Parę drobnych uwag po 600km w tym 100km w Beskidach.
- żadnych problemów z modulacją i siłą na długich zjazdach (czy to szybkich, czy to powolnych na ciągle zamkniętych hamulcach)
- siła od dawna bez zmian, klocki trzymają się dzielnie wkońcu to metaliki, pewnie żywicznych już bym nie miał
Jedno co mnie denerwuje to co już wcześniej pisałem to dzwoniące klocki na wybojach.
To w sumie nie klocki tylko zawleczka i radiatory obijające się o obudowę zacisku.
W górach się tak tego nie czuje ale w lesie albo na bruku mnie to strasznie denerwuje, w Hayesach były klocki na magnes więc nie było problemu
Ale ruszyłem ostatnio głową i wymyśliłem rozwiązanie które eliminuje problem tak na oko w 80% co jest dla mnie akceptowalne.
Wymagane :
- koszulka termokurczliwa o średnicy minimalnie mniejszej od główki zawleczki
- zapałki/zapalniczka
- kleszcze
Do zrobienia :
- wyciągamy zawleczkę
- wkładamy zawleczkę w koszulkę i ucinamy 1 cm za zawleczką
- ogrzewamy koszulkę aż się cała ładnie zaciśnie na zawleczce
- wkładamy zawleczkę w zacisk, może iść lekko ciężko zwłaszcza przez sprężynkę klocków (dlatego musi być dłuższa bo inaczej nie przejdzie)
- jak już cała przeszła, rozcinamy nadmiarową końcówkę i obcinamy 2mm za obudową zacisku
- rozginamy zawleczkę i gotowe
Klocki mniej latają, bo jest mniejszy luz na zawleczce i sama zawleczka nie hałasuje.
Radiatory nadal czasami poobijają się o zacisk, ale w stosunku do tego co było wcześniej to prawie nic
Pierwotnie myślałem żeby zamiast koszulki termokurczliwej dać tam rurkę gumową, ale odpada bo się guma spalić może od radiatorów.