Skocz do zawartości

szy

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    934
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez szy

  1. Na Kaszubach tymczasem 😎 Dużo dobrego dzieje się po cichu i rękami różnych podmiotów. Jeszcze przed wakacjami zrobiliśmy rundkę dookoła Szwajcarii Kaszubskiej dając prowadzić się drogami rowerowymi oraz do przebiegu wycieczki włączając dwa z ulubionych szosowych fragmentów. Gdy nieco przymknąć oko i połatać całość krótkimi przelotami po drogach publicznych, wszystko układa się w niezłą pętlę po centralnej części Kaszub. W zależności od odbiorcy - albo na weekend, albo na jeden dzień Mamy po kolei drogi rowerowe lub dobre, rowerowe szosy: - z Kartuz do Sianowa Leśnego, - z Mirachowa do Kamienicy Królewskiej, - z Kamienicy Królewskiej do Sierakowic, - z Sierakowic do Gowidlina, - z Gowidlina do Sulęczyna, - ze Stężycy do Wygody Łączyńskiej, - ze Stężycy pod Wieżycę, - z Ostrzyc do Goręczyna, - z Goręczyna do Kartuz. Całość daje ok. 140 kilometrów, w większości po izolowanej infrastrukturze. Oczywiście, taki przejazd odbywa się nieco kosztem miejsc, do których infrastruktura nie prowadzi, aaale... Na tej trasie miejsc, z których Kaszuby słyną, wcale nie brakuje. Mapa ze śladem do pobrania tutaj, zapraszam: Szwajcaria Kaszubska na drogach rowerowych. Rowerem po Kaszubach (Znajkraj) Nie twierdzę, że to najlepsza trasa po Kaszubach, ale na dziś na pewno najbezpieczniejsza. Kaszuby to nie jest łatwy teren na rower, więc każda taka inwestycja jest na wagę złota. Wtedy, przed wakacjami widzieliśmy, że buduje się drogę rowerową z Miszewa w kierunku Przodkowa i mam nadzieję, że jej bankowa popularność otworzy wielu osobom oczy, jak bardzo takich rzeczy potrzebujemy. Ideałem by było, gdyby ten uklad został poprzecinany przez "tylko ddry", czyli drogi rowerowe, które nie towarzyszą szosom, gdzie jesteśmy tylko my - rowerzyści. Na razie o takich inwstycjach nie słychać, ale może to kwestia czasu? Kilka zdjęć, droga rowerowa z Kartuz do Sianowa Leśnego: Szosa z Mirachowa do Kamienicy Królewskiej: Droga rowerowa z Kamienicy Królewskiej do Sierakowic: Droga rowerowa z Sierakowic do Gowidlina: Droga rowerowa z Gowidlina do Sulęczyna: Droga rowerowa z Gowidlina do Sulęczyna: Droga rowerowa ze Stężycy pod Wieżycę: Z pozdrowerem, oczywiście Szy.
  2. Taki przedział zastaliśmy w drodze z Helsinek do Laponii (i z powrotem). W chyba 30-wagonowym składzie jest miejsce na 8 rowerów - duża przestrzeń zaraz za pojedynczym, ale wystarczająco szerokim wejściem do wagonu. Na ścianie oryginalne uchwyty - każdy ma możliwość wsunięcia cienkiej lub grubej opony. Do tego rura (czarna), do której można (trzeba?) przymocować rower i tym samym zabezpieczyć przed wyniesieniem na pośredniej stacji Rura nie jest zamocowana na sztywno, a porusza się w czterech kierunkach. Czyli wszystko niby proste, a jednak dość elastyczne rozwiązanie. W jedną stronę jechało 8 rowerów, z powrotem chyba 6. Ogólnie pociąg świetny - chociaż jedziesz 13 i 15 godzin, to warunki niemal komfortowe jak na ten rodzaj podróży. Zachwycam się nim - pociągiem, kabinami sypialnymi, piszę o cenach, itp - w linku pod zdjęciami. Tu więcej o podróży z Helsinek do Laponii: https://www.facebook.com/znajkraj/posts/pfbid087oJ3KBHwxgr41JsbTp2rYNeMCQYsf7N56gVyycVXgti2adBA1q75xDJeYg1PwJTl Szy.
