Czytałem kiedyś w lokalnej gazecie , taka sprawa była: ukradli dziewczynie rower, żaden wypas, makrokesz, ale był prezentem od narzeczonego, więc miał wartość sentymentalną. Sprawa zgłoszona na policję, tam jak zwykle śpiewka że będą szukać, ale nie ma za bardzo na co liczyć, bo szanse małe itp, itd. Dziewczyna wzięła sprawy w swoje ręce i postanowiła pochodzić po okolicznych lombardach. Jak się okazało rower stał w drugim lombardzie jaki odwiedziła... Policja zapewne nic by nie zrobiła i po tygodniu przyszło by pismo z umorzeniem.