Skocz do zawartości

hulaszczytrybzycia

Nowy użytkownik
  • Liczba zawartości

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez hulaszczytrybzycia

  1. Hej, Kupiłem extrawhela i przejechałem z nim ok 800 km w Finlandii (+ trochę - później- w Polsce). Powodem zakupu była moja waga (ponad 110) i obawa o obciążenie tylnego koła (suma wagi mojej i roweru osiągała górną granicę obciążenia dopuszczaną przez producenta roweru. A jeszcze zostawał bagaż). Ogólnie: sprawdziła(by) się (gdybym nad nią trochę wcześniej popracował - a jest nad czym). Trzy podstawowe wady: 1. sprzęt jednego producenta (sakwy Wayfarer z systemem mocowania KlickFix i przyczepka Voyager PRO) nie pasują do siebie i trzeba się nakombinować aby założyć sakwy. Mi się nie udało zapiąć zabezpieczeń tylnych haków sakw. Może to wina mojego egzemplarza przyczepki, a może tak jest w każdym ale rurka na której wisi sakwa jest w miejscu łączenia spłaszczona i zabezpieczenie po prostu nie da się zapiąć. Inna sprawa, że naprawdę jest tam bardzo mało miejsca i zakładanie sak jest bardzo utrudnione. Jest to bardzo duża wada, bo moim zdaniem sprzęt jednego producenta powinien być kompatybilny i dopasowany tak, aby nie musieć się męczyć przy zakładaniu sakw. Niedogodności były na tyle duże, że w Finlandii po drugiej nocy czasie sakwy zostawiałem na przyczepce przypiętej do roweru i było ok ale to z powodu w miarę bezpiecznego otoczenia. 2. wpadanie w oscylacje. Bardzo dokuczliwe i niebezpieczne. zależne od załadowania sakw i worków - bardzo trzeba było zwracać uwagę aby wszystko co ciężkie lądowało w sakwach maksymalnie z przodu i na dole. Ale pomimo dołożenia należytej staranności nie udało mi się tego całkowicie wyeliminować, Na szczęście ze względu na mały ruch samochodowy dało się "zgasić" te oscylacje poprzez wykonanie "szalonego iwana" - tak nazwałem manewr położenia roweru w ostry skręt i wjazd na lewy pas jezdni a następnie powrót na prawy pas identycznym ostrym zakrętem. Powodowało to wygaszenie oscylacji aż do następnego "razu" Moim zdaniem jest to wada spowodowana sposobem mocowania worków transportowych, które wiszą na paskach przed sakwami. Cały czas męczyło mnie to, zwłaszcza że poniewczasie wpadłem na prosty pomysł usztywnienia mocowania tych worków za pomocą osłony do rur z pianki, zamontowanej na paskach spinających te worki - po powrocie wypróbowałem i działa rewelacyjnie, skończyły się problemy z wpadaniem w oscylacje i przemyślenia jak tu zapakować sakwy - teraz ładuję jak leci i jest ok. Za takie pieniądze i przy przewidywanym zastosowaniu (długie wyprawy) można było to trochę dopracować - tu zarzut do producenta. 3. Waga. Ponad 5 kg. To dużo. Poza tym jakieś pierdołki w stylu brak osłony na punkty mocowania dyszla (po odpięciu przyczepki od dyszla pozostaje niezabezpieczona taka półkula przegubu, którą łatwo porysować i przy odkładaniu warto na to zwrócić uwagę. A propos rysowania - piach spod tylnego koła wali na to ułożyskowanie więc dla spokojności dołożyłem kawałek błotniczka. Niewiele to dało oprócz poprawy samopoczucia :-) Do tego zamiast oryginalnych sakw założyłem ortlieby i zrobił się całkiem miły zestaw. Zalety: 1. Rewelacyjna trakcja. Tam gdzie wjedziesz rowerem wjedziesz z extrawheelem. Przyczepka śledzi tylne koło i można nauczyć się mijać np wystające kamienie czy dziury "na centymetry" Często jeżdze po lesie (można to nazwać singletrakami choć "gór" u nas niewiele) i przyczepka sobie radzi. W Finlandii zdarzało się zjeżdżać szutrową drogą z nachyleniem prawie 18% i z prędkością prawie 50 km/h i wszystko było ok., raz spadła mi sakwa z przedniego bagażnika ale przyczepka (wy)trzymała się dzielnie. 