  3. Nie piszesz nic o relacji, o rodzaju pociągu. Konduktorzy pracują i w pociągach podmiejskich, i w Intercity, i w pendolino Ale jeśli to świadomie zadane pytanie, całkiem poważna odpowiedź może brzmieć: tak, masz dużą szansę, że konduktor zostawi Ciebie (lub znajomego) na peronie. Ewentualnie wyprosi w czasie jazdy. Szy.
  4. Króciutko, o nowym artykule na blogu, czyli 👇 Pojezierze Łużyckie i Szlak Górniczy Dolnych Łużyc. Brandenburgia na weekend (Znajkraj) Na blogu napisałem, że: "Pojezierze Łużyckie leży w południowo-wschodniej Brandenburgii. To "sztucznie" stworzony region, który powstał w efekcie złożonych działań rekultywacyjnych na terenach, gdzie wcześniej przez dziesięciolecia prowadzono eksploatację węgla brunatnego. Wtedy o Dolnych Łużycach mówiło się nawet jako o najbrudniejszym miejscu w Niemczech. Intensywna działalność górnicza doprowadziła do powstania ogromnych wyrobisk, a gdy zasoby węgla zaczęły się wyczerpywać, region stanął przed wyzwaniem zagospodarowania zdegradowanych terenów. Pierwsza z kopalnianych niecek znalazła się pod wodą już na początku lat 70. XX wieku, jednak proces rekultywacji rozpoczął się na szerszą skalę w latach 90. i wciąż trwa." Ta rekultywacja, rewitalizacja regionu to przede wszystkim organizacja warunków dla turystyki rowerowej i wodniackiej. Są drogi rowerowe wokół każdego jeziora, miejsca odpoczynku, dużo punktów widokowych różnego typu. I tak się kręci - zamiast cierpieć przez dewastującą działalność górnictwa, lepiej sobie pokręcić na rowerku, nie? Kilka zdjęć niżej, a po więcej informacji i wrażeń, w tym oczywiście mapę i ślad, zapraszam do tekstu. Na punkcie widokowym nad winnicą Wolkenberg: Kolorowe jeziora, kiedyś kopalnie węgla brunatnego: Punkt widokowy, "leżący dinozaur": Drogi rowerowe dookoła sztucznie powstałych jezior: "Leżąca wieża Eiffla", czyli największa maszyna świata, dawny most górniczy: Przykłady wybudowanej infrastruktury rowerowej: Kiedyś centralny punkt Cesarstwa Niemieckiego, dziś niemal wschodnia granica: Symbol regionu - punkt widokowy Zardzewiały Gwóźdź: Naprawdę przyzwoicie. Zapraszam na blog po więcej 👇 https://www.znajkraj.pl/pojezierze-luzyckie-i-szlak-gorniczy-dolnych-luzyc-brandenburgia-na-weekend Szy.
  5. 🤣, dzięki Od dawna marzy mi się polskie ADFC, czyli organizacja, która stoi między innymi za turystyką rowerową w Niemczech. Niestety, obawiam się, że dopóki nie będziemy mieli takiego stowarzyszenia, które będzie w stanie lobbować za rozwojem turystyki rowerowej na szczeblu ogólnopolskim, to nic się nie ruszy i dalej będziemy skazani na taką padakę i właściwie losowość w podejmowaniu rowerowych tematów przez samorządy, regiony, itp. Przy czym - uściślając - oczywiście nie marzy mi się prezydentura takiego tworu , bo to nie moje kompetencje. Ale żeby w ogóle coś takiego kiedyś powstało. Jednak na razie niech będzie 1:0 o 19:45, a potem zobaczymy Szy.
