Skocz do zawartości

kawerna

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    61
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez kawerna

  1. O kurde, dalej dyskutujecie 33 strony postów... a w czterech słowach mniej koryta, więcej ruchu ukłony i uśmiechy
  2. Z lustrem czy zdjęciami to trochę taka ściema psychiczna. Najlepiej chyba widać po ciuchach, jak Jaca911 wspomniał, bo często nasza psychika sprawia, że w lustrze widzimy swój wymyślony obraz. Albo wyglądamy super (nawet przy 20 kg nadwagi) albo nie widzimy żadnych zmian (mimo chudnięcia). Ja np. nieodmiennie się dziwię obserwując własny cień kiedy jadę na rowerze czy biegam. Cień zawsze wydaje mi się za chudy w stosunku do obiektu , który go rzuca
  3. W linku jest definicja hiponatremii, czyli stanu niemal krytycznego. Trudno zaś wymagać od wikipedii, żeby odpowiadała na wszystkie pytania w jednym haśle W każdym razie skurcze mięśni to przy tym mały pikuś (kolokwialnie mówiąc) i raczej wczesny objaw nierównowagi elektrolitów. Wygoogluj hasło "niedobory sodu skurcze" albo poczytaj np. tu http://www.runners-world.pl/dieta/Sol-ile-cialo-zapragnie,4047,2 albo tu http://www.xcmtb.pl/zdrowie/ciao/216-skad-ten-skurcz albo tu http://potreningu.pl/artykuly/1758/hiponatremia-czyli-niedobor-sodu-we-krwi-u-osob-aktywnych ukłony i uśmiechy
  4. No ale akurat soli to może sobie nie zabraniaj Im więcej wysiłku i potu, tym większe zapotrzebowanie organizmu na sód (głównym źródłem sodu jest właśnie sól kuchenna). Uważa się np., że występowanie skurczów ma bezpośredni związek z niedoborem sodu. Jest jeszcze takie coś jak http://pl.wikipedia.org/wiki/Hiponatremia Ukłony i uśmiechy
  5. To są ewidentnie skurcze mięśni. Może jakaś inna kontuzja. Ale ściana to na pewno nie. Sądząc po czasie to 10 km więc na takie wyczerpanie za krótko. Mnie udało się przebiec maraton bez "ściany" (choć ze skurczami). Natomiast na rowerze zdarzyło mi się osiągnąć ten stan. Dość dobrze opisuje to poniższy cytat ze strony http://pzumaratonwarszawski.com/node/10322#6 6. Co to jest „ściana”? Ilekroć czytam opowieści maratończyków zawsze słyszę o czymś takim. „Ściana” to taki punkt, w którym mięśnie nóg są już tak zmęczone, że przestają funkcjonować właściwie. Zwykle dzieje się tak między 32 a 38 kilometrem biegu. Stan takiego zmęczenia dopada człowieka nagle i może trwać przez kilka kilometrów. Ale często jest też tak, że ściana nie przychodzi – bardzo wiele zależy od stopnia wytrenowania, taktyki biegu i warunków atmosferycznych. Ściany można uniknąć albo przynajmniej zminimalizować jej skutki. Po pierwsze – należy przystosowywać organizm do dłuższych wysiłków (temu służą długie wybiegania). Eksperci nie są oczywiście jednomyślni – Jeff Galloway twierdzi, że pokonanie na treningu dystansu zbliżonego do dystansu maratońskiego na około 3-4 tygodnie przed startem redukuje prawdopodobieństwo zderzenia się ze ścianą; z kolei Norrie Williamson sugeruje, że najdłuższe wybiegania nie muszą przekraczać 2-2,5 godziny, przy czym obaj zgodni są co do tego, że kluczem do sukcesu jest rozpoczęcie maratonu w tempie trochę wolniejszym od założonego. 