waga jest jednak do zbicia, dlatego gdy będzie mnie stać, zapewne przejdę na Race Kingi Supersonic 2,2, i do tego jak dobrze pójdzie system bezdętkowy na mleczku uszczelniającym. Do tego zmiana kół na już-prawie-złożone mavic xm 317 (pod V-ki), przeplecione na piasty shimano pod centerlock (przednia deorka, tylna XT). Przy okazji zmiany kół, będę zmuszony wymienić też tarcze, pewnie będą to jakiś XT - może nawet uda się dorwać na aluminiowym pająku. W tym miesiącu priorytet to koła, później już wedle tego, co podyktują finanse - bo ciągle pozostaję przy niskobudżetowości projektu.
  20. Miałem co prawda tylko przez krótki czas hayesy (najniższy model - Ryde) i nie miałem z nimi dobrych doświadczeń. Kupiłem używki, działały dość drewnianie, z dużą mocą ale nieprzyjemnie. Klamka złapała luz, zaczęła dzwonić na kostce brukowej. Był problem z odpowietrzeniem. Poczytałem trochę o nich, sprzedałem i kupiłem shimano SLX. I te ostatnie jeśli bym wymieniał, to tylko na formule właśnie - ale to tak patrząc pod kątem skuteczność/awaryjność. PS: Jakiś czas temu widziałem na alledrogo formule RX, w pięknym stanie, z kompletem tarcz formuli za 400 zł. Więc da się lepiej, trzeba łowić okazję.
  21. 400 gram to gruuube przegięcie. Rozglądnij się za jakimś fizikiem - sam mam Aliante S ważące około 260 gram, jest bardzo fajne - odpowiednio miękkie, kształt także mi bardzo odpowiada. Kolega też swego czasu przymierzał się do fizika - bo również bardzo fajnie mu leżało, ale koniec końców znalazł coś bardzo podobnego kształtem i ogólnie wyglądem, chyba od selle italia. (wspominał, że wybrał je, bo był to porównywalny model z siodłem fizika, w dodatku lżejsze - coś nieco ponad 200 gram) Użytkuję też w rowerze MTB Kellys Ultraform Titanium - lżejsze, ale już sztywniejsze. Nie jest to jednak decha, trochę tam jest tego obicia, ale musi podejść kształtem, bo inaczej tyłek może protestować. Siedziałem także na Selle Royal, na tym modelu z royalgelem - pod palcem fajnie miękkie, ale wolałem nieco sztywniejszego fizika, w którym się tak nie zapadam i które - w razie nagłych obciążeń, jak dobicie tyłkiem na nierówności, bardzo fajnie pracuje i absorbuje wstrząsy - nie ma się wrażenia, że dochodzi się do końca obicia i "wali w dechę".
  22. Dlaczego zamieniłeś spoko hample formuli, na Hayesy? Wagi na tym nie zbiłeś, a i prawdopodobnie kupiłeś bardziej awaryjny i mniej polecany hamulec...
  23. To w sumie nie jest tak, że rama jest wiotka - bo w newralgicznych miejscach jest sztywna - po prostu wykazuje się pewną "pracą" poprzeczną, raczej nie wyczuwalną w trakcie jazdy, ale do zauważenia przy postoju i napieraniu na pedał. Ale to rama szosowa, smuklejsza, większa i wyższa od ramy MTB - nie wiem jak wygląda charakterystyka tej drugiej. Jak wspomniałem rama karbonowa jest nie tyle delikatna, co po prostu mi jest ciężko poczuć się na niej tak pewnie, jak na aluminiowej. (nie jeździłem na jakoś bardzo wylajtowanych ramach aluminiowych, najlżejsze co ujeżdżałem to jakaś cieniowana 1,75 kg wagi, więc to jeszcze nie wydmuszka) Po prostu rama sprawia wrażenie delikatniejszej - bo nie mówię, że delikatniejsza jest. Zapewne tak jak koledzy wcześniej wspomnieli, karbon 1,4 kilo będzie wytrzymalszy od aluminium 1,4 kilograma. No i karbon - w przypadku pęknięcia od uszkodzenia mechanicznego (gdzieś na rurze a nie na mufie) można jeszcze naprawić w dobrym warsztacie, z wgniecioną i pękniętą cieniowaną aluminiową ramą już tak łatwo nie będzie. Alu łatwiej jest naprawiać na mufach i łączeniach.
  24. Karbon naprawdę sporo wytrzyma. W zasadzie nie są mu straszne żadne naprężenia jakie napotka podczas jazdy - nawet w dość ciężkim terenie. Problemem są dopiero urazy mechaniczne obiektami z zewnątrz - tłukące o ramę kamienie, zarycie ramą o podłoże/konar, czy jakaś poważniejsza wywrotka powodują zimny dreszcz, bo każde z wymienionych sprawia wrażenie dużego prawdopodobieństwa wystąpienia usterki. Nic co prawda mi się w mojej karbonowej ramie nie zepsuło, ale jest ten strach i niepewność. Tym bardziej, że moja rama w jakimś stopniu pracuje (ale to rama szosowa - nie wiem jak jest w przypadku karbonu pod MTB), co wzmaga wrażenie delikatności konstrukcji - zwłaszcza przy bardzo mocnym depnięciu na pedał. Sam raczej nie połasił bym się na karbonową ramę do roweru górskiego, ale głównie dlatego, że było bi mi jej szkoda. Wolał bym kupić porządną sztywną aluminiową i jakieś wypasione kółeczka - możliwe jak najbardziej pancerne przy jak najmniejszej wadze. Z drugiej strony jak kogoś stać i nie będzie mu tak szkoda (bo nie musi tak jak ja - biedny student - odkładać szmat czasu na taką zabawkę), to droga wolna. Najdroższe i bardzo specjalistyczne rowery są robione na karbonach - nie jest więc to jakiś nieuzasadniony materiałowy wymysł.
  25. Heh, poprawiłeś mi humor z tą ceną Wszystkie części nówki?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...