Niby tak, ale na całość wyprawy składającej sie jedynie z tras asfaltowych najodpowiedniejszym rowerem jest właśnie szosówka.
Nie chciałem się zabić i nie szarżowałem jakoś zbytnio - 70 km/h bodajże było ale strach, mój kumpel nie pomyślał o bezpieczeństwie i przy 80 km/h wylądował w rowie... Także trzeba naprawdę uważać na drogach których się nie zna.
oj , póki co jeszcze naprawdę nie ma czym się chwalić .
No ale dobrze.. wobec tego - kask za miejsce pierwsze , mostek kierownicy za drugie , no i zaawansowana pompka Zefala, którą dostałem.