Na dzsiejszej wyprawie po ścieżce rowerowej w Kielcach miałem możliwość kłótni matki dziecka, które było samowolnie puszczone wprost pod moje koła, mama paliła papierosa zabawiając się w najlepsze.
Kłóciła się ze mną coś w ten deseń "Jak pan jeździ !, co pan robi, prawie pan rozjechał mi dziecko! itp." Wytłumaczyłem jej, iż z dzieckiem idzie po środku ścieżki rowerowej, choć po drugiej stronie rzeki był chodnik dla pieszych. Mama wykrzyczała mi jeszcze kilka niemiłych zdań, typu "Nie jest tak jak pan mówi i mam prawo chodzić po ścieżce" Poprosiłem ją, o to by zadzwoniła po straż miejską, jeżeli nierozumie o co właściewie chodzi. Mama parsknęła jeszcze i poszła, stanąłem przy drzewie by sprawdzić czy przejdzie na drugą stronę rzeki - na szczęście przeszła.