Skocz do zawartości

WiktoriaK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    127
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez WiktoriaK

  1. Tak, tylko np ja musiałabym chudnąć wówczas minimum 36 tygodni, żeby uzyskać wagę 65kg. Obecnie w ciągu 15 tygodni zeszło 25kg. Ale żeby nie chwalić się jak to fajnie, informuję że od poniedziałku nie jeżdżę na rowerze ani nie wykonuję żadych ćwiczeń ze względu na ogólne przemęczenie. Zachowuję jedynie dietę taką jak przez te treningowe tygodnie i przez ten tydzień widzę że waga stoi w miejscu. Jak tylko przejdzie mi to przemęczenie, ospałość i chęć do "nic nie robienia" to wrócę do jeżdżenia, tylko się zastanowię jeszcze w jakiej formie, czy tak jak dotychczas "do bólu" przez 60-100min, czy spokojniej a dłużej. Dzisiaj rano był program w którym zawarte są ciekawe odpowiedzi na kilka pytań: http://www.tvp.pl/styl-zycia/magazyny-sniadaniowe/pytanie-na-sniadanie/wideo/chirurgiczne-leczenie-otylosci/8393986 mnie najbardziej zainteresowało to co ma do powiedzenia doktor, który został dopuszczony do głosu ok czwartej minuty.
  2. Noo, jeszcze -30kg nie ma i szybko nie będzie. Generalnie teraz będzie coraz trudniej, niestety. Obecnie jest 77kg. Poza tym od kilku dni zamieniłam treningi wieczorne na poranne. Wyruszam ok 6:00 - 7:00, czas trwania ok 120-150min i ok 30km. Jak już w niektórych wątkach było pisane, po takim treningu porannym pojawia się, a w moim przypadku - potwierdzam, większy apetyt. Ogólnie posiłki szybciej się trawią, co nie ukrywam że jest sporym problemem, bo widzę że muszę więcej jeść w ciągu dnia, niż podaczas dni kiedy jeździłam wieczorami. Ale ponieważ jazda wcześnie rano jest o wiele przyjemniejsza niż wieczorem, ze względu na mniejszą ilość uczestników ruchu: pieszych, rowerzystów, rolkarzy czy aut, zamierzam póki mogę, czyli do końca wakacji jeździć rano i poobserwować reakcję swojego organizmu na taki sposób jeżdżenia oraz sposób żywienia. I udało mi się znaleźć taką trasę gdzie jest stosunkowo mało zjazdów i większość pod górę lub o lekkim nachyleniu ale wciąż wymagające kręcenia.
  3. jadę, bo chcę...

  4. sprostowanie mojego posta: "16 maj tego roku waga 101kg przy wzroście 166cm, dzisiaj jest waga 88kg." nie 88kg tylko 78kg pozdr kosmonauta80, ja ok 20km robię minimum jak jadę, tylko na maxa z siebie wszystko wyciskam. Trasa wygląda tak, że do okoła tylko górki, a po przejechaniu tych paru "górek" tj ok 9km mam fajną trasę/kółeczko ok 2,5km w płaskim terenie więc w zależności od godz, bo muszę uwzględnić czas na powtót czyli jakieś 30min oraz samopoczucie i siły, krążę raz bądź tyle razy ile mogę w kółko nabijając na licznik km. Moja maxymalna trasa w tym sezonie to 30km, dwa razy, przeważnie to jest te 20km z hakiem - może nie dużo ale starczyło schudnąć. Jeżeli chodzi o kadencję to na początku miałam problem nawet z wysoką kadencją (3:5,6,7) wyjechać na te moje górki, teraz daję im radę na przełożeniu 1:3,4 ze sporym wysiłkiem na stojąco, a 2:5,6 trochę lekko ale i wolno. A stawiam też na to aby co wyjazd zwiększać średnią prędkość. Nie zazdroszczę, skoro nie czujesz zmęczenia, bo ja zakładam że jak się nie wymęczę, nie wypocę to nie schudnę, I póki co, jak wracam po takiej jeździe do domu uwalona potem, zadyszana i rumiana to uważam że plan został wykonany. Ostatnio trochę przeszkadza mi to, że w trakcie zjazdu po zdobyciu kolejnej górki, tętno mi coś szybciej spada i bywa że zjeżdżam z górki na zaciśniętym hamulcu i pedałując z takim oporem jakbym jechała pod górkę - z boku wygląda komicznie ;P pozdr
  5. 16 maj tego roku waga 101kg przy wzroście 166cm, dzisiaj jest waga 88kg. Jak? Prawie codziennie jazda na rowerze - teren: gdzie by nie jechać trzeba wyjechać żeby zjechać, czyli górski, łatwo nie było. Co ciekawe w HR 70-80%, ostatnio często bywa powyżej 80%HR. Dalej sobie chudnę. Na początku 2kg/tydzień to była norma - chociaż przy takiej nadwadze to jest łatwe. Teraz też się zdarza, że w ciągu tygodnia ubywa 2kg ale już częściej jest to dużo poniżej (nawet 0,5kg/tydzień) ale nie zdarzyło mi się stanąć w miejscu. Prawda jest taka, jak już było na forum pisane, że bilans kaloryczny musi być ujemny. Ja nie głoduję. Zmieniłam tylko trochę nawyki żywieniowe, zrezygnowałam z kilku rzeczy ale i tak średnio raz w tygodniu wpadnie pizza, czasem "zgrzeszę" w jakiś inny sposób ale wiem że potem muszę więcej z siebie wycisnąć. Na rowerze od początku odchudzania jeżdżę na maxa, można by powiedzieć, krew (niedosłownie), pot i łzy (bardzo to dosłownie). Ostatnie wyniki badań mam w normie, tzn lepsze jak sprzed odchudzania więc sobie nie szkodzę, poza tym czuję się świetnie, różnica 101kg a 88kg dla mnie ogromna, a zamierzam jeszcze -10kg zrobić. Do treningu w strefach HR nie przywiązuję wagi, bo uważam że jak się porządnie wymęczę, wypocę, poczuję że zaliczyłam znowu w szybszym tempie tą samą trasę, to te 60-100min dziennie mi jak widać starcza. Na "rekreację" w niższym tętnie nie mam czasu, a pewności że zjechałabym z wagą tyle co przy moim obecnym sposobie, w ogóle nie mam. Póki co, zostaję wierna swojemu patentowi na schudnięcie, jak zejdę do 75-78kg, to zamierzam przestawić się dopiero wówczas na jazdę jak ja to nazywam "rekreacyjną" HR 50-60%. Wówczas sprawdzę sobie w jaki sposób jazda w niższym tętnie na mnie wpłynie. Chociaż wtedy to bedę zakładała sobie utrzymanie wagi ale z sumie jak coś zleci to nie bedę narzekała. Wszystkim odchudzającym się życzę dużo zdrowego rozsadku, nie stosowania się do każdej byle "dobrej rady" znalezionej w necie. Prawda jest taka, że to co jednemu pomaga, nie znaczy że zadziała u wszystkich. A znajomość własnego organizmu i reakcji na dany trening, czy dietę musimy wyczuć/nauczyć się sami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...