Jako koneser filmów z przejazdów kolejowych powiem, że powszechnym jest, że ludziom w mózg wpada nieprawidłowa operacja i następuje jego zamknięcie kiedy szlaban zjeźdża przed nosem. I potem jest w wuj sytuacji, gdzie najpierw jak barany na rzeź jadą na przejazd, a potem pikaczu fejs jest kiedy szlaban się pojawia przed nosem i ostatecznie panika kiedy dupka auta nad torami sterczy.
Potem ciufcia robi trzask-trzask a ja daję łapkę w górę.
Mnie uczono, że pociąg może przyjechać o dowolnej porze dnia i nocy z dowolnego kierunku, na dowolnym torze z prędkością której się nie spodziewasz i kiedy zremisujecie w wyścigu, to ty przegrywasz. Każdy przejazd kolejowy jest skyżowaniem z ciężką infrastrukturą przemysłową i jeżeli nie masz pewności, że możesz z niego zjechać, to _nie wjeżdżasz_ a stan wszelakich dzwonków i światełek jest jedynie delikatną sugestią, że coś się stanie. Przejazd gdzie zabezpieczenia milczą, nie jest przejazdem na który pociąg nie może nadjechać.
W międzyczasie mógłbym nakręcić film z przejazdu w mojej okolicy gdzie barany wjeźdżają stadami, bezmyślnie, jakby chcieli Potwora Spaghetti spotkać.