Skocz do zawartości

elkaziorro

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 957
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    599

Zawartość dodana przez elkaziorro

  1. Pozwolicie, że i ja wrzucę tu swoje trzy grosze bo zauważyłem, że gro wypowiadających się tu osób ma już za sobą swoją pierwszą młodość i dumnie prezentuje czwóreczkę w swoim wieku, a do takich i ja należę. Na rowerze jeżdżę z różną intensywnością od siódmego roku życia. Był czas (szkoła średnia, studia), gdy robiłem rocznie kilkanaście tysięcy km trenując, startując w zawodach i walcząc o każdą urwaną sekundę na podjeździe na Przełęcz Karkonoską. Był też taki, gdy w ciągu roku tych kilometrów było zaledwie kilkaset. I nie wynikało to z niemożności częstszej jazdy, bo tak sobie życie poukładałem, że typowe "przeszkadzajki" (bez urazy dla posiadaczy takowych), czyli żona, dzieci czy praca po 12 godzin dziennie mnie się nie tyczyły i nie tyczą do dziś. Nie łapałem również w tym czasie żadnych poważnych kontuzji, które przeszkadzałyby mi w realizowaniu mojej pasji, którą był i do dziś jest rower. Tak naprawdę jedynym powodem tych wahań było znudzenie. Tak, nawet największa pasja może się w którymś momencie znudzić. Jeszcze kilka lat temu miałem podobne rozkminy wewnętrzne jak wielu z Was zapewne miało, ma, albo mieć będzie, że jak to ja, taki wielki fan kręcenia na rowerze budzi się nagle w piękny słoneczny dzień, patrzy przez okno na góry, lasy, schodzi do garażu, patrzy na te wszystkie rowery i kompletnie nie ma ochoty ich dosiąść? Przecież coś musi być ze mną nie tak! Pewnie to praca mnie zmęczyła. Albo rodzina. Albo sytuacja w kraju. Albo rower już ma trzy lata i trzeba go zmienić. A może to wina sąsiadki, bo ruda i krzywo na mnie spojrzała... Szukałem powodów wokół i nawet przymuszałem się to tego, żeby jednak nakręcić choć kilkanaście km z nadzieją, że może mi najdzie ochota, ale to działało odwrotnie - im bardziej wmawiałem sobie, że muszę, tym mniej mi się chciało. I któregoś dnia odpuściłem. Powiedziałem sobie że trudno, że czas roweru minął, że może pora poszukać innej zajawki. I to była jedyna słuszna decyzja. Po paru miesiącach ochota na rower zaczęła wracać, sama z siebie. I tak rozpędza się powoli do dziś. I wiem, że nie wrócę już do tych kilkunastu tysięcy km rocznie, ale w ogóle za tym nie tęsknię. Czerpię radość nawet z kilkunastu kilometrów, bo przy okazji zrobię jakąś fotkę, albo rozbiję sobie hamak, usmażę kiełbaskę na ognisku. I nie panikuję, jak w ciągu miesiąca ani razu nie wsiądę na rower. W życiu tak po prostu bywa, że czasem chce się bardzo, a czasem w ogóle. Wiem, że ten wpis nie do końca jest odpowiedzią na problem założyciela tematu, bo jemu ciągle się chce, a nie bardzo wie jak, ale pomyślałem, że takich którzy wiedzą jak, mają czym, ale im się nie chce też znajdzie się pewnie kilku. I taka rada na koniec - jak już Was najdzie ta niechęć i stwierdzicie, że koniec z rowerem, to wstrzymajcie się parę miesięcy ze sprzedawaniem swoich rumaków, bo później wydacie cztery razy więcej jak będziecie chcieli wrócić do poziomu sprzed "kryzysu". A prawdopodobieństwo, że wrócić będziecie chcieli, jest wielce prawdopodobne.
  2. Ja chudy jak szczapa, za to koza ze zdjęcia mocno utyta wagowo i jakoś się to życie kompensuje. I tego Wam wszystkim w 2024 roku życzę - jak w jednym miejscu czegoś braknie, to żeby w drugim nadrobić. Szczęśliwego Nowego Roku!
  3. Drodzy Panowie - ja już przystroiłem swojego ptaka na święta, a Wy? I może wygląd to nie wszystko, ale tak ubranemu okazowi żaden karmnik czy poidełko się nie oprze. Wesołych Świąt Wam wszystkim życzę i oby były pełne zabawy i śmiechu, bo narzekać i smucić to możemy się w pozostałe dni w roku.
  4. Pan kierowca autobusu nie rozumie we wschody słońca, czego upust dał trąbiąc na mnie z kilometra. Ale kto nie ryzykuje, ten w photoshopie generuje wschody słońca za pomocą AI.
  5. Jak byśmy nie zaklinali rzeczywistości zdjęciami z upalnego lata, prawda za oknem jest taka:
  6. Przyznać się, kto to w tym roku był taki grzeczny, że mikołaj mu nowy rower niesie?
  7. Gdy 5 km od domu dochodzi Cię ledwo co słyszalny głos: Łuuuukasz, kask zapomniałeś!
  8. Koza, truskawki, baobab. Całkiem spoko ta dolnośląska jesień.
  9. UFO to już się nawet nie czai z przylatywaniem w środku nocy.
  10. Chciałem go dziś zabrać w góry, ale się opierał.
  11. Większość zapewne korzysta z zewnętrznych serwerów do hostingu zdjęć (ja np. z postimages), a na forum wrzucają tylko linki.
  12. Miłość widać już na pierwszy rzut oka. Zarówno drzewa do gór, jak i matrycy w paracie do wszelkiego rodzaju syfu.
  13. Marcin, a Ty to chcesz mieć po jednym dziecku na każdy rower który posiadasz, że się wciąż po mchach i paprociach szlajasz?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...