Witam, parę dni przed świętami zakupiłem Rock Shox Reba 2011. Amortyzator zakupiłem nowy, 100mm, nieprzycięta rura sterowa, wersja RL, kolor czarny. Podczas oględzin zewnętrznych byłem bardzo zadowolony z jakości wykonania, kolorystyki itp. Jako że już przed zakupem nosiłem się z zamiarem zmiany skoku na 120mm, dzisiaj w chwili wolnej postanowiłem to uczynić. Dużo czytałem na temat fabrycznego złożenia więc i tak bym przeprowadził pierwszy serwis przed jazdą tak na wszelki wypadek:) Zakupiłem Fox Fluid (teoretycznie to to samo co olej SAE 80W do przekładni, nawet ten sam kolor - może się komuś przyda), Olej Bel Ray HP Fork Oil 5W i 15W (co ciekawe polecane bardzo za oceanem i mają kolor niebieski), nową nasadkę 24mm i klucz 10mm (co by nie poniszczyć gwintów) i szczypce do pierścieni potrzebne przy rozbieraniu Reby.
Pierwszy etap, czyli ściągnięcie lag dolnych przebiegł bez zakłóceń. Młoteczek gumowy, imbus 5 i klucz 10mm, generalnie bez niespodzianek. Jednak..
F....-UP nr.1 Miska którą przygotowałem na olej nie przydała się na nic. Z lag nie wypłynęło NIC, zamiast oleju był tam tylko jakiś bliżej niezidentyfikowany smar niezwykle trudny do usunięcia. Dlaczego Rock Shox nie stosuje się do własnych zaleceń?
Jako że Reba była już w rozsypce, a brak oleju mnie przeraził postanowiłem się przyjrzeć uszczelkom kurzowym i gąbeczką na których teoretycznie powinien być olej.
F....-UP nr.2 Około 20% powierzchni gąbek było "przytrzaśnięte" przez uszczelki kurzowe, na domiar złego były "powyginane" jakby ktoś wogóle się nie przykładał w żaden sposób do ich montażu. Po parunastu minutach rzeczone gąbki udało mi się wyjąć. Kolejnym zaskoczeniem było to że udało mi się z nich wycisnąć zaledwie parę kropli niezwykle rzadkiego oleju. Już się nie dziwię że amortyzator zostawiał takie koła z oleju na goleniach podczas paru ugięć na sucho (rower jeszcze nie jest do końca złożony więc wolę nie myśleć co by było podczas jazdy po wertepach.
Jako że moja Reba to model 2011 to w komorze pozytywnej nie ma oleju, jest za to smar.
F....-UP nr.3 To już chyba konstrukcyjny. Górny tłok wyglądał jakby ktoś go zanurzył w smarze i wsadził w goleń. Na środku tłoka był smar, za to po bokach już nie za bardzo. Nawet gdyby był to nie przypuszczam żeby służył do czegokolwiek poza upośledzaniem pracy amortyzatora, jest bardzo gęsty i lepki. Niewątpliwie rozwiązał problem szczelności, tylko po co skoro można wymieniać oringi?
W komorze negatywnej Reby 2011 występuje kolejna gąbeczka która ma służyć do smarowania.
Co ciekawe ta nawet była nasączona olejem, może nie w pełni, ale była. Zdjąłem ją, razem z dwoma pozostałymi umyłem w wodzie z mydłem, a następnie do końca usunąłem smar i wysuszyłem za pomocą alkoholu izopropylowego i ręczników papierowych. Wszystkie trzy gąbki nasączyłem Fox Fluidem, wyszło go około 12ml. Ma świetną konsystencję, nie jest bardzo lepki, za to mocno gęsty i nie wypływa samoistnie z gąbeczek. Zresztą Fox pewnie wie co zrobi używając go.
O tłumiku się wypowiadać nie będę, po prostu był tam olej, był skręcony i wszystko, wymieniłem olej, gdyż mając doświadczenia z jakością montażu, wolałem mieć pewność, że jest go tyle ile potrzeba, odmierzyłem odpowiednią ilość za pomocą strzykawki.
Wszystkie połączenia gwintowane zakręciłem używając klucza dynamometrycznego wg. specyfikacji producenta, a do komory pozytywnej nalałem oleju tak jak to było w poprzedniej wersji, jakoś to do mnie bardziej przemawia niż gęsty smar i oring pracujący na czymś strasznie lepkim. Do komory negatywnej przy składaniu dałem 2ml Fox Fluidu, tak na wszelki wypadek, oringi zabezpieczyłem odpowiednim smarem.
Piszę ten wpis ku przestrodze, niewątpliwie materiałowo jest to fantastyczny widelec, konstrukcja jest prosta, a serwis tani i banalny. Jakość złożenia niestety odstaje bardzo bardzo daleko od jakości produktu i dziwię się firmie Rock Shox że na to pozwala. Powoduje to zawód u dużej ilości fanów jak i przemyślenia u przyszłych kupujących. Mam nadzieję że teraz amortyzator będzie mnie cieszył świetną pracą do kolejnego serwisu.
Już nie mogę się doczekać pierwszych wrażeń. Podczas uginania na sucho (niestety maszyna jeszcze nie jeździ) amortyzator działa płynniej, łagodniej i bez skoków, na goleniach nie zostają kręgi z oleju, ale czuć pod palcem że są dobrze nawilżone i pracują bez oporów. Dzięki tym czynnością już wiem że wszystko jest z widelcem ok i nie mam strachu o sławną fabryczną jakość złożenia.
Pozdrawiam.