  6. A tymczasem w studiu Dzień Dobry TVN... 😎 Podrzucam dzisiejszą rozmowę o turystyce rowerowej - miało być o szlakach i miejscach na nich, ale wyszło jednak także trochę ogólnie. I zamiast gadki tylko o tym co zobaczyć, było także krótko o problemach - potrzebie budowy infrastruktury rowerowej, konieczności zapewnienia transportu rowerów w pociągach, nawet słówko o idei miejsc przyjaznych rowerzystom. Trzecia wizyta w DD TVN i właściwie pierwsza, która była faktyczną rozmową i poruszeniem realnych problemów, a nie tylko pokazywaniem kolorowych obrazków. Zapraszam, do obejrzenia tutaj - po obejrzeniu 2-3 reklam: https://dziendobry.tvn.pl/styl-zycia/hobby/trasy-rowerowe-w-polsce-ktore-sa-najpiekniejsze-st7971287 Szy.
  7. Można chyba podejrzewać, że to robota kormoranów. Wiele opisów mówi o ich kolonii, która ma tam się znajdować, ale nie ma po nich śladu. Prawdopodobnie drzewa są już na tyle słabe, że nie ma mowy o robieniu na nich gniazd, więc kormorany poleciały zniszczyć inny las. Widać za to gniazda mew, ale już w "parterze". Szy.
  8. I zapomniałbym był , ale chyba jeszcze zdążę dzisiaj, napisać, że jutro poopowiadam nieco o naszych wyjazdach podczas Festiwalu Wapi w Otwocku. Z rowerowych klimatów jeszcze: - prezentacja szlaków rowerowych Velo Otwock, - emisja filmu Carpatia Divide. Cały program: Jeszcze więcej w opisie wydarzenia na Fejsiku: https://www.facebook.com/events/394413713112655/ Zapraszam! Szy.
  9. Nowe na blogu i na Forum, czyli szlak rowerowy Wokół Zalewu Szczecińskiego: Szlak rowerowy Wokół Zalewu Szczecińskiego. Pomorze Zachodnie na lato (Znajkraj) Oraz: W fotobardzoskrócie: Szy.
  10. Cześć, na Znajkraj wjechał kolejny raport z nowego szlaku rowerowego, tym razem to szlak Wokół Zalewu Szczecińskiego, czyli piąta pozycja w rowerowym portfolio Pomorza Zachodniego. Szlak można wciąż nazywać stosunkowo świeżym, bo nie tylko, że oddawany w ostatnich latach, to już... świeżo remontowany na tym jednym z najlepszych odcinków, czyli Lubczyna-Dąbie. Najważniejsze: szlak rowerowy Wokół Zalewu Szczecińskiego to 300 kilometrów dookoła Zalewu Szczecińskiego i jeziora Dąbie, ale też innych mniejszych akwenów, jak ujście Świny, Odra w Szczecinie, Roztoka Odrzańska. Jak zawsze, komplet różnego typu wrażeń na blogu i jak zawsze tam również mapa i gpx 👇 Szlak rowerowy Wokół Zalewu Szczecińskiego (Znajkraj) A tu przegląd ściśle rowerowych klimatów. Na pewno najbardziej charakterystyczne dla szlaku Wokół Zalewu Szczecińskiego są szutry, które rozrzucone są w trzech miejscach trasy. Pokonując pętlę zgodnie ze wskazówkami zegara, najpierw trafimy na część niemiecką, to Park Naturalny Doliny Piany (rzeki Peene) między Bugewitz i Anklam: Druga z tych najlepszych części, to - w zależności od pokonywanych dystansów - prawdopodobnie przynajmniej następnego dnia, czyli już za Wolinem, po zjeździe nad polską część Zalewu Szczecińskiego. Technicznie i krajobrazowo - niemal identycznie, to znów szuter, chociaż tutaj już po niewielkich wałach przeciwpowodziowych, których nie było w Niemczech: Potem krótka leśna przerwa, nawet taka z noclegiem może być - w Stepnicy, po której zjeżdża się na szutrową część trzecią - najdłuższą, między Lubczyną a Dąbiem. To ten odcinek wymagał już remontu, między innymi po uszkodzeniach dokonanych przez motocrossowców... 