Nie chodzi o czy chce, czy nie, ale na przygotowanie człowieka na rozczarowanie. Trzeba mieć realistyczne oczekiwania względem tego, co się robi i z tym nastawieniem kupować ... cokolwiek właściwie. Każdy z nas miał okres zafascynowania nowolepszym i trzeba ten etap przejść.
Gdyby było inaczej to woda w bidonie i kanapka w tylnej kieszeni wpływałaby na jazdę inaczej niż woda i rzeczona kanapka w brzuchu. Z czego najlepszą taktyką na przyśpieszenie przed podjazdem byłoby zjedzenie śniadania.
Wyobraź to sobie - jedziesz w peletonie, chcesz atakować, więc najpierw zjadasz 500g snikersów jadących w kieszeni i JAZDA!
To jest zbyt daleko idące uproszczenie.
Prawidłowe stwierdzenie to:
Sufitem korzyści z redukcji masy jest procent redukcji masy roweru z rowerzystą.
I to występuje podczas podjeżdżania w próżni. W praktyce - można się do tego zbliżyć jedynie na bardzo stromych podjazdach ( takie 5% w górę ). Ale.
Jeżeli OP swojego OCRa zredukował z 8kg do 7kg i sam waży, strzelam, 70kg, to uzyskał te 1% korzyści - więc na podjeździe o odpowiednim nachyleniu podjedzie te 1% prędzej przy tej samej mocy.
Podczas jazdy po równym, to korzyści z redukcji masy są czysto iluzoryczne - chyba, że mówimy tutaj o jakimś kryterium ulicznym, gdzie trzeba non stop zmieniać prędkość pomiędzy 10 a 30km/h. Ale nawet wtedy sufitem jest, w tym przypadku, te 1%..