marcinusz
Użytkownik-
Liczba zawartości
2 954 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
6
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Blogi
Kalendarz
Collections
Zawartość dodana przez marcinusz
-
[Strava] ograniczenie funkcjonalności dla nieposiadających subskrypcji Summit
marcinusz odpowiedział KrissDeValnor → na temat → Nowości
Bez opłaty. Nie za darmo. Jeśli nie rozumiesz o czym piszę, to trudno. Nie tupet, tylko przekręciłeś moją wypowiedź, więc prostuję a Ty mi o tupecie. Napisz w czym nie mam racji a obrzucaj mnie epitetami. Dasz radę w ten sposób dyskutować? Piszesz tak, jakby do tej pory nie zarabiali. Twoim zdaniem trzymają ten serwis prywatnymi pieniędzmi przez tyle lat? Windowsa w prywatnym kompie mam oryginalnego z oficjalnej dystrybucji za własne cebuliony kupionego. Nie kody czy odsprzedaż licencji używanej. Nie mam żadnego pirackiego oprogramowania. Korzystam z wielu płatnych subskrypcji. Uprzejmie nie wpisuj mnie w roszczeniową grupę. Ja nie lamentuje i nie twierdzę, że mi się należy. Twierdzę że są chciwi i chcą za dużo. Mnie interesują tylko segmenty i tabele wyników. Jakby za to wprowadzili niewielka opłatę, adekwatną do kosztów utrzymania segmentów, to bym zapłacił. Natomiast nie chcę płacić za rzeczy mi niepotrzebne, które są w wersji premium i które chcą niby dalej rozwijać i po to im nowe opłaty. Nie dają mi opcji płacenia za to co potrzebuję, tylko chcą zmusić do płacenia za wszystko. Pa, pa. I wiele osób im tak powie. Może wtedy zmienią podejście. A może nie. No to teraz ja napiszę - masz poczucie humoru albo jesteś urodzonym optymistą -
[Strava] ograniczenie funkcjonalności dla nieposiadających subskrypcji Summit
marcinusz odpowiedział KrissDeValnor → na temat → Nowości
Niby dlaczego? Możesz uzasadnić? Jeśli nie zrozumiałeś intencji mojej wypowiedzi, to piszę innymi słowami. Atrakcyjność stravy wynika w dużej mierze z tego, że "wszyscy tam są". Sprawił to ich dobry pomysł oraz praca społeczności, która zbudowała segmenty i ściągnęła ludzi, aby je wypełnić. Ważną cegiełkę dołożyły strony trzecie, jak twórcy Elevate for Strava. Teraz strava mówi nam “tablice wyników są nasze, ale możecie na nie patrzeć jak zapłacicie". Tobie się to podoba? Ja czuję, że komercjalizują moje dane, jakby były ich. Dla mnie oni są agregatorem danych a zaczęli się zachowywać jak właściciel i sprzedają nagle "swój" produkt zbudowany na danych użytkowników. Żartem z użytkowników jest pozostawienie im możliwości tworzenia nowych segmentów. Po co miałbym dalej rozwijać ich produkt? Pora szukać innego. Ze sobą. To najważniejsze. Spora grupa znajomych ma garminy, więc mogę porównać się z nimi. Tylko że ze względu na Strave nigdy nawet nie zadałem sobie trudu, żeby ich odszukać w GC. Przeglądając garminowe segmenty zauważyłem wielu lokalnych napieratorów, których "znam" że stravy, więc jakaś wartość porównawcza tego jest. Tu kompletnie nie zrozumiałeś. Niech zarabiają. Tylko niech znajdą lepszy sposób niż zabieranie funkcjonalności i komercjalizowanie danych użytkowników. Niech zarabiają jak na agregatora danych przystało. Nikt nie szemrał jak wprowadzali dodatkowe funkcje do płatnej części. Nie wiemy czy strzelili sobie w kolano. Na pewno ściągną więcej pieniędzy. Na pewno stracą część użytkowników. Ja mam nadzieję, że pożałują tej decyzji. Niewykluczone, że Twórcy się znudzili tematem i desperacko chcą wyciągnąć kasę a to czy potem strava zwiędnie czy nie jest sprawą drugorzędną. -
