Tak to właśnie wygląda. Trochę się rozleniwiłam przez to, że były wakacje, więc rama nie jest skończona i nie wiem kiedy ją skończę, bo czas wrócić na uczelnię. Trochę ubolewam, że się nie wyrobiłam w te wakacje, ale mówi się trudno. Przynajmniej mogę na spokojnie oklejać i pomalować do końca.
Najbliższe plany: 1. Okleić i pomalować paski 2. Położyć bezbarwny lakier, który zabezpieczy wzór na dobre 3. Uzbierać hajsy na części i działać dalej
Dawno nic się nie działo z moim projektem, było to spowodowane innymi wydatkami, przez co ciągle mi brakowało kasy na rower... Ale, ale! Wzięłam się za robotę i zaczęłam oklejać wzór na ramie, czyli paski zebry. W trakcie tej precyzyjne roboty wzór zaczął przypominać raczej paski tygrysa niż zebry. Trudno i tak mi się bardzo podoba, więc to jest bez znaczenia
Cześć, jestem Agata i lubię jeździć na rowerze (mam jeszcze inne zainteresowania, ale nie one są tematem bloga).
Od dłuższego czasu po głowie chodziła mi myśl pod tytułem "kolarzówka". Zrobiłam nawet pomiary, jaka rama byłaby dla mnie odpowiednia, ale wszystko było na papierze i w pewnym momencie odłożyłam plany, tak na przyszłość. Mijały miesiące, a pomysł ciągle się tlił w moim móżdżku. W końcu przeglądając ogłoszenia na internecie trafiłam na nią. Pomysł o kolarzówce odżył w jednej chwili. Momentalnie szukałam kartki z zapiskami o projekcie. Gdy znalazłam od razu napisałam do sprzedawcy aby podał wymiary roweru. Wszystko się zgadzało z moimi bazgrołami.
Piękna nie była, ale czułam że ma potencjał (no i rower był tani). Po kilkudniowej wymianie informacji doszło do zakupienia przeze mnie tegoż roweru. Mimo obaw wszystko się udało, rower dotarł cały (rozkręcony) i zdrowy.
Niestety przy piaskowaniu okazało się, że rama ma wgnioty...
Nie są wielkie, ale są...
Udało się jednak załatwić zaspawanie większej zgnioty, raczej nie powinno wpłynąć na konstrukcję ramy, w końcu nie będę jeździć w DH tym rowerem tylko po mieście
Wróciła i wygląda pięknie Wgnieceń nie widać, nawet pod palcem nie czuć miejsca gdzie był spaw.
W międzyczasie zakupiłam czarne stery.
Rama prezentuje się zaskakująco dobrze
Zaczynam poważnie się zastanawiać czy jest sens malować paski, jestem zdolna ale chyba nie podejmę się tego. Zawsze gdy będzie okazja mogę domalować zeberkę. Muszę to jeszcze przemyśleć...
Była długa przerwa na blogu bo sporo się działo i z moim zdrowiem, a później z rowerem. Od ostatniego wpisu do 2019 roku nic się praktycznie nie zmieniło, dokończyłam malowanie ramy i następnie kompletowałam części, nic nie zapowiadało takich komplikacji jakie później wynikły. Na początku 2019 roku doznałam kontuzji która wykluczyła mnie na dosyć długo ze sportu. Zerwane więzadło w kolanie, złamana kość udowa i parę innych. Po operacji i długiej rehabilitacji która w sumie nadal trwa, wzięłam się w garść i pierwszy raz wsiadłam na rower w lipcu. Cudowne uczucie, prawie się popłakałam ze szczęścia i to był moment w którym postanowiłam skończyć projekt w 100%.
Po zebraniu wszystkich części i zabraniu roweru do serwisu zderzyłam się ze smutną rzeczywistością o której nie wiedziałam ze względu na małe doświadczenie. W 3 serwisach nie chcieli się podjąć zadania czyli regulacji i dokręcenia wszystkiego ze względu na geometrię ramy i różnorodność części + wyszło że korba jest niedopasowana do suportu i sposób montowania hamulców był dosyć słaby, ogólnie chcieli bardzo dużo pieniędzy za dopasowanie wszystkiego ale wszyscy twierdzili że to będzie bez sensu wydany pieniądz. Załamka bo rower prezentował się pięknie...
Po długiej dyskusji na forum doszłam do wniosku, że niestety muszę wymienić ramę na stricte szosową. Tym sposobem znalazłam Krossa Vento 4.0 za dobre pieniądze, następnego dnia pojechałam po ramę i byłam zachwycona, kupiłam. Musiałam dokupić jedynie nowy mostek (wiem że trochę krótki, trudno), suport, adapter do sztycy i finalnie dało radę założyć lepsze hamulce które miały za krótki zasięg w poprzedniej ramie i musiałam kupić jakieś inne, gorsze. Przycięcie widelca, regulację linek, przerzutek, hamulców, założenie owijki i założenie łańcucha zostawiam profesjonalistom. Na dniach rower pojedzie do serwisu, może chociaż na koniec sezonu uda mi się przejechać upragnioną szosą.
Z ogromnym bólem serca porzucam Zebrę...
Jest wystawiona na sprzedaż...
Długo nic się nie dzieje, bo obecnie nie ma kasy, ale pomalowaną ramę widzę codziennie i przypomina mi, że trzeba się nie dobrze zaopiekować. Mam nadzieję, że niedługo będę w stanie dokupić części i bawić się w składanie i regulację, a później najprzyjemniejsza część - jazda własnoręcznie złożonym rowerem
Niestety przy zdejmowaniu wszystkiego wyszły małe "kwiatki"....
No ale zmotywowana do działania rower wysłałam do malowania.
Koncepcja jest taka, że rama będzie biała (matowa) i ręcznie namaluję na niej paski, jak u zebry. Części będą czarne, a elementy takie jak owijka kierownicy czy osłonki linek będą w kolorze soczystej trawy. Pożyjemy zobaczymy, może w trakcie coś się zmieni.