-
Liczba zawartości
8 379 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
8
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Blogi
Kalendarz
Collections
Zawartość dodana przez mklos1
-
Tata powinien Ci zafundować nowy zestaw klocków. Gdyby to były metaliki, to można by wypalić w piekarniku. Przy żywicznych - kaplica.
-
@@ummagumma, Bardzo wiele osób na tym forum ma syndrom prepersa. Model 3.9 jest w zupełności wystarczający do bardziej agresywnej jazdy. Lepsze przerzutki nie wniosą nic ciekawego do tematu, bo jazda w terenie to przede wszystkim technika jazdy a nie sprzęt. Jedyne co kusi, aby dołożyć to powietrzny amor. Podstawową bolączką obu modeli zarówno 3.9 jak i 4.9 są hamulce z najniższej półki. Podsumowując - na razie nie ma sensu dokładać. Przykład z mojego podwórka. W zeszłym roku zmieniłem przerzutkę z Deore na LX. Gdyby nie fakt, że zmieniłem także manetki (a Alivio na LX), ogólna jakość pracy napędu pozostałaby bez zmian. Jeżeli chce się odczuć zmianę, uważam, że musi być to zmiana o dwie grupy wyżej. Inaczej to nie ma większego sensu.
-
@@BogdanBike, Domofon nie daje żadnego bezpieczeństwa. Pokonanie go nie jest żadnym problemem. Dzwonisz po kolejnych mieszkaniach. Zawsze znajdzie się ktoś kto bez pytania otworzy drzwi. A jak coś takiego się nie uda, to często można wejść z kimś... Pierwsza zasada bezpiecznej piwnicy to drzwi. Nie mogą być ażurowe (swego czasu bardzo popularne). Nie dość że "same" się otwierają, to można z zewnątrz obejrzeć dokładnie zawartość piwnicy. Jeżeli drzwi są solidniejsze być może masz życzliwego sąsiada, który opowiedział komuś jak dobry rower masz... Takie kradzieże nie zdarzają się z przypadku. Kilkadziesiąt piwnic i akurat trafiło na Twoją... Mało prawdopodobne.
-
Kontrole są potrzebne, bo mają czynnik prewencyjny. W przypadku pijanych kierowców kontrole to bardzo ważny element prewencji. Gdybym miał wybierać, to wolę aby do wypadku nie doszło, niż potem wątpliwą satysfakcję z tego, że sprawca zostanie ukarany.
-
Przez przypadek przyznałem Ci punkt reputacji, bo mam brudną podkładkę i myszka mi skacze po ekranie. Nie masz racji. Tyle w temacie.
-
Po trzech piwach to nawet u nich grozi mandat ponad 100 euro - o ile dobrze pamiętam - chyba że ich piwo jest bardzo słabe...
-
Hmmm... Nie widzę związku pomiędzy drwieniem z Polaków a różnicą w procentowym udziale pijanych kierowców w wypadkach w Holandii i w Polsce. Może są po prostu są bardziej świadomi i odpowiedzialni pod tym względem. Może tam ludzie po prostu dla zasady nie wsiadają po alkoholu za kółko, bez względu na to czy mogą czy nie.
-
Może dlatego jest szanowanym obywatelem, bo udział pijanych Holendrów w wypadkach drogowych to 2.4%, a Polaków 9.2% (w tym samym 2009 roku). Źródła: http://polonia.nl/?p=2524 http://statystyka.policja.pl/st/ruch-drogowy/76562,Wypadki-drogowe-raporty-roczne.html Fakt, że dane dotyczą samochodów, różnica w liczbach pokazuje, że mamy inne podejście do alkoholu i prowadzenia pojazdów niż Holendrzy.