[Strava] ograniczenie funkcjonalności dla nieposiadających subskrypcji Summit
marcinusz odpowiedział KrissDeValnor → na temat → Nowości
To chyba nie do końca tak. Przynajmniej ja tego nie widzę tak czarno-biało. Używam stravy od 2013 r. Wtedy "wszyscy" byli na endomondo a pocztą pantoflową szło - przesiadaj się na stravę, bo segmenty. No i się przesiadłem. Genialne narzędzie do porównywania wyników. Tym sensowniejsze, im więcej ludzi się w to bawi. Zatem polecałem znajomym, aby było się z kim porównywać. Wytworzyła się społeczność. Społeczność stworzyła segmenty i wypełniła je wynikami. Doszliśmy do etapu "jak nie ma na stravie, to nie ma na świecie". Teraz za oglądanie wyników tej pracy ktoś chce, żebym mu płacił (ja i reszta społeczności, która zbudowała zasób danych tego serwisu). A czy ja mogę ustanowić subskrypcję za korzystanie z danych, które na stravie stworzyłem? Mogę dostać jakieś wynagrodzenie, za osoby które do stravy ściągnąłem? Nie mogę. I to jest nieuczciwe. Mogli robić płatne dodatki. Niektórzy moi znajomi korzystają. Mogli ostatecznie dodać odrobinę reklam, których subskrybenci by nie oglądali. Jednak zabranie rdzennej funkcjonalności z wersji darmowej to moich zdaniem agresywne monetyzowanie a nie prośba o godziwe wynagrodzenie za uczciwie wykonaną pracę. Oczywiście nie powiem, że nigdy nie przyszło mi do głowy, że nie zrobią tego, co zrobili. Wcale nie jestem zdziwiony, choć mam nadzieję, że strzelą sobie w stopę tym ruchem. Dlaczego? Bo podjęli złą decyzję, którą odbieram jako chciwość. Chcą strzyc za blisko skóry. To nie w tym rzecz czy 250-300 zł rocznie to dużo czy mało. Nie chodzi o to, żeby udowadniać, że mnie stać. Pytanie właściwie postawione brzmi: czy to uczciwa cena. Może jak ktoś zaczął kolarstwo wczoraj, to wskoczy w to i zapłaci bez zająknięcia. Ja czuję się w jakimś sensie współtwórcą tego co w stravie jest wartościowe, więc odbieram taką stawkę za wygórowaną. Ja stworzę przynajmniej kilka. Nie jestem hadkorowym łowcą KOMów, ale mam kilka miejsc, w których sprawdzam swoją formę. Tych kilka segmentów wyląduje w GC i będę miał porównanie swoich wyników. Nie będę płacił 250 zł rocznie, aby móc z kolegami sprawdzać, kto ma dłuższego. I tak widzę kto mi odjeżdża a kogo zostawiam z tyłu. Już się przyjrzałem garminowym segmentom. Jest tam jakaś społeczność. Ludzi mniej, ale narzędzie funkcjonalne. Gdyby nie strava, to by się lepiej rozwinęło. Obecnie wziąłem darmowe premium na dwa miesiące i to będzie czas na pobawienie się dodatkowymi funkcjami i zinwentaryzowanie ważnych dla mnie segmentów. Potem mówię stravie pa pa! Ze względu na znajomych będę tam jednak dalej eksportował jazdy. Pewnie ustawię prywatność, aby nie trafiały na tablice wyników. Nie będę ich karmił danymi, skoro oni nie dają mi w nie wglądu. Ciekawe jak po kilku miesiącach będzie to wyglądało. -
A do jeżdżenia wokół komina nie wystarczy 1x10 z kasetą 11-36? Albo szosowe 11-32 11rz? Jest też chyba szosowe 11-34 11rz.
