Skocz do zawartości

mklos1

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    8 379
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez mklos1

  1. mklos1

    Najdroższy serwis w historii

    Dojazd do zaufanego serwisu kosztuje mnie 8,80 PLN I nie jest on tani - więc pewnie byłoby koło 20 PLN. Nie chodzi to jednak o pieniądze, tylko o czas. Poza tym kolekcjonuję różnie nieprzydatne narzędzia. Zaleta tego jest taka, że jak coś potrzebuję, to wyjmuję z szafy... No ale cóż. Za wygodę trzeba płacić.
  2. mklos1

    Najdroższy serwis w historii

    Pod warunkiem że widelec ma wylot przez który przejdzie... Ja nie miałem takiego komfortu... Narzędzie TNS-4 jest wygodne... Jedyny i wyłączny powód.
  3. "Pojechałem" dzisiaj do serwisu... Chciałem, żeby przycięli mi widelec i nabili gwiazdkę (czy tam szyszkę). Zapłaciłem... 150 PLN!!! Najdroższy serwis w historii. Gdzie taki serwis? U mnie w domu. Sprawiłem sobie narzędzie Park Tool TNS-4. Służy do obsadzania gwiazdek w rury sterowe 1" oraz 1-1/8". Gdzie tu rozsądek... Nabicie jednej gwiazdki kosztowało jakieś chore pieniądze (149 PLN). Może ktoś się śmiać i powiedzieć, że jestem idiotą, bo gwiazdkę można nabić za pomocą byle śruby. Można - oczywiście że tak. Są na Youtube magicy co potrafią układy BGA lutować opalarką. Ja takim magikiem jednak nie jestem. A ten klucz gwarantuje właściwe nabicie. Nie ma opcji, aby gwiazdkę obsadzić krzywo. Jedyne o co trzeba się martwić to właściwe unieruchomienie widelca. Operacja trwała może 10 minut wraz z przycięciem widelca (90% czasu). Gwiazdka weszła jak w masło na odpowiednią głębokość, bez narażania widelca... Mam jeszcze dwa narzędzia Park Tool: obcinaczki do linek i pancerzy oraz klucz do łożysk Hollowtec. Obcinaczki są warte swojej ceny. Są ostre i precyzyjne. Klucz... Tutaj to już się przyznam sam - nieuzasadnione burżujstwo. Są inne klucze równie dobre - np marka BikeHand robi niezłe narzędzia w dobrej cenie - mam klika narzędzi tej marki. Żeby nie było, że robię na forum kryptoreklamę, to powiem, że są inne marki - tańsze: Mighty (65 PLN), instalacja tylko w rurze 1-1/8" Pedros (99 PLN), instalacja gwiazdek 1" oraz 1-1/8" BikeHand (36 PLN), do instalacji gwiazdek w rurze 1-1/8". Park Tool TNS-1 (??? PLN), uboższa wersja TNS-4. Instalacja w obu rozmiarach rury
  4. mklos1

    Postęp

    Za duży brzuch i za słabe plecy. Jeździłem kiedyś na klasycznej szosie... Baranek mi nie podchodzi...
  5. mklos1

    Postęp

    Pierwsze śliwki robaczywki... Założyłem korbę i osprzęt. Korba wchodziła bardzo opornie, mimo obfitego posmarowania osi. Musiałem użyć gumowego młotka. Ale udało się - chyba bez szkody dla niej... Tak jak przypuszczałem... 2mm podkładka ratująca suport popsuła linię łańcucha. Na przełożeniu 30x25 przekos jest wyraźny. Tragedii nie ma. Da się jeździć. Może z czasem znajdę kogoś, kto się podejmie ponownego przegwintowania suportu (kolega blat23 już mi podrzucił lokalizację). Waga roweru... Jest nieźle. Szkoda, że wziąłem korbę 3-rzędową. Ciężka jak nie wiem.
  6. mklos1

    Czas apokalipsy

    Jest szansa... Póki co nie będę się do tego dotykał... Chyba że będę miał problemy z linią łańcucha.
  7. mklos1

    A może by tak do pracy...?

