Ściągam lancuch, i kapie go w benzynie przez kilka minut. Jak mam pod ręką sloik, to wrzucam do sloika, i potrzasam z minute, wyciagam, z grubsza osuszam ręcznikiem papierowym bądź szmata.
Nigdy nie czekam na zupełne wyschniecie, zresztą benzyna wysycha szybko, i jest oleista. Po kilku minutach, daje krople Prolink Gold na wszytkie łączenia.
Testował em kiedyś wszystkie dostępne na rynku oleje do lancucha, lubiłem T9 czy Rock N Roll, ale Prolink najlepiej i najdłużej dzialal, i nie zostawia syfu na kółkach prxezutki. Ostatnio próbowałem syntetycznego oleju STIHL do łańcuchow pił spalinowych, który jest o dziwo bardzo polecany. Wydaje mi się ze jest on super na mokre warunki i na zime. Na lato też powiedzieć in być dobry ale trzeba poczekać aż caly nadmiar wykapie, i nigdy nie nakładać za dużo i na boki łańcucha.
Ja jeżdżę w każdych możliwych warunkach, i Prolink trzyma łańcuch bardzo cicho. Ważę 130kg, kupa energii w nogach, i zawsze najszybszy pod gorke, bo ich nie cierpię lol
Dla mnie najważniejszy jest cichy naped, i brak rdzy na lancuchu. Z moim stylem jazdy i waga, łańcuchy wytrzymują niewiele, i z reguły ciężko aby wytrzymały więcej niż 3200 km. Mam też spora historie ze zrywanie lancuchow...
Poniżej lancuch nowy I stary. Nowy - NEW, i OLD - stary z około 3000 km. Zdjęcie z lewej to poczatek obydwu, a z prawej, te same lancuchy około 105 linków dalej. Wyraźna różnica w zuzyciu, i jasna sprawa czemu zużyty lancuch niszczy kasetę i korbę bardzo szybko...