Skocz do zawartości

Czyzby

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    440
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Wpisy na blogu dodane przez Czyzby

  1. Czyzby
    Za oknem tony zalegającego śniegu zamieniają się w błotnistą papkę, wszystko płynie. Nadal nie było mi dane wskoczyć na rower przez ostatnie dni, bo jak nie służba to turbo zajęcia w domu. Aktualnie jestem w trakcie niezłego non-stop maratonu w pracy, dyżur kończę dopiero w Nowy Rok rano...
     
    Ale nie jest to czas stracony – po kilku dniach układania sobie wszystkiego w głowie, rozpisałem swój roczny plan treningowy (startuję 3 stycznia, HA !). Doczytuję to i owo w necie a w ramach kolejnego szaleństwa na AlleTanio kliknąłem poradnik „Rowery Regulacja naprawa konserwacja” Freda Milsona. Tak, zamierzam się solidnie dokształcić – samodzielne gmeranie w rowerze to naprawdę duża frajda.
     

     
    P.S. - Kliknąłem sobie również noski do pedałów. Celowo zwykłe, bez żadnych wynalazków, najtańsze no name'y (za 15 PLNów), powinny dać radę. Oczywiście zdaję sobie sprawę nad niekwestionowaną wyższością SPD nad noskami ale z racji bardzo specyficznego przeznaczenia mojej maszyny, SPD są tutaj z miejsca zdyskfalifikowane (często jeżdżę w wojskowych butach). Tak więc rozwiązanie kompromisowe, zobaczymy jak będą się sprawować.
  2. Czyzby
    Zapalenie gardła już prawie odpuściło, zapalenie ucha nawet nie ma zamiaru ale generalnie, w stosunku do tego co działo się wcześniej, jest bliżej niż dalej, tak więc powoli dochodzę do siebie. Niestety – wymuszona przerwa w treningach, jak ja tego nie lubię... Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W międzyczasie dotarła do mnie „Biblia kolarza górskiego” Joe Friela, która została pochłonięta dosłownie jednym tchem w dwa wieczory.
     

     
    Poza tym WRESZCIE uzbroiłem moją maszynę w kolcowane zimowki, teraz jeszcze trzeba je dotrzeć w/g zaleceń producenta – tj. ok. 40km po asfalcie. Wczoraj odebrałem od listonosza neoprenowe ochraniacze na buty (Rogelli Hydrotec), na dzień dobry zostały oczywiście potraktowane krylonem by zlikwidować odblaski. Zbieram siły co by jak najszybciej powrócić na szlak oraz, bogatszy w nowe wiadomości, do regularnych treningów (oczywiście na tyle, na ile praca oraz dom pozwolą, haha). Będzie się działo.
  3. Czyzby
    Już dokładnie tydzień męczy mnie paskudne zapalenie gardła w połączeniu z zapaleniem ucha – skutek zeszłotygodniowego maratonu dyżurowego w pracy oraz braków snu (taka praca); moja podatność na przeziębienia i wszelkiego rodzaju choróbska drastycznie wtedy wzrasta. Ale przede wszystkim, za bardzo się „wyletniłem” podczas ostatniej jazdy – zmokłem, zmarzłem i jeszcze mnie przewiało. Mam teraz nauczkę na własnej skórze. Tak więc na rower wskoczę pewnie dopiero w styczniu bo trochę to potrwa zanim dojdę do siebie, no i praca, po drodze Święta, itd. Od wczoraj już nie pada śnieg, jest mroźno i sucho czyli pogoda wprost idealna na wypad do lasu ! Jutro ponownie do pracy – eh, nie mam czasu na zdychanie i chorowanie bez sensu. Nie bez zazdrości śledzę wpisy na forum w temacie „Co dziś zrobiłeś rowerowego”. Ja niestety umieram na amen, charczę i kaszlę.
     