-
Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=1929 Generalnie odkąd pamiętam temat jazdy rowerem po spożyciu alkoholu był zawsze kontrowersyjny. Swego czasu rowerzysta pod wpływem był traktowany jak przestępca i wielu "cyklistów" siedziało w więzieniu. Czy państwo było tak represyjne w stosunku do rowerzystów? Nie. Wyroki za jazdę pod wpływem zapadały zwykle w zawieszeniu. "Cyklista" szedł na odsiadkę zwykle w wyniku recydywy lub odwieszenia wcześniejszego wyroku. Ale jakiś czas temu ustawodawca zakwalifikował prowadzenie roweru pod wpływem jako wykroczenie. Wielu poczuło ulgę, bo wyrok w zawiasach, to wciąż wyrok i człowiek trafia do KRK. Wykroczenie w Polskim wymiarze sprawiedliwości to żadna kara, a ten fakt nie jest nigdzie rejestrowany. W tym roku jednak znowelizowano przepisy i zaostrzono kary, w tym za jazdę rowerem pod wpływem. Teraz zapłacimy 500 PLN. Czy to mało czy to dużo? Trudno powiedzieć. Dla niektórych to dniówka, czyli żadna kara, a niektórzy muszą na tą sumę pracować ponad tydzień. Tylko czy nad naszą głową zawsze musi wisieć jakiś miecz Damoklesa w postaci kary? Dlaczego rozsądku trzeba zawsze uczyć batem?
-
[ MTB na sztywnym widelcu ] + napęd bez przedniej przerzutki
mklos1 odpowiedział moby1655 → na temat → Druciarstwo rowerowe
Zwykle instalując sztywny widelec zaburza się geometrię, gdyż współczesne ramy MTB są dostosowane do widelców o skoku 100mm. Zamienniki 1:1 nie są jakoś mocno rozpowszechnione. Surly robi takie, ale to koszt... Nie bardzo rozumiem, co kolega miał na myśli przez stwierdzenie "zniwelowania masy roweru". Przy 130kg ja osobiście bym widelec zostawił. -
Rower jako transport – rzucam to!
mklos1 dodał komentarz → mklos1 wpis na blogu → Boso, ale na rowerze
Z pewnością nie sto lat. Przed wojną rowery przecież istniały. W naszym przypadku rower jako transport miejski został zabity przez realny socjalizm. Nie tylko technologicznie, ale ideologicznie przede wszystkim. Wszyscy poszukiwali tego Świętego Graala jakim był samochód. Infrastruktura i dostępność rowerów niewiele pomogą, bo to ludziom najpierw musi przestawić się w głowie, że samochód nie jest już oznaką luksusu i prestiżu. Podejrzewam, że jeżeli dobijemy do procentowego udziału takiego jak ma np Kopenhaga, to zajmie nam to raczej kilkadziesiąt lat niż kilka. Wydaje mi się, że przyrost rowerzystów transportowych nieco wyhamował od 2011 roku (gdy wróciłem na rower). Bardzo wiele osób dojeżdża do pracy rowerem tylko przy dobrej pogodzie, szczególnie to widać wiosną i wczesną jesienią, gdy lekkie ochłodzenia czy opady wymiatają ze ścieżek znaczną część rowerzystów. -
Rower jako transport – rzucam to!
