Skocz do zawartości

kosmonauta80

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez kosmonauta80

  1. Sprzedam wyżej wymieniony plecak. Zakupiłem go około 5 lat temu i używałem wyłącznie do wycieczek specjalnych, czyli nie za często. Bo na co dzień mam inny. Stan praktycznie sklepowy, bo używany był naprawdę symbolicznie. Szacuję, że przejechał oko 700 km. Śladów potu czy zabrudzeń nie stwierdzam. Na życzenie mogę podesłać lepsze zdjęcia. Kontakt poprzez PW tutaj na forum. Wysyłka najlepiej paczkomatem lub innym (do dogadania). Sprzedaję go, ponieważ ze względów zdrowotnych muszę ograniczyć czas spędzony na rowerze. Szkoda więc, żeby tak leżał. Gdy nieużywany, schowany był w szafce w folii. Także jak pisałem, prawie "nówka". Proponuję za niego 250 zł.
  2. Zbliża się jesień. Część z nas będzie śmigała po zachodzie słońca. Oni również. Czyli ameby za hulajnogach elektrycznych z tym oczoyebnym, oślepiającym światłem.
  3. Oj tak, bez wody prąd szybko by odcięło...
  4. 100 km na rowerze w czasie 4,5 godziny (cross po szosie). Wyjechałem rano, wróciłem w południe. Oj, słońce dało popalić. Na szczęście zapas wody wystarczył. Oczywiście pod koniec szprycha z tyłu pękła, ale udało się te magiczne 100 km zobaczyć na liczniku. Fajnie się jeździ po Krakowie rano (musiałem przejechać przez Błonia i bulwary). Żadnych zawalidróg, hamulec używany tylko na skrzyżowaniach. Dzwonka tylko raz użyłem A teraz 2-dniowy odpoczynek.
  5. Bo to jednak nie było UFO.
  6. Bo w końcu mam zdjęcie tego jeziorka.
  7. Nie poznaję... Czy to na pewno ten sam KrisK, co rok temu?
  8. Powrót z pracy bez problemów Oczywiście zachowując wszelkie środki ostrożności w zakorkowanym Krakowie: - w miejscach wąskich zsiadam i przeprowadzam rower - jak przejeżdżam/przeprowadzam rower koło samochodu, to ręką osłaniam rogi na kierownicy - mijając pieszych zwalniam do ich prędkości - przed każdą boczną uliczką/bramą (jak jadę chodnikiem) zwalniam i patrzę, czy nic nie jedzie - na widok brządcy na "lowelkach" palce na klamki i Achtung Mode Swoją drogą, na dojazdy do pracy to chyba będę musiał wybrać koszulkę, która będzie robiła z "gąbkę na pot". Kwestia przebrania się w biurze
  9. Kroki na mieście, więc do pracy wybrałem się rowerem (16 minut jazdy). Skręcam, patrzę z satysfakcją na sznur aut stojących w korku i... gleba Oj za szeroki ten mój rower, a konkretnie kierownica. Bo zawadziłem o rurę od znaku. Nie licząc rysy na pedale jest ok. Lekcja na przyszłość: w wąskich miejscach lepiej nie kozaczyć i nie mijać się z przeszkodą na milimetry, tylko grzecznie przeprowadzić rower. A co gdybym upadł na jezdnię wprost pod samochód? W ogóle to dziwne, 3 gleba na rowerze, który mam od 4000 km. Jakoś na starszym (fakt, mniejsz niż obecny cross), na którym przejechałem ponad 10k km gleba się nie zdarzyła. A kierowcy pewnie mieli bekę. Ciekawe, czy trafię na Youtube
  10. Bo UFO nadal mnie prześladuje...
  11. Bo UFO nad Krakowem (kolejny raz...) popsuło ujęcie...
  12. Poranne 45 km. Pakuję plecak i patrzę na pompkę. Myślę "ok, wezmę jak zwykle, ale nie będzie potrzebna". I co? W drodze powrotnej nagle poczułem, że tylne koło bardzo niestabilnie się toczy i wyczuwam, że coś hamuje rower. Patrzę na koło - flaczek Na szczęście to była niewielka dziurka, bo 2 razy wystarczyło na chwilę zatrzymać się i dobić ciśnienie pompką. Czyli dętki w trasie nie musiałem zmieniać. Także nie znacie dnia ani godziny... Tutaj polecę pompkę Crank Brothers Klic HV Co2, która doskonale się sprawdziła zarówno przy oponie z zaworem Presta, jak i Schreader.