    To nie koniec moich narzekań – nadal nie otrzymałem wyczekiwanych zimowek ! Wobec anulowania zamówienia przez „Centrum Rowerowe” (bo nie mają na stanie w magazynie, bo dystrybutorzy też nie mają, bo mieć nie będą do końca stycznia...), musiałem kliknąć opony na AlleTanio, rzecz jasna wyszło dłużej i DROŻEJ – znana śpiewka. Polska to taki fajny kraj... Ale ja już pisałem o tym wcześniej.
  4. Czyzby
    Ostatni tydzień minął mi na dyżurowym maratonie w pracy ale również na przemieszczaniu się rowerem pomiędzy służbami w najdziwniejszych porach dnia i nocy – rzecz jasna na przekór trudnym warunkom atmosferycznym panującym dookoła. Zimowa miejska jazda dojazdowa do pracy nie sprawia mi jednak satysfakcji a momentami wręcz irytuje gdyż ignorancja i debilizm przechodniów wcielających się w śnięte krowy na ścieżkach rowerowych/ulicach/chodnikach lub chamstwo kierowców naprawdę przekraczają granice mojej cierpliwości. Głosy w głowie podsuwają mi wizję kolejnej 24-48h wyprawy w las...
     
    A tak poza tym to wyczekuję kuriera z nowymi zimówkami (Schwalbe ICE SPIKER) plus dziś, w ramach walki z niedzielną nudą a przede wszystkim solą, konserwacja maszyny: kąpiel, dokładne czyszczenie napędu, kasety, przednich blatów, smarowanie, etc. To nie pora na zimowy sen.
  5. Czyzby
    Przy okazji mojego pobytu w Strzebczu, z piątku na sobotę wykonałem krótką pętlę po okolicznych lasach: Paraszyno, Porzecze, Łówcz Górny, Borówko oraz przede wszystkim pagórkowate rejony Bożego Pola. Wyszło tego niewiele ponad 40km ale za to w jakich warunkach ! Pogoda dopisała więc nie zawiodłem się, sezon zimowy rozpoczęty w pełni.
     

     
    Nocna jazda po świeżym śniegu przez mrozy (–3 st. C) i lody była dosyć wymagająca, dodatkowe obciążenie zdecydowanie nie pomagało i bujało na boki. Nad ranem zaczęło konkretnie sypać, chociaż śnieg i tak był na tyle głęboki, że miejscami nie dało się jechać – stare, zasypane koleiny, pod cienką warstwą lodu głębokie kałuże lub błoto. Trzeba było zsiadać z maszyny i ją podprowadzać. Na obranej przeze mnie trasie nikogo, żadnych śladów, normalnie absolutna pustka. Odgłos „chrupania” świeżego śniegu – petarda ! Niestety nie zachowałem rewolucyjnej czujności na pewnym zjeździe no i nagle niespodziewanie wtem na zakręcie zaskoczył mnie lód (przykryty warstwą śniegu). Tak, pierwsze trzy gleby tej zimy – przy prędkości ponad 30km/h nie należy to do przyjemności, szczególnie jak się ma 15kg garb na plecach. Jazda zmęczyła mnie nadzwyczaj szybko, już po ok. 20km musiałem zrobić krótką przerwę na (ciepłe !) drugie śniadanie oraz gorącą czekoladę z ogniska. Rower – tak pieczołowicie przygotowany do tego wypadu – dostał rzecz jasna nieźle w skórę. Błoto i śnieg oblepiały go na tyle, że momentami całkowicie blokowało się tylne koło (notorycznie zapychał się tylni V-brake). Poza tym po wywrotce delikatnie skrzywiła się prawa platforma. Niejako dodatkowo, wyregulowania wymaga tylna przerzutka (mam nadzieję, że nie jest to wina upadku i np. nie zgiąłem wózka ?). Zacznę jednak od dokładnego umycia napędu.
     

     
    Reasumując, zdecydowanie udany wypad – szkoda, że tak krótko, pomimo wczorajszego zmęczenia mam jednak drobny niedosyt wrażeń. Przydałby się nocleg np. w jakimś paśniku po drodze no i kilometraż mógłby być większy. Ale to już następnym razem.
     