2. Waga: "tylko" 5 kg. Z czego dużo waży ten cholerny dyszel. Zastanawiam się dlaczego nie mają wersji extra np z tytanu. To dziadostwo to ponad 1 kg ale od niego zależy trzymanie (i wypinanie - w razie czego) przyczepki. Kolejne - wyższe modele jak BRAVE czy MATE są jeszcze cięższe (nawet o ponad 2 kg i to już jest porażka) zwłaszcza, że ładowność wcale nie wzrosła. 3. Ładowność: 35 kg. To prawie tyle ile chcesz zabrać. Moim zdaniem spokojnie można ją przeładować o te 5 kg a nawet więcej, jeżeli troszkę się ograniczysz i nie będziesz jej katował w terenie. Bo trzeba zaznaczyć, że producent tej przyczepki dopuszcza jazdę terenową. 4. Komfort jazdy. Sakwy nie "walą" w twoje tylne koło, więc dziur nie odczuwasz tak bardzo. 5. Zapasowe koło. Aczkolwiek nie zdarzyło mi się nigdy rozwalić przedniego. W Finlandii, pomimo extrawhela nie wytrzymało właśnie tylne: rozsypała się piasta shimano nexus 8 a szprychy powyrywały nyple z obręczy (to był jeden z powodów szybszej ewakuacji i skrócenia trasy). Jak ktoś jeździ na kasetach to można założyć tylne - powinno się zmieścić. A kółek z tych przyczepek, które opisujesz, raczej do niczego - w razie czego - nie wykorzystasz. 6. Szybkość podpięcia/i odpięcia od roweru. Odpięcie to naprawdę sekundy, przypięcie trwa troszkę dłużej ale i tak sprawę przy odrobinie wprawy można załatwić w15- 20 s. 7. Pewność trzymania i wypięcia. Trzymanie przetestowałem i potwierdzam, wypięcia nie próbowałem ale producent gwarantuje, że w razie wywrotki sakwa wypnie sie i nie namiesza bardziej. Polecam przemyśleć kwestię extrawheela bo pomimo swoich wad ma też niezaprzeczalne zalety.
  2. A mój to Schwinn Messa GSD z 2008 r. przebieg ok 2500 rocznie. Też z alegro ale za 1300 zł. Moja jest w rozmiarze 21. Ale nie wydaje mi się już za duża choć początkowo czułem się jak w czołgu. Na usprawiedliwienie odczucia dodam, że jeździłem na Giancie Boulder z rama 17,5 ale miałem poobijane kolana :-) przy wzroście 180 cm. Teraz myślę o skróceniu mostka. Rzeczywiście sztywna. Co do kolorów się nie wypowiadam ale moja kobieta mówi że ładne. Amortyzator ten sam RS J1. Dla mnie cudo (poprzednio RST 161 czy jakoś tak, zamierzchła prehistoria). Ważę sporo (100 kg) więc mogłem go trochę "przydusić" ale dobijanie udawało mi się w zeszłym sezonie sporadycznie. W tym już troszkę gorzej (wystarczy że mocniej się pochylę do przodu i przy zjeździe z krawężnika można dobić, z drugiej strony jeśli specjalnie nie obciążę kierownicy to ma spory zapas) i wydaje mi się, że pojawiły się luzy. Wytarłem też miejscami ten chrom z lag ale jeżdżę na nim cały rok (zimą również). Poprzedniej zimy dostał w tyłek bo nie oliwiłem i nie czyściłem lag - ot takie przyzwyczajenie z poprzedniego amora, który miał takie harmonijkowe osłony. jak na razie w tym miejscu nie rdzewieje :-) Pewnie też go wymienię bo teraz już mi brakuje tego słynnego wybierania liści ale jak za taką kasę może być. Koła: Przedniego już nie mam. W pierwszym albo drugim miesiącu użytkowania, przy pierwszym w życiu otb pogiąłem je i pomimo centrowania nie udało się doprowadzić do zadowalającego stanu, Jeździłem na nim jeszcze jakiś czas ale trzeszczało przy hamowaniu (hamulce tarczowe) i przy którymś z awaryjnych hamowań się rozsypało a ja zaliczyłem glebę (z laptopem na plecach). Zakupiłem nową obręcz i szprychy i dałem do przeplecenia. Potem zaczęły się jaja z tylnym. Pojechałem na wczasy z rodzinką i myślałem, że pozwiedzam okolicę ale zaczęły pękać szprychy od prawej strony. A w okolicy żadnego warsztatu i jak pękła trzecia to dałem spokój z jazdą. Po przyjeździe wstawiłem w miejsce urwanych nowe szprychy ale sytuacja się powtarzała więc kazałem wymienić wszystkie. Tak że z kół to nie jestem zadowolony. Opony poszły do wymiany po pierwszej wycieczce (średnia prędkość spadła mi na nich o ok. 4 km/h ale w poprzednim rowerze miałem jakieś kendy semislicki) bo w gruncie rzeczy, pomimo że sporo