Wszystko, łącznie z oponami i dętakami, które notabene są nowe (swego czasu był taki zestaw vittoria w decathlonie w b. dobrej cenie). Cała budowa trwała długo, bo praktycznie cały rok. W międzyczasie rower był jeżdżony na innych, "gorszych", moich starych podzespołach, więc nie było napinki. Mogłem spokojnie szukać części. W skrócie koszty można podzielić na dwie grupy. Tysiak na ramę, widelec, stery, koła i opony. W tym przypadku miałem po prostu farta z ceną. Drugi tysiak na resztę szpeju. Tu było ciężko wmieścić się w takiej sumie. Trzeba było kombinować. np. sztycę kupiłem za piwo, bo była w złym stanie. Jest pomalowana sprayem. Przerzutka tylna była bez kółek i z pokrzywionym wózkiem itd.