    Zdjęcia znajdziecie tutaj: GALERIA .
  6. Czyzby
    Za oknem mega ulewa z siłą wodospadu nie przestaje wylewać się z nieba, temperatura otoczenia spadła do +3st. C. Mój wczorajszy wieczorny zapał do jazdy niestety umarł dziś rano śmiercią tragiczną. Wieczorem rozpoczynam kolejny maraton dyżurowy w pracy – NUDA, szara monotonność dnia codziennego wykańcza. Gmeram zatem w rowerze w ramach chwilowego relaksu, głównie wykańczam krylonem te drobiazgi, których jeszcze nie pomalowałem. W piątek w nocy 60-cio godzinny wyjazd szkoleniowy, powoli szykuję swoją maszynę jak i resztę sprzętu by nie robić tego na ostatnią chwilę. Na wszelki słuczaj amortyzator dostał 120psi by poradził sobie z dodatkowym obciążeniem. Poza tym orientacyjnie przeglądam katalogi oraz klikam tu i tam w necie w poszukiwaniu nowej kierownicy + wspornika siodła (chyba będzie to Ritchey). Być może zaraz po Świętach lub na przełomie stycznia/lutego będzie mi dane sobie je sprawić, HA !
  7. Czyzby
    Generalnie skończyło się jak zawsze – z braku czasu (praca...) zamiast gmerać w śrubkach, linkach oraz innych pierdółkach samodzielnie, zaniosłem wszystko do serwisu celem złożenia. Tym razem świadomie wybrałem serwis „Y” no i rzecz jasna nie zawiodłem się. Tak więc od dziś nareszcie JEST (chwilowo jeszcze bez nowego przedniego koła ale stare spokojnie daje radę) ! Aktualny osprzęt wygląda następująco: SPECYFIKACJA. Z racji zastosowania roweru, wszystko co „oczo###bne” zostało przed montażem dokładnie pryśnięte krylonem (produkowana w Stanach wojskowa farba dedykowana do maskowania broni, elementów wyposażenia, etc.) na kolor czarny mat.
     
    Oczywiście nie mogłem sobie odmówić krótkiej leśno-błotnej przebieżki próbnej natychmiast po wyjściu z serwisu ! Zrobiłem niewiele ponad 25km ale za to z ogromnym bananem na twarzy... Różnica w klasie osprzętu i pracy amortyzatora jest wyraźnie odczuwalna, przełożenia wchodzą bezproblemowo oraz płynnie, cicha praca napędu robi wrażenie, wszystko „trybi” jak trzeba a rower jakby dostał skrzydeł. Amortyzator wymaga jeszcze niewielkiego dostrojenia/dopompowania – jest zbyt miękki.
     
    To oczywiście nie koniec tuningu (jak na razie z 15,5kg zszedłem do 13,5kg), niejako przyszłościowo zastanawiam się nad wymianą przedniego hamulca tarczowego mechanicznego na tarczowy hydrauliczny. Jednak mając na względzie dłuższe trasy przez dzicz lub pobyty na poligonie, co zdarza mi się dość często, ewentualna awaria bądź zapowietrzenie hamulca hydraulicznego będzie problematyczne do naprawy w warunkach polowych niż zwykła wymiana zerwanej linki. Tak więc to jeszcze odległa przyszłość, w każdym razie na początku sezonu letniego trzeba będzie o tym pomyśleć. Poza tym do wymiany na lżejsze/lepszej klasy pójdą raczej na pewno także kierownica, mostek oraz sztyca siodła. Ehhh, rower to jednak skarbonka bez dna, normalnie czarna dziura (koszt zakupu nowych komponentów na obecną chwilę dwukrotnie przewyższył cenę zakupu roweru...).
  8. Czyzby
    Serwis „X” trochę mnie rozczarował. Po części nie do końca to ich wina, no ale jednak. Zatem jest nowe tylne koło, niestety tylko tylne. Do przedniego przyszły bowiem szprychy w nie tym rozmiarze co trzeba, więc zapletli je jedynie w połowie... A minęły dwa tygodnie ! W dobie przesyłek kurierskich jakoś nie mieści mi się to w głowie... No i jak tu się nie zdenerwować ?! Nieważne. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – ponieważ w moich starych kołach śmiercią nagłą i tragiczną umarło właśnie koło tylne, do czasu zaplecenia nowego przedniego jakoś pokulam się na nowym tylnim oraz starym przednim.
     
    Aha, wczoraj odebrałem nowe linki i pancerze plus trochę pierdół do konserwacji na jesień/zimę. W poniedziałek zaczynam w końcu i nareszcie generalny montaż całości, powinienem maksymalnie w jakieś cztery dni dać radę ze wszystkim – oczywiście pomiędzy maratonami w pracy itd. Zbyt długo to już trwa, tak na marginesie.
  9. Czyzby
    Nowe koła niestety w dalszym ciągu się zaplatają, mały poślizg wystąpił z powodu zmiany koncepcji dot. szprych – trzeba było je domówić i teraz niespokojnie czekam aż przyjdą a ja otrzymam telefon z serwisu z jakże radosną, wdzięczną i bez mała kluczową informacją. Co do reszty to montaż rzecz jasna nawet nie ruszony, absolutny brak czasu. Tymczasem metodycznie coś tam klikam tu i tam, co by kurierzy nie mieli zbyt lekko: łańcuch do nowej kasety, nowe klocki do V-Brake’a, nowe linki + pancerze pod hamulce i przerzutki (moje obecne nie żyją już od dawna)... Poza tymi mało znaczącymi drobiazgami generalnie NUDA oraz cisza totalna.
     
