Skocz do zawartości

mklos1

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    8 379
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez mklos1

  1. mklos1

    Sakwa M-WAVE

    Dawne to dzieje... Jeżeli chodzi o sakwy M-Wave, to dalekim łukiem proponuję. Badziewie nie warte pieniędzy. Poleciały zamki bardzo szybko. Zaczęły się zacinać, a z czasem pruć. Jeżeli chodzi o szczelność, to podejrzewam, że gdy były nówki, to by trochę w deszczu potrzymały, ale z czasem zaczęła się wykruszać wyściółka.
  2. mklos1

    Kask budżetowy

    Jestem w stanie w jakiś tam sposób zrozumieć przeciwników kasków. Mają swoje jakieś przekonania i argumenty, uważają je za słuszne i próbują polemizować ze stanowiskiem zachęcającym do jazdy w kasku. Nie rozumiem jednak jednej rzeczy, którą co jakiś czas widuje na ulicy. Człowiek ma kask, ale kask dynda na kierownicy lub jest przypięty do plecaka lub sakwy. Nie wiem czy jest to ostentacyjna prezentacja swoich argumentów, czy ludzie naprawdę uważają, że w mieście nic im się nie może stać, a kask powinni zakładać tylko "prawdziwi kolarze górscy".
  3. Grubo. Radioaktywny rower Generalnie z czasem zauważyłem, że nie potrzebuję manetek bo wiem mniej więcej na jakim biegu jestem po prędkości którą jadę vs siłę z jaką muszę cisnąć.
  4. mklos1

    Kask budżetowy

    Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2566 Staram się wystrzegać na blogu reklamy, a także postów w stylu porównania produktów. Kogo to obchodzi, że kask X ma 15 szczelin a kask Y ma 16 szczelin. Taka sucha wiedza jest psu na budę, chodzi o efektywność tychże... Dlatego zawsze staram się pisać ogólnie, a nie o szczegółach, bo jak wiadomo każdy jest indywidualnością. Zużyłem już jeden kask Uvex'a. Nosił mi się bardzo dobrze. Gąbki jednak się zniszczyły i nie nadawał się do dalszego użytku. Jest też szkoła, że kask co kilka lat powinno się wymieniać, gdyż tlen, pot i promieniowanie UV powoduje degradację materiału. Jestem w stanie w to uwierzyć, ale pomyślmy. Materiał kasku zwykle jest czarny, a od góry pokryty skorupą, która chroni przed UV. Pot? Sądzę, że producenci to przewidzieli. Spotkał się ktoś z Was z opisem na jaki okres producent gwarantuje zachowanie parametrów mechanicznych kasku? Pamiętam jak powiedziałem dziewczynie, że musi mieć kask. Zagotowało się w niej... Wstyd, siarka i w ogóle... Teraz, gdybym zapomniał go jej wziąć, to też by się w niej zagotowało... Jak wy do tego podchodzicie? Jazda w kasku to szyk czy wstyd?
  5. mklos1

    Marks czy Darwin?

    Nie wierzę, że się nie da, bo ja mam 13 km i daję radę bez prysznica. Wydaje mi się, że to jedna z miejskich legend rowerowych. Podstawowym problemem jest to, że ludzie nie korzystają z prysznica na co dzień, a do higieny podchodzą także... po macoszemu. Mam trzech rowerzystów w pracy. Jeden jeździ w bawełnie, w taki sposób, że plamy na ubraniu mają wszystkie kolory tęczy. Niby się przebiera, ale co z tego, jak włosy to szampon widują chyba raz w miesiącu, bo można modelować w dowolny sposób bez żelu... Drugi jeździ także z bawełnie, ale się nie przebiera i nie rzadko następnego dnia przyjeżdża w tym samym ubraniu... Trzeci jest PROS'em bo ma rowerowy strój, ale wychodzi z założenia, że skoro myje siebie, to stroju już nie musi i jak się przebiera to lepiej nie być w okolicy.
  6. Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2538 Gdy przyglądam się ludziom, których mijam codziennie, to stwierdzam, że koncepcji na "dostarczenie się" rowerem do pracy jest wiele. Bardzo wiele osób po prostu wskakuje na rower tak jak stoi. coraz częściej widuję ludzi w "białym kołnierzyku", czyli w biurowym stroju roboczym. Ja sobie tego nie wyobrażam - ale to jest moje zdanie i jak widzę nie każdy je podziela. Ja mam nieco inną koncepcję, którą trenuję od dłuższego czasu i wydaje mi się, że się sprawdza. Miałem kiedyś misterny plan dojeżdżania rowerem do pracy zimą... Żyje jednak zweryfikowało ten plan i stałem się rowerzystą sezonowym. A jak wygląda Wasz dzień?
  7. mklos1