jeżdżę po lesie to nigdy chyba nie miałem większych kłopotów z przyczepnością. U mnie korba jakaś inna bo miała wymienne zębatki (też truvativ). Na którejś mazovii zaliczyłem pieniek lewym pedałem i urwałem gwint. Cała korba poszła do piwnicy. Co do łańcucha i kasety mam inne zdanie. Rozsypały się w niecałe 2000 km (po pierwszym sezonie) ale - tak jak pisałem jeżdżę zimą a żeby rozpędzić 100 kg to niutona do korby trzeba przyłożyć. Wiosny napęd nie doczekał pomimo systematycznego (cotygodniowego) czyszczenia i oliwienia :-( Teraz jeżdżę na dwóch łańcuchach: jakiś sram PC60 i shimano Narrow HG GK (shimano lepiej się trzyma, porównuję co tydzień ich długość i wypada mi że średnio jeżdżę 1 tydzień na sramie i 3 tygodnie na shimano). Przerzutka przód też sram 3.0. Nie było kłopotu z chainsuckami - wszystko chodziło perfekcyjnie aż do czasu - coś się wygięło (się bo nie przypominam, abym w coś uderzył) i przestała działać. Objaw taki jakby się zapiekła i sprężyna nie da rady ciągnąć a po odkręceniu widać, że jedna z części (taka prostopadła do rury podsiodłowej ośka) jest wygięta (jest osłonięta prowadnicą łańcucha więc naprawdę nie mam pojęcia jak to się stało). I teraz mam kłopot bo kupiłem shimano alivo i nie pasuje bo bo śrubka do uchwytu na bidon wypada akurat w miejscu gdzie trzeba ją przykręcić. 40 zł poszło się czesać i muszę jutro jechać do roboty samochodem :-( Do tylnej przerzutki nie mam żadnych zastrzeżeń - po tylu pogięciach i prostowaniach (pogięty hak i wózek) działa bez zastanowienia czy zwłoki. Były problemy ze zmianą przełożeń ale to była wina linek. Skończyło się tak: wyjechałem w czasie silnego mrozu (miejscami do -26) i okazało się, że, jak mi się wydawało przerzutka, zamarzła. Próbowałem ją rozruszać wrzucając i zrzucając i w tym momencie trafiło manetkę (coś popękało w środku) Nauczka - dbać o linki bo kosztują mniej niż manetki. A propos manetek: nie rozumiem tego podejścia inszynierów: obudowa aluminiowa a bebechy z plastiku. Proyektanci i ty psie Sabo: nie idźcie tą drogą!!! Hamulce - tarczówki hayes MX2. Klamki zachowują się jakby pogubiły jakieś podkładki (na wertepach ramię uderza o mocowanie i dzwoni jak na mszę). Wymieniłem tarcze bo oryginalne miały jakieś nieprzemyślane otwory i rower wpadał przy hamowaniu w wibracje - zwłaszcza przód. Jeśli chodzi o skuteczność - nie mam zastrzeżeń ale u mnie jest w miarę płasko. Klocki tylko szybko się zużywają ale to może być wina mojej masy. Inne: Do siodełka musiałem się przekonać, pierwszy rok przeleżało w piwnicy, teraz jest jak najbardziej ok. Kierownicę połamałem, w czasie którejś z wywrotek i wymieniłem na jakąś giętą. Mostek ok ale dla mnie za długi i go zmienię, pedały też poszły do piwnicy i teraz założyłem jakieś autory (platforma + kliki). Ubaw miałem jak zacząłem przypinać buty ale największy miała chyba jakaś laska w czarnej nawarrze, gdy położyłem się tuż przed nią przy zerowej prędkości. Zaliczyłem też błotko w lesie i pokrzywy - wszystko przez to że noga nie chciała się "odkleić" od pedału. Stery po poprzedniej zimie "zardzewiały". Na górnej osłonie łożysk pojawił się taki smar jakby z rdzą. Ale ja jeszcze z tej epoki kiedy do sterów się nie zaglądało więc się nie przejmuję, na razie działa więc nie zaglądam. Ogólnie: Fajny rowerek. Trochę tylko ma pecha bo tyle razy co na nim leżałem przez 2 lata to przez całe życie nie zaliczyłem. Duża waga mi nie przeszkadza bo sam sporo ważę i widzę sposoby na szybkie zmniejszenie wagi całego "zestaw" :-) bez potrzeby inwestowania w wycieniowanie sprzętu. Przy takim traktowaniu jak moje (jeżdżę codziennie do pracy i nie zawsze mam czas aby zareagować na "sygnały" przez niego dawane) jest jak najbardziej ok. Jak za takie pieniądze może być.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...