Zaprawdę, szanowny rambolu, intencją było przedstawienie dramatycznego finiszu kolejnego już etapu, słynnego Tour de Kotłownia. Na zdjęciu widać welocyped marki Rose (phi...), puszbajk MajLitylPoni (respekt!), TO-COŚ(!) oraz lidera: Jego Magnificencję Wioślarza (drżyjcie!).
Liczę na miejsce w Sevres, w Międzynarodowym Biurze Wag i Miar w kategorii wzorca fotografii sportowej.
Niestety za lampę robiła kiszka po kaszance, która nie ma opcji doświetlenia tyłu.