    No niech ta burza nadciągnie trochę szybciej bo widok rozprutego na śrubki roweru przyprawia mnie o bezsenność a pogoda za oknem do jazdy iście wyborna. To nic, że pada niemiłosiernie – wyznaję zasadę, że nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednio ubrani ludzie. No i... NOSI MNIE.
  10. Czyzby
    Właśnie zupełnie nieświadomie usunąłem swój pierwszy wpis, zamiast „edytuj” kliknąłem „usuń”... No szkoda, idealnie oddawał ówczesny nastrój chwili. Tym niemniej stwierdzam fakt – TAK, zdecydowanie muszę kupić sobie również okulary tudzież mniej czasu spędzać w pracy bo normalnie nie widzę na oczy, fu-ble.
     
    Z rzeczy bardziej pozytywnych – coś drgnęło, nowe koła sie zaplatają sie. HOOAH !
  11. Czyzby
    HA ! Hałda części zbyt długo już oczekujących na montaż wzbogaciła się o kolejny brakujący element układanki. Dziś dotarły do mnie piasty, NARESZCIE. Na froncie walki o upragnione komponenty zapanowała więc nieoczekiwana cisza. W zeszły czwartek przyszły obręcze, dętki, opony, nyple, inne pierdoły. Swoją drogą z tymi piastami to tak nie do końca wyszło jak planowałem, no ale trudno – rower stoi a jeździć trzeba, jak się nie ma co się lubi trzeba lubić co się ma. Najwyżej zajeżdżę je na śmierć po jednym sezonie i kupię wtedy nowe, docelowe – może akurat przez przypadek będą dostępne u krajowego dystrybutora (heh, to prawie jak wygrać w totka)...
     
    Koniec końców udało mi się skompletować wszystko niemal zgodnie z pierwotną zachcianką oraz ogólną „wizją” rozbudowy roweru – pora więc złożyć to do kupy (pytanie tylko KIEDY – praca, dyżury/służby, wyjazdy, szkolenia oraz inne katastrofy masowe... ostatnio dosłownie mieszkam w plecaku) ! Z fabrycznej konfiguracji mojej maszyny pozostaną praktycznie tylko rama, siodło wraz ze sztycą i zaciskiem, kierownica z mostkiem, stery, przedni hamulec tarczowy... Ale i to ma się zmienić w przyszłości (poza ramą rzecz jasna).
     
    Co najważniejsze, już nie mogę się doczekać kiedy będzie mi dane sprawdzić nowości na jakimś fajnym błotku/górkach w lesie !
  12. Czyzby
    W kontekście kolejnych wydatków: przy okazji odbioru nowego koła (nareszcie ! ) nabyłem pompkę do amortyzatora (MAGURA). Tak jest, eksperymenty z ustawieniami amortyzatora pora rozpocząć. W/g instrukcji pod moją wagę (72-81kg) oraz przy tym skoku (120mm) ciśnienie powinno wahać się w granicy 85-100psi. Amortyzator dostał 90psi i był stanowczo zbyt miękki, tak więc póki co podpompowałem go do 100psi. No zobaczymy jak teraz będzie się sprawował, chociaż daję głowę, że pewnie i tak skończy się na większym ciśnieniu komory powietrznej.
     

     
    P.S. – Po dwóch sezonach tułaczki po 3miejskich sklepach-serwisach (lub raczej "serwisach" ) chyba w końcu znalazłem odpowiedni dla siebie. Tak jest, "Y" jest w/g mnie bezkonkurencyjny – bardzo rzeczowo, fachowo, konkretnie, szybko i na temat. Bez zbędnego bajdurzenia czy komentarzy. Czegoś nie ma – żaden problem, zamówią. Jak już zrobią serwis lub przyjdą zamówione elementy – zadzwonią, że można odebrać. Poza tym pełna kultura i spokój, naprawdę na poziomie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...