7. Jak rozpoznać „ścianę”? Skąd wiesz, że dopadła cię „ściana”? Cóż, symptomów nie da się opisać w sposób jednoznaczny. Uczucie krańcowego wyczerpania, utrata kontroli nad mięśniami, brak woli walki, poczucie bezsensu tego, co się właśnie robi (czyli męczenia się z bliżej nieokreślonych przyczyn) – wszystko to tylko ogólnie opisuje zjawisko zwane „ścianą”. Tak naprawdę to nie da się tego opisać – to trzeba przeżyć. Tak samo jak nie da się opisać radości na widok bramy mety pierwszego maratonu. ukłony i uśmiechy
  6. Im intensywniejszy wysiłek (wysokie HR), tym szybciej zużyjesz cały zapas glikogenu i rzeczywiście przejdziesz na, potocznie mówiąc, spalanie tłuszczu. Ale to nic przyjemnego i nic nie daje w kwestii odchudzania. Możesz kontynuować wysiłek, ale na ZNACZNIE niższym poziomie a więc i zużycie energii się obniża. Typowym objawem wyczerpania glikogenu jest np. w maratonach biegowych tzw. ściana lub uczucie nagłego odcięcia zasilania w nogach (rower). Z biegu robi się takie szuranie/człapanie, na rowerze bardziej się toczysz niż jedziesz. Naprawdę nic przyjemnego. Do tłuszczu dobierasz się tak czy owak. Proces trwa nieustannie (także w przerwach między treningami), byleś więcej zużył paliwa niż nalał do baku (i musiał sięgnąć do kanistrów w bagażniku)
  7. Deter :) tym jednym zdaniem pomnożyłeś niemal dwukrotnie moją wiedzę z biochemii. Dzięki A także: wprowadzam to zdanie na zawsze do mojego prywatnego zasobu "powiedzeń zbijających z tropu" ukłony i uśmiechy
  8. Co prawda mam blisko 50 lat, ale doskonale pamiętam lata 70. i 80. Z tymi trykotami czy klubami fitness masz rację, ale ogólna aktywność fizyczna była znacznie większa niż obecnie. Jako dzieci czy nastolatki cały czas się ruszaliśmy. Mało komu przyszło nawet do głowy wyjść z domu bez piłki, roweru, rakiet do tenisa czy badmintona. Nie było "orlików" ale w piłkę dało się zagrać wszędzie i wszędzie się grało, niemal codziennie. Niedzielne wycieczki w góry czy do lasu to była norma. Ludzie naprawdę chodzili na piechotę. Kilkukilometrowy spacer nikogo nie przerażał. Samochodów i innych pojazdów mechanicznych było niewiele i w zasadzie wszędzie było dwa razy dalej niż teraz (mam na myśli że nie było tak gęsto od sklepów, aptek, przedszkoli itp) A teraz wyglądnij przez okno. Założę się, że gdzieś w pobliżu jest sklepik, notorycznie okupowany przez miejscowe dzieci, które cały czas mielą coś w buzi i popijają to colą albo innym badziewiem w połowie składającym się z cukru. Te dzieci też wychodzą z domu, ale znacznie rzadziej (bo jest TV, komputer, konsola do gier itp.) A jak już wyjdą to non stop coś jedzą i gapią się w telefony. Popatrz też na większość dorosłych. Aktywność fizyczna? Samochód każdy chce zaparkować najlepiej obok biurka w pracy i obok drzwi wejściowych do domu. Jako całość (społeczeństwo) rozleniwiliśmy się i tendencje są złe. I ogólnego obrazu nie zmieni nawet 500000 ludzi, biegających, ćwiczących, czy trenujących w znacznie lepszych niż 30-40 lat temu warunkach. Ukłony i uśmiechy
