Pogoda nie dawała spokoju więc i dystans taki sobie.
Po ok 500km hamulce już nie zmieniają pracy, co się miało dotrzeć to się dotarło, hamują trochę mocniej niż na starcie.
W tej chwili jestem w stanie podnieść tylne koło, naciskając na klamkę jednym palcem, a dodam nie mam siły drwala w łapach Choć tak całkowicie do pionu, jak ktoś umie ta jeden palec to mało, ale coś się da. W moich J3 to nie było możliwe.
Żywiczne klocki jak pisałem wcześniej trochę słabną na zjazdach ale zawsze mocy zostaje żeby zatrzymać rower, natomiast klamka pozostaje nie zmienna, nigdy mi nie stwardniała, nigdy się nie zapadła, bez reakcji na długie zjazdy. Mimo iż bardziej miękko łapie niż Juicy, w zamian bardzo dobra modulacja.
Także póki co bez awaryjnie, bez problemowo, i hamulec ciągle potwierdza swoje pierwsze dobre wrażenie jakie wywarł na mnie pierwszego dnia.
Godny konkurent J3. Po 500km klocków zostało bardzo dużo, z tego też się cieszę, do tej pory w górach nie zrobiłem więcej niż ok 1000km na klockach, zobaczymy jak tu będzie.
Teraz jak czytam te pojawiające się niemal codziennie tematy o problemach z J3 to tylko się uśmiecham, ja już ich nie czytam, teraz jeżdżę
No i nie musiałem klocków docierać przez 200km , jak pisałem w pierwszym poście, a teraz to mogę potwierdzić, znakomita większość mocy dostępna jest już po parunastu km.