    Wojna starego z nowym

    Z BB7 mam taką przypadłość serwisowo-konstrukcyjną... Tarcza ma delikatne bicie. Zbyt małe by próbować prostować, ale na tyle duże, że potrafi muskać klocek, co jest irytujące. Hamulce jednak żylety, więc toleruję.
  8. mklos1

    Gasmasken

    Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2502 Wychowałem się w małej miejscowości. Pamiętam jak śnieg wyglądał zimą w okolicach niektórych kamienic w centrum miasta... Dramat. Jak przechodziło się obok niektórych domów, to szaroczarny dym gryzł w oczy siarką i wszystkim co tylko się dało... Nie mniej jednak średnia wypadkowa powietrza w skali całego roku była lepsza - takie mam wrażenie. Gdy przeprowadziłem się do stolicy - pierwsza reakcja - zacząłem chorować na gardło już po niecałym roku. Ciągnęło się to za mną chyba przez jakieś dwa lata. Podejrzewam, że główną przyczyną była studencka dieta, nie mniej jednak nie wierzę w to, że jakość powietrza pozostała bez wpływu. Bóle głowy, zmęczenie - to były początki. Ale cóż. Lata mijały, studenckie czasy minęły bezpowrotnie (dobre - nie dobrze??). Ostatnio zmieniłem drastycznie sposób odżywiania. Czuję się znacznie lepiej. Ale czy to wystarczy? Nie wiadomo. Trudno powiedzieć jakie będą długofalowe skutki oddychania warszawskim powietrzem. Lekarze mówią o zwiększonym ryzyku POChP. Dość nieprzyjemny koniec... Na razie o tym się nie myśli, ale może powinienem zacząć? Zamykanie się pod szczelnym kloszem nie ma najmniejszego sensu. Nie dość, że cierpi na tym psychika, to organizm także. Zatem od kilku lat wróciłem do aktywności fizycznej w postaci roweru. Od mniej więcej dwóch lat widuję regularnie dwie osoby jeżdżące w maskach, a po ostatniej zimie (i smogowej kampanii medialnej) jest ich coraz więcej. Zatem co robić? Kupić nie kupić? Koncepcja maski do mnie nie trafia. Nawet jeżeli nie popiera się takiego pomysłu, zdrowy rozsądek podpowiada kilka zasad jakimi należałoby się kierować podczas wyboru maski - o czym we wpisie. Ostatnio znalazłem ciekawą stronę: http://powietrze.gios.gov.pl/pjp/current Dzisiejsze powietrze w Warszawie (centrum) na granicy normy... Ufuf. I jak tu żyć...
  9. @@anarchy, Pamiętajmy, że to jest blog, który rządzi się nieco innymi prawami niż artykuł w czasopiśmie. Należy się oczywiście wystrzegać błędów merytorycznych, ale stronniczość jest jak najbardziej ok. Mój pogląd na bikepacking jest taki jak na wege... Czerpię elementy, ale idea jako całość zupełnie do mnie nie trafia. Środek ciężkości położony wysoko jest problemem, bez względu na to czy jest to rower na górską wyprawę, czy miejski "relaks".
  10. Tanie hamulce to tanie hamulce. Jesteś lekki więc będzie ok. Być może zamiast zmiany hamulców wystarczy uczciwy serwis (czyszczenie tarcz + wymiana klocków).
  11. Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=1905 Ten wpis leżał w przechowalni od 2015 roku i prawdopodobnie nie zostałby nigdy opublikowany. Jednak postanowiłem do niego wrócić, dokończyć i opublikować. Wczoraj jeden z rowerowych profili opublikował na swojej ścianie film jednego z rowerowych youtubowych prowokatorów ulicznych. Pytanie po co? Czemu ma to służyć. Dyskusja oczywiście się wywiązała, zdania jak zwykle podzielone. Tym razem koleś w łeb nie dostał (poprzednio dostał), ale według zeznań autora była próba potraktowania go gazem. Linków do profilu ani youtuba nie podaję, żeby specjalnie nie nabijać oglądalności. Prowokator znany, bo miał występ w TVN chyba dwukrotnie. Jak ktoś będzie chciał go odnaleźć to go odnajdzie i zobaczyć "jak go napadnięto" tym razem. Mechanizm jest dość prosty - przepis na dobry film. Najpierw występuje wymuszenie samochód-->rowerzysta. Rowerzysta nie dopuszcza, tylko zaczyna obstawać twardo przy swoim (najczęściej torze jazdy), raz, drugi, trzeci. Jeżeli trafia się odpowiednio słaba jednostka za kierownicą, to puszczają nerwy i jest agresja. I wtedy płacz i darcie szat. Zastanawiam się jednak co społeczności rowerowej przynoszą takie działania. Czarny PR to z pewnością. Dlaczego jednak wpisuje się w to całkiem niezły profil pro-rowerowy? Co robić w takiej kontrowersyjnej (dwuznacznej) sytuacji? Lepiej stać z boku i nie mówić nic, czy potępić głośno?
  12. Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2515 Zainspirował mnie pewien artykuł, to popełnienia kolejnego wynurzenia na temat transportu rowerowego. Nie ma tym nic nowego, ani odkrywczego. Te same argumenty powracają od lat. Niepokoi mnie jedynie to, że działacze prorowerowi wciąż od lat używają tych samych argumentów (starych kotletów), które tak naprawdę dla przeciętnego zjadacza samochodu są zupełnie nieistotne (tudzież stają się coraz mniej istotne). Czym to skutkuje? Przez te 5 lat, przez które regularnie dojeżdżam do pracy rowerem (a przynajmniej staram się), w kwestii podejścia do dojeżdżania rowerem do pracy nie zmieniło się zbyt wiele. Przekonani zostali przekonani już dawno temu, nieprzekonani pozostają nieprzekonani i osiągnęliśmy stan stabilny. Czy to wszystko na co nas stać? Czy to już koniec? Jak widzicie to u siebie? Przybywa rowerzystów dojeżdżających do pracy na swoich bajkach czy nie? Dlaczego ludzie nie garną się do tego rodzaju aktywności?
  13. mklos1

