Z myślą o bardziej wymagających trasach w Beskidach zanabyłem parę Fat Albertów, w rozmiarze 2.25, w wersji Snake Skin, w najnowszej edycji na 2011 rok. W tej edycji na 2011 Schwalbe zastosowało dwie różne mieszanki gumy: TrailStar dla przedniego koła oraz PaceStart dla tylnego. Niestety nie mam doświadczenia z poprzednimi wersjami tych opon wykonanych z mieszanki Triple Nano, więc nie umiem powiedzieć, czy jest to zmiana na lepsze, czy tylko chwyt marketingowy. Tak czy inaczej spróbuję obiektywnie ocenić opony jako takie.
Dokładne parametry:
Schwalbe Fat Albert 2.25, EVO, Snake Skin
Przód: mieszanka TrailStar, ciśnienie 2,5 bar
Tył: mieszanka PaceStar, ciśnienie 2,8 bar
Rower z pełną amortyzacją
Trasa:
Bielsko-Biała (Las Cygański) - Szczyrk (trawersem Klimczoka, przez Bystrą) - Klimczok - Szyndzielnia - Dębowiec - Bielsko.
Warunki:
Początkowo słonecznie, sucho i w miarę twardo (asfalt, ubita ziemia, szuter). Potem mokro, przy trudniejszych warunkach: błoto, żwir, mokre kamienie, korzenie, łachy śniegu.
Ocena:
Na dzień dobry rano w Poniedziałek Wielkanocny była piękna pogoda i w miarę suche warunki. Tutaj Grube Alberty sprawowały się bez zastrzerzeń: na twardym toczyły się przyzwoicie, na podjazdach tylne koło zapewniało bardzo dobrą trakcję, nawet na korzeniach i kamieniach, na zjazdach nawet na trudniejszej nawierzchni prowadzenie i hamowanie bez zastrzeżeń.
Potem zrobiło się mokro (deszcz, grad). Na podjazdach opony sprawowały się nadal całkiem dobrze, choć najbardziej strome i kamieniste odcinki musiałem już brać z buta (aczkolwiek to już nie wina opon, tylko beznadziejnego szlaku, który sobie wybrałem). Odcinki zjazdowe, nawet te najbardziej strome, z mokrymi korzeniami i kamieniami, pokonałem bezstresowo w siodle, oponki trzymały trakcję bardzo przyzwoicie.
Po zdobyciu Klimczoka miałem kilka kilometrów w miarę płaskiej, ale za to bardzo błotnistej trasy, nawet z paroma łachami śniegu. Na grzązkim błocie oponki nie sprawiły się najlepiej, meandrowały, zarzucały na boki. Co w sumie nie zaskakuje, bo takiego zachowania można się przecież spodziewać po takich grubych oponach. Po przebrnięciu przez błoto trasa dalej już była żwirowo-kamienista i tutaj, nawet w mokrych warunkach, oponki znów pokazały zęby - zapewniły dobrą trakcję dla obu kół, zarówno na podjazdach, jak i na zjazdach. Na płaskich dość twardych odcinkach, pomimo grubego bieżnika, okazały się całkiem szybkie, z rozsądnymi oporami toczenia.
Na koniec miałem szybki, stromy zjazd z Szyndzielni. Tutaj jazda przypominała bardziej enduro czy donwhill - droga głównie kamienista, z częstymi poprzecznymi szykanami (wkopane w drogę poprzeczne belki do odprowadzania wody), prędkość ok. 30-40 km/h. I tym razem opony nie zawiodły. Zapewniły bardzo dobrą trakcję, hamowanie, amortyzację i odporność na uszkodzenia.
Podsumowując:
Moim skromnym zdaniem Fat Alberty są bardzo przyzwoitą oponą na trudne trasy górskie, na różne warunki pogodowe, w tym również te najcięższe (morko, śnieg, błoto). Sprawdzą się zarówno jako pony all mountain, jak również enduro czy nawet downhill (choć tu lepszy byłby rozmiar 2.4).
Nie umiem ocenić, czy nowy materaiał opon Schwalbe (PaceStar, TrailStar) to faktycznie jakaś przebojowa innowacja, czy tylko kolejny chwyt marketingowy.
Tak czy inaczej - testowane przeze mnie opony zdecydowanie polecam wszystkim wybierającym się na bardziej wymagające górskie szlaki.