😕 Co ważne i o czym piszę na blogu, szuter nie pojawił się na tych odcinkach ze względu na to, że ktoś uznał, że będzie lepszy. Nic z tych rzeczy - szuter w turystyce zawsze będzie gorszy od asfaltu (bo koszty utrzymania, bo kwestia ochrony środowiska, bo większe opory jazdy, bo... zdrowie rowerzystów), a na tych odcinkach wały nie udźwignęłyby ani ciężkiego sprzętu, ani bardziej wymagającej nawierzchni. Ten "naturalny" wizerunek tej trasy to jednak trochę kwestia dokonywanych przez Pomorze Zachodnie wyborów. A całość zaczyna się od wyjazdu ze Szczecina, który udało się poprowadzić bardzo przyjemnymi drogami. Wspominam nawet, że jest jak w Berlinie - po niezłej infrastrukturze, w niezłym otoczeniu, najpierw typowo miejskim, potem parkowo-podmiejskim wyjeżdżamy ze ścisłego centrum miasta na zupełne jego obrzeża: Potem nie ma szału aż do Trzebieży, jedziemy drogą rowerową wzdłuż szosy. Już po niemieckiej stronie robi się ciekawiej, pojawiają się takie dobre drogi rowerowe, które Niemcy potrafią budować, a nawet sympatyczny singiel, który - jeśli dobrze pamiętam - też jest oznaczony jako ddr. Potem podobne klimaty już na Uznam - w większości ddry biegnące sobie gdzieś opłotkami, a czasami też przejazd jakąś spokojną, cichą szosą. Za Świnoujściem wciąż jeszcze jest awaryjnie i tymczasowo ze względu na strefę bezpieczeństwa wokół gazoportu. To się raczej nie zmieni, więc Świnoujście planuje budowę drogi rowerowej wzdłuż pobliskiej szosy. To chyba dobre wyjście, bo w tym momencie jedzie się między innymi tak: I o ile wielu rowerzystów wzruszy ramionami i nie będzie widzieć problemów w trudnej, piaszczystej nawierzchni, wiadomo, to będąc ojcem z dzieckiem w przyczepce ta perspektywa widzenia problemu zmienia się już dość szybko: Zaraz po tym zejściu zaczynają się prawie 3 kilometry świetnej drogi rowerowej nad samym morzem, do Międzyzdrojów, choć naturalnej, to utwardzanej tak, że jazda tam to jeden z najlepszych momentów nad polskim morzem: W Wolińskim Parku Narodowym pojawia sie "2 minus 1" w wersji z brukiem po środku, czyli rozwiązanie, którym ostatnio zachwycałem się w Brandenburgii: I jeszcze ten leśny przerywnik w okolicach Goleniowa, między szutrami nad Zalewem i Dąbiem: Naprawdę, dużo fajnego jeżdżenia, a co najważniejsze, jeżdżenia w bezpieczny, wygodny sposób. Trasa została ułożona tak, że wykorzystuje w ogromnej większości drogi rowerowe i inne, jednak zamknięte przed samochodami. Cisza, spokój, bezpieczeństwo - wszystko to, czego potrzeba, by wyjechać kilka dobrych rowerowych dni w zwykłym kumpelskim lub rodzinnym składzie. A oprócz jeżdżenia oczywiście jest też oglądanie. Przyjemnym miastem jest Szczecin - tu można bez problemu spędzić dzień przed lub po trasie. A na trasie do zobaczenia między innymi dawna hitlerowska fabryka benzyny syntetycznej w Policach, fajne Ueckermünde, bardzo ciekawa pozostałość mostu kolejowego Karniner Brücke (mój faworyt), Świat Traktorów, obiekty militarne Świnoujścia, Podziemne Miasto czy Woliński Park Narodowy: Wszystko to składa się na dobrą, bardzo uniwersalną trasę i turystycznie, i bardziej wyczynowo na gravelu. My bawiliśmy się doskonale Pozdrowery 👊 Szy.
  11. Nie znam tych terenów, więc się wypowiem Nie (zachodni odcinek). Tak (wschodni). Heatmapa Stravy, raczej najlepsza w takie klocki. Szy.