    Wojna starego z nowym

    @, jeżeli celem jest minimum budżetowe, to wtedy jest sens i tylko w tej kwestii V-ki jeszcze są w stanie konkurować z tarczami. Ewentualnie w zastosowaniach specjalnych - typu rower wyprawowy. W tej kwestii chodzi o serwis w przygodnym miejscu - w przypadku tarcz jest to praktycznie niewykonalne.
  14. Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2463 Pamiętam moją przesiadkę z hamulców cantilever na v-brake. To była przepaść. Pamiętam przesiadkę z v-brake na tarcze... Jeszcze większa przepaść. Ok. Odpowiedzialność można zrzucić na barki mojej masy... Teraz po kilku miesiącach zdrowego odżywiania ważę blisko 20 kg mniej, a przepaść jak pozostała tak pozostała. Każdy hamulec ma swoje plusy i minusy, więc nie można z klucza potępiać v-ek ani być piewcą tarcz. Nie mniej jednak przechodzenie obok oczywistych zalet w praktycznym użytkowaniu jest... Konserwowaniem podstarzałego mięsa. Zjeść się da, człowiek się nie otruje, ale nie ma to smaku ani zapachu. Postępowi nie ma co dawać kontry...
  15. mklos1

    Kask Decathlon model 700

    Nie. Nie bardzo zwracam uwagę na wagę komponentów. Wydaje mi się ok.
  16. Według mnie nie opłacalne. Dobre czernidło kosztuje sporo, efekty są przeciętne, wręcz słabe. Jeżeli chcesz je odnowić w sensie wyglądu - tak, ale życia gumie nie przedłużysz. Za dużo czernidła pójdzie, w stosunku do kosztu opony. Używałem czernidła SONAX - jeżeli dobrze pamiętam. A i jeszcze jedno. Żeby użyć czernidła trzeba zdemontować opony. Czernidło zawiera "śliskie związki", więc można tym zabić hamulce...
  17. Lakier wygląda na zdarty, więc wątpię, aby reklamacja była skuteczna. Wszystkie moje rowery stoją 24/365 na powietrzu, w tym jeden od 2011 roku i grama rdzy na tarczy jeszcze nie uświadczyłem... Cóż za parch musiałby to być, żeby rdzewieć.
  18. mklos1