mklos1 dodał komentarz → mklos1 wpis na blogu → Boso, ale na rowerze
Co prawda nie szukałem szczególnie intensywnie, ale nie nie jest łatwo znaleźć aktualne dane na temat podziału modalnego. Generalnie w krajach dawnego bloku wschodniego króluje samochód, a rower jest na poziomie tzw błędu statystycznego, czyli jego obecność nic nie wnosi do tematu. -
Dzięki za uznanie Postanowiłem w tym roku nie robić podwójnego dystansu, tylko minimum - jeżeli chodzi o dojazd do pracy. Może dzięki temu starczy mi siły na jakieś inne rowerowe trasy. Może uda mi się objechać KPN w całości. W zeszłym roku poległem, właśnie przez zmęczenie codziennymi dojazdami do pracy. Uczepiłem się w sowich wpisach Masy bezKrytycznej (w szczególności Warszawska Masa bezKrytyczna), gdyż ta jest szczególnie kojarzona z rowerzystami. Niestety ogólnie kojarzona jest negatywnie ze względu na swoje przejazdy. Jako rowerzysta dojeżdżający do pracy nie jestem w stanie odciąć się od tej organizacji. Chcąc nie chcąc wszyscy rowerzyści są z nią kojarzeni. Obok pozytywnej działalności w postaci brania udziału w projektowaniu infrastruktury (patrz także Zielone Mazowsze), kreują też czarno-biały, całkowicie fikcyjny świat, w którym są rowerzyści bez skazy i chamscy kierowcy-mordercy. Bum rowerowy wciąż trwa. Pojawia się wielu nowych, niedoświadczonych rowerzystów, którzy szukając rowerowych informacji, trafiają do tego świata artykułów i komentarzy. Taki rowerzysta jest bardzo podatny na sugestie Masy bezKrytycznej. Sam kiedyś trafiłem do tego bezKrytycznego świata, ale po dłuższej przerwie i 3 latach regularnych dojazdów do pracy, zobaczyłem, że wygląda on zupełnie inaczej niż jest przedstawiany. Nie chcę siedzieć cicho i nic nie mówić, bo milczenie oznacza zgodę. Masa bezKrytyczna ma bardzo duże audytorium. Przemilczane tematy skutkują tym, co mamy na drodze. Przykład. Jeżeli ścieżka jest wąska i muszę się minąć z innym rowerzystą, to gdybym ja trochę się przesunął i on, to wszystko odbyłoby się bezproblemowo. Bezpiecznie będzie wtedy, gdy będziemy gotowi rezygnować ze swoich przywilejów i wygód na rzecz innej osoby. Jest nas coraz więcej, więc takie zachowanie staje się koniecznością. Na chwilę obecną bezKrytyczni forsują stanowisko egzekwowania swoich przywilejów do bólu, przez co rowerzyści stają się na drodze egoistami, zarówno w stosunku do innych użytkowników (samochód, pieszy) jak i w stosunku do innych rowerzystów.
-
Rower jako transport – rzucam to!
mklos1 dodał komentarz → mklos1 wpis na blogu → Boso, ale na rowerze
Sakwy w trekingowym mam prawie od początku, lusterka (dwa) kupiłem jak tylko dojazdy stały się regularne. Trąbka to chyba jednak za dużo. Zauważyłem, że dzwonek jest skuteczny w większości przypadków. Pozostała reszta także dzwonek słyszy ale celowo nie reaguje - widać to po zachowaniu. Trąbka niewiele pomoże. -
Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=1901 Myślałem, że uda się jeździć samochodem do pracy, a rowerem po - niestety nie udało się. Dojazd do pracy mam dobry, więc samochód czasowo wygrywa, ale są jeszcze inne aspekty, których nie doceniłem. Zazdrość. Czy zazdrość może być pozytywna - jak najbardziej. Troszeczkę muszę zmienić formę dojazdów. 50km dzień w dzień to za dużo. Jest to bardzo męczące w perspektywie dłuższego okresu. Po miesiącu, dwóch zaczyna się to odbijać na chęci do robienia czegokolwiek. Skutkiem tego zeszły rok spędziłem praktycznie na asfalcie. W terenie jeździłem niewiele. Może uda się to zmienić w tym roku. Jak co roku pojawiają się "kontrowersyjne" artykuły związane z rowerzystami wywołujące oburzenie środowisk pro-rowerowych. Niektóre są sensowne, niektóre to po prostu dziennikarki trolling mający na celu wywołać/podsycać wojnę polsko-polską. Według mnie artykuł wytykający rowerzystom jazdę po chodniku nie powinien wywoływać żadnego oburzenia. Wiedziałem, że prędzej czy później na swoim profilu facebook'owym Masa bezKrytyczna skomentuje ten artykuł... Długo nie trzeba było czekać i schemat ten sam. Ucieczka od prawdy, zawsze w opozycji przez próbę zrzucenia winy na innych.