-
Oczywiście, że sprzęt do 2xXX jeszcze długo będzie na rynku. Z ciekawości sprawdziłem i nie ma problemu, żeby dziś kupić kasetę XT 9 rzędową a to 3 generacje XT wstecz... Ja nie mam z tym problemu, że nie ma kasety 11-51 na "zwykły" bębenek. Zawsze można wziąć 11-50 od innego producenta. Sam mam napęd z kasetą NX 11-50, przerzutką SLX i manetką obrotową GX i wszystko śmiga. Mało tego, 11-50 oferuje całkowicie wystarczający zakres przełożeń do fulla ścieżkowego (jak dla mnie). Do ściganta pewnie wolałbym 10-50 lub 10-51. Kasety są już dość przystępne cenowo, tylko nie da się przyoszczędzić omijając wymianę bębenka. Myślę że w nowych rowerach szybko pojawi się sporo tanich piast na microspline i stare bębenki a tym bardziej napędy 2x od 2021 r. będą już tylko w najtańszych rowerach.
-
To robi komuś jakąś praktyczną różnicę?
-
Cześć, Shimano wprowadza nowe Deore 6100. Grupa jest 12 rzędowa i nie ma opcji przedniej przerzutki. Kaseta 10-51. Chyba wielokrotnie ogłaszana śmierć przedniej przerzutki w mtb rzeczywiście stanie się faktem. Są też niższe grupy 1x11 i 1x10. W tych niższych grupach będzie jeszcze opcja 2x11 i 2x10. https://www.pinkbike.com/news/first-look-shimanos-new-deore-12-speed-group-plus-other-2021-updates.html
-
Motocykle mają moc liczoną w dziesiątkach kilowatów i korzystanie z niej nie męczy. 0,5kW wykańcza szybko nawet zawodowych kolarzy, więc nie ma czym szastać. Nie zauważyłem przerzutek i w motocyklach... Tak na szybko z podstawowych różnic. I co z tego, skoro i tak można uzyskać wystarczającą sztywność, akceptowalną wagę oraz większy wpływ na charakterystykę pracy ?
-
Ciekawa koncepcja, ale...
-
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
marcinusz odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
Masz rację. Najlepiej jest zrezygnować całkowicie. Mi się to udało tylko przez jakiś czas. Też miałem efekt, że później cokolwiek słodkiego/dosładzanego powodowało, że czułem się "zamulony" i wręcz nie miałem ochoty takich rzeczy jeść. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, jak masowe jest dosładzanie prawie każdego jedzenia i że właściwie trudno się dziwić, że ludzie mają problemy z kontrolowaniem wagi. Ale jedno zaznaczę. Jeśli ma się tendencję do objadania, to objadać się można też zdrowym jedzeniem. Również zdrowego można zjeść za dużo i trzeba być tego świadomym. Różnica jest taka, że zdrowe jest na ogół mniej kaloryczne i zapchamy się na maksa przyjmując mniej kalorii niż gdybyśmy zapchali się niezdrowym i bardziej kalorycznym. Oczywiście ma to przełożenie na to, co pokazuje waga i lustro oraz ogólny stan zdrowia. Oczywistym jest, że lepiej objeść się zdrowym, ale trzeba przede wszystkim ustalić skąd bierze się chęć objadania. Jest też druga strona medalu: jeśli ktoś nie ma tendencji do objadania się lub ją zwalczy to może nie mieć problemu z nadwagą mimo że je niezdrowo. Pewnym plusem kolarstwa ale też innych aktywności jest to, że gdy podejmuje się wysiłek, to zła jakość dostarczanego paliwa daje o sobie znać. Przynajmniej ja to czuję i to mobilizuje mnie do jedzenia zdrowo, zwłaszcza w sezonie, gdy aktywności często są długie. U mnie słodycze w domu nie leżą, bo niemal natychmiastowo je zjadam. Jedyna szansa, żeby poleżały dłużej, to muszą być poza zasięgiem mojego wzroku i muszę o nich nie wiedzieć/zapomnieć. Dlatego uważam, że w kwestii słodyczy jestem jak alkoholik. Jeśli mam dostęp to skorzystam. Na kilka butelek wina przywiezionych z wakacji potrzebuję tygodni lub miesięcy. Słodycze trudno mi dowieźć do domu... Więc kontrola ilości u mnie musi następować w sklepie: jeśli kupię, to wiadomo, że szybko zjem. Muszę zatem nie kupować a jeśli decyduję się kupić to najważniejszym parametrem jest waga im mniejsza tym lepiej, bo do zaspokojenia potrzeby wystarczy 30g a jak kupię opakowanie 150g to "koszt dietetyczny" będzie dużo większy oraz organizm silniej będzie domagał się kolejnej porcji cukru. Generalnie wszystkim polecam, żeby nie zastanawiali się "ile muszę przejechać, żeby być chudym" tylko raczej żeby znaleźli przyczynę i ją zwalczali. Gdy znajdzie się i zlikwiduje przyczynę, skutek też zniknie. -
Reign: Trance:
-
Jak kogoś interesują, to są do znalezienia na innym forum.
