Pęknięty pantograf przerzutki.
Kilkudniowa wyprawa, brak możliwości kupna. Po "naprawie" jeździ, działa.
Puszka piwa i trytka czynią cuda.
Łańcuch rudy od soli.
Wy tu o futrzakach a poczytajcie to:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,22388951,atak-rozjuszonych-szerszeni-w-puszczy-bukowej-kilkanascie-osob.html#BoxNewsLink&a=66&c=96
to jest walka na ostro.
No to w zasadzie rozwiązałeś mój dylemat.
Przydatna recenzja.
Postawię na:
https://www.cyklotur.com/narzedzia-i-smary/narzedzia-rowerowe/wielofunkcyjne/p,narzedziownik-multi-tool-19-zloty-crankbrothers,522.html?_pli=25e9c6
Nawet jak dokładnie wypłuczesz to po nasmarowaniu i pierwszym kontakcie z piaskiem sytuacja się powtarza.
Więc olej to bo perfekcji nie osiągniesz. Nie ma doskonałego sposobu. No może wtedy gdy rower robi za mebel w domu. W suchych warunkach i kontrolowanej wilgotności.
Ja jak mam jazdę w błocie i deszczu to nie wymieniam łańcucha.
A jak zmienią się warunki to też zmieniasz łańcuch w zależności od tego czy sucho czy mokro?
Co do kosztów rozkładających się na kilometry to masz całkowitą racje. Z tego powodu trochę śmieszy mnie zwoływanie ekipy do zakupu dużego opakowania oleju i później rozdzielanie na mniejsze. Ale "oszczędzają bogaci to i mi się opłaci".
Ale całe bicie piany sprowadza się do efektywności smarowidła a dopiero w drugiej kolejności do kosztów (moim zdaniem).