-
Rower jako transport – rzucam to!
mklos1 dodał komentarz → mklos1 wpis na blogu → Boso, ale na rowerze
@@KrisK, Z pewnością nie zgodzę się stwierdzeniem, że rower w dojeździe do pracy w dużym mieście to jedynie słuszne rozwiązanie. Należy rozpatrzeć konkretny przypadek. Mam miesięczną próbkę. Samochód bije wszystkie inne formy transportu na głowę. Teraz, gdy zakończyli mi budowę linii tramwajowej na dzielnicy, będzie pewnie jeszcze lepiej, ale... A! Może później. Co do herezji... Niektórzy są tak zdeterminowani, że pojadą wszędzie, nawet po dachach samochodów. Mi jazda, gdzie każdy metr ulicy muszę zdobywać rozpychając się łokciami i praktycznie z rurą wydechową w ustach, nie odpowiada - stąd nadłożony mniejszy lub większy dystans. Może niektórzy mają taki sposób na życie - ale to nie moja bajka. Generalnie dobrą praktyką jest, aby skrajne noty odrzucić - tak jak w ocenie skoków narciarskich i wyciągnąć średnią. @@bwbw, Tu zahaczyłeś o ciekawy temat. Jazda transportowa, czyli z angielska commuting to nie jest sport - mimo że wysiłek fizyczny jest i środek ten sam. Tego połączyć się nie da, mimo iż pewne jednostki na siłę próbują z wątpliwymi skutkami jeżeli chodzi o ogólnie pojęte bezpieczeństwo. -
Boostery można kupić ale do zwykłych rowerów sie nie jadają ze względu na większy rozstaw piwotów. Ja tak umoczyłem kasę kupując boostery Echo.
-
W zależności od tego ile dziecko przebywało w szpitalu, może być nawet odpowiedzialność karna.
-
Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=1892 11 marca 2015 w Pruszkowie doszło do dość poważnego wypadku, którego winien był rowerzysta. Dziecko trafiło do szpitala z poważnymi obrażeniami, a sprawca zbiegł. Jako, że szczęście sprzyja zwykle głupcom, zapewne się nie pomylę, jeżeli stwierdzę, że do tej pory nie został odnaleziony. I stąd moje pytanie. Czy znów środowisko przejdzie obok tego bez słowa? Czy jeździmy bezpiecznie? Ile jeszcze czasu upłynie lub co musi się stać, aby zaczęło się mówić, że rowerzysta jest także odpowiedzialny za bezpieczeństwo na drodze. Co myślicie na ten temat?
-
1) Jednostonne SPD trenowałem na przełomie 2013/2014 roku. Jeżeli się często wypinasz/wpinasz (np ruch miejski) to takie rozwiązanie jest naprawdę problematyczne. Jeżeli pedał zawsze obróci się na stronę zatrzasku - fajnie. W zwykłych butach będziesz go musiał zawsze przewrócić. Z której strony nie spojrzeć niedogodność jest. 3) Tak ciężki, ale jest pewien niuans. Widelce amortyzowane są dłuższe niż widelce sztywne. Montując pierwszy lepszy widelec sztywny, rower "poleci" ci do przodu (tak jakbyś zamontował mniejsze koło). Musisz kupić specjalny widelec, który będzie zamiennikiem dla amora. Niewiele firm takie widelce produkuje i są drogie. Oczywiście, żeby nie było - da się coś takiego zrobić, bo czasami ludzie jeżdżą ze sztywnymi widelcami na ramach pod amor. Możesz spróbować i się przekonać, czy coś takiego Ci będzie odpowiadać. Jednak po co tworzyć rower dr. Frankenstein'a, skoro rozwiązanie większości Twoich problemów jest na rynku. Ten rower nigdy szosówką się nie stanie, a pieniądze będą uciekać.