  13. - odebrałem koło z serwisu (wymiana szprychy + centrowanie) - odpowietrzyłem hamulce (oj leciały bąbelki z tylnego zacisku ) - wymieniłem okładziny hamulców - wyczyściłem napęd - nasmarowałem napęd - zamontowałem nowe pachnące opony - przetestowałem w praktyce stojak serwisowy z Lidla (bez problemu stabilnie utrzymał mojego crossa) A wkrótce testy na jedynej słusznej trasie, czyli do Tyńca
  14. Bo UFO znowu odwiedziło Kraków.
  15. Kupiłem stojak serwisowy w Lidlu 150 zł za kawał żelastwa i spokojnie utrzymuje rower. Koniec z serwisem na kolanach
  16. Bo to jest to, co kosmonauta80 lubi najbardziej...
  17. KrisK, przeczytaj proszę jeszcze raz ze zrozumieniem to, co napisałem wcześniej odnośnie "pchania się na wały", czy "pagórki" Właściwie, to tych kozaczkach którzy na bulwarach mnie wyprzedzają, a na wałach zostają daleko w tyle powinienem napisać w temacie "Co mnie rozbawiło" Co do szutrów. Unikam nie bo boję się, tylko bo mam opony o kiepskiej przyczepności o czym przekonałem się boleśnie rok temu.
  18. Zauważ, że: a) użyłem cudzysłowia b) wyraźnie napisałem, że niektórzy nawet tam wymiękają Co do drugiego pytania. Przy tej prędkości nic dziwnego, mniejsze obciążenie kolan i napędu. Co innego toczyć się mając prędkość < 20. To jest jak przysiad bułgarski.
  19. Nawet perspektywa zdobycia pucharków nie pomaga?
  20. Na przykład ten betonowy kawałek trasy do Tyńca. Kiedyś go nie było. I tam jest najazd na skarpę, który nazwałem "pagórkiem". Bo to jest nic innego, jak objazd wału, zjazd i wjazd. Kawałek dalej jest jest jeszcze dłuży pagórek, który zawija się w prawo (jadąc od Krakowa). Niby nic, ale na własne oczy widziałem, jak ludzie tam prowadzili rowery (z przerzutkami)... Pedałowanie na stojąco.
  21. Myślę, że teraz już wszystko jasne To nie ja. Jak są odpowiednie warunki (np ścieżka koło Łęgu), to jestem w stanie jechać mając ponad 30 na liczniku. Dla "zwykłych" rowerzystów kosmos. Pomyślcie jaka to skrajność, gdy toczycie się bulwarami mając < 15 za skrzypiącym gruzem typu makrokesz... Wracając do tematu. Kolejne zjawisko mnie wkurza. Jadę sobie bulwarami ze zmniejszoną prędkością i palcami na klamkach. A tu wyprzeda mnie chłopaczek na gravelu. Wyjeżdżamy dalej, tam za Salvatorem gdzie znajdują się niewielkie pagórki (coś jak najazd na skarpę) i co? Albo takiemu zaczyna brakować pary, albo uprawia "taniec" w postaci jazdy na wyprostowanych nogach Czyli katowanie napędu i kolan. Bo po co zredukować bieg i "łyknąć" pagórek? Czasami to oni mnie spowalniają... Oczywiście wyprzedziłem go, a dalej jak już było luźniej, to zacząłem jechać z prędkością "nominalną". Został daleko w tyle... To ciekawe, bo sam szczupły nie jestem, jeżdżę bardziej rekreacyjnie i wielu na tym Forum by mnie łyknęło. Naprawdę, nie rozumiem takich kozaczków. Czasami mam ochotę zabrać takich na trasę 100 km
  22. Dzisiaj przebijałem się objazdem koło Galerii Kazimierz. No prawie mnie szlag trafił. Jak nie piesi idący całą szerokością chodnika (wspólnego), to osobnicy których wyprzedziłem (jak tylko było miejsce) niczym Pedolino drezynę ręczną.
  23. Ameby turlające się po wąskiej ścieżce (np bulwary pod Wawelem) z taką prędkością, że ja szybciej stoję jak oni jadą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...