Wczoraj przekonałem się jak bardzo "kask jest OK". Skręcając przy dużej prędkości (rower szosowy), wjechałem w plamę oleju - rower podcięło na tyle silnie, że lądowałem na barku i głowie... Stłuczenia na barku, biodrze i kolanie uświadamiają mi do czego mogło dojść gdybym nie miał kasku (nawiasem mówiąc, pękł). Dodam, że przy okazji tego nieprzyjemnego zdarzenia, spotkała mnie jednak miła niespodzianka - gdy wstałem, usłyszałem, że jeden z kierowców, którzy się zatrzymali, zapytał czy mi nie pomóc.