-
Trochę da, ale moim zdaniem wkład finansowy jest niewspółmierny do zysku. Sprzedaj to co masz w stanie obecnym i kup przełaj. Jak chcesz mieć 9-rzędowy napęd to do wymiany jest manetka i łańcuch (9-rzędowa kaseta jest węższa). Geometria ramy jest dostosowana do amora, może być problem z doborem widelca, żeby nie zaburzyć geometrii. Mam SPD jednostronne. Nie polecam. Jeżeli SPD to tylko i wyłącznie obustronne.
-
@@grzechu83, Jeżeli znasz geometrię ram, to odejmij długość tylnych wideł, pomnóż przez dwa i wyjdzie ile z grubsza zabraknie łańcucha. Wszystko zależy od tego jaki jest stan faktyczny i jak był dobrany łańcuch do roweru 26". Bez tych danych to wróżenie z fusów. Różnica +/- 1 ogniwo (1" ~ 25mm) można bez problemu zaakceptować.
-
Rower jako transport – rzucam to!
mklos1 dodał komentarz → mklos1 wpis na blogu → Boso, ale na rowerze
Trasa 9km jest tylko teoretyczna. Jazda nią wiąże się z przeciskaniem między samochodami lub jazdą dziurawym chodnikiem - a to nie są moje klimaty. Minimum rozsądne ~13km. Jeździłem 25km bo to była jedyna szansa na większy wysiłek fizyczny. Jazda rowerem do pracy i potem przesiadka znów na rower pochłania praktycznie cały dzień, a na to nie mogę sobie pozwolić (poza tym to nie rozwiązuje problemu zmęczenia przychodzącego z czasem). Mam taką pracę jaką mam - jest męcząca. Muszę spróbować innej koncepcji rowerowania i zobaczymy co z tego wyjdzie. -
@@Bajerniak, Jestem tego samego zdania co Tobo. Przeznaczanie całego budżetu czy wręcz jego naciąganie, a potem rachowanie każdej złotówki i rezygnowanie z tego czy tamtego to bezsens. Kask w lesie moim zdaniem jest obowiązkowy. Nie będę mówił wzniosłych tekstów o ratowaniu życia, ale o zwykłej ochronie łepetyny przed gałęziami. Czasami zdarza się, że przejeżdża się węższą ścieżką i o coś się zahaczy. Bez kasku może być różnie. Gdzieś na tym forum wrzuciłem zdjęcie mojego kasku, którego skorupa jest prawie całkowicie przebita przez gałąź. Gdybym wtedy go nie miał - kilka szwów murowane. Ubranie nie jest niezbędne, ale znacznie podwyższa komfort jazdy. Nic się nie zawija, podwija i nie namięka potem... Jak trafisz na sportowe siodło (co przy takiej kwocie roweru jest raczej pewne) pampers może być niezbędny, żeby pojechać dalej niż kilka km.
-
Rower jako transport – rzucam to!
mklos1 dodał komentarz → mklos1 wpis na blogu → Boso, ale na rowerze
Do pracy mam około 9km (najkrótszy możliwy dystans). Jednak zarówno samochodowo jak i rowerowo to dramat. Do KPN mam 10km. Musiałbym na głowę upaść, żeby się przeprowadzić bliżej pracy... No chyba że bliżej KPN... Jazda rowerem po mieście mnie nie kręci. Jest coraz mniej bezpiecznie. Pełno ludzi, którzy nie są świadomi, co się wokół nich dzieje i mnóstwo idiotów, którzy mają w d... co się wokół nich dzieje (pod tym względem zachowujemy się gorzej niż kierowcy). Po pewnym czasie taki kwaśny klimat zaczyna negatywnie oddziaływać na człowieka. Może po prostu czara goryczy się przelała w moim przypadku...