    Do pracy dojeżdżam regularnie od 1,5 roku (z przerwą na zimę). Jeżeli chodzi o ubranie przeciwdeszczowe to nie wyobrażam sobie używania poncza (w jakiejkolwiek formie i cenie). Latem, gdy jest ciepło, nie używam ubrania przeciwdeszczowego w ogóle, ewentualnie lekka kurtka (stroje team'owe). Gdy się zrobi chłodniej mam Endurę Luminite + spodnie TechPant. Zestaw niezły, bo nie gotuję się natychmiast tak jak w teamowej kurtce, ale tak czy inaczej trzeba uważać z ostrością jazdy... Poza tym nawet Endura w tej cenie nie jest nieprzemakalna. Jakiś czas temu jechałem około 40 minut w bardzo silnym deszczu. Strój się poddał. Jadę trasą zbliżoną do komunikacji miejskiej. Jeżeli zsynchronizują mi się środki transportu, nie mam szans być szybciej - taka sytuacja zdarza się jednak rzadko. W godzinach szczytu, poza sezonem urlopowym jestem do przodu o jakieś 10-15 minut, a ostatnio nawet więcej.
  8. mklos1

    Na kołach

    Mimo zerwania gwintu w suporcie, będzie żył! Rama Ridley, po renowacji. Niestety lakier nie jest najwyższych lotów - zwykły. Zaleta - dał się szybko i bezboleśnie usunąć. Wada - trzeba na niego uważać. Rama jest lekka będzie fajny rowerek. Smuci mnie tylko to, że nie bardzo wiem, w jakim stanie była rama przed renowacją... Jeżeli była spawana, to została pospawana całkiem nieźle, gdyż nie widać, by spawy różniły się stylem wykonania. Albo szpachla przykryła wszystko... Nie mniej jednak. Stery nabite (po akcji z suportem, nie chciałem ryzykować - poszedłem do serwisu). Teraz tylko przyciąć widelec i nabić gwiazdkę. Osprzęt full Sora (odstępstwo na kierownicy Alivio/Avid). Suport (i łańcuchy) Dura Ace - najtańszy z gwintem M36 (włoski), który znalazłem. Zobaczymy, czy uda mi się go w przyszłym tygodniu postawić.
  9. Moim zdaniem nie ma sensu. Jesteś zmuszony do posiadania hamulca tarczowego... Szybki - pozbywaj się każdej zbędnej masy.
  10. Bez okularów nie wsiadam na rower. Zawsze, gdy ich nie miałem coś do oka mi wpadało. Raz załatwiło mnie tak, że przez kilka dni oko miałem tak czerwone, że kogo nie spotkałem, ten pytał od razu co mi się stało...
  11. mklos1

    Czas apokalipsy

    Parafrazując kapitana Picarda: "Opatrzność strzeże małe dzieci, głupców i ramy o sygnowane logiem Ridley... ". Kilka dni temu o mały włos nie przegwintowałem sobie haka gwintem 10x1.5 (powinien być 10x1.0) - uratowałem... Dzisiaj, mimo że udało się oczyścić gwint suportu, nie oczyściłem gwintu wkładu z jakiegoś niebieskiego świństwa i jeszcze wkręcałem na sucho... Skutek. Zniszczony gwint we wkładzie. Szczątki gwintu skleiły się z gwintem w środku i nie idzie ich usunąć. Szczęście w nieszczęściu uszkodził się koniec. Po podłożeniu podkładki około 2mm (która i tak byłaby konieczna), wkład daje się wkręcić i trzyma się dobrze. Niestety bez przegwintowania ramy nowego wkładu nie da się wkręcić. Jak nie znajdę serwisu, który ma gwintownik pod gwint włoski (M36), to rama będzie jednorazowego użytku dopóki nie zniszczy się wkład...
  12. Źródło: [Warszawa] Serwis - usunięcie lakieru z gwintu suportu
  13. Jak się ma wszystko dobrze uszczelnione to jest ok. A z uszczelnieniem bywa różnie... Łożyska w moich pedałach są np "otwarte".
  14. mklos1