-
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
marcinusz odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
Czyli za 30-40 tys. km przestaniesz istnieć? Jeśli tak jest, to ciesz się i bądź świadom, że taki stan może nie być dany na zawsze. -
[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała
marcinusz odpowiedział Gruby120 → na temat → Dieta i odżywianie
Mam to samo. Jeśli mam uczucie sytości, to nie trwa ono długo. Nawet po dużym posiłku mogę po niedługim czasie brać się za następny i organizm często wysyła sygnał, żebym się rozejrzał czy czegoś do zjedzenia nie ma w pobliżu. Można to nazwać skłonnością do obżarstwa. Jeśli dłuższy czas ulegam takim pokusom, za jakiś czas okazuje się, że obrastam tłuszczem i żeby nie czuć głodu muszę jeść tyle, że dalej bym obrastał. To jest błędne koło. Jeśli dojdę to tego etapu, rzeczywiście trzeba się przegłodzić i "skalibrować" znów organizm. Nie oznacza to jednak, że trzeba chodzić głodnym, aby chudnąć. Przynajmniej nie cały czas. Jeśli się "skalibruję", tj. przez dłuższy czas (2-3 tygodnie) jem tylko zdrowo (w tym bez słodyczy) i nie za dużo (czyli: 1. nie biorę się za kolejny posiłek przedwcześnie i 2. porcje są umiarkowanej wielkości), to dochodzę do stanu równowagi. Przedwczesne łaknienie zaczyna zanikać. Słodycze przestają być atrakcyjne (w tej kwestii jestem jak alkoholik). Obżarstwo kusi, ale pokusa staje się stosunkowo łatwa do odparcia. W takim błogosławionym czasie jestem w stanie chudnąć nie chodząc głodnym. Tylko (aż!) muszę pilnować, aby nie jeść nic ponadprogramowego dla przyjemności. W praktyce wypada unikać imprez i/lub jedzenia na mieście wieczorem. Nawet nie dlatego, że wtedy je się jedzenie "niezdrowe", tylko dlatego że w takich sytuacjach je się z reguły za dużo i o złej porze, co "rozkalibrowuje" cały system. Podsumowując: odchudzanie to nie aktywność lub dieta, tylko styl życia. Ja swój wypracowuję od 7 lat bardzo małymi kroczkami i zszedłem do poziomu poniżej 15% tkanki tłuszczowej. Teraz pracuję nad tym, aby jak najdłuższą część roku utrzymywać się na tym poziomie. Kolarstwo (ok. 8tys. km rocznie) pozwala minimalizować skutki zbyt dużej ilości jedzenia, ale wiem, że byłbym w stanie jeździć nawet po 15tys. km/rok i tyć, gdybym zawsze jadł to na co mam ochotę i nie dbał o dobre nawyki żywieniowe. Aha, podziwiając tych, którym chce się zgłębiać całą naukę o diecie, informuję, że dogłębna wiedza w temacie nie jest potrzebna. Przynajmniej dopóki celem jest zejście do "normalnej wagi" a nie 5% tkanki tłuszczowej. -
Dobry pomysł. Pomyśl czy się czasem nie ugryźć w klawiaturę zanim zaczniesz głupią dyskusję.
-
Niezłe jajo. W artykule z pierwszego postu piszą coś o ukoronowaniu "lat pracy polskiego biura projektowego" a wygląda na to, że Hero będzie z chińskiego katalogu. Jeśli to prawda, to nie wiem czy się śmiać czy płakać.
-
Panowie, pisałem w połowie lipca. Po pół roku to już musztarda po obiedzie.