    [Hamulce tarczowe] piasek

    Jedno konkretne heblowanie i po kłopocie. Otwory w tarczach są nie tylko po to, aby była lżejsza
  19. Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2480 W moim kasku rozpadły się gąbki. Nie da się bez nich jeździć, bo uczucie skrobania po głowie jest przeciętne. Sprawiłem sobie nowy kask ze sportowego dyskontu. Na forum toczy się już wątek na temat kasków i wybuchała nie jedna wojna o to czy w nim jeździć czy nie (w kontekście obowiązku). Ja sporą część rowerowego życia przejeździłem bez kasku. Wydaje mi się, że mój limit szczęścia mógł się wyczerpać i nie będę kusił losu... Kontynuuję zatem jazdę w kasku.
  20. 1) Do roweru wyprawowego piasty zintegrowanej bym nie zastosował. Jest to mechanizm skomplikowany, więc prawdopodobieństwo, że w przypadku awarii uda się ja naprawić w przygodnym serwisie jest zerowa. 2) V-ki nie są starsze przy takiej masie. Jeździłem i żyję. Tarcze dają znacznie większy komfort hamowania. Z hydrauliką jest to ryzyko, że jak się zacisk "posika", to jest do wymiany. Poza serwisem tego nie robisz. Tarcze mechaniczne są bardziej bezpieczne. V-ki najbezpieczniejsze, bo linkę wymienisz na trasie, a w przypadku poważniejszej awarii, ramiona i klocki dostaniesz praktycznie wszędzie od ręki. 3) Typowy układ przełożeń w przeciętnym rowerze trekingowym nie nadaje się do jazdy z ładunkiem - ale to moja opinia.
  21. Zeby wcisnąć tłoczki z powrotem łatwiej to robić na zdemontowanym zacisku, niż uprawiać gimnastykę przy ramie. Nie wiem czy avidy są na to podatne, ale shimano po dużym wysunięciu klocków potrafiły się zapowietrzyć - z resztą okaże się po montażu nowych klocków.
  22. Popieram @schwinn0. Przodem, tyłem (byle nie bokiem) i jechać... Ludzie wpadają na różne ciekawe pomysły ochrony... Widziałem na własne oczy, jak podczas deszczu gość, żeby chronić siodełko przed deszczem, wyjął je razem ze sztycą... Woda nie lała się już na siodełko, tylko do wnętrza ramy... Opór areodynamiczny rośnie przede wszystkim z kwadratem prędkości... Więc jak ktoś chce mniej spalać, to przede wszystkim trzeba zwolnić wyraźnie lub schować rowery do bagażnika
  23. Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2469 Krótkie pytanie. Vittoria (Geax) Saguaro 2.2". Na jaki typowy przebieg mogę liczyć (powinienem liczyć od tej opony)? Na chwilę rokowania nie są zbyt ciekawe.
  24. mklos1

    Brake fade

    Pojawił się nowy wpis: http://blog.bosorowerem.pl/?p=2448 Pamiętam, jak dawno dawno temu koleżanka przemyła sobie obręcze olejem... Uratowałem sprawę rozpuszczalnikiem, póki klocków nie trzeba było zdzierać papierem. Zatłuszczone tarcze to jeszcze większy problem. O ile tarcze - przeczyszcza się i nie stanowi to problemu, tak klocek jest nieco większym wyzwaniem. Ale czy to jedyny problem? Ja zawsze bałem się przecieków lub zapowietrzenia. Wiedziałem, że we własnym zakresie nie będę sobie w stanie z tym poradzić, a w przypadku uszkodzenia uszczelki hamulce M445 pójdą do śmietnika. Ile jeszcze potencjalnych problemów może dotyczyć tarcz? Ano kilka ich jest. Coś więcej? Coś mniej?
  25. mklos1

    Kropka

    Jeżeli chodzi o lowend typu M445, to przy -27 stopniach klamka wpadła i nie odbiła. W okolicy 0 stopni czuć było wyraźny zamuł. Tylko to akurat nie koniecznie musi być problem oleju, tylko niskiej jakości uszczelek. Nie mniej jednak olej mineralny w niskich temperaturach gęstnieje - to żądna nowość. Miałem kiedyś samochód, który był zalany mineralnym. Przy dużych mrozach kontrolka ciśnienia oleju paliła się zauważalnie dłużej przy starcie silnika na zimno.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...