  12. Poznań - z Rowerowym Poznaniem, z sukcesywnie, chyba nieźle rozbudowywaną infrastrukturą, z jakoś tam rowerowym prezydentem. Bydgoszcz - animator Rowerowej Stolicy Polski. Ciekawe. Szy.
  13. Tez tak uważam - 29 miast w całej Polsce brzmi naprawdę zaskakująco mało. Tym bardziej w świetle tej przyjemności, jaką sprawia rower dojeżdżającym dzieciakom. Może to kwestia fatalnej/brakującej infrastruktury rowerowej w nieobecnych miastach - miasta te nie chcą wystawiać dzieci na niebezpieczeństwo? 🤔 Szy.
  14. A dlaczego nie chcesz zachęcić Waszego miasta, by wzięło udział w akcji? Pewnie macie jakąś grupę na Fejsie, jakieś lokalne środowisko rowerowe. Może miasto nie zdaje sobie sprawy z takiej możliwości? Szy.
  15. Myślę, że takie zjawisko jest uzależnione od typu szkoły, dzielnicy, miasta. Tak się jeszcze złożyło, że moja żona jest koordynatorem Rowerowego Maja w szkole w Gdańsku, więc mamy dobry wgląd w takie sprawy: w zwykłych publicznych szkołach w zwykłych dzielnicach to zupełny margines. Natomiast w szkołach prywatnych, czy w jakiś inny sposób "specjalnych", gdzie występuje zjawisko dowożenia dzieci z daleka, wtedy rzeczywiście tak się dzieje. Ale czy w aż 90%? Nie wiem - wydaje mi się, że to jednak przeszacowana wartość Szy.
  16. ... Konstancin-Baniocha, czyli na przykład to (z Google Street View): Tak? To w praktyce jest dramatyczne rozwiązanie, nawet nie mówiąc o uwarunkowaniach prawnych. Ja się boję takich dróg Szy.
  17. Hej, wczoraj opowiadałem o turystyce rowerowej na gali finałowej kolejnej edycji akcji Rowerowy Maj w Warszawie. W stolicy nie mieszkam, więc pewien naturalny rozmach, jaki związany jest z organizacją różnych spraw w mieście kilkukrotnie większym od Gdańska, robi na mnie wrażenie. Może na Was też zrobi? Ponad sto tysięcy dzieciaków, prawie tysiąc koordynatorów w szkołach i przedszkolach - to kilka zrzutów z liczbami z prezentacji z wczoraj: Ale fajnie brzmi taki slajd - że dzieciaki chcą jeździć rowerami: Że Warszawa to prawie połowa akcji w całej Polsce i że... TYLKO 29 miast jeździ w Rowerowym Maju: To też jest coś, co wywołało uśmiech na twarzy - szkoły nie są przygotowane do przyjęcia takiego rowerowego pospolitego ruszenia, więc... Warszawa wypożycza lub buduje im barierki i stojaki: I jeszcze zdjęcia z wczorajszej gali w POLINie: na sali gdzieś tak z połowa tego prawie tysiąca koordynatorów, z których większość chętnie wyszła do pamiątkowej foty: Generalnie bardzo sympatyczne, aktywne, prorowerowe środowisko. Potem jeszcze świetna atmosfera podczas warsztatów ewaluacyjnych. A na sam koniec kilka moich słów o najlepszych szlakach rowerowych i dobrych praktykach w turystyce rowerowej w Polsce i w Europie. To chyba ta najwazniejsza, najbardziej sensowna akcja prowerowa dla dzieci i młodzieży w Polsce. Może macie statystyki z innych miast? Szy. PS. W tytule początkowo zapytałem kto z Was jeździ, bo część małych dzieciaków jest odwożona przez rodziców na rowerach, ale to jednak myli, więc - edytowałem.
  18. ... ale kiedy już wybudujesz pobocze, które jest półśrodkiem, albo ćwierćśrodkiem, to na bezpieczny ddr obok będziesz czekał kolejne sto lat, w międzyczasie słysząc "po co ddr, dla rowerzystów jest pobocze". To plus to, co pisze o realnym wykorzystaniu @TheJW, daje podsumowanie pod tytułem "nie tędy droga" Szy.