  9. Wręcz przeciwnie. Zawsze ruszali się więcej niż teraz i w ostatnich kilkunastu latach.
  10. @Klosiu, @Deter: mam wrażenie, że trochę wyjechaliście poza temat. @Deter powinieneś postawić piwo, każdemu kto przeczytał twój wpis a dwa temu kto zrozumiał o co ci chodzi @Klosiu: mnóstwo argumentów i piękna obrona diety wysokotłuszczowej, ale patrząc na to ile jeździsz, uważam że możesz jeść cokolwiek co lubisz i być osobiście argumentem dla dowolnego poglądu na dietę. (mam na myśli, że twoją wagę, kształtują twoje treningi a nie to co i ile jesz) Ukłony i uśmiechy PS. Dyskusję przeczytałem z przyjemnością. PPS. A czy epidemia otyłości nie wiąże się najbardziej z wynalezieniem sześciopaka, magakubełka, porcji XXL itp.a także z mega pieniędzmi na reklamę jedzenia? Któreż to pieniądze pochodzą ze sprzedaży sześciopaka, megakubełka, porcji XXL itd.
  11. Nie wszyscy. Ja tylko streściłem filmik opatrując go tonującym komentarzem. Generalnie postępuję tak jak raczyłeś opisać: Choć nie liczę kalorii. Raczej używam wagi i jeśli widzę jakieś zmiany staram się na bieżąco reagować. Na co dzień staram się jednak ograniczać cukier, to z pewnością nie zaszkodzi. ukłony i uśmiechy
  12. To może ja streszczę te porady. 1. pić wodę i tylko wodę (dosłownie) 2. zupełnie wyeliminować z pożywienie cukier i skrobię (czyli dieta niskowęglowodanowa, żadnego chleba, ryżu, żadnych cukrów - coś w rodzaju diety Atkinsa) 3. spacerować codziennie przez jedną godzinę (a lepiej dwie godziny) 4. ćwiczyć na siłowni IMHO sensowne rady, warto jednak zapoznać się z kontrowersjami nt. diety niskowęglowodanowej, zwłaszcza w kontekście intensywnych wysiłków aerobowych i potrzeby odbudowania zapasów glikogenu po treningu ukłony i uśmiechy
  13. @@Deter, Przypomniałeś mi moją kontuzję. Rzeczywiście mając podbudowę z roweru dość szybko zacząłem biegać dystanse ok. 40 km/tydzień i jeszcze było dobrze. Wymyśliłem sobie jednak start w maratonie i trzeba było trenować pow 50 km/tydzień i kilka tygodni tak pobiegałem i dowiedziałem się co to jest ITBS. Start w Cracovia Maraton 2012 w p...du poszedł. Teraz mam świadomość, że samą siłę, płuca/serce szybciej się wytrenuje niż przyzwyczai do biegania resztę organizmu (kości, ścięgna, przyczepy). Stąd moje ostrożne porady dla @@MikeU. Ukłony i uśmiechy
  14. @@Deter, po pierwsze nie szkodzić! Nie doradzaj osobie początkującej (niebiegającej) biegania ze śródstopia. Przy tej wadze załatwi sobie achillesy, mięśnie łydek i kto wie co jeszcze. W najlepszym wypadku wyłączy się z treningów na kilka tygodni. Rowerowych także. Temat śródstopia w ostatnich latach zrobił się modny, ale skutecznie amortyzuje się także (a może głównie) znacznie silniejszymi mięśniami czyli czworogłowym uda. I też da się biegać miękko. Nie przekreślam tu biegania ze śródstopia, ale to nie jest dla każdego i nie od razu. @@MikeU, Bieganie nie jest głupim pomysłem. Kiedyś wskazówka wagi zatrzyma się i będziesz się zastanawiać co by tu zrobić. Ale zacznij np. od udania się na trening "biegam bo lubię" (plac na Groblach, w każdą sobotę o 9.30) Tu można o tym poczytać . Polecam także bieganie.pl oraz ew. sięgnięcie do fachowej literatury. A jest tego sporo. ukłony i uśmiechy [schudłem ze 105 do 82 kg, gdyby ktoś pytał ]
  15. Założenia zawsze są optymistyczne. Gorzej z ich realizacją. W moim (oraz wszystkich cokolwiek ćwiczących znajomych) przypadkach domowy sprzęt się nie sprawdzał. Zawsze było coś ważniejszego do zrobienia i rupieć lądował na allegro albo w piwnicy. Klub to lepszy pomysł. Jak kupisz karnet to starasz się go jednak wykorzystać, a domowy sprzęt nie woła za tobą "używaj mnie bo mi się ważność kończy" Ale może tobie się uda Zapewne producenci doszli sprzętu do wniosku, że skoro na rowerze stacjonarnym nie musi się pokonywać oporów powietrza to nie ma powodu pedałować w niewygodnej pozycji.