    ATB

    Szklanka może być w połowie pusta lub w połowie pełna. Zależy z której perspektywy się patrzy. Tej sztuce bliżej do roweru miejskiego niż MTB. Co by nie było... Pamiętam jak nabywałem mój pierwszy rower "górski" na początku lat 90'tych to generalnie wszystko było w wersji ATB. Geometria XC wtedy jeszcze nie istniała, chyba że dla wtajemniczonych i wybranych. Miejskie rowery były robione właśnie według tego wzorca... opona terenowa i jechane... Ale to były czasy, kiedy przez pokazanie się rowerem inny niż górski można było narazić się na śmieszność i drwiny... Teraz też tak jest, ale znacznie mniej...
  15. Wpis ten dedykuję mojemu pierwszemu pracodawcy, który nie znając właściwej wymowy słowa Kärcher, mówił soczyście [kreszer]. Ostatnio szlag mnie trafił, bo gdzie się nie dotknąłem mojego roweru, tam byłem umazany ciemnym pyłem z ulicy. Zatem stwierdziłem, że jednak będę jeździł na myjnię - a niech się dzieje. Na myjni byłem już 3 razy. Jak dotąd nic się nie stało i po wnikliwych obserwacjach nic się nie stanie, przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności. Zalecenia: 1) Rower myjemy w pozycji stojącej. W żadnym wypadku nie kładziemy go ziemi. 2) Demontujemy wszelką elektronikę (wyjmujemy licznik z bazy, wyjmujemy baterie z podtrzymania lampki), wyłączamy lampki, jeżeli nie ma możliwości prostego demontażu. 3) Podczas mycia piast, suportu należy uważać, aby strumień wody był pod kątem około 90 stopni do osi. Położenie roweru na ziemi i skierowanie strumienia na piastę lub sport skończy się niechybnie wciśnięciem sporej ilości wody do wnętrza. 4) W przypadku mycia kasety należy skierować strumień w podobny sposób. Kąt 90 stopni do osi lub jak kto woli równolegle do płaszczyzny koronek. 5) Podczas mycia zachowujemy odstęp 30-40 cm od mytego komponentu. Jeżeli komponenty są delikatne, typu lampki, manetki itp należy oddalić lancę jeszcze bardziej, żeby bez potrzeby nie zalewać wody do środka. Niektóry typ brudu na ramie jest trudny do usunięcia. Wtedy można punktowo przyłożyć lancę odpowiednio bliżej. 6) Pod żądnym pozorem nie używaj opcji woskowania. Wosk z lancy poleci wszędzie, także na tarcze i klocki... O przerzutki i łańcuch nie należy się martwić. Lepiej je zalać wodą pod ciśnieniem, niż pozwolić by pracowały ubłocone. Może się to zemścić w przyszłości (piasek w zakamarkach uszkadza gwinty). Podobnie linki i woda wdzierająca się do pancerzy... Pancerze i linki tak czy inaczej trzeba wymieniać co jakiś czas (raz na 2 lata - moje już się do tego kwalifikują), więc co za różnica od czego on zardzewieje... Od deszczu, soli czy od myjni. Po myciu i osuszeniu wypadałoby golenie amortyzatora zabezpieczyć Brunox'em, a przerzutkom dać po mikrokropelce oleju. Rower byłem na myjni z zielonym słoneczkiem. 5 PLN wystarczy. Chwila mycia detergentem, a potem spłukanie czystą wodą. Czyli nie robimy tego tak:
  16. mklos1

    Achtung! Minen!

    Czasami można posłuchać (lub z dale zobaczyć) strzelań na poligonie... Pewnego dnia rano aż chodziły mi szyby w regale... A jak ktoś ma szansę obejrzeć z bliska, to sylwester w Warszawie się chowa...
  17. mklos1

    Achtung! Minen!

    Trochę klifu morze zjadło... Jest kawałek, gdzie ścieżka biegnie parę cm od krawędzi. Miałem serce w przełyku... Więc żeby mi się nic nie stało, to jednak zszedłem z roweru... Bo w dół dość daleko - mimo że ląduje się na piasku...
  18. mklos1

    Achtung! Minen!