  19. To chyba najgorszy odcinek drogi publicznej latem pod względem ruchu samochodowego względem możliwości drogi. Ale uważaj - są tacy, którzy chcą ją do Władka poszerzyć do dwóch pasów... A wśród obecnie budowanych ddrów, takich jak te wyżej na fotach, jest m.in. ddr wzdłuż drogi Miszewo-Przodkowo, czyli jeden z dwóch wyjazdów z Gdańska na Kaszuby. Przecierałem oczy, gdy to zobaczyłem. Jeśli to się połączy z ddrami w Gdańsku, Trójmiasto będzie miało PIERWSZE normalne rowerowe połączenie z Kaszubami. Szy.
  20. Takie pobocze (w rozumieniu przestrzeni połączonej z częścią samochodową) to nie jest rozwiązanie dla rodzin, osób starszych, dzieci dojeżdżających do szkół, itp. Fajnie ostatnio budują Kaszuby - powiedziałbym, że zaskakująco. Jakby ktoś w końcu dostrzegł, że na Kaszubach jest tak duży ruch samochodów, że jazda rowerem tutaj jest po prostu niebezpieczna. No i budują się takie rzeczy, w różnych miejscach: Jedno i drugie jest dla wszystkich. Może przejazdy przez drogi nie będą ideałem dla szosowców, których chwilowo zwolni. Może czasem barierki są bez sensu kompletnie, wiadomo. Ale generalnie świetne. Szy.
  21. Nigdy nie byłem, myślałem, że jest odwrotnie, że Gassy to taki "top-notch". To jest nie do pomyślenia, że najbogatsze województwo w Polsce nie ma ani jednej normalnej trasy rowerowej. Bezpiecznej, dla wszystkich. Wiem, że powtarzam często, ale... no właśnie, może jednak za rzadko: taka Brandenburgia ma 7 tysięcy kilometrów szlaków rowerowych, które się w części nakładają, więc realnie to jakieś 4-5 tysięcy "unikalnych" przebiegów. Z tego jakieś 60-80% (w zależności od regionu) to infrastruktura rowerowa (asfaltowe drogi dla rowerów), drogi tylko dla rowerów i mieszkańców lub drogi leśne, czyli - te drugie i trzecie - to takie "prawie" infrastruktura, bo nikt obcy tam nie jedzie, ale jednak ddr to nie jest. Czyli jednak prowincjonalny, postddrowski land we wschodnich Niemczech ma jakieś kilka tysięcy kilometrów dróg do fantastycznego rowerowania więcej niż polskie "stołeczne" województwo. DRAMAT. Szy.
  22. Nie znam tych dokładnie modeli, ale bardziej obrazowo można sparafrazować Twoje pytanie jako pytanie o zakup samochodu. Czego się spodziewać po fordach - wiemy. A czego możesz się spodziewać po chińskim Qorosie? Tu jest identycznie. Kup forda. Szy.
  23. A dlaczego mieszkańcy nie lubią tam rowerzystów? Szy.
  24. Stawiałbym na marketową jakość, zestaw Tourney/Acera/Altus rozleci się na trzeciej wycieczce albo spowoduje, że zniecierpliwiony użytkownik sam wrzuci rower do rowu. Szy.
  25. Mazowsze bierze udział w projekcie, który nazywa się "Blue Valley". Partnerami są Mazowsze, Lubelskie, Świętokrzyskie i Podkarpackie. Na jakim etapie jest realizacja - nie wiem, ale... myślę, że jest szansa, że za jakieś 5 lat pojedziemy do Warszawy po podobnej drodze rowerowej, jaka prowadzi wzdłuż Wisły w Małopolsce czy Pomorskiem. A za mazowiecką pustynię w turystyce rowerowej należy dziękować wszystkim po kolei mazowieckim stopniom samorządowym, w tym Mazowieckiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, która zamiast wykonać realnie działania, woli pozytywnie opiniować takie wynalazki jak Velo Mazovia. To są mazowieckie realia, niestety. Szy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...