Co do jazdy po kurach, to chyba dosyć powszechna rzecz bo mi też to się zdarzyło i przeżyła.
Ale pół roku temu miałem niezłego zonka - przyzwyczajony do tego że gołębie zawsze mi uciekają z pod kół, (mimo że nieraz chciałem takiego przejechać) jechałem sobie dość spokojnie (ok 25 km/h) krakowskim chodnikiem i co się stało.... Nagle poleciały pióra tak jakbym pierze wrzucił w wiatrak. Gołąb odleciał (niestety) ale chyba już nie miał ogona