    Dzisiaj przydarzył mi się bardzo miły przypadek. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu spotkałem bosą rowerzystę! Czyli nie tylko ja wpadam na pomysł, że latem na rowerze można jeździć bez butów. Uciekaliśmy przed burzą, więc to bardzo taktyczne podejście. Pytanie, czy zdarza jej się to częściej, czy potrzeba chwili. Podejrzewam, że skoro wpadła na taki pomysł to raczej nie potrzeba chwili - było jeszcze sucho, nie padało. A ja? Wstyd - kapki na nogach (na szczęście później się poprawiłem). Ale nie o tym... Achtung! Minen! Dostąpiłem zaszczytu wyjazdu służbowego do Ustki, by nadzorować uruchomienie systemu, nad kostką którego moja firma pracowała przez ostatnie dwa lata. Dwa tygodnie bez roweru? Nie możliwe rzecz jasna. Na szczęście dostałem samochód kombi, więc z zapakowaniem się nie było problemu. Wziąłem MTB. Byłem już w Ustce raz na wakacjach, więc okolicę znałem. Wiedziałem, że jest gdzie jeździć. Oczywiście pierwsze dni pokręciłem się tylko po mieście, odwiedziłem stare śmieci. Przyszedł jednak weekend. Na mapie wypatrzyłem czerwony szlak w kierunku Rowów, więc jazda... Jazdaaaa Do orzechowa jeszcze było ok. Potem już bardzo ciężko. Nie dość, że gęstwina, bardzo stromo, to sporo piachu. Widoki jednak rewelacyjne. Niestety czerwony szlak mnie pokonał. Nie jestem wytrawnym połykaczem ścieżek XC, więc czerwony szlak Ustka<-->Rowy jest dla mnie za ciężki. Odpadłem w miejscowości Poddąbie i wróciłem szosą do Ustki. Na odcinku Ustka <--> Poddąbie suma podjazdów 127m. Oczywiście to były raczej podejścia niż podjazdy... Dnia następnego próbowałem dojść plażą z Ustki do Rowów... Niestety nie dałem rady także. W Poddąbiu zawróciłem. Zrobiłem sobie "kuku" w stopę. Syndrom nieużywanych stóp. Słabe mięśnie, stopy nie przyzwyczajone do chodzenia po miękkim piasku. Coś sobie naciągnąłem. Bolało przez tydzień... Zachodnia strona wydaje się być dużo lepsza. No i okazała się! Trasy dużo łatwiejsze, łagodniejsze podjazdy, chociaż dwa razy odpadłem od "ścianki", niemalże łamiąc sobie nogę. W ogólności jednak teren dużo ciekawszy dla niewytrawnych XC'ów. Oprócz licznych ścieżek można po prostu pojechać przez las na rympał. Tak też robiłem. Opłaca się. Oto co zobaczyłem. Teren rewelacyjny. Polecam wszystkim. Obok jest poligon. Bardzo łatwo zaplątać się na teren wojskowy. I tutaj uwaga. Bez zgody dowództwa nie można oczywiście wjechać - formalnie. A nie formalnie można tam spotkać na leśnych ścieżkach wozy bojowe piechoty, a taki pojazd jest naprawdę niebezpieczny! Podobno w okresie wakacyjnym (kiedy nie ma ćwiczeń) poligon jest otwarty dla cywili (wycieczek). Polecam. Bardzo ładne tereny. Jeżeli ktoś będzie miał możliwość legalnie i bezpiecznie zapuścić się tam rowerem, to tylko pozazdrościć. Z nierowerowych atrakcji polegam Bunkry Bluchera (http://www.bunkryustka.pl/ustka-bunkry/). Nowo otwarta inicjatywa prywatna. Prywatne osoby uratowały baterię przeciwlotniczą przed zapomnieniem. Wejściówka jest dość droga, bo 10 PLN (zwiedzanie z przewodnikiem), ale warto. Ze znajomymi weszliśmy jako ostatnia grupa zwiedzających. Zwiedzanie z przewodnikiem trwa 40 minut... Zapytaliśmy o to i tamto... Z 40 min zrobiło się chyba półtorej godziny. Naprawdę pasjonaci! Warto!
  19. Gdyby nie masakrycznie niska jakość fotek, relacja byłaby rewelacyjna...
  20. mklos1

    Remoncik

    Wczoraj byłem na pierwszej dłuższej jeździe. Top swing chodzi wyraźnie lepiej (nieco lżej). Chodzi też precyzyjniej, ale pewnie wynika to z tego, że jest sprawna
  21. mklos1

    Remoncik

    Możesz brać w ciemno, bo pewnie chodzi dobrze - jeszcze nie testowałem w jeździe.
  22. mklos1

    Remoncik

    Wreszcie zmusiłem się do wymiany przedniej przerzutki. Poprzednia była wadliwa - krzywe prowadnice. Trochę czasu spędziłem, żeby doprowadzić ją do stanu używalności za pomocą młotka (o kombinacjach z podkładkami pod suportem nie wspomnę). Niestety problem dość szybko powrócił. Przerzutka znów zaczęła kiepsko pracować, więc stwierdziłem, że czas ją wyrzucić. Pojechałem na myjnię, wypucowałem pojazd. Wymieniłem wersję down swing na top swing. Podobno schodzą bliżej ramy - to prawda i pracują nieco lżej. Też prawda. A że szybciej dostają luzów? Trudno. Alivio majątku nie kosztuje. Najwyżej wymienię sobie za jakiś czas na nową. Nie dość, że wyregulowała się praktycznie od pierwszego przymiaru, to wkręty są wkręcone/wykręcone na rozsądną głębokość. No i wszystko działa wreszcie jak należy. Przy okazji wymieniłem klocki w tylnym zacisku. Chyba stanął mi jeden tłoczek... Na klockach żywicznych zrobiłem ponad 2000 km. Fakt nie jeździłem w jakimś ekstremalnym błocie... Ale przesadą są opinie, że wystarczają na 500 km... Dzisiaj chciałem zrobić "życiówkę", ale się nie udało bo z połowy trasy wypłukał mnie deszcz. Udało mi się uciec, bo zmókłbym dwa razy. A uciekałem przed taką chmurą...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...