-
Raczej sporo. Moja Scultura z 2014 na starszej 105 waży podobnie, ale ma korbę na octalink (nadwaga w suporcie), tanie koła składane o wadze 1920g i do tego podstawowe spd do mtb (ponad 380g).
-
Zostawcie już tego Novatec'a i chińczyków. To jest temat o XTR 12s. Mi się osobiście nie podoba kolejny standard bębenka. Będę unikał, bo mam kilka rowerów i takie wynalazki utrudniają później przesuwanie napędu do kolejnego roweru. Natomiast mimo bycia zatwardziałym dwublatowcem, zaczynam już myśleć o przesiadce na NX Eagle. 11-50 będzie wystarczające do mojego ścieżkowca. Zastanwiam się natomiast czy przy okazji następnego XTka, Shimano nie zrobi kasety 11-50/51 o stopniowaniu podobnym do XTR 12s. Byłoby lepsze od NXa. Obawiam się jednak, że kasta 12s do stanardowego bębenka może przyjść dopiero z niższymi grupami.
-
[Zdjęcia] Codziennie Jedno Zdjęcie
marcinusz odpowiedział klon → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
-
Film bardzo fajny. Ciekawe czy rower jest go godny
-
W gravelach są po to, żeby nowocześni kolarze mogli kupić nowoczesne rozwiązanie i mogli mówić kolegom, że mają lepszy rower. Bo mają sztywną oś. A jak kolega nie ma sztywnej osi, to chyba oczywiste jest, że ma wiotką oś, nie? Czytam te opowieści o konieczności regulacji zacisku przy QR i oczy przecieram. Lata jeździłem na rowerze z QR. Regularnie zdejmowałem oba koła, aby zmieścić do małego samochodziku. Nigdy po tym nie regulowałem zacisku, aby nie ocierało. Ale skoro w internetach piszą, że trzeba, to pewnie oznacza, że tylko mi się wydawało. Musiałem, tylko nikt mi o tym nie powiedział Dzwonienie tarczy. Wymieniałem w swoim trance'2014 szpilkę i koło na sztywną oś (przy okazji ulepszania kół). Nie zauważyłem żadnych zmian. Jak się położę w zakręcie, to tarcza może zadzwonić tak na sztywnej osi, jak wcześniej na QR. Może to wynikać z budowy wahacza (zawieszenie z wirtualnym punktem obrotu). Wszelkie wahacze z łożyskiem blisko tylnej osi mogą więcej zyskiwać na sztywnej osi. Mogę sobie tak pisać. Internety będą wiedzieć lepiej, tj. że bez sztywnej osi ani rusz, nawet w gravelu.
-
Nie martw się, obie panie mają za to zapłacone. A z tą obraźliwością, to nadinterpretujesz. Mnie zaskoczyli postawieniem Solia na dużych kołach. To bardzo dobry ruch.
-
Co to zmienia w dniu, w którym ze swoją "krwawicą" idziesz do sklepu (lub logujesz się do niego w internecie)? Warto czytać zagraniczne fora. Czasem da się tam przeczytać rzeczy, których na polskich forach nie ma. Działa to w dwie strony. Co do cen - tam też się pisze o cenach, tylko próg bólu jest znacznie wyżej. Myślę, że wyżej proporcjonalnie do zarobków. Dam sobie obie ręcę uciąć, że jeśli z dnia na dzień Polacy zaczęliby zarabiać te same kwoty w Euro, to ilość dyskusji o wygórowanych cenach zrównałaby się z tymi prowadzonymi na zagranicznych forach. Tu nie ma żadnej magii.
-
Ja nie pisałem, że ludzie kupują najlepszy znaczek za cenę, tylko najlepszy produkt za cenę. A dokładniej produkt, który uważają za najlepszy w cenie, którą są gotowi zapłacić za dany produkt. DURE, masx rację. Przy czym moim zdaniem nie należy kupować rzeczy, których w razie awarii nie jesteś w stanie bez nadmiernego wysiłku kupić ponownie. Na przyklad elektroniczna przerzutka w MTB przy obecnych cenach jest nie dla mnie. Niespodziewany zakup przerzutki za 200-300zł można jakoś przełknąć w bieżących wydatkach.