  16. @@bartnik Racja. Tętno to tętno. Mój przykład z peletonem i oporami był dobry do GPSa (garmin, endomondo, sports-tracker itp) nie do pulsometru. Wrócę jednak do stopnia wytrenowania, a także osób czasem określanych jako niskotętnowców lub wysokotętnowców. Jeden osobnik może wykonać taką samą pracę (trening) przy tętnie wyższym a inny niższym. Ważą tyle samo, mają po tyle samo lat a pulsometr powie, że ten z wyższym tętnem spalił odpowiednio więcej kalorii. Trening przecież był identyczny więc i spalanie powinno być na podobnym poziomie. Z drugiej strony zwróciłeś moją uwagę, że niepotrzebnie się czepiam. W końcu co za różnica czy pulsometr pokaże mi po treningu 800 czy 1000 kcal (na pączki tego nie przeliczam ). Raczej miałem na myśli coś odwrotnego. Napisałem, że średnie tętno i wskazania spalania spadły po kilku miesiącach trenowania czyli biegnąc tą samą trasę w identycznych warunkach, ważąc tyle samo, ale po kilkumiesięcznej przerwie w bieganiu pulsometr pokazywał wyższe tętno średnie i wyższe spalanie kalorii niż po poprawieniu formy. Jak się domyślam serce osoby słabiej wytrenowanej przepompowuje jednym skurczem nieco mniej krwi i musi nadrobić zwiększeniem tętna, co powoduje zafałszowanie wskazań.
  17. Z ust mi Pan to wyjąłeś Zwłaszcza na rowerze wskazania spalania są wyjątkowo niedokładne. Zwykły pulsometr nie wie czy jedziesz w peletonie, czy sam, pod wiatr czy z wiatrem, czy po górach, czy po płaskim. Zna tylko Twoje aktualne tętno, wiek i wagę i sobie ekstrapoluje. Zaawansowane urządzenia połączone z GPS nieco dokładniej szacują spalanie, ale nadal nie znają warunków pogodowych i nie wiedzą czy jedziesz 30 km/h rowerem szosowym czy na 2 calowych oponach etc. etc. Tak więc wskazania mogą być obarczone sporym błędem, tym bardziej, że nie zawsze wysokość tętna koreluje z aktualnym wysiłkiem. Ja np. na niektórych zjazdach mam tętno wyższe niż na podjazdach (jak sądzę ze strachu ) a przecież w tym czasie nie wykonuję żadnej znaczącej pracy. Kolejna sprawa to stopień wytrenowania. W ubiegłym roku po przebiegnięciu pierwszego maratonu odpuściłem sobie bieganie na kilka miesięcy. Po przerwie zacząłem biegać ponownie ale forma siadła. Otóż aby wykonać identyczny trening (czas, dystans) moje tętno średnie w pierwszych tygodniach treningu było o blisko 20% wyższe niż po kilku miesiącach biegania, a wskazania kalorii spadły o blisko 200 kcal. A przecież żaden z warunków się nie zmienił. Trasa ta sam, waga ta sama, tempo to samo . ukłony i uśmiechy
  18. kawerna

    kawerna

  19. Z albumu: kawerna

    po lewej: para butelek napełnionych wodą o temperaturze 22 st. C | po prawej: wentylator na niskich obrotach symulujący przepływ powietrza podczas jazdy na rowerze. Temperatura pomieszczenia ok 27,5 st. C;
×
×
